|
| Fantasy Rhapsody | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-24, 01:57 | |
| Krasnolud widząc błysk monet i czując jak brzdąkają mu w jego, dość sporych jak na stosunkowo małe ciało, rękach, uśmiechnął się szeroko i nawet odrobinę zaczerwienił. "Ach, nie ma za co panienko!" Mężczyzna szybko schował korony z obawą, że może się jeszcze rozmyślić. "Polecam się na przyszłość!" Pomachał łapą wracając do swojej bandy z widocznie skocznym, ale i dość miękkim jak na jego tęgość krokiem. Kto by pomyślał - tak drobny akt mógł przyprawić komuś tyle radości. Wypełniło Cię dziwne uczucie, całkiem Ci obce. Tak jakbyś nagle poczuła się lżejsza a uśmiech mimowolnie cisną Ci się na usta, chociaż jeśli chciałaś bez problemu mogłaś go zatrzymać. Czując się jakimś misternym sposobem 'pełniejsza', udałaś się w miejsce wskazane przez nieznajomego.
Pomimo swojej wielkości kościół stał stosunkowo pusty i ogólnie widział lepsze lata. Kamienne cegły z których był skonstruowany pękały w niektórych miejscach a z pokrywającego je tynku pozostały zaledwie losowo rozrzucone kleksy. Wieżyca stojąca bezpośrednio nad wrotami wydawała się nie mieć końca kiedy pod nią stałaś, chociaż doskonale sobie zdawałaś sprawę, że tak nie było - w końcu całe życie spędziłaś w otoczeniu zdecydowanie potężniejszych budowli. Na jej samym szczycie dostrzegłaś puste przestrzenie które najpewniej mieściły jakiegoś rodzaju dzwon. Kobiety plewiące grządki ukłoniły się lekko widząc, że wchodzisz na tereny świątyni i po raz pierwszy od dłuższego czasu, nawet choćby na sekundkę, poczułaś się znowu jak za dawnych lat, gdy służba kłaniała się Tobie za każdym razem jak przechodziłaś obok. Same pracownice przyodziane były w dość długie, czarne szaty zakrywające większość ich ciał. Na głowie również posiadały jakiegoś rodzaju welon, aczkolwiek ten był jasnobłękitny w swojej barwie. Wnętrze kościoła miało bardzo charakterystyczną atmosferę. Praktycznie kompletna cisza i towarzyszące jej ciche modły przebywających tu trzech osób wywierały na Tobie czarującą wręcz presje, naglącą Cię, aby zbytnio nie hałasować. Sala główna nie była wyposażona w żadne miejsca siedzące, co sprawiało, że stojący tu wierni, jak i sam ołtarzyk, bardzo mocno rzucały się w oczy. Ściany przyozdobione były wyblakłymi malunkami a sufit wypełniony starymi freskami, które na pewno nie były wykonane przez wybitnego specjalistę. Dostrzegałaś to gołym okiem - dłonie przedstawionych tam postaci albo były umyślnie ukrywane za szatami albo nie były dość wysokiej jakości. Co bardzo Cię kuło w oczy to brak witraży i złotych zdobień gdzie tylko Twój wzrok nie padnie. Do tej pory katedra stojąca w Quinn's Hold była dla Ciebie przykładem porządnej świątyni, a jeśli chodzi o to miejsce to nawet nie było porównania. Zupełnie jak mały kociak stojący przy dostojnym lwie. Różnice pomiędzy tymi miejscami były tak ogromne, że nawet nie warto było postrzegać ich w tych samych aspektach.
Jednakże nie byłaś tu po to aby 'podziwiać' architekturę - byłaś tu w sprawie zlecenia. W momencie kiedy modły na chwileczkę ustąpiły, do Twoich uszu dobiegło bardzo charakterystyczne stukanie. Szybko byłaś w stanie zlokalizować skąd też pochodzi - na lewo od wejścia znajdowało się małe przejście prowadzące do pomieszczenia, które przypominało małe laboratorium alchemiczne, gdy tylko się do niego zbliżyłaś i bliżej ujrzałaś jego wnętrze. Poczułaś również mieszaninę przeróżnych ziół która uderzyła w Twoje nozdrza i na koniec zapiekła delikatnie. Czyżby nutka alkoholu? Weń, pracował mężczyzna w habicie i pomimo tego, że odwrócony był do Ciebie plecami, bez wątpienia byłaś w stanie ocenić, że jest on bardzo stary. Zmarszczona łysina połyskiwała blado w świetle świec a jego ruchy były letargiczne, acz na swój sposób precyzyjne i przemyślane. Jak tylko odwrócił się w Twoją stronę, zobaczyłaś też czym się zajmował. Trzymając w rękach moździerz ukłonił się powoli i delikatnie. "Nie wygląda Pani na taką, co przychodzi się modlić." Zaczął ochrypłym, głębokim głosem. Odłożył wreszcie utensylia laboratoryjne i zmierzył Cię chłodnym, acz ewidentnie doświadczonym okiem. "Co więc Cię sprowadza do domu Pana? Czyżby była Pani w sprawie zleceń? Jak mogę pomóc?" |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-27, 04:08 | |
| Malutkie miasteczko po raz kolejny ją zaskoczyło. Kiedy wstąpiła na teren kościoła, zwolniła kroku. Rozglądała się uważnie, oceniając w pierwszej chwili stan budynku. Na wszystkich elementach konstrukcji czas zostawił swoje ślady, choć to zdawało się tylko dodawać klimatu tego miejsca. Mimowolnie skinęła głową w reakcji na przywitanie kobiet i poczuła w piersi nieprzyjemny ucisk. Wróciło coś, co utraciła już dawno temu i w głębi duszy coś jej podpowiadało, że może tego nigdy nie odzyskać. W rozmowach z Cainem tłumiła tę myśl ze wszystkich sił, ale od początku taka opcja siedziała gdzieś z tyłu głowy. Pokręciła nagle głową, odganiając co złe i przyśpieszyła kroku przez resztę drogi do drzwi katedry, już nie oglądając się na boki. Stanęła w progu na chwile, zanim zdecydowała się go przekroczyć. Miejsce ją w pewnym sensie przytłaczało. Każdy jej krok rozchodził się echem i czuła się jak intruz na obcym terytorium. Jej rodzina nigdy nie była specjalnie religijna. Z pewnością nigdy nie usłyszała, że swoje bogactwo VanQuinnowie zawdzięczają bogu. Rodzinne miejsce modlitw być może stało znacznie wyżej pod względem architektonicznym, ale klimat tych miejsc zupełnie się zdaniem Adealdy różnił.
Przypomniała sobie po co w ogóle tu przyszła - ogłoszenia. Skierowała się do pomieszczenia, które koniecznie trzeba by było porządnie wywietrzyć. Mimowolnie zmarszczyła nos, kiedy dotarła do niej ta zapachowa mieszanka, ale powstrzymała się przed komentarzem. - Nie wyglądam? - Powtórzyła po nim i lekko podniosła przy tym brew. Nie spodobało jej się, ze ocenił to po samym zerknięciu w jej stronę... Nawet jeśli była to prawda. - Łatwiej byłoby bezpośrednio porozmawiać ze zleceniodawcą. Z jakiego powodu wszystkie spisujesz ty? - Zapytała, unikając formy grzecznościowej. W końcu mężczyzna sam takiej nie zastosował. Coś z lekcji podpowiadało jej, że mógłby być jej dziadkiem i należał mu się szacunek nie tylko na ten wzgląd. Prawdopodobnie rozmawiała z samym kapłanem Melchiorem. - Interesuje mnie ten cały potwór z lasu.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-27, 05:08 | |
| Dźwięk Twoich kroków rozchodzących się echem po głuchej atmosferze kościoła wbijał się w Twoje uszy jak szpilka w plecy, wysyłając przeszywające uczucie dyskomfortu za każdym razem gdy stawiałaś nowy krok. To uczucie było co prawda naturalnie nieprzyjemne, aczkolwiek nie wydawało się, abyś zwracała przez to na siebie uwagę. Przebywający tu ludzie byli zbytnio pogrążeni w modlitwie i przejmowaniu się swoimi własnymi problemami aby w ogóle uznać Twoją obecność. Poza tym, byłaś dość zaznajomiona ze zwracaniem na siebie uwagi i z byciem centrum zainteresowania, więc pomimo swojej powierzchownej nieprzyjemności, huk obcasów nie stanowił dla Ciebie zbyt wielkiego obciążenia. Kapłan z którym rozpoczęłaś konwersację pokręcił lekko głową. "Ach, możliwe, że źle mnie Pani zrozumiała. Nie chodzi o Pani wygląd, w żadnym bądź razie. Chodzi o Pani ekspresję. Wierni przybywający do naszego Kościoła św. Palego mają zazwyczaj zdecydowanie mizerniejszą aparycję. Na Pani twarzy widzę jednakże pewność siebie i swoistą determinację." Wyjaśnił kapłan po czym lekko się uśmiechnął, wysłuchując Cię dalej. Ta krótka chwila pozwoliła też bliżej się przyjrzeć mężczyźnie. Jego chłodnawe i doświadczone oczy nabrały teraz jednocześnie radości jak i smutku życia. Jakby jednym spojrzeniem mówił Ci, że posmakował swojej porcji obydwu w trakcie swego żywotu. Wyglądał na jednocześnie zmęczonego przyziemną tułaczką, jak i pełnego wigoru, widząc okazję na konwersację z nowym pokoleniem. Zmarszczona twarz nadawała mu dodatkowej aury doświadczenia, która zupełnie naturalnie niemal wymuszała na Tobie pewien stopień szacunku, a jego pogodna aparycja dodatkowo podkreślała ten efekt. Szary zarost oraz sporadyczne kępy włosów tylko i wyłącznie podkreślały jego status jako 'starszego i skrywającego mądrość' członka tutejszej społeczności. Kapłan emanował bardzo specyficzną charyzmą - nie taką, która zmuszała do posłuszeństwa, czy wzbudzała zachwyt i do niego przyciągała. Raczej taką jaką posiada pogodny dziadunio czytający swoim wnukom starą opowieść. Czułaś się zdecydowanie spokojniej w jego obecności co z kolei zmuszało Cię do mimowolnego uniesienia gardy, szczególnie ze względu na Twoje okoliczności. "A więc jednak." Uśmiechnął się dusząc w sobie łagodny chichot. "Cóż, odpowiedź na to pytanie jest dość prosta - jestem jednym z nielicznych mieszkańców umiejących zarówno pisać jak i czytać. Nasz miejscowy skryba byłby drugą taką osobą, ale on ma swoje problemy na głowie i zazwyczaj nie ma czasu aby sporządzać ogłoszenia w imieniu tutejszych mieszkańców. A skoro już o tym mówimy - jestem Melchior. Dawny brat zakonny w Balfii, obecnie proboszcz Renigbenski." Staruszek wyjaśnił, sugerując jednocześnie, że w mieście jest więcej osób posiadających te umiejętności, aczkolwiek w większości nie jednocześnie. Nigdy się nawet nad tym nie zastanawiałaś, ale rzeczywiście - w takich 'cofniętych' miejscach, pisanie i czytanie może nie być aż tak rozpowszechnione jak w Quinn's Hold. Po Twoim kolejnym zdaniu mężczyzna nieco zmizerniał. "Maiłem nadzieję, że jest tu Pani w sprawię ziół, ale pozbycie się tych stworów z naszych lasów też jest bardzo szczytnym celem." Pokiwał głową, jakby sam do siebie. "Za to zlecenie jest odpowiedzialny nasz myśliwy - Brend. Mieszka na skraju wioski, zaraz obok wejścia do puszczy. Musiał już nawet podnieść nagrodę za zlecenie przez to, że poprzednie drużyny które podjęły się tego zadania nie wróciły do Renigbenu. Wydaje mi się, że ponownie planował podnieść nagrodę, ale jeszcze się za to nie zabrał." Melchior zaczął wyjaśniać, uderzając kilka razy w moździerz. "Niestety niewiele wiem na temat samych ataków - zaledwie tyle ile ludzie plotkują. Podobno ciała które zdołaliśmy odzyskać były straszliwie poranione, jak po ataku dzikiej bestii. Większość z ran były na tyle tragiczne, że najpewniej nawet z natychmiastową pomocą medyczną trudno by było kogoś odratować." Kapłan zasmucił się i westchnął głęboko. "Rad jestem, że chce nam Pani pomóc, ale nalegam aby zachować ostrożność. Nastały ciężkie czasy i obawiam się, że Renigben będzie ponownie musiał zatopić się w politykę aby dalej przeżyć. Niestety nie możemy już stać bezstronni bez pomocy." Wyjaśnił na koniec. Wyglądało na to, że aby dowiedzieć się czegokolwiek więcej na temat tego zlecenia będziesz musiała odnaleźć okolicznego myśliwego. Całe szczęście dostałaś do niego namiary. Przed zachodem Słońca pozostało jeszcze trochę czasu - na pewno dasz radę go odszukać i odkryć nieco więcej sekretów tej miejscowości, ale najpewniej na tym zakończy się Twój dzień i będziesz musiała wracać do Caina, który czeka przy ustawionej przez niego pułapce.
Ostatnio zmieniony przez Daltonis dnia 2021-03-28, 15:54, w całości zmieniany 2 razy |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-28, 00:35 | |
| Podniosła lekko brodę słysząc swego rodzaju komplement. Dobrze było słyszeć, że mimo trudnej za sobą podróży wciąż odróżniała się od przeciętnego wieśniaka. Oczywiście w to nie wątpiła, ale mogłaby to słyszeć częściej. - Doprawdy? - To było dla niej nie do pomyślenia, by umiejętność czytania i pisania była w jakimś stopniu ograniczona. Być może mieszkańcy Quinn's Hold również nie mieli dostępu do odpowiedniej edukacji? Tego nie wiedziała. Z góry przyjmowała, że to żaden wyczyn. Rozważała nawet, czy nie są po prostu zbyt leniwi, by się tego do tej pory nauczyć? - To pewnie wyjaśnia brak zainteresowania. - Przyznała nieco kąśliwie. Na tym wygwizdowie pierwszym zadaniem dla potencjalnego łowcy nagród było znalezienie kogoś, kto im przeczyta ogłoszenie. Westchnęła. - Szczytna była wpisana przy podpisie suma. Dobrze wiedzieć, że będzie większa. - Odpowiedziała. - Być może rozejrzałabym się za tymi chwastami, gdybyś uwzględnił punkt "nagroda" w swoim zleceniu. - Wiadomość o tym, że zdesperowany myśliwy stracił już kilku ochotników, wyraźnie ją ożywiła. Oznaczało to, że będzie mogła negocjować, a samymi zniknięciami niespecjalnie się przejęła. Z jakiegoś powodu uznała, że Cain się tym zajmie. Był silny, prawda? - Żeby być niezależnym, trzeba mieć do tego warunki. Do tej pory nie zauważyłam, żeby Renigben miał coś do zaoferowania. Jedyny punkt w mieście, w którym mogłabym zostawić swoje monety to Paw. Jeśli mężczyzna nie ustosunkował się do jej bezczelnej uwagi na temat zapłaty za zioła, od razu skierowała się do myśliwego.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-28, 01:33 | |
| Kontynuowaliście konwersację w wypełnionym przeróżnymi aromatami pomieszczeniu. Na samym początku zapach nieco Cię otępił, usilnie wdzierając Ci się do nosa i szczypiąc oraz łaskocząc go od wewnątrz, jednak wraz z przemijającym czasem byłaś w stanie się do niego przyzwyczaić i nawet w pewnym stopniu polubić - był przedziwnie relaksujący i bogaty, pomimo jego wonnego chaosu. Zdążyłaś się też dokładniej rozejrzeć po tym pokoiku. Ogólnie nie był bogato przystrojony, aczkolwiek cała machineria stojąca za kapłanem na pewno tania nie była. Małe palenisko z miechami, dziesiątki miseczek i flakonów, kilka rodzajów moździerzy, i specjalne przyrządy których działania nie do końca znałaś. Nieopodal laboratorium alchemicznego spostrzegłaś też kilka większych dzbanów zawierających nieokreślone ciecze oraz kilka różnorakiej wielkości worków, zapewne z jakimiś składnikami. Oprócz tego, większą część ścian w tym pomieszczeniu przyozdabiał wydłużony stolik, czy też swego rodzaju drewniany blat. Pod nim, w niektórych miejscach, znajdowały się też małe skrzyneczki oraz koszyczki. Całe laboratorium rozświetlała moc świec, rozrzucona niemal wszędzie gdzie tylko dało się je postawić, ze szczególnym nasileniem wokół samego stanowiska alchemicznego. Na kamiennej posadzce walało się kilka zużytych ziół i rozdeptanych ziarenek, zdecydowana ich większość skupiała się przy stanowisku.
"Fakt..." Odpowiedział Melchior. "Pomimo tego, że czas nie przestaje gnać do przodu, mieszkający tu prości ludzie stronią od edukacji, ku mojemu smutkowi z resztą. Tak jak Pani słusznie zauważyła, do niezależności nie wystarczy tylko rzesza chętnych." Westchnął przyglądając się jednej z dopalających się świec. "Onegdaj Renigben był świetnym miastem, obowiązkowym przystankiem dla każdego handlarza i miejscem gdzie człowiek mógł się rozwinąć w dowolnej dziedzinie. Władcy Sheercliff również nie stronili od kontaktu z tutejszymi mieszkańcami. Jednakże położenie tego starego miasteczka i jego istotność sprawiła, że był idealnym celem podczas wojen które szarpały tymi terenami. Trucizna walk powoli wyżarła nie tylko nasze mury i naszych mieszkańców, ale i nasze zaufanie do kraju oraz polityki. Wraz z czasem ludność zaczęła się więc od tych rzeczy odcinać, stawiając na samowystarczalność, ale i to nie mogło na zbyt długo wystarczyć, szczególnie kiedy naokoło wszystko idzie do przodu a my stoimy w miejscu." Świeczuszka wreszcie się dopaliła i zgasła pozostawiając za sobą szarawy strumyk dymu.
Kiedy kapłan schował podkładkę do świecy i zaczął szukać nowej, wspomniałaś o zleceniu które wystawił osobiście. "Ach, racja. Nie wspomniałem o nagrodzie, bo ta zależy od jakości i rodzaju składników alchemicznych jakie zostaną nam dostarczone. Mogę się przyjrzeć czemukolwiek co Pani przyniesie, ale najbardziej interesują nas Wardzia Jagoda, Szmaragdowe Zioło oraz Ochrzast. Każde z tych ziół można znaleźć w puszczy, jednak z wiadomych powodów jest to ostatnimi czasy utrudnione, a choróbska nie czekają. Ach, jeśli natknęła by się Pani na Strzępy Gniewoi to również doceniłbym jej dostarczenie! Za te specyficzne których potrzebujemy wypłacilibyśmy pewnie w okolicach od 3 do 5 koron za sztukę." Dodał na koniec po czym ukłonił się delikatnie widząc, że zbierasz się do wyjścia. "Niech Bóg będzie z Tobą!"
Twoim kolejnym i najpewniej ostatnim na dzisiejszy dzień punktem podróży był dom myśliwego Brenda. Odnalezienie go zajęło Ci chwilkę, ale dzięki wskazówkom otrzymanym od proboszcza oraz przy użyciu metody prób i błędów, wkrótce dotarłaś do budynku który wyglądał tak, jakby stacjonował w nim myśliwy. No, przynajmniej tak przypuszczałaś - większość z tych budynków i tak wygląda identycznie. Przed drewnianą chatą przyozdobioną roślinnością która wspinała się aż do strzechowego dachu, na dość sporawym podwórku, przy drewnianej konstrukcji na której rozciągnięte było jakiegoś rodzaju futro siedział mężczyzna. Nie wyglądał na starego - może gdzieś pomiędzy 30 a 40 rokiem życia. Trochę zaniedbany, jak praktycznie każdy mieszkaniec tej wioski, wpatrywał się w knieję, trzymając w rękach jakiegoś rodzaju ostre narzędzie. Nie wyglądało na to, żeby zauważył Twoją obecność. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-28, 03:13 | |
| Na początku myślała, że mężczyzna jest amatorem ziołowych herbat. Zapach wskazywałby na napar ze wszystkiego, co miał w ogródku z dodatkiem alkoholu. Im dłużej jednak poznała dalszy plan, tym bardziej uświadamiała sobie jak się myliła. Jego fascynacja i wiedza na temat roślin była na zupełnie innym poziomie. Wysłuchała krótkiej historii Renigbenu, o której zdaje się wspomniał Cain. A może usłyszała coś na lekcjach? W każdym razie wszystko wskazywało na to, że to miejsce nigdy nie będzie w stanie wrócić do dawnej świetności. Trudno. - Yhym. - Pokiwała głową. - A może jakieś ilustracje? - Zapytała wprost. - Jeśli na coś przy okazji wpadnę to przyniosę. - Wzruszyła ramionami. To były marne grosze, ale być może będzie miała szczęście i znajdzie całą łąkę tego Chrzastu.
Dotarła ( z małymi problemami) do gospodarstwa myśliwego. Była gotowa na poważne negocjacje. Być może uda jej się nawet podwoić stawkę? Różnicę monet, których nie uwzględnia karta wywieszona na rynku zatrzymałaby dla siebie, więc miała o co walczyć. Z nieświadomym niczego Cainem dodatkowo podzieliłaby się resztą. Bez oporów podeszła do stojącego na widoku mężczyzny. - Myśliwy Brand? - Zapytała wprost, nieumyślnie przekręcając jego imię. Z resztą wszystko jedno. - Przyszłam w sprawie zlecenia. Słyszałam, że chcesz podnieść nagrodę.
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-28, 23:52 | |
| "Oczywiście, zobaczmy..." Na Twoje pytanie o ilustracje proboszcz nieco się zmieszał. Chyba spodziewał się, że będziesz jakkolwiek przygotowana do tego typu zadania skoro planowałaś się za nie brać. Jednakże pomimo tego, że mało wiedziałaś o alchemii i zielarstwie, stary Melchior postanowił Ci pomóc. Wyciągając książeczkę, która swoim rozmiarom mogła dorównywać co poniektórym mniejszym podręcznikom jakie miałaś szanse czytać podczas swojej domowej szkoły, przekartkował ją i wskazał na kilka obrazków, zmieniając co rusz stronnicę. Wardzia Jagoda była krwisto czerwona lub też czerwonawo-czarna w swojej barwie. Rośnie na małych krzaczkach z postrzępionymi liśćmi i najpewniej trzeba byłoby ich zebrać garstkę aby zaliczyły się jako 'jedna sztuka'. Szmaragdowe Zioło swoim wyglądem przypominało kępę bardzo intensywnie zielonej trawy, które niedoświadczone oko na pewno by pominęło. Oprócz charakterystycznego nasycenia koloru, od zwykłej trawy wyróżniały je tej samej wielkości kłosy, troszkę przypominające pszenicę albo żyto, które mieszały się z resztą rośliny. Ten składnik alchemiczny rósł pojedynczo, najczęściej na śród-leśnych polanach i jedna porządna kępa najpewniej wystarczy jako 'jedna sztuka'. Ochrzast jest rodzajem kwiatka lubiącego słońce. Jego łodyga pokryta jest malutkimi kolcami i przyozdabiają ją poszarpane liście. Na szczycie rośliny rozkłada się purpurowy dzwoneczek złożony z setek, ostro-zakończonych, malutkich płatków. Zazwyczaj rośnie w grupach i zbieranie go gołymi rękoma może zakończyć się kilkoma bąblami. Kwiatuszek jest sam w sobie dość mały, więc aby uzbierać na 'jedną sztukę' najpewniej będziesz musiała zebrać kilka jego okazów. Strzępy Gniewoli są dość trudne do znalezienia. Jest to rodzaj rośliny pasożytniczej wrastającej w gałęzie drzew i kradnącej substancje odżywcze liściom. Jeśli pozwolić im na rozrost potrafią pokryć całą koronę drzewa w zwisających latoroślach. W wielkich ilościach, podczas podmuchu wiatru wydają nawet pseudo-gwiżdżący dźwięk. Mają małe, pozaginane w kształt rurek liście, a ich kwiaty przypominają uszkodzoną różę. Jeśli znajdziesz jeden okaz, na pewno na sąsiedniej gałęzi będzie go więcej, jednak ze względu na jej rozmiar potrzeba kilku okazów aby uzbierać na 'jedną sztukę'. Kapłan po wyjaśnieniach zamkną księgę i ukradkiem zerknąwszy przyuważyłaś, że nazywała się "Alchemical Compendium". Nie rozpoznawałaś języka, ale słowa były na tyle znajome, że łatwo je skojarzyłaś z czymś w rodzaju Alchemicznego Kompendium. Pożegnałaś się ostatecznie z Melchiorem i udałaś dalej. "Brend." Natychmiastowo poprawił Cię mężczyzna, po czym zerknął w Twoją stronę. "Renigbenski myśliwy, do usług." Skinął głową przysłuchując się Twoim wyjaśnieniom. "Ta, straciliśmy już sporo dobrych ludzi przez tą bestię, więc planowałem ponownie podnieść nagrodę. Pewnie niewiele by to zmieniło, ale pomyślałem, że jak już ktoś ryzykuje życiem, to przynajmniej koron powinno być więcej." Odparł ponownie wpatrując się w las. Jego wzrok był jednakże rozproszony, tak jakby patrzył wprost na puszczę a jednocześnie zerkał gdzieś dalej, gdzieś za nią. "To dość niebezpieczne zadanie, chyba nieco ponad Twój poziom. No, chyba, że znasz się trochę na czarach, to wtedy rzeczywiście może coś ugrasz, bo z taką sylwetką i bez broni chyba szybko padniesz." Nie wiedziałaś, czy odgryzał Ci się za pomylenie jego imienia, czy może mówił wprost, bez cenzurowania samego siebie. "Ale skoro już tu jesteś... Co chciałabyś wiedzieć? Pomocy nigdy nie odmówię, aczkolwiek wolałbym, aby nikt już nie tracił przez to życia." Brend odwrócił się w stronę stojaka i zaczął gładzić ostrym instrumentem skórę rozciągniętą na drewnianych sztalugach.
Ostatnio zmieniony przez Daltonis dnia 2021-03-30, 23:27, w całości zmieniany 1 raz |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-30, 23:18 | |
| Być może na którejś lekcji miała kontakt z dziedziną zielarstwa, ale w żadnym razie nie było to coś, czym była zafascynowana. Nie potrafiła docenić własności mniej pospolitych ziół i wszystko co zielone miało dla niej wartość chwastu. Lubiła za to kwiaty. Nachyliła się więc nad obrazkami i nadrobiła zaległości edukacyjne. Uznała, że wystarczy jak zobaczy je raz i będzie w stanie rozpoznać je w terenie. W końcu nie mogła pomylić ich z jakimś podobnym, śmiertelnie trującym zielskiem, prawda? ... Prawda? Musiała również przyznać, że Ochrzast wyglądał całkiem ładnie, jak na jakąś leczniczą roślinę, a z kolei Strzępy Gniewoli miały bardzo adekwatną nazwę.
Stała z uśmiechem, uciekając myślami w przyszłość, w której negocjuje dwukrotność nagrody. Wyglądała przy tym całkiem uroczo jak na nią. Zupełnie, jakby zaraz miała otwierać jakiś okazały prezent. Jeden z tych, które rodzice zwykli jej dawać bez jakiejkolwiek okazji. Piękną sukienkę uszytą z najlepszej jakości materiałów lub zestaw słodyczy, za których cenę można by było wykarmić całą tutejszą karczmę i rodziny pobliskich domostw. Nawet jeśli była to przesada, to tak właśnie dziewczyna porównywała w myślach swój poprzedni stan majątkowy do tego, czym dysponuje przeciętny Renigbeńczyk. Mina zrzedła jej szybko, kiedy usłyszała uwagę mężczyzny. Zmierzyła go chłodnym wzrokiem i podniosła lekko brodę w typowy dla siebie sposób. Zupełnie jakby chciała patrzeć na wszystkich z góry, mimo niewysokiego wzrostu. - Nie chcę tego słyszeć od człowieka, który sam nie potrafi poradzić sobie z problemem. - Odpowiedziała oschle. Nawet jeśli nie wyglądała na silną jednostkę to była zdania, że nikt nie powinien jej tego wypominać. Z resztą sama posiadała jakieś umiejętności. Sytuacja w drodze do tej wsi pokazała, że mogły być mniejsze, niż te, którymi dysponował Cain (oczywiście się do tego nie przyzna, po prostu ją zaskoczył), ale nie była słaba. Przyjęła, że to ludzie wysłani przez myśliwego oraz sam myśliwy byli nieudacznikami. Być może przerósł ich jakiś duży dzik. - Mam ludzi do walki. - Coś z tyłu podpowiedziało jej, że Cain liczy się jednak jako jeden człowiek. Nie naprostowała informacji. - Co wiesz o potworze? I najważniejsze... Ile jesteś w stanie za niego dać? |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-03-31, 01:45 | |
| Mężczyzna wetchnął głęboko gdy wspomniałaś o jego braku kompetencji. "Pewnie jest w tym trochę racji. Gdyby to był zwykły wilk czy nawet niedźwiedź już dawno sam bym sobie z tym poradził." Odparł drapiąc się po rozczochranych i nieco przetłuszczonych włosach. Odgarnął kilka kosmyków sprzed twarzy i spojrzał Ci w oczy. "Niestety czasy zwykłych zwierzaków już dawno się skończyły. Nie dość, że mamy teraz na głowie potwory to jeszcze te magiczne parszystwa." Wskazał nożykiem na ptaszynę siedzącą Ci na ramieniu. Wysłuchał Cię jednak przed powiedzeniem czegokolwiek więcej.
"No dobrze, widzę, że może jednak powiedziałem za dużo. Nie zmienia to jednak faktu, że nie wyglądasz na typowego wojownika. Mam nadzieję, że Ty i Twoi ludzie będziecie gotowi na spotkanie z tą bestią. Nie chcę mieć więcej młodej krwi na rękach." Brend wstał wreszcie ze stołka na którym siedział i momentalnie Cię przerósł i to o dobre dwie głowy. Dopiero teraz mogłaś w pełni podziwiać jego muskularną posturę i potężną sylwetkę. "Ta szkarada jest przebiegłą bestią. Nikt jej nigdy nie widział, no, może i ktoś ją widział, ale nie dożył aby o tym opowiedzieć. Ciała które zdołaliśmy odzyskać zazwyczaj mają długie rany cięte, albo bardzo głębokie rany kłute, najczęściej z resztą bardzo rozszarpane. Jest jedna rzeczy która występuje u wszystkich ofiar - przyczyna śmierci to najprawdopodobniej zmiażdżony kark." Myśliwy odwrócił się na pięcie i zaczął podwijać skórzaną kurtkę oraz brązowawą koszulkę którą miał na sobie. "Większość ran było podobnych do tych." Na jego plecach spostrzegłaś cztery, bardzo długie i dość głębokie blizny. Na oko mierzyły kilka centymetrów w szerokości i przebiegały po całych plecach mężczyzny. Obecnie w większości zagojone, aczkolwiek zauważyłaś też, że pokryte były jakiegoś rodzaju maścią. "Miałem nieprzyjemność spotkania się z tą poczwarą. Zaatakowała od tyłu i nikt jej nie usłyszał dopóki nie było już za późno. Nie wiem nawet dokładnie skąd na nas wyskoczyła - czy z zarośli, czy z pod ziemi, czy może z drzew. Jedyne co pamiętam z tamtej wyprawy to przeraźliwe krzyki dławiących się krwią kompanów i palący ból na plecach. Nigdy nie uciekałem tak szybko jak wtedy." Ciało Brenda drżało lekko gdy wspominał przeszłe wydarzenia, jednak nie dane ci było się temu napatrzeć, albowiem szybko ponownie narzucił na siebie odzienie. "Jeśli chodzi o nagrodę planowałem ją zwiększyć do 100 koron, ale jeśli rzeczywiście uda wam się pokonać tą bestię mógłbym jeszcze coś dorzucić - może nawet nie koniecznie pieniądze, bo tych nie zostało mi już za wiele."
Rzeczywiście, mężczyzna nie wyglądał na zbytnio bogatego, pewnie nie wyciągniesz od niego zbyt dużo monet. Może jednak mógłby zapłacić czym innym? Może jakieś skóry? Albo lekcje polowania albo garbowania? W końcu myśliwy musi mieć coś ciekawego w zanadrzu... |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-01, 00:06 | |
| Z oczywistych względów jej pewność siebie odrobinę podupadła, kiedy mężczyzna wspomniał o niedźwiedziu. Nie wiedziała, czy ma w to wierzyć, ale ciężko było jej sobie wyobrazić ich miniony biwak w lesie z niedźwiedzim gościem. Zdaje się, że do tej pory nic takiego ich nie spotkało. Zmarszczyła lekko brwi. Pewnie kłamał. Te wszystkie skóry zdobiące jego dom pewnie ukradł turystom. - Ten jest akurat niegroźny. - Przyznała i podążyła za jego wzrokiem na Pidgeya. - Za kawałek czerstwego chleba stał cię całkiem praktyczny. - Pochwaliła go na tyle, na ile było ją stać. - Choć za dużo sobie pozwala. - Sama nie wiedziała, dlaczego jeszcze siedział jej na ramieniu. Miał własne kurze nóżki.
Podniosła głowę bardziej, niż chciała, kiedy mężczyzna postanowił wstać. O ile mogła wmówić sobie, że kłamał w sprawie niedźwiedzia, a skóry na ganku nie należą do niego to niestety nie była w stanie wytłumaczyć jego postury. Wcześniej być może tego nie dostrzegła, ale naprawdę wyglądał na silnego. Dużego i silnego. Wysłuchała co miał do powiedzenia na temat bestii, a każde kolejne słowo budziło w niej wątpliwości. Szczytem okazała się być jego rana. Cofnęła się o krok, kiedy dane jej było doświadczyć tego widoku. Nie chciała wyjść na przestraszoną, zwłaszcza po swoich słowach, ale ciało zareagowało samo. Była w końcu pewna siebie, ale nie głupia. Cain mimo wszystko był całkiem... Przydatny. Dobrze by było, gdyby nie zginął w spotkaniu z tym czymś. A może już dawno powinna sobie poszukać bardziej kompetentnego ochroniarza? - Świetnie. - Odpowiedziała i delikatnie się uśmiechnęła. - Jestem pewna, że masz coś cennego do sprzedania. Pokaż. - Rozkazała i pierwsza postawiła krok w kierunku drzwi do jego domu. Przecież nie trzymał żadnych skarbów na zewnątrz. - Gdzie dokładnie się niego natknęliście? - Kontynuowała przy okazji zbieranie informacji. - Czy jeszcze ktoś przeżył spotkanie?
|
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-04, 02:36 | |
| Mężczyzna wzruszył ramionami kiedy wyjaśniałaś niegroźność i stosunkową przydatność waszego wróbelka. Widocznie nie był zainteresowany ani tymi magicznymi stworzeniami, ani zwyczajnymi potworami. "Cokolwiek mówisz - nie zamierzam wtrącać się w Twoje życie i upodobania." Po raz kolejny ukuło Cię, że zwracał się do Ciebie z taką bezpośredniością. Czyżby nie wiedział, że podczas rozmawiania z nieznajomymi, zwraca się do nich per Pan/Pani? Oprócz edukacji, przydałoby się tym ludziom kilka lekcji poprawnej etykiety i zachowania.
Pomimo Twoich wstępnych niepewności co do Brenda, trudno było odmówić mu kompetencji. Jak na myśliwego wydawał się spełniać wszelakie warunki o jakich byłaś w stanie pomyśleć. Umięśniony, rosły i dziko wyglądający chłop. Jego ciało pokrywały stare blizny - od cięć na rękach i dłoniach, aż po zarośniętych ranach kłutych na jego torsie. Liczne skóry rozłożone na drewnianych ścianach jego domu, oraz wiszące na stojakach rozrzuconych po jego podwórku ewidentnie krzyczały: 'wiem co robię!' Oprócz kudłatych pozostałościach po zwierzynie, na jego posesji dostrzegłaś też kilka balii wypełnionych wodą oraz jakąś gęstą substancją.
"Najwięcej ciał znajdujemy w okolicach śród-leśnej polany znajdującej się w głębi puszczy. Idąc tą ścieżką..." Mężczyzna wskazał na dróżkę biegnącą obok jego domu i wchodząca do kniei. "Przez jakąś godzinkę, może krócej, natkniecie się na małe obozowisko. Używają - albo raczej używali - go leśnicy oraz łowczy, aby w stosunkowym bezpieczeństwie przetrwać noc. Podążając dalej tą samą ścieżką, natkniecie się wreszcie na sporawa polanę z kilkoma niskimi drzewami rosnącymi pośrodku. Przypuszczam, że w tych okolicach zasiedliła się ta bestia, ale nigdy dokładnie nie zlokalizowaliśmy jego leża." Przekazał Ci dalsze informacje.
Kiedy wspomniałaś o tym, co ma na sprzedaż i zaczęłaś kierować się w stronę jego mieszkania, poczułaś silny ścisk na swoim ramieniu. "Hola, hola!" Zakrzykną wręcz. "Nie bądź taka hop do przodu - jeszcze nawet nie zajrzałaś do lasu." Brend pokręcił głową i westchnął głęboko. "Mam kilka fantów których pewnie nigdy nie użyje a które może Ci się przydadzą. Między innymi jakąś książkę którą pozostawił tu onegdaj jakiś przejezdny czarnoksiężnik. Chyba ma coś wspólnego z tymi magicznymi stworami ale ani nie jestem nimi zainteresowany, ani nie za bardzo umiem czytać, więc z chęcią się z nią pożegnam. Jeśli przyniesiecie mi łeb tej bestii to pewnie znajdę coś jeszcze." Wyjaśnił nie pozwalając Ci wkroczyć do jego domu.
Słońce powoli zachodziło po Twojej lewej stronie co oznaczało, że pora na spotkanie z Cainem i dokończenie pierwszego zlecenia jakiego się podjęliście. Brend spoglądał jeszcze na Ciebie pytająco, oczekując chyba potwierdzenia podjęcia się zlecenia. Ogólnie zadanie brzmiało groźnie i nie byliście z Cainem zbyt dobrze uzbrojeni - może przed rozstaniem z myśliwym, mógłby Ci wręczyć jakiś użyteczny oręż? Z jednym mieczem może sobie poradzicie, ale na pewno nie ubyłoby was, gdybyś i Ty była zabezpieczona czymś lepszym niż zaostrzona gałąź. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-08, 17:22 | |
| Powstrzymała się przed zwróceniem mu uwagi, choć jej zdaniem na to zasługiwał. Ona mogła zacierać granice grzecznościowe. Nędzny myśliwy już nie. - Rozumiem. - Przyjęła jego wyjaśnienia, siląc się przy tym jednym wyrazie na pewny siebie i dumny ton. Bardziej, niż zwykle. Rzecz w tym, że im dłużej o tym słyszała, tym więcej budziło to jej wątpliwości. Ciężko było powiedzieć, że wierzy w umiejętności Caina tak bardzo.
- Jak śmiesz! - Wyrzuciła z siebie, gwałtownie odwracając głowę w jego stronę. - Mnie dotykać. - Dokończyła przez zęby i jeśli jeszcze jej nie puścił, szarpnęła ręką. Jeszcze pół roku temu nikt nie ośmieliłby się wobec niej na podobny gest. Cain by ją za to pouczył, ale uznała to za odruch bezwarunkowy. To myśliwy powinien się pilnować, niezależnie od tego czy znał jej status społeczny czy nie (wciąż oczywiście przyjmowała, że nie spadła niżej przez ten cały czas). - I nie podnoś na mnie głosu. - Dodała oburzona, a na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce. Ze złości oczywiście. - Muszę przecież wiedzieć, czy w ogóle warto ryzykować. - Podniosła lekko brodę. - Nie przyjmiemy za głowę bestii żadnych śmieci, które ci zalegają. - Uświadomiła go, zakładając z góry, że pewnie takimi chce ją uraczyć. - Zaliczka. - Powiedziała nagle. - Potrzebujemy dobrej jakości broni. - Powiedziała z naciskiem na "dobrej". - Bezzwrotnie. |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-09, 02:00 | |
| Brend zmarszczył brew po Twoim pierwszym wybuchu, kreując przy tym bardzo nieprzyjemną minę. Mieszanina dezorientacji, złości i obrzydzenia wypełniła jego twarz i mogłaś wyczuć, że poczuł się urażony Twoim komentarzem. Zmierzył Cię wzrokiem od góry do dołu a jego brew wyraźnie drgnęła zanim ponownie otworzył usta. "Po pierwsze, to jesteś na mojej posesji i nie będziesz mi mówiła jak mam a jak nie mam się zachowywać. Nie wiem skąd się tu przyszwędałaś i mam wrażenie, że nie chcę wiedzieć." Zagrzmiał zdrapanym basem prostując się w pełni, jakby do werbalnej konfrontacji. "Po drugie, nie będziesz właziła mi do domu bez wcześniejszego zaproszenia." Myśliwy przemieścił się wokół Ciebie, fizycznie blokując Twoje dalsze kroki w kierunku jego domostwa. "I po trzecie, nie zamierzałem wynagradzać was śmieciami. Chyba dobitnie wyraziłem, że ta sprawa jest ważna zarówno dla mnie, jak i dla pozostałych mieszkańców Renigben. Może nie jestem wybitnie zamożny ani wyedukowany, ale nie zamierzam ani skąpić, ani być dłużny osobie która pomoże mi i całej wsi." Brend zluzował wreszcie posturę po wyrzuceniu z siebie kilku mocniejszych w jego uznaniu słów. Mężczyzna lekko poczerwieniał na twarzy od całej sytuacji i zauważyłaś, że od czasu do czasu ściska mocniej pięści - aż robiły się blade w niektórych miejscach. "W wypadku normalnego zlecenia nie miałbym nic przeciwko zaliczki, jednakże ani nie znam Ciebie oraz Twoich ludzi, ani nie mam pewności, czy w ogóle wrócicie z kniei żywi. Nie wiem, czy nie czmychniecie z wręczonymi wam rzeczami albo czy nie będę musiał wysyłać nowych ludzi, żeby odzyskali zguby z lasu." Ton myśliwego zgęstniał nieufnością i obawą. Targowanie się poszło nieco nie po Twojej myśli i chyba doszliście do impasu. Żadna ze stron nie chciała ustąpić i żadna ze stron niewiele zyskała podczas tej żywej konwersacji.
Zapadła chwilowa cisza. Czułaś, że Brend waży wszelkie opcje w swojej kudłatej łepetynie - podobnie z resztą do Ciebie. Z niewiadomych przyczyn, mężczyzna nie chciał Ci ustąpić. Nie chciał ulec, tak jak wszyscy inni jeszcze pół roku temu. Irytacja i zmieszanie zażyły się jak wygasające węgielki wewnątrz Twojego żołądka. Wreszcie mężczyzna westchnął głęboko, wypuszczając przy tym resztki gotującej się w nim frustracji. "Poczekaj tu." Polecił Ci odwracając się o 180 stopni i udając do mieszkania, pozostawiając Cię samą wraz ze swoimi myślami. Wrócił niebawem, trzymając w jednej ręce mały tomik a w drugiej nadniszczoną pochwę z wystającą zeń rękojeścią. "Zerknij, to ta księga o której wspominałem, a to ostrze które Ci wręczę kiedy będziecie wyruszać do lasu." Brend pozwolił Ci się bliżej przyjrzeć przyniesionym przedmiotom.
Książeczka którą Ci wręczył miała krwisto czerwoną barwę. Na rubinowej okładce, złotą nicią wyszyty był napis "Move Tome: Flamethrower". Sama księga wyglądała na dość nową - nieliczne ślady użytku, nadal białe kartki i żywa w barwę okładka. Zaglądając szybko do środka odkryłaś, że jest to jakiegoś rodzaju instruktarz, mający na celu nauczenie magicznej bestii specyficznego ruchu polegającego na zionięciu przeraźliwą falą ognia. Na oko dość intrygujący materiał, jednakże jego użyteczność dość trudno było dokładnie określić. Przyglądając się pochwie i pociągając za rękojeść szybko się okazało, że weń znajdował się miecz. Nie był pierwszej jakości - już na pierwszy rzut oka zauważyłaś kilka drobnych wyszczerbień, jednak ostrze samo w sobie nie wydawało się być w opłakanym stanie, ba, może było nawet w lepszym stanie niż długi miecz Caina! Blada stal odbijała głucho pomarańczowe światło zachodzącego słońca a brązowa rękojeść wraz z zielonkawym jelcem owijającym trzon od zaostrzonej strony oręża wtapiała się delikatnie w leśne tło. Nagrody wydawały się rekompensować zarówno ryzyko jak i korony o które myśliwy nie był w stanie zadbać - pytanie jednakże brzmiało, czy Tobie to wystarczało. "Księga po zleceniu a miecz zaraz przed. Moje ostatnie słowo." Powiedział stanowczo Brend. |
| | | Locky
Join date : 15/01/2021 Liczba postów : 50
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-10, 01:40 | |
| Zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewała i mimowolnie mówiła to całą sobą. Podniosła brwi w chwili, kiedy mężczyzna dopiero co zaczął wyliczankę i szybko nie wyszła z szoku. Nie sądziła, że ktoś na tej zawszonej wsi będzie miał jej do powiedzenia tak wiele. Zacisnęła usta w wąską kreskę i zamilkła na chwilę. Z trudem powstrzymała się, by nie cofnąć się o krok, kiedy zasłonił jej drogę do domu. Mimo wszystko był wysokim, rosłym mężczyzną, co musiało robić na niej wrażenie. Gdyby chciał, prawdopodobnie zrobiłby jej krzywdę, zanim by się zorientowała. Nie umknęło jej, że zaciska pieści. Przeszło jej nawet przez myśl, czy gdyby nie była kobietą, wciąż stałaby przy nim cała i zdrowa. Renigben z pewnością było pełne dzikusów. Uważała, że ma prawdo mieć wątpliwości co do jego uczciwości. Nie powiedziała tego na jednak na głos. Przed tym komentarzem zwyczajnie się powstrzymała. Podobnie jak przed każdym innym, który krążył jej w głowie. Nikt się do niej nie powinien tak zwracać. Gdyby ten dom stał na jej włościach, już dawno trawiłby go ogień. Najgorzej poczuła się, kiedy jej ulżyło. Zamiast go zatrzymać i zmusić do dalszej rozmowy (która była pod koniec już jednostronna), odetchnęła na widok jego znikających za drzwiami pleców. To nie było nic przyjemnego. Na chwilę straciła swoją pewność siebie, a to póki co było jej najcenniejszym atutem. Choć Cain na przykład nie potrafił tego docenić. Wzięła do ręki tomik i bez słowa go przekartkowała. Zatrzymywała się na losowych fragmentach i zapoznawała z ich treścią. Ona nie miała akurat problemu z czytaniem. - Ciekawe rzeczy trzymasz jak na przeciwnika tych stworzeń. - Przyznała i oddała mu instruktarz. Ręce zajęła mieczem. Wyjęła ostrze z pochwy i przyjrzała mu się, jakby miała pojęcie czego w ogóle na nim szuka. Wiedziała tyle, że było lekko poszczerbione. Więcej na temat samej broni mógł powiedzieć tylko "jej odział". Czyli Cain. - I pieniądze. - Dodała. Krótka przerwa rozwiązała jej język, choć jej ton nie był tak stanowczy jak przy wybuchu. Musiała jednak dodać odnośnie jego stawiania warunków. - Nie zapominaj, że to ty potrzebujesz naszej łaski. Miecza mu jednak nie oddała, domyślnie przyjmując owe zadanie. Równie dobrze jednak mogli z bronią uciec w siną dal. Nie pożegnała się. Skierowała się z nowym łupem prosto na miejsce spotkania z Caiem. |
| | | Daltonis
Join date : 08/10/2020 Liczba postów : 410 Age : 25 Region : Kalos Starter : Chatot Profesja : Stand User
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody 2021-04-10, 02:17 | |
| "Tak jak wspominałem, zostawił to tu przejezdny czarnoksiężnik. Nie miałem jeszcze okazji żeby się tego pozbyć. Tutejsi ludzie niezbyt interesują się książkami a podróżnych nie przyjmujemy za często. Może to i lepiej, patrząc po tym jak nas traktują." Odpowiedział kąśliwie. Pomimo wyrzucenia z siebie większości wcześniejszej frustracji najwidoczniej nadal chował w sobie nieco jadu. "Korony jak i pozostałe farfucle dostaniecie za głowę monstra." Podsumował po krótce.
Nagrody rzeczywiście wydawały się być warte wysiłku - przynajmniej tak mogło Ci się wydawać. Tomik może Ci się przydać ze względu na to, że jesteście obecnie w posiadaniu jednej z tych mistycznych, magicznych bestii a broń zawsze może okazać się pożyteczna. Nie wspominając nawet o koronach dzięki których możecie żyć z dnia na dzień.
"Pomocy." Odparł na 'pożegnanie'. "Nie łaski - pomocy. I nie tylko ja. Cała wieś. Z resztą niekoniecznie waszej." Zawiało troszkę chłodem i powagą, aczkolwiek nie byłaś pewna czy to od niego, czy przez zbliżającą się noc. Do lata jeszcze trochę, więc zimne noce nie były dla Ciebie niczym nowym. Jeszcze nie tak dawno zza okna witały Cię kruszynki białego puchu; kto wie, czy ostatni śnieg sezonu jeszcze na was nie czeka. "Chwila, szabla- ach, nie mam już siły na takie rzeczy..." Usłyszałaś zza pleców szybko oddalając się od domu myśliwego. Wzbogacona o nowy oręż i zlecenie postanowiłaś wreszcie wrócić do Caina.
Dochodząc do Renigbenskiego Pawia ujrzałaś Caina opierającego się o ścianę prze jednym z okien. Z karmazynowych zasłon wyłaniała się elegancka i delikatna sylwetka właściciela. Opierając się łokciami o zewnętrzny parapet i wspierając złotowłosą głowę na dłoniach wsłuchiwał się z uśmiechem w opowieść którą snuł mu młodociany strażnik. "... i gdy go tak chwyciłem pognał do lasu ze mną na plecach. Ojciec z wujaszkiem ganiali za mną po puszczy przez cały poranek." Dokończył i zachichotał żywo wraz ze swym rozmówcą. Cain spostrzegł Cię jako pierwszy i kiwną w Twoją stronę głową. Szewc szybko podążył za nim wzrokiem i uśmiechnął się serdecznie. "Ach, to Pani Sophia. Nie będę wam już przeszkadzał - powodzenia!" Kłaniając się lekko w Twoim kierunku zniknął ponownie we wnętrzach swojego barwnego sklepu, pozostawiając za sobą falujące czerwone płachty.
"Widzę, że nie marnowałaś czasu." Skomentował Cain zerkając na pochwę którą niosłaś. "Czyżby jakiś kowal szukał dzisiaj w nocy złodzieja? Znalazłaś coś ciekawego?" Chłopak odszedł od budynku kucając raz jeszcze przy pułapce. "No i jak z naszym pokojem? Mam nadzieję, że nie zapomniałaś albo nie wydałaś koron na jakieś głupoty." |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Fantasy Rhapsody | |
| |
| | | | Fantasy Rhapsody | |
|
| Pozwolenia na tym forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |