|
| Fantasy Rhapsody | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-24, 14:37 | |
| Walka była na ostatniej prostej. Wasz przeciwnik ledwo trzymał się na 'nogach' ale nie poddawał się do samego końca. Ptaszyna też była nieco poturbowana, ale była z zdecydowanie lepszym stanie niż robaczek. Podwójnie spowolniony podopieczny ponownie rozbłysną błękitnym blaskiem. Jego małe ciało pokryło się aurą przypominającą mieszaninę płomieni i iskier. Wystrzelił w stronę oponenta świdrując w powietrzu, ćwierkając głośno i raptownie. Insekt nie widząc innej opcji jak stawić bezpośrednio czoła zabójczemu ataku wyskoczył w stronę Twojego podopiecznego głową wpierw, zaciskając oczy. Huk i potężny wiatr wyrzucający na zewnątrz kawałki drewna splątane latoroślami i targający Twoimi ubraniami buchną w pomieszczeniu. Momentalnie zapadła cisza - nie tylko wewnątrz, ale i na zewnątrz. Wszelkie dźwięki nocnych zwierzaków kompletnie zniknęły. Nawet mały świerszczyk nie odważył się zagrać przez kolejne kilka minut. Kiedy kurz wreszcie opadł i zbliżyłaś się do pola walki dostrzegłaś nieprzytomnego robaczka i poturbowanego ptaszka. Skoczył kilka razy w miejscu i ćwierknął słabo, acz wesoło. Poklepał się skrzydełkiem po piersi i uniósł wysoko łepek. - Pidgey napisał:
- Pidgey: +2lvl | +2% Przywiązanie
Wchodząc głębiej do pomieszczenia - do tej pory stałaś bardziej z tyłu, bliżej drabinki - spostrzegłaś rozrzucone wszędzie kawałki materiałów. Co ciekawe, wielobarwne zwitki materiałów były wyraźnie alterowane. Równo pocięte i zszyte jakiegoś rodzaju biało-zielonkawą nitką tworzyły małe kubraczki, szarfy, szaliczki, chusty i innego rodzaju miniaturową odzież. "Sophia!" Krzyknął wyraźnie Cain. Jego głos zabarwiony zmartwieniem i nutką irytacji. "Żyjesz?! Co to było?!" Usłyszałaś też zdecydowanie cichszy, drugi głos, należący do kogoś innego. Po barwie głosu wydawało Ci się, że rozpoznałaś w nim Miettę. Magiczna istotka leżała nieprzytomna pośrodku poddasza a na dole czekali Twoi ludzie. Pytanie brzmi - co zrobić z tym kurduplem? Narobił Tobie oraz Miettcie sporo kłopotów. Może jakoś go ukarać? |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-25, 23:01 | |
| Serce zabiło jej mocniej, kiedy pomieszczenie wypełnił kłąb dymu. Przez krótką chwilę naprawdę wyglądała na zmartwioną, próbując dostrzec w tych warunkach swojego wróbelka. Prawdopodobnie zaprzeczyłaby, gdyby ktoś zapytał jej się, czy żywi do pierzastego jakieś pozytywne uczucia. Prawda jednak była taka, że zrobiłoby jej się przykro, gdyby po opadnięciu kurzu zobaczyła go nieprzytomnego. Dlatego właśnie ulżyło jej, kiedy okazało się, że jest zupełnie odwrotnie. - Masz szczęście. - Zwróciła się do niego ze zmarszczonymi brwiami i podeszła bliżej. Wyglądało na to, że stworzenie było z siebie dumne i chyba oczekiwało czegoś w ramach podziękowania. Nie było w pobliżu nikogo, kto mógłby jej to wypominać, dlatego ze wzrokiem wbitym gdzieś poza zasięg ptaszka, niewyraźnie rzuciła: - Dobra robota. - Mimo wszystko pojedynek okazał się być i dla niej bardzo ekscytujący.
Schyliła się i wzięła do ręki akurat kubraczek. Obejrzała go z każdej strony, a potem przyjrzała się reszcie prac robaczka. Nie sądziła, że właśnie do tego były mu potrzebne kawałki materiałów. Nawet więcej - nie była świadoma, że ta kapusta była zdolna tworzyć coś takiego. Wsadziła chustkę do torby. - Już schodzę. - Odparła zniecierpliwiona, kiedy Cain przerwał jej badanie znalezisk. Chwilę zastanawiała się co zrobić z nieprzytomnym stworzeniem. W końcu zasługiwał na jakąś karę. Mogłaby go na przykład dobić, żeby nikomu więcej nie sprawił problemów, ale wpadła na coś lepszego. Schyliła się, by wziąć go w ręce. Właściwie podniosła go za liść przy kołnierzu i w ten sposób zniosła na dół, skąd usłyszała Caina i Mietta. - Nic mi nie jest. - Poczuła się zobowiązana ich o tym poinformować, zanim przeszła do rzeczy: - To ten złodziej. - Podeszła bliżej Pawia i wcisnęła mu stworka w ręce, jak gdyby nigdy nic. - I twój nowy pomocnik. Wydaje mi się, że dzielicie pasję. Może ci się przydać. - Przyznała z dumą. Uznała to za naprawdę dobry pomysł.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-27, 00:21 | |
| Wróbelek poskakał z łapki na łapkę słysząc Twoje prawie-pochlebstwa i wzbił się w powietrze lądując Ci na ramieniu, gdzie skulił się i wtulił się sam w siebie. Był nieźle poobijany i oddychał dość ciężko i szybko, ale poza tym nie dawał po sobie poznać, że coś mu dolega. Wyciszył się wreszcie i pewnie by zasnął gdyby nie fakt, że strasznie się wierzgałaś podnosząc robaka a potem schodząc jednorącz po drabinie. Zyskując trochę nowych doświadczeń i wrażeń, oraz z zagadkowym przedmiotem w torbie wyszłaś z budynku aby spotkać się z Cainem oraz waszym zleceniodawcą - Miettą.
Widząc Cię Cain odetchnął z ulgą, Miette również wyglądał na ukontentowanego widząc Cię całą i zdrową - co prawda trochę okurzoną, ale zdrową. "Co tam się stało?" Dopytywał wciąż Cain. Nieopodal niego, na ziemi, leżała starsza drabina, ale biorąc pod uwagę jej wysokość nie byłaś pewna czy w ogóle dosięgała okienka prowadzącego na poddasze. "I co tam niesiesz?" Na drugie pytanie udzieliłaś mu jednak odpowiedzi, wręczając nieprzytomnego stworka Miettcie.
Mężczyzna był nieco zdezorientowany, ale kiedy pokazałaś mu też co stało się z materiałem który insekt mu podkradał chyba zrozumiał o co Ci chodziło. "Ach, no sam nie wiem." Przygryzł wargę. "Nigdy nie miałem do czynienia z tymi magicznymi bestiami... No wygląda w sumie całkiem słodko... Ten kubraczek też jest całkiem całkiem jak na takiego stworka... No nie wiem jeszcze się nad tym zastanowię. Tymczasem, dziękuje wam za pomoc! Jest już późno, więc zgłoście się po nagrody jutro rano!" Miette ściskając robaka ukłonił się głęboko i skierował w stronę swojego sklepu. Cain spojrzał na niego lekko pytającym wzrokiem gdy wspomniał o nagrodach w liczbie mnogiej, ale ostatecznie wzruszył ramionami. Było w końcu późno więc może po prostu się przejęzyczył?
"Dobra robota!" Pochwalił Cię Cain. "Przez chwilę myślałem że wylecisz przez to okno z hukiem ale widzę, że sobie poradziłaś." Zaczęliście powoli zmierzać w stronę tawerny. "No to gadaj, co tam się stało? I jak wrażenia po pierwszym zleceniu?" Wkrótce dotarliście pod karczmę. Mogliście coś zjeść albo od razu udać się na spoczynek.
Ostatnio zmieniony przez Daltonis dnia 2021-05-03, 23:18, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-28, 00:07 | |
| Zerknęła na stworzonko na ramieniu. Sama nie była pewna, czy nic mu się nie stało podczas tego starcia. W końcu od początku do końca było dość intensywne. Jeśli dostrzeże coś niepokojącego, będzie musiała posłać go do jakiegoś medyka. O ile istniał w ogóle szaleniec, który zdecydowałby się wziąć pod opiekę lekarską jedno z magicznych stworzeń. Była dumna. Mówiła o tym jej postawa, podniesiona delikatnie broda i ton głosu. Aż dziw, że potrafiła nadać mu jeszcze więcej samouwielbienia, skoro na co dzień rzadko posługiwała się innym sposobem mówienia. - Wygląda na to, że może tworzyć nieograniczoną ilość takich nici. - Zachęciła go dodatkowo. - Powinien chociaż spłacić dług za materiały, które ukradł. Z nawiązką. - Dla niej to było oczywiste, ale to już nie jej sprawa. Zleceniodawca zakończył sprawę, w końcu złapała złodzieja zgodnie z życzeniem. Teraz zostało odebranie nagrody. - Zaraz, jutro? - Zapytała naburmuszona. Nie mogła się doczekać, żeby przymierzyć nowe ubrania, ale faktycznie już się ściemniało.
- Wiem przecież. - Odparła na jego pochwałę. Nie musiał jej tego mówić, choć można było odnieść wrażenie, że nie oponowałaby przed rozwinięciem tych dwóch słów. Może jednak nie w sposób, w jaki zrobił to jej towarzysz. Zmrużyła delikatnie oczy. - Zrobiłam to, co ciebie przerosło. Gdybyś złapał go w swoją pułapkę, nie trzeba by było ganiać go po całej wsi. - Powiedziała chłodno. - Muszę wziąć długą kąpiel i zjeść coś ciepłego. - Zerknęła na ptaszka. - A wróbel bierze twoją porcję. Obiecałam mu. - Nie do końca tak było, ale zasłużył. Nawet jeśli nie przejadłby jej w tydzień. - Chciał walczyć, chyba bronił terytorium. - Odparła na pytanie o to, co się tam stało, ale nie chciała mu zdradzać za dużo. - Więc go, jak wy to mówicie, wdeptałam w ziemię. - Nic się nie stanie, jak reszta zostanie tajemnicą. Z resztą miała wrażenie, że nie była w stanie dokładnie opisać tego, co widziała. Począwszy od magicznego obrazu poddasza, przez walkę, aż do finałowego uderzenia. Musiałby to zobaczyć na własne oczy. - Wróbel miał w tym swój udział. - Dodała po chwili zastanowienia. - A jeśli chodzi o wrażenia... - Westchnęła. - Wydaje mi się, że zasłużyłam na całą nagrodę, w ogóle się nie przydałeś. - Skrzywiła się. Mogła jeszcze poprosić Miette, żeby zamiast ubrań Caina po prostu dał jej pieniądze? - Nie będę wszystkiego robić za ciebie, weź się w garść. Zamówiła sobie jakąś słodką kolację (bo zasłużyła) i pierwsza udała się do pokoju. Wcześniej "poprosiła" karczmarza o wniesienie jej do środka balii. W razie potrzeby zapłaciła dodatkowe korony. Nie widziała powodu, dla którego miałby jej odmówić. W końcu miała już plany - wziąć długą, wspomnianą wcześniej kąpiel. Zamknęła oczy, rozkoszując się pierwszymi chwilami w ciepłej wodzie. Zmyła z siebie cały stres podróży, pot, bród, smród. Dawno nie miała pewnie ku temu okazji. W tym momencie szczególnie brakowało jej służących, którzy dbaliby na przykład o temperaturę wody. Ta wydawała jej się wystygnąć wyjątkowo szybko. Nie było też różanych olejków tak intensywnych, że kilka kropel pozostawiłoby po sobie kwiatowy zapach w tym pokoju na kilka dni, czy nawet kobiety dzierżącej grzebień, by rozczesać za nią włosy. Westchnęła i wyszła z wody, zostawiając na drewnianej podłodze małą kałużę. Otuliła się ręcznikiem, chociaż z nieosuszonych blond kosmyków wciąż spadały krople wody. Reszta wieczoru zapowiadała się na spokojną. Przebrana, gotowa już do snu usiadła położyła się na wątpliwej jakości pościeli. Dusila w sobie zniesmaczenie, bo mimo wszyskto była już bardzo zmęczona. Pewnie głównie z tego powodu, szybko oddała się w objęcia Morfeusza. |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-29, 01:00 | |
| Namawiałaś jeszcze Miettę aby przygarnął do siebie stworka, jednak ten nie był do końca zdecydowany. Widziałaś, że cała ta sytuacja budziła w nim pewne konflikty, jednak nie mógł przestać przyglądać się na przemian kubraczkowi i robaczkowi. Przetarł jeszcze kilka razy oczy zanim się z wami pożegnał i udał na spoczynek, zapraszając do siebie następnego dnia.
Cain westchnął kiedy wytknęłaś mu, że dzisiaj mu się nie powiodło. "Masz rację..." Pomarkotniał nieco drapiąc się po policzku. "To nie był mój dzień, nie ukrywam. Na swoją obronę - nie jestem przyzwyczajony do tego typu przeciwników czy tam zwierzyny. Gdyby nie strzelał siecią pewnie sprawa wyglądała by zdecydowanie łatwiej." Pokręcił dłoniami tłumacząc się, jednak na Tobie nie robiło to zbyt wielkiego wrażenia. Wślizgnęłaś jeszcze kilka swoich obserwacji podczas waszej konwersacji ale czym dłużej ta się ciągnęła i na co więcej sobie pozwalałaś Cain cichnął i pod sam koniec nie odzywał się w ogóle.
Jak tylko weszliście do tawerny rozdzieliliście się - Cain został na parterze w karczmie właściwej, a Ty po sypnięciu koronami i zamówieniu sobie kolacji oraz prywatnej bali udałaś się do waszego pokoju. Karczmarz mruknął coś kilka razy o pomyśle aby ten przywlókł Ci bale z wodą do pomieszczenia, jednak kiedy usłyszał o napiwku szybko zmienił zdanie. Wkrótce moczyłaś się w ciepłej wodzie i z miską owoców i jagód oraz słodką bitą śmietaną na boku. Owoce pomimo tego, że były dość zróżnicowane to były bardzo pospolite. Żadnych nowinek, nietypowych smaków, zaskakujących doznań. Mieszanina starych, dobrych jabłek, gruszek i kilku rodzajów jagód, między innymi Chesto, Pecha oraz Aspear. Bita śmietana rzuciła Ci się na kupki smakowe bo mleko z którego była zrobiona definitywnie nie pochodziło od zwyczajnej krowy. Smak był zdecydowanie cięższy i gęstszy i pozostawiał po sobie cierpkie wrażenie które dość ciekawie komponowało się ze słodyczą owoców. Po prawie godzinie spędzonej na moczeniu się woda ledwo utrzymywała letnią temperaturę. Zgęstniała od Twojego brudu, potu i innych wydzielin i nieczystości, więc owijając się w ręcznik wystąpiłaś wreszcie z bali na drewniane deseczki.
Przecierając się wstępnie z wody drzwi do Twojego pokoju otworzyły się nagle i Cain wkroczył do środka nieproszony i niezapowiedziany. Z lekko nierównym się krokiem zajrzał do środka, stanął jak wryty, poczerwieniał nagle, zasłonił oczy głośnym klaśnięciem dłonią w twarz, krzyknął i zatrzasnął za sobą drzwi wychodząc tak szybko jak wszedł. "P-przepraszam!" Usłyszałaś tylko zza zamkniętych wrót i zaraz po tym oddalający się szybki tupot. Nie zdążyłaś nawet porządnie go skrzyczeć - zanim zorientowałaś się co się właściwie stało już go nie było.
Czas upływał, Cain nie wracał a Ty robiłaś się już poważnie senna. Dopiero teraz zorientowałaś się jak męczący, zarówno psychicznie jak i fizycznie, był ten dzień. Układając się tak wygodnie jak tylko się dało, a dało się - jedno z pierwszych łóżek od tak długiego czasu na szczęście nie było twarde jak ziemia. Jakość pościeli mogłaby być lepsza. No i nie są wyperfumowanie. No i... Wyliczając kłujące Cię detale wreszcie usnęłaś.
Noc minęła szybko i bez żadnych przeszkód. Cofnęłaś się w czasie do momentów w których żyłaś w Quinn's Hold. Znajome widoki, znajome twarze. Wielki pokój, wygodne łoże. Wybitne potrawy, wierna służba. No, wierna do czasu. Mrugnęłaś raz i wszystko stało w płomieniach. Krzyk. Walenie w drzwi. Bite szkło. Kamienie, pochodnie i widły. Ręka która nagle Cię łapie. Wyścig przez ciemne korytarze. Dezorientacja. Złość. Ból.
Łapiąc tony powietrza w jednym wdechu podniosłaś się na łóżku, macając się instynktownie po całym ciele aby upewnić się, że wszystko jest na miejscu. Strugi zimnego potu połaskotały Cię po łopatkach i wreszcie wypuściłaś z siebie oddech z ulgą. To tylko sen. Ale to ten sam sen który prześladuje Cię odkąd uciekłaś z domu i nie daje spokoju nieważne jak bardzo próbujesz się od niego mentalnie odseparować. Światło słońca penetrowało szparki w drewnianych ścianach pomieszczenia sygnalizując, że jest już dzień. Pomarańczowa zorza rozświetlała pokój pozwalając Ci szybko zauważyć sylwetkę zwiniętą w przeciwnym rogu pomieszczenia. To Cain. Musiał wrócić jak spałaś i padł jak trup nieopodal drzwi, wyciągając zaledwie śpiwór (nawet do niego nie wchodząc) i odwracając się twarzą do ściany. __________________________________
-10 koron [7 za kolację + 3 za bale] |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-01, 02:35 | |
| Cain wszedł w najmniej odpowiednim momencie. Oczywiście Adelaide gwałtownie odwróciła się w stronę drzwi i wzięła głębszy oddech. Była w dużym szoku, bo przyjęła z góry, że wziął na poważnie jej słowa o prywatnym pokoju. Z góry zaznaczała, że nie ma zamiaru dzielić się z nim łóżkiem. Ostatecznie, z czerwonym rumieńcem, który tylko uwydatniała jej blada karnacja, nie zdążyła z siebie wyrzucić żadnej ze znanych jej klątw. Cain zbiegł z miejsca zbrodni wyjątkowo szybko. Na jego szczęście. Pierwszy raz od dawna miała okazję zaznać miękkości łóżka. Miała nadzieję na spokojną noc (mimo burzliwego wieczoru), ale i tym razem los jej nie wysłuchał. Przebudziła się zlana zimnym potem i w pierwszej chwili rozejrzała sie w popłochu. Zupełnie, jakby chciała się upewnić, że jest w miejscu, w którym zasnęła. Ciążyło na niej niepokojące wrażenie, że musi chwycić płaszcz i ponownie biec w nieznanym sobie kierunku. Mijając znajome twarze służek, zostawiając rodzinę w tyle, bojąc się o własne życie w tle krzyków, przekleństw i błagań o pomoc. Jej wzrok padł na Caina, zwiniętego przy ścianie. W normalnym wypadku pewnie zrobiłaby jakieś zamieszanie i wyrzuciła mu brak poszanowania jej prywatności. Oczywiście nie zapomniałaby wspomnieć o jego wtargnięciu. Teraz jednak... Jego widok przyniósł jej ulgę, dzięki której zaczęła uspokajać oddech i prawdopodobnie nie rozkleiłaby się tak, jak to miała w zwyczaju robić w samotności. Dała sobie chwilę, po czym niemrawo podniosła się z łóżka. Złapała kołdrę za jeden z rogów i przeciągnęła ją przez kawałek podłogi, by jednym ruchem niedbale zarzucić ją na Caina. Sama nie wiedziała co powstrzymało go przed skorzystaniem ze śpiwora zgodnie z jego zastosowaniem. Jedynym wyjaśnieniem byłoby jego zmęczenie, co z kolei podpowiadało, że mógł spędzić poza karczmą dużą część nocy. - Zboczeniec. - Dodała po chwili zastanowienia, stojąc nad nim. Nieco ujęło to pewnie jej niecodziennemu, humanitarnemu gestowi, ale Cain i tak pewnie teraz śnił głęboko o jedzeniu.
Po cichu zebrała się i zostawiła towarzysza samego. Miała nadzieję, że lokal Pawia jest już otwarty, a ona będzie mogła wynegocjować kilka dodatków do stroju, jeszcze bez protestów Caina w tle. W końcu była świadoma jak zareaguje, kiedy dowie się, że pobrane przez nich zlecenie nie zawiera w sobie nagrody pieniężnej. Chciała zapytać też Miette o tajemniczy przedmiot.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-01, 15:15 | |
| Uspokajając się w końcu po nocnym koszmarze, wstałaś z łóżka i przygotowałaś się do nachodzącego dnia. Przykrywając Caina kołdrą poczułaś od niego delikatny swąd alkoholu - całe szczęście wybitnie nie zapił i praktycznie w ogóle nie zasmrodził pokoju. Dopiero gdy podeszłaś bliżej coś wywąchałaś. Pozostawiłaś więc zaślinionego strażnika samego w pokoju i udałaś się w kierunku sklepu Mietty, gdzie miałaś dzisiaj odebrać nagrodę za wczorajsze zlecenie.
Opuszczając lekko zaludnioną tawernę i odkładając śniadanie na później skierowałaś się do 'Renigbenskiego Pawia'. Słońce chowało się dzisiaj za ciemnymi chmurami i przez chwile nawet obawiałaś się jakiegoś deszczu, jednak godzina jest jeszcze wczesna - może się rozjaśni. Koguty piały, dorośli powoli udawali się do swoich miejsc pracy a dachowce przechadzały się po drogach patrolując swoje tereny. Dzień jak co dzień, dzień po dniu - aczkolwiek pewnie wolałabyś go spędzić w porządnym mieście gdzie drogi nie składają się głównie z wydeptanej ziemi i sporadycznych kocich łebków przy wejściach do budynków. Wkrótce byłaś pod sklepem szewca gdzie powitały Cię otwarte drzwi i hałasy z środka. Zaglądając weń dostrzegłaś, że Miette siłował się właśnie z małym insektem, który trzymał dłuższy kawałek brązowawego materiały w pyszczku i nie chciał go puścić za wszelką cenę. Zrezygnował jednak z walki kiedy zobaczył że wchodzisz do środka. Robaczek natomiast odbiegł z szybkim tupotem gdzieś na zaplecze, ciągnąc za sobą po podłodze materiał na swoją kolejną kreację.
"A-ach, dzień dobry!" Westchnął mężczyzna poprawiając swoje szaty i czyszcząc rękawy z sieci. "Już wszystko mam przygotowane - zaraz Pani pokażę co i jak." Przyniósł prędko strój któremu się wcześniej przyglądałaś - lekko zwisająca, granatowa tunika sznurowana na przedzie o szerokich ramionach i nieregularnych krawędziach, ciasnawe czarne spodnie oraz wysokie, ciemno-brązowe buty. Dla Caina wyłożył błękitną koszulę z guzikami, wytrzymałe ciemno-niebieskie, prawie czarne, spodnie, oraz nową parę wysokich męskich butów o czarnej barwie. "Tak jak ustalaliśmy, za wszystko 50 koron." Uśmiechnął się gładząc odzież.
Zapytałaś się go również o dziwny przedmiot który znalazłaś wczoraj na poddaszu. Miette przypatrzył się mu bliżej, ale ostatecznie nie był w stanie określić co to jest. "Wygląda przedziwnie, jakby czegoś tu brakowało - a tu w środku." Wskazał palcem na małe wcięcie na wewnętrznej stronie obu uchwytów, w miejscu w którym się łączyły. "Próbowała Pani coś z tym majstrować? Nie wygląda na zwyczajny przedmiot - musi mieć jakąś specyficzną funkcję... Albo to albo to nieudana robótka jakiegoś rzemieślnika." Podsumował wreszcie. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-02, 01:54 | |
| Poranne Renigben wyglądało dokładnie tak, jak go sobie wyobrażała - spokojnie, sielsko. Nie mogła się jednak długo nad tym zastanawiać, bo właśnie przemierzała wydeptane ścieżki po swoją (zasłużoną) nagrodę. Gdyby Miette jeszcze nie otworzył, prawdopodobnie wyciągnęłaby go z łóżka osobiście. Wszystko jednak wskazywało na to, że właściciel od rana przebywał w sklepie. - Widzę, że zaczęliście się dobrze dogadywać. - Podniosła brwi na widok, jaki zastała. Nie sądziła, że kapustka będzie na tyle śmiała, że zacznie podkradać materiały na oczach właściciela. Teraz już bardziej bezpośrednio. Może Adelaide od początku powinna zaznaczyć, że nie przyjmuje zwrotów?
- Wspaniale. - Uśmiechnęła się zadowolona na wieść o tym, że wszystko jest przygotowane. Cieszyło ją, że nie będzie musiała czekać i oczywiście wyciągnęła ręce od razu po swój strój. Dotknęła materiału, obejrzała z każdej strony z miną, która zdradzała, że dokonała dobrego wyboru. Będzie w tym wyglądać... Lepiej, niż w tym, co miała teraz na sobie. Na kreację Caina tylko zerknęła i lekko zmarszczyła brwi. - Proponuję ciemną koszulę. - Przytuliła do siebie swoje ubrania i skierowała się z nimi do przymierzalni lub innego pomieszczenia, którego Miette nie wskazał jako dostępne dla klientów. Po prostu chciała się gdzieś przebrać, o zgodę nie zapytała. - Abel stroni od prania swoich rzeczy. Jasne kolory nie są mu na rękę. - Oceniła swojego kolegę i zniknęła za drzwiami lub kotarą, by otulić umyte wczoraj ciało pachnącymi nowością ubraniami. Stare wsadziła do torby, na wszelki wypadek. Oczywiście nie omieszkała wyjść, by pokazać się publiczności w postaci Miette i... Miette. - Co myślisz? - Poprawiła materiał na rękawie. Czuła się w tym całkiem wygodnie i oczywiście liczyła na komplementy. - Zapłaci Abel. - Może trochę późno, ale musiała to zlecić swojemu towarzyszowi. W końcu i tak nie będzie zadowolony, więc nic na tym nie traciła. Sama z resztą nie miała już w sakiewce równych pięćdziesięciu koron. - Oby był coś warty. - Odebrała od niego tajemniczy przedmiot i zamierzała chwilę nad nim posiedzieć. Być może było to coś magicznego? W sumie nie zdążyła tego pokazać Cainowi, ale tak było nawet lepiej. Pewnie chciałby pół zysku ze sprzedaży, a sam trzyma przy sobie wszystkie ich pieniądze. Adelaide też zasłużyła na coś od życia.
Po spotkaniu z Miette i odebraniem nagrody wróciła na śniadanie. Zamierzała korzystać z ciepłych posiłków, póki mieli ku temu okazję, a przy okazji chciała sprawdzić gdzie jest wróbel i czy jeszcze żyje.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-03, 19:14 | |
| "Mały robak jest... Nieco problematyczny. Wygląda na to, że zdecydowanie bardziej preferuje pracować samemu, ale jakoś sobie z nim poradzę. Albo to albo będę musiał się go pozbyć, a nie za bardzo lubię takie rzeczy." Wyjaśnił Miette spoglądając na uciekającego złodziejaszka. "Ale mniejsza..."
Przymierzyłaś ubrania i nie omieszkałaś doradzić nieco szewcowi. Odzież leżała na Tobie całkiem dobrze - tunika zwisała lekko ale opasała Cię na tyle dobrze aby nie wchodzić Ci w drogę. Spodnie przylegały blisko do ciała ale były na tyle rozciągliwe, że kompletnie Ci to nie przeszkadzało. Do butów również ni jak było się przyczepić - wygodne, wytrzymałe, nie latały na nodze, nigdzie nie ściskały za mocno. Miette zastanawiał się chwilę nad doborem kolorystycznym dla Caina. "Hmmm... Fakt, ciemniejsze ubranie będzie wolniej się brudziło, ale i tak większość tułowia chroni przeszywanica więc generalnie nie powinno być to problemem." Odparł wreszcie. "Zobaczymy co Pan Abel będzie o tym sądził, skoro to on ma płacić." Powiedział odkładając jego zestaw na bok.
Sama poświęciłaś chwilę na bawienie się przedmiotem znalezionym na poddaszu. Instrument nie był ciężki i wygodnie leżał w dłoniach kiedy pochwyciłaś go oburącz za uchwyty. Obracając go kilkukrotnie i sprawdzając, czy jakieś elementy są może jednak ruchome, nagle coś w urządzeniu strzyknęło. Ciemno-niebieskie rączki rozdzieliły się, jednak szybko zorientowałaś się, że nie mogłaś poruszyć ich w żaden inny sposób oprócz w prostej linii od siebie, pomimo tego, że nic widocznego ich nie łączyło. Rozdzielając uchwyty coraz szerzej i szerzej, te wreszcie się zatrzymały, utykając w miejscu i nie pozwalając na dalsze ich rozłączanie. Wtem, z teraz w pełni widocznych rozcięć na całej długości wnętrza każdej z rączek, małe strumienie wody wystrzeliły z każdej z nich i zderzyły się w środku bryzgając drobnymi kropelkami naokoło. Złączając się, kompletnie się wygładziły tworząc cieniutką taflę wody która zatrzymała się w powietrzu pomiędzy metalowymi elementami urządzenia. Lekko 'pływając' w samej sobie, tafla wody rozjaśniła się delikatnie a wewnątrz niej ujrzałaś napis stworzony ze słów których na początku kompletnie nie zrozumiałaś, jednak wpatrując się w niego, literki zaczęły zmieniać swój kształt, powoli przeistaczając się w zrozumiały dla ciebie język: 'Zaklęty Analizator Unikatów i Magii [ZAUM] własności Orizy Krass'. Samo imię poprzedniego właściciela zawirowało niepewnie na tafli, jakby nie mogąc się zdecydować, czy Ty jesteś nowym właścicielem owego przedmiotu czy nie. Napis jednakże zniknął ostatecznie pozostawiając Cię z pustym ciekłym witrażem oraz kilkoma nowymi pytaniami pytaniami w głowie.
Zbierając się do powrotu do tawerny poczułaś targanie za buta. Odwracając się na pięcie spostrzegłaś, że to robaczek z którym wczoraj walczyłaś domagał się Twojej atencji. Potupał przez chwilę na miejscu po czym uniósł w Twoją stronę brązową chustę wytworzoną z materiału który dzisiaj podebrał. Rozmiarowo chyba pasowała Twojej ptaszynie.
Po pożegnaniu się z Miettą i jego nowym towarzyszem udałaś się z powrotem do karczmy, przyodziana w nowe, czyściutkie ubranko. W oberży zastałaś również Caina który spożywał właśnie śniadanie. Wyglądał odrobinę niemrawo, ale poza tym trzymał się całkiem dobrze. "Ach, jesteś!" Przywitał Cię nie odchodząc od stołu. Skierował natomiast łyżką na miskę zupy którą właśnie spożywał. "Słyszysz? Śniadanie mamy włączone w koszt pokoju, ale wlicza się w to tylko ta zupa." Wyjaśnił gasząc nieco Twą myśl o darmowym posiłku z górnej półki. Za co innego niż ta zupa zapewnię będziesz musiała zapłacić. Znalazłaś też i wróbelka, siedzącego na ramieniu Caina i wpatrującego się w miskę. Cain od czasu do czasu wybierał jakiś kawałek z środka swojego śniadania i podawał go ptaszynie. Przypominając sobie o przedmiocie wyciągnęłaś go prędko i rozpryskując pod siebie odrobinę wody nakierowałaś taflę na ptaka. Woda zburzyła się delikatnie i pokazała po chwili przybliżony rysunek wróbla, jego nazwę oraz inne, interesujące informacje, takie jak ataki, umiejętność i statystyki. Otrzymałaś dodatkowo krótki opis tego stworzenia: "Pidgey. Pokemon Mały Ptak. Pospolity i łagodny mieszkaniec lasów i borów. Czując zagrożenie wymachuje skrzydełkami i łapkami wzburzając piach lub ziemię. Posiada niebywałą orientację w terenie - potrafi odnaleźć drogę do domu nieważne jak daleko od niego się znajduje." "I jak z tą nagrodą?" Zapytał wreszcie chłopak kończąc swój posiłek.
____________________________ Ekwipunek: + ZAUM, + Hybrydowa Szabla, + Granatowa tunika sznurowana na przedzie o szerokich ramionach i nieregularnych krawędziach, ciasnawe czarne spodnie oraz wysokie, ciemno-brązowe buty |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-06, 00:37 | |
| Uśmiechnęła się delikatnie, kiedy Miette pokrótce przedstawił jej jak się ma sprawa z robaczkiem. Wierzyła, że jakoś się dogadają. Po pierwszej walce, w której miała przyjemność uczestniczyć, dostrzegła w tych stworkach coś więcej.
Kiedy usłyszała charakterystyczne pęknięcie przeszło jej przez myśl, że zdążyła zepsuć zabawkę, zanim w ogóle mogła się zorientować co to jest. Mimo wszystko brnęła w to dalej, nieco podekscytowana kolejnymi efektami. Co jak co, ale nie spodziewała się tafli wody, a co więcej takiej, na której pojawiały się napisy w jej języku. Przez to wszystko wybaczyła nawet, że płyn delikatnie poplamił jej nowiutkie ubrania. Wyschną. - ZAUM. - Przeczytała głośno i choć skrót został rozwinięty, wciąż dokładnie nie wiedziała jak urządzenie działa. Pierwszy raz miała coś podobnego w ręku i domyślała się, że jest to pospolite znalezisko. Podekscytowana przyśpieszyła kroku w drodze powrotnej do karczmy, by pochwalić się tym Cainowi. Da mu popatrzeć, niekoniecznie dotykać.
- Hej! - Wyrzuciła z siebie i zmarszczyła brwi, kiedy ktoś odważnie zdecydował się jej przerwać podróż. Jej wzrok od razu padł na zaatakowanego buta, obok którego zobaczyła... Robaczka. - Czego? - Zmrużyła oczy, kiedy zaczął tuptać w miejscu, póki zaskoczona nie odkryła, że coś dla niej ma. Lubiła prezenty, wiec nie odmówiła. Dopiero po drodze zorientowała się, że przejęła rolę chłopca na posyłki. Powinna była go kopnąć, kiedy miała okazję. - Cóż, całkiem ładne. - Westchnęła mimo wszystko, oceniając chustkę.
Cain już rozsiadł się w karczmie, co nie zrobiło na niej wrażenia. Podeszła i nachyliła się nad tym, co miał w talerzu, by sprawdzić, czy jest to warte jej uwagi. - Ograniczę się chyba do herbaty. - Przyznała po chwili zastanowienia. Nie usiadła na miejscu obok. Czekała, aż mężczyzna skomentuje jej nowy strój, do czego oczywiście... Nie doszło. - Masz problemy ze wzrokiem? - Zapytała w końcu wprost, wyraźnie zniecierpliwiona. Jeszcze przed chwilą miała naprawdę znośny (jak na nią) humor. - Nowe. W ramach nagrody. - Pokazała na swoją tunikę. - Dla ciebie też są, więc się zbieraj. Miette już czeka. - Ominęła fragment o zapłacie. Niech ma chłopak niespodziankę. Sama skupiła się zaraz potem na ZAUMie i tekście, który pojawił się w reakcji na magicznego ptaszka. - Pidgey? To twoje imię? - Podniosła wzrok znad tekstu i spojrzała na stworka. Zaraz potem pokazała Cainowi o czym mówi. Odwróciła narzędzie, ale nie chciała mu dać go do ręki. - Jeśli to prawda, wróbel jest jak kieszonkowa gwiazda polarna. - Zamknęła urządzenie. Przy drugim otwarciu uznała, że chlapiąca tafla wody może być problematyczne. Nie mógł być to jakiś zaczarowany zwój? - Zapomnieli dodać, że ma zdradliwy charakter. - Dodała, bo z jakiegoś powodu zaczęło jej przeszkadzać, że siedzi na ramieniu Caina, a nie na jej. - Chodź tu. - Zwróciła się do niego. - Zdaje się, że robak ma w zwyczaju obdarowywać przeciwników, którzy prawie go zabili. - Pokazała mu chustkę. Miała mu ją zamiar przewiązać przez szyję. - Dziwny zwyczaj, ale chyba nic mu nie jest.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-06, 14:22 | |
| Chusta była całkiem dobrego wykonania. Żywa brązowa barwa podszywana zielonymi nitkami nadawała jej bardzo naturalnego wyglądu. Dodatkowo, przyglądając się jej bliżej, na krawędziach zauważyłaś charakterystyczne, drobne ślady które widziałaś kiedyś na niektórych liściach. Były to znaczenia pozostawione po nadgryzaniu materiału. Robaczek zapewne używał swoich przeżuwaczy aby zastępować nożyce.
Woda która zmoczyła Twoje ubrania wyschła niesłychanie szybko. Jeszcze w połowie drogi do oberży Twoja nowa odzież była zupełnie sucha. Czyżby kolejny unikatowy efekt tego magicznego przedmiotu? W każdym bądź razie wreszcie dotarłaś na miejsce i rozmówiłaś się z Cainem. Chłopak przypatrzył Ci się bliżej i zmierzył Cię wzrokiem z dołu do góry. "Rzeczywiście." Podniósł brew robiąc nieco zaskoczoną minę. "Wybacz, nie zauważyłem, jestem troch-... Chwila. W ramach nagrody?" Tym razem jego ekspresja zmieniła się z zaskoczonej na podejrzliwą. Kiedy dodatkowo poinformowałaś go, że na niego również czeka zestaw odzienia chłopak westchnął łapiąc się za głowę. "Mogłem się domyślić, że z Tobą nic nie będzie takie proste. Moja wina, że puściłem Cię samą na negocjacje. No ale dobra, w zasadzie to w większości Twoja zasługa, że wykonaliśmy wczorajsze zlecenie więc niech Ci będzie." Poddał się wreszcie, nie stawiając w zasadzie zbyt dużego oporu. Może i jemu znudziło się jego potargane ubranie? Kiedy jednak przyszło do oględzin tajemniczego urządzenia które znalazłaś jego entuzjazm ponownie wzrósł. Był widocznie zaintrygowany magicznym przedmiotem. "Skąd Ty to wytrzasnęłaś? Podebrałaś komuś kolejny fant?" Szepną do Ciebie spoglądając na szable umieszczoną w pochwie przy Twym boku.
Wasz ptasi towarzysz skończył swoje śniadanie i przefruną na Twoje ramię. Podreptał chwile w miejscu i przechylił łepek gdy pokazałaś mu chustę. Związałaś mu ją wokół szyi i ułożyłaś ją elegancko. Pidgey zakręcił się wokół siebie przyglądając się bliżej swojej nowej ozdobie, ćwierkając co chwilę. Wydawał się być zadowolony. Cain tymczasem, również skończył swoje śniadanie i wstał od stołu. "Dobra, pójdę odebrać te ubrania i możemy zacząć dzień. Najedz się porządnie bo wybieramy się do lasu i nie wiem ile nam to zajmie." Oznajmił ostatecznie i wyruszył z tawerny. Ty w tym czasie otrzymałaś swoją herbatę oraz zostałaś zapytana o jakieś śniadanie. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-09, 23:52 | |
| Przekręciła oczami w reakcji na jego "rzeczywiście". Naprawdę zaskoczyło ją, że musiała mu o tym wspomnieć, by to zauważył. Z resztą nawet jeśli już do tego doszło, w dalszym ciągu nie otrzymała żadnego komplementu. Westchnęła zrezygnowana uznając, że szkoda na to jej zachodu. - To najlepsze, co mogłam wynegocjować w naszej sytuacji. - Spojrzała na niego z góry, bo w dalszym ciągu nie zajęła miejsca przy stoliku. Dla niej zabrzmiało to, jakby jego zdaniem nie nadawała się na ustalanie nagrody ze zleceniodawcami. Zupełnie się z tym nie zgadzała. - Wyglądasz w tym okropnie... - Dorzuciła kąśliwie, mając na myśli jego strój. Potrzebował nowego odzienia, niemniej niż ona. Nawet jeśli w pierwszej chwili w rozmowie z Miette gotowa była zapewnić wynagrodzenie w takiej postaci tylko sobie. - Dokładnie tak. Moja. - Przyznała mu rację, co nie zdarza się zbyt często. Oczywiście nie spodziewała się pochwały za wymianę nagrody pieniężnej na ubranie (zwłaszcza, kiedy Cain dowie się, że musi dopłacić), ale liczyła na nieco więcej entuzjazmu. Być może mężczyzna zupełnie już przestał zwracać uwagę na swój wizerunek.
Podniosła wzrok znad tafli wody, by spojrzeć na swojego towarzysza. - Nie... - Zmrużyła lekko oczy. Nie rozumiała dlaczego właśnie to przeszło mu przez myśl. Niesprawiedliwe. - Znalazłam. - Wzruszyła ramionami i zaraz potem przeszło jej przez myśl, że właśnie miała szansę wcisnąć mu jakąś długą historię, w której zdobywa ten przedmiot w bohaterski sposób. Cóż, straciła swoją szansę.
- Całkiem, całkiem. Jak na wyżuty kawałek materiału. - "Pochwaliła" Pidgeya. Teraz przynajmniej będzie wiadomo, że do kogoś należy, został naznaczony. Sam pewnie nie byłby w stanie zawiązać sobie takiej kokardki.
Adelaide zajęła miejsce przy stole ze swoją herbatą i na chwilę się zamyśliła. Wciąż targały nią wątpliwości, czy podróż do lasu była dobrym pomysłem. Przed oczami, na samą tę myśl, pojawiała jej się blizna myśliwego. Nie była na tyle nierozsądna, by nie zdawać sobie sprawy jak niebezpieczna jest to podróż. Mogła stracić Caina, albo co gorsza sama zostać ranną. I nawet jeśli wcześniej przez myśl przeszło jej, że chłopaka można łatwo zastąpić to prawda była taka, że w tej zapyziałej dziurze nie było ku temu dobrego kandydata. Bred wyglądał na silnego, ale okazał się być strasznym bucem. Nie byłaby w stanie tolerować jego zachować w długiej podróży. Musiała mieć kogoś u swojego boku. Z rozmyślań wyrwało ją pytanie o śniadanie. Ostatecznie zdecydowała się na jakieś pieczywo, choć zdołała z siebie wcisnąć tylko pół przyniesionego talerza. Mimo wszystko, przywykła do mniejszych porcji i odkąd przybyli do wsi jadła na dwóch.
Po śniadaniu wstała od stołu, zostawiając po sobie naczynie i niedokończone jedzenie. Udała się do pokoju, gdzie czekała na Caina. Nie będzie przecież warowała na niego przy wejściu do lasu. Na zewnątrz nie było znowu tak ciepło. Może gdyby był to środek miasta, chętnie postałaby w centrum chwaląc się przy okazji nowym nabytkiem. Przy wejściu na cmentarz ofiar potwora, nikt jej przecież nie zobaczy. Miała zamiar porozmawiać z Cainem przed wyruszeniem w to wspaniałe miejsce, więc odezwała się od razu, kiedy przeszedł przez próg: - Pokonałeś kiedyś magiczne stworzenie? Jestem prawie pewna, że nasz cel to jeden z nowych gatunków. Powiem wprost. Mam wątpliwości, czy dasz sobie radę. - Wzruszyła ramionami. |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-10, 20:09 | |
| Cain wywrócił oczami i opuścił karczmę lekko urażony. Ty wraz z Pidgeyem skonsumowaliście swoje własne śniadanie, odpływając nieco i zastanawiając się nad kolejnym krokiem. Chłopak chciał ruszać do lasu aby polować na bestię, ale Tobie coraz mniej podobał się ten pomysł. Obraz blizny i myśl o stracie strażnika czy nawet własnego życia coraz agresywniej wciskały Ci się do głowy. Nawet Twój wczorajszy sukces oraz zwycięska walka Twojego małego towarzysza nie wydawały się podnosić Cię na duchu w tej sprawie. Postanowiłaś więc rozmówić się z Cainem na ten temat i po skończeniu posiłku, wraz z ptaszyną, udałaś się do waszego pokoju.
Weń spostrzegłaś, że kołdra którą przykryłaś Caina gdy wychodziłaś, spoczywała teraz elegancko na łóżku - jak gdyby nikt na nim tej nocy nie spał. Bala również została wyniesiona a mokre kleksy które jeszcze wczoraj licznie pokrywały drewnianą podłogę kompletnie znikły. Nie byłaś nawet pewna czy ktoś je wytarł czy po prostu wyschły przez noc. Rozsiadłaś się więc w środku i czekałaś aż Twój strażnik powróci od Mietty.
W końcu, drzwi się otworzyły i od razu widziałaś po jego minie, że nie był zachwycony tym co zastał u szewca. Nie zmieniało to jednak faktu, że przyodziany był w nowy strój - za wyjątkiem poranionej przeszywanicy którą wciąż nosił na wierzchu. Już miał coś powiedzieć, gdy Ty zabrałaś głos jako pierwsza. Powiedziałaś co leżało Ci na sercu po czym zapadła ciężka cisza. Cain zmrużył oczy. "No proszę, patrzcie na nią!" Zrobił krok do przodu wymachując w Twoją stronę rękoma. "Wielka specjalistka, raz jej się powiodło i myśli, że jest nie wiadomo kim!" Jego głos narastał w tonie i frustracji a dłonie ściskał tak mocno, że prawie zatrzeszczały. "I co, będę znowu wysłuchiwał jak bardzo jestem niekompetentny?! Jak bardzo jestem nieprzydatny?! Żałosny?!" Teraz już krzyczał a słyszała was chyba cała oberża. "Nawet nie wiesz ile ryzykowałem żeby w ogóle wyciągnąć Cię z Quinn's Hold żywą i po co? Żebym codziennie wysłuchiwał narzekania i obelg? Żeby cały czas był mi wytykany mój każdy błąd, każda moja pomyłka? Chędożyć to! Chcesz to siedź na swojej królewskiej rzyci i narzekaj dalej. Skoro tak bardzo Ci przeszkadzam i tak bardzo jestem nieprzydatny to na pewno nie będziesz miała nic przeciwko jak pójdę sam." Powiedział ostatecznie i trzasnął drzwiami zanim cokolwiek zdążyłaś powiedzieć. Usłyszałaś tylko szybki, oddalający się tupot kierujący się w stronę drzwi wyjściowych tawerny. Zanim otworzyłaś drzwi Caina nie było już w budynku. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-10, 21:31 | |
| Rozeźlony ton głosu Caina w pierwszej chwili nie zrobił na niej wrażenia. Nawet nie drgnęła, przygotowana psychicznie na jego powrót, całkowicie świadoma, że nie będzie zadowolony po rozmowie z szewcem. Nie mogła jednak ukryć zaskoczenia, kiedy w końcu dotarły do niej słowa, które wspomnianym tonem wypowiadał. Podniosła brwi i uchyliła usta. Zdaje się, że dwa czy trzy razy podczas jego monologu chciała mu przerwać, ale albo nie miała ku temu odwagi albo nie do końca wiedziała w jaki sposób mogłaby to zrobić. Prawda była taka, że po raz pierwszy chyba nie miała nic złego na myśli. Sytuacja zwyczajnie ją martwiła i zastanawiała się, czy warto się narażać. Nie sądziła, że może to być odebrane w taki sposób. - Świetnie! IDŹ SAM! - Rzuciła w eter, bo zdecydowanie za późno. Dokładniej w momencie, w którym jej towarzysz zdążył już zamknąć za sobą drzwi. Zostawił w pokoju wyraźnie roztrzęsioną dziewczynę, która część swoich emocji włożyła w tupnięcie nogą w drewnianą podłogę. Nie był to wyjątkowo dojrzały gest i nie zadziałał również, jak to zapamiętała - nie przyniósł ulgi.
- Nie będę musiała patrzeć jak umiera! Od początku go nie potrzebowałam. Miał rację. Był niekompetentny. Sama nie wiem jakim cudem udało nam się tutaj dotrzeć. - Monolog ten zaczęła jakiś czas po pierwszym wybuchu. Krążyła po pokoju od ściany do ściany. Mimo mijającego czasu, wciąż nie była w stanie uwolnić się od natrętnych myśli, w których Cain wyłożył jej jak na tacy wszystko, co popchnęło go do tak nierozważnej decyzji. - Przecież nie wypominam mu wszystkiego! Nie obrażam go... Cały czas. - Stanęła w miejscu, kiedy odkryła, że ciężko było jej przywołać w myślach moment, w którym by go pochwaliła. - Cóż, widocznie na to nie zasługiwał. - Odpowiedziała sobie na głos, choć nie do końca tak myślała. Mimo wszystko świadomość, że mężczyzna może już nigdy nie wrócić powodowała dziwny ucisk gdzieś w piersi. Zamilkła na chwilę i zacisnęła usta w wąską kreskę. Spojrzała na swój płaszcz, odłożoną obok niego szablę i w jednej chwili zdecydowała. Nie mogła go tak zostawić. Zabrała ze sobą broń i skierowała się do lasu. Za Cainem. |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-05-14, 19:26 | |
| Kręcąc się po pokoju pełna frustracji i głęboko skrytej obawy sama nie byłaś pewna co teraz począć. Zewnętrzy monolog głosił jedno, ale wewnętrzny dialog mówił zupełnie co innego, narzucając na całą obecną sytuację oraz na te ostatnie kilka miesięcy całun niepewności i goryczy. Wpatrując się w szablę i widząc w niej swoje własne, szczerze dość mizerne, odbicie, potrząsnęłaś głową, złapałaś za swoje przedmioty i udałaś się za Cainem. Otrzymałaś kilka dziwnych spojrzeń wychodząc z tawerny, jednak to nie był czas żaby się tym przejmować.
Przemierzając Renigben szybkim krokiem niedługo byłaś już pod domem Brenda. Obciekając już nieco potem usłyszałaś trzaśnięcie drzwiami i biegnącego w Twoją stronę łowcę. Przyodziany w utwardzaną, skórzaną tunikę mężczyzna podbiegł do Ciebie trzymając solidnie wyglądający topór. "Ten głupiec pobiegł sam!" Warknął to o czym już wiedziałaś. "Próbowałem go zatrzymać kiedy zauważyłem, że nie ma wsparcia, ale nie chciał mnie posłuchać. Krzyczał tylko, że to nie moja sprawa." Zacisnął dłoń na długiej rękojeści swojej broni po czym kiwną głową na znak abyście ruszali. "Wczoraj w nocy spotkałem go w karczmie. Poopowiadałem mu o zleceniu, bo wyglądał na ogarniętego chłopa i okazało się, że to jeden z Twoich ludzi." Buczał między wdechami truchtając nieco przed tobą.
Las bardzo szybko zgęstniał i zrobiło się nieprzyjemnie ciemno - szczególnie na samym początku. Wraz z tym jak przemierzaliście zarośniętą puszczę Twoje oczy przyzwyczaiły się do zmiany światła i byłaś w stanie dostrzec wydeptaną ścieżkę wyłożoną gałązkami i kamieniami. Momentalnie uderzył w was zapach kniei i dźwięk dzikich zwierząt. Ćwierki, huki, świsty, chrumki, burknięcia, lecz czym głębiej zachodziliście, tym rzadziej je słyszeliście. W pewnym momencie zapadła kompletna cisza. Ogłuszające bicie Twojego serca i krótkie, płytkie oddechy były jedynym bodźcem który docierał do Twych uszu. Brend, który do tej pory zagadywał do Ciebie od czasu do czasu, tłumacząc jego wczorajsze spotkanie z Cainem, oraz wypytując, dlaczego go nie zatrzymałaś wiedząc jak niebezpieczne jest to zadanie, teraz kompletnie milczał. Po jego twarzy spływały kropelki potu, a jego ekspresja była co najmniej napełniająca obawą. Mieszanka śmiertelnej powagi, strachu i towarzysząca temu kompletna cisza wysłała dreszcze w dół Twoich pleców.
Zwolniliście nieco tempa, teraz skupiając się na nastawianiu uszu na jakikolwiek dźwięk który mógłby powiedzieć wam, gdzie jest teraz Cain, jednak żaden taki dźwięk nie nadszedł. Dotarliście to małego obozowiska o którym wspominał wcześniej Brend. Resztki porzuconych namiotów i dawno nierozpalone ognisko ścieliły tu ziemię. Od tego momentu tylko rzut beretem do śródleśnej polany na której podobno gnieździ się ta bestia. "Gotowa dalej? Przygotuj broń i uważnie się rozglądaj." Szepną do Ciebie Brend. Jego głos drżał delikatnie. Mężczyzna sprawdził jeszcze raz czy jego skórzana zbroja jest dobrze przymocowana i oparł topór o swe ramię. "Obyśmy zdążyli. Sądząc po naszym tempie powinniśmy być zaraz za Ablem." |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody | |
| |
| | | | Fantasy Rhapsody | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |