Gra Mabh Liddel

Mabh słuchała słów Marnie, to co mówiła wydawało jej się mega interesujące i ekscytujące. Jej rodzice również prowadzili gospodarstwo, lecz zdecydowanie mniejsze niż to należące do Marnie i skupiające się bardziej na roślinach niż pokemonach. Mimo to, temat był jej bardzo dobrze znany i mogła zrozumieć dlaczego dziewczynie nie zależało na zdobywaniu odznak. Jej życie już i tak było wyjątkowo interesujące!
- To niesamowite - przyznała z westchnięciem. - I w dodatku Day-Care? Kto by pomyślał? - To naprawdę był szczęśliwy zbieg okoliczności, że Marnie zaczęła podróżować z nią. - Safari Zone to park z rzadkimi pokemonami, prawda? Słyszałam, że coś takiego powstało w Kanto... - Po tych słowach Mabh obejrzała się za Bugsy'ego, którego ostatnio trochę zaniedbały i spojrzała na niego przepraszająco. Z jakiegoś powodu nie odzywał się od od jakiegoś czasu, aż nie zajęli miejsca przy stoliku. Było milion rzeczy o jakie Mabh chciała go zapytać, ale gdy na niego spojrzała, a potem ich spojrzenia się spotkały... po prostu speszyła się i spojrzała na dół, na stoli znajdujący się przed nią z lekkim (acz zauważalnym) rumieńcem. Chciała się tyle o nim dowiedzieć, ale wszystko wydawało jej się... zbyt bezpośrednie jak na relacje jaka ich łączyła. Gdy się nad tym zastanawiała, komunikacja z nim okazywała się wyjątkowo trudna. Nie chciała, by zauważył co do niego czuje... a jednocześnie troszkę jakby tego chciała. Zastanawiała się, czy być może Marnie nie miałaby dla niej jakiejś rady? Być może zapyta ją o to dziś wieczorem, gdy już znajdą się z powrotem w Centrum Pokemon. Teraz jednak należało zadbać o dobrą atmosferę. - Nie mogę się doczekać jutra - przyznała. - To jezioro jest znane w całym regionie... czy sala w Azalea Town poradzi sobie tak długo bez ciebie, Bugsy? I jak się czuje scyther? Odesłałeś go do domu? - Mimowolnie, temat zszedł na chłopaka i miała nadzieję, że nikt nie zwróci na to uwagi. Może była przewrażliwiona?

Mabh pokiwała głową na słowa Bugsy'ego ciesząc się, że mogła dowiedzieć się czegoś na temat jego życia. A więc nadal był aktywnym trenerem i powiększał swoją drużynę? Przyszło jej do głowy, że jeśli kiedykolwiek uda jej się pojechać do jakiegoś innego regionu to z pewnością złapie tam jakiegoś robaczego pokemona do jego kolekcji. Ale by się ucieszył!
- A więc to są twoje wakacje od pracy? - Zapytała, po czym nachyliła się, by zobaczyć jakiego pokemona Morty miał dla niej. Od razu rozpoznała owieczkę, lecz Marnie wyprzedziła ją wykrzykując jej imię. - Eeh!? Flaaffy za tego malucha gastly? Ale fajnie! Strasznie chciałam złapać mareepa, gdy byliśmy z Eusinem w okolicy twojej farmy, ale jakoś nie było okazji i musieliśmy spieszyć się do Cianwood za Team Rocket. To dość popularny gatunek w tej okolicy, pewnie dlatego ktoś mu go podrzucił... - Elektryczny flaaffy zdecydowanie bardziej pasował do drużyny Mabh niż duch, a w dodatku mógł jej pomóc w walce z Pryce. Mimo to, pierw musi go poznać i przekonać, że nie ma żadnych przeciwwskazań... w końcu nie znała jego historii. Hihi. Będę miała flaaffy, będę miała flaaffy! - Możesz napisać Morty'emu, że chętnie wymienię gastly'ego, na flaaffy!

Nie mogąc doczekać się spotkania z nowym pokemonem, Mabh jadła swoją zupę dość szybko. Smakowała znacznie lepiej niż się spodziewała, ale jednak pizzą nie była. Mimo to, po tylu tygodniach więziennego jedzenia, nie mogła narzekać... poza tym, jej ciało z pewnością podziękuje jej za tak zdrowy posiłek.
- Nie jest złe - przyznała, gdy kończyła swoją zupę przed Marnie oraz Bugsy'm. - Nawet dobre - dodała zagryzając ją chlebem. Była podekscytowana nadchodzącymi dniami, które miała spędzić z tą dwójką. Marnie była najlepszą koleżanką, jaką kiedykolwiek miała... może już przyjaciółką? Czy zwykła koleżanka zrobiłaby dla niej to co ona? I oczywiście jej miłość, Bugsy... Mabh spojrzała na niego ponad swoim talerzem i lekko zarumieniła. - Cieszę się, że jesteśmy tu razem.

Mabh pomyślała, że jest milion sposobów na które Bugsy mógłby jej się odwdzięczyć, ale niestety nie mogła większości z nich powiedzieć na głos. Uśmiechnęła się do swoich myśli, z których niektóre ją zaskoczyły.
- Nie, to ja... to ja się tobie odwdzięczyłam. Gdybyś mnie wtedy nie znalazł, być może dziś byłabym zupełnie niewidoma - odpowiedziała wskazując na swoje brązowe oko. Nie mogłaby wtedy, na przykład, widzieć Bugsy'ego oraz Marnie, która musiała w tej chwili wyglądać na zdezorientowaną. - Parę lat temu, podczas zawodów łapania owadów zaatakował zaatakował mnie dziki spinarak - wytłumaczyła Marnie, której wcześniej nie opowiadała tej historii. - Od tamtego czasu jedno z moich oczu zmieniło barwę na brązową i bardzo mało nim widzę. - Cóż, była to tylko częściowa prawda. To wydarzenie sprawiło, że Mabh zakochała się w Bugsy'm, co z kolei sprawiło, że oddała się tym poszukiwaniom chcąc go uszczęśliwić.

Na słowa Bugsy'ego, Mabh trochę jakby umarła w środku. To wydarzenie było dla niej tak ważne, dla niego za to nie miało większego znaczenia. Chcąc nie chcąc, przybiło ją to trochę, lecz starała się udawać, że wszystko było ok. Na szczęście kolacja dobiegała końca i mogli wrócić do Centrum Pokemon. Dopiero otrzymanie nowego pokemona na powrót poprawiło jej humor, od razu go wypuściła z zamiarem zeskanowania pokedexem. Zauważyła niebieski kolor kapsuły, w której się znajdował, ale nie było to dla niej teraz takie ważne. Chciała się dowiedzieć o nim jak najwięcej, jak na nią zareaguje?

Flaaffy
Imię: Baranek Shaw (żarcik, sama nazwij)



Typ:
Poziom: 16
Ewolucja: Mareep -(15lvl)->Flaaffy-(30lvl)->Ampharos
Ataki: Tackle, Growl, Thunder Wave, Thunder Shock, Cotton Spore, Charge, Iron Tail (EM)
Umiejętność: Plus
Trzyma: -
Charakter/historia: Pokemon zlapany i trenowany przez nieznanego trenera. Jego opiekun załamał się nerwowo po kolejnej przegranej walce i oddał swoje Pokemony liderowi Morty. Stworek mimo to ma bardzi pozytywne nastawienie do życia i nie przejmuje się porażkami. Od razu pokochał swoją nową trenerke.
Rozmiar: Standard
Natura: Zezwalam na wybór własny.
Smak: j.w.
Data złapania: j.w.
Trener: Mabh Liddel
Przywiązanie: 5%

A więc samica? Świetnie, Mabh już miała dla niej imię! Niespodziewanie, owieczka przytuliła się do niej przeszywając niewielkim ładunkiem elektrycznym i dziewczyna się trochę przestraszyła, ale starała się nie dać tego po sobie poznać. W końcu pokemon był jej zupełnie nieznany, a ona nie miała wcześniej do czynienia z elektrycznymi stworkami... mimo to pogłaskała wełniastą główkę i odwzajemniła uścisk.
- Mam na imię Mabh i od teraz będę twoją trenerką, możesz być pewna, że będziemy razem już na zawsze, bo nigdy w życiu cię nie oddam. - Uwielbiała tego pokemona i jego dodatek do drużyny był bardzo mile widziany. Nie mogła się doczekać ich wspólnych podróży. - Co powiesz na to, bym tobie również nadała imię? Jak podoba ci się Mel? Myślę, że bardzo ci pasuje! - Poza tym współgra z imionami reszty jej drużyny. - Dziś jest już późno, więc idziemy niedługo spać, ale jutro czeka nas wspólna wycieczka nad jezioro. Będzie fajnie, zobaczysz!!

Mabh obudziła się w świetnym nastroju. W końcu mogła się normalnie najeść i odpocząć w ciepłym, wygodnym łóżku z poczuciem bezpieczeństwa, od którego zdążyła się odzwyczaić. Poza tym czekał ją cały dzień razem z Marnie oraz Bugsy'm, nie mówiąc już o jej pokemonach. Droga w kierunku Jeziora Gniewu minęła całej trójce na miłej pogawędce, do czasu aż Bugsy  nie pobiegł za yanmą. Mabh zaśmiała się cicho na tej widok i uśmiechnęła do Marnie. - Też powinnyśmy mieć oczy i uszy otwarte, zdaje się że w tych okolicach można spotkać girafarig... - Po tych słowach, dziewczyna wypuściła butterfree z jego Poke Balla i pokazała mu w pokedexie zdjęcie stworka. - Daj znać, jeśli jakiegoś zauważysz.

Wybacz za zwłokę.

- Lepiej za nim pójdę - powiedziała Mabh do Marnie, wskazując na butterfree. - Z pewnością bez problemu się odnajdziemy, oboje z Bugsy mamy przy sobie latające pokemony.
I po tych słowach, dziewczyna pozostawiła swoją koleżankę w tyle i pobiegła za Ranem dobywając jednocześnie Great Balla z flaaffy. To była świetna okazja, by sprawdzić jej umiejętności. Zeszłej nocy, przed zaśnięciem, Mabh zdążyła przejrzeć wszystkie dostępne na jej temat informacje w pokedexie. Typ elektryczny! Nie wyglądał jednak na takiego, który nadążyłby za tempem kopytnego stworzenia, dlatego zostanie w swojej kapsule do czasu, aż nie uda się zbliżyć do girafarig.