IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Fantasy Rhapsody

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next
AutorWiadomość
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-10, 03:20

- Do tej pory nikt się nie pokusił. - Odpowiedziała równie kąśliwie, zanim zdążyła ugryźć się w język. - Przynajmniej skutecznie. - Była świadoma, że do pozbycia się potwora z lasu zgłosili się już chętni. Po prostu nie wrócili. Może ona i Cain nie powinni nawet próbować?
Nie zatrzymała się oczywiście, kiedy wspomniał coś o szabli.
Całe to spotkanie tylko wyprowadziło ją z równowagi. Przeszło jej nawet przez myśl, żeby jak najszybciej zdezerterować i zostawić wieś na pastwę potwora. W końcu to nie była jej sprawa, prawda? Ludzie ją ignorowali, karmili nieświeżym jedzeniem (w jej mniemaniu przynajmniej), a tutejszy myśliwy wylewał na nią swoje frustracje. Być może nie zasłużyli, by się zainteresowała. Z drugiej strony oferowana ilość koron i fantów była zachęcająca.

Zdecydowała się póki co skupić na zadaniu za nagrodę pewną i wartą ich czasu. Nie sądziła, żeby Paw zechciał ich w jakiś sposób oszukać. Musiała jednak przyznać, że zaniepokoił ją nieco widok jego i Caina w żywej rozmowie. Pomyślała, że już dawno zleceniodawca zdołał pochwalić się lub dopytać o ustaloną nagrodę Caina. Na szczęście nie przywitał ją żaden wybuch złości ze strony chłopaka, więc wszystko wyglądało na to, że ograniczyli się do nudnych historyjek.
- Dziękuje. - Skinęła głową do Pawia, z lekkim uśmiechem. Podobał jej się jego gest i zwrot.
- Dlaczego reszty tego wygwizdowa nie stać na taką kulturę? - Zapytała, kiedy właściciel zniknął już w oknie.
- Oczywiście, że nie marnowałam. - Odpowiedziała oburzona. Za kogo ją miał? Załatwiła informacje, "wytargowała" nową cenę zlecenia, zdobyła broń. O, i jeszcze zapłaciła za lokum.
- Myśliwy to prostak, ale zapłaci za głowę potwora z lasu siedemdziesiąt pięć koron. - Podała ilość monet z ogłoszenia i wręczyła mu miecz. - I broń. - Wzruszyła ramionami. - Tutejsi sobie z nim nie radzą, zginęło już... Pare osób. - Poinformowała go bez wchodzenia w szczegóły. W końcu to on będzie walczył z bestią. Słysząc tyle, co ona mógłby się wystraszyć.
- Robi się zimno. - Powiedziała w końcu (jakby sam miał wątpliwości). - Będę w sklepie. Tak, jak się umawialiśmy. - Nie wiedziała, czy chciał do niej dołączyć teraz, czy później. W sumie to nawet nie próbowała czekać. Od razu skierowała się do ciepłego pomieszczenia.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-10, 04:29

Negocjacje z myśliwym napsuły Ci trochę krwi. Kto by pomyślał, że istnieją ludzie bardziej bezczelni od Caina? Pewnie z chęcią wdałabyś się w dalszą dyskusję z Brendem, ale znikające za horyzontem Słońce (oraz dość zastraszająca postura mężczyzny) podpowiadały Ci, że lepiej wracać do Twojego towarzysza.
Dzięki znajomości trasy droga nie zajęła Ci zbyt długo. Spacerek przez wieczorny Renigben był nieco innym przeżyciem niż zwiedzanie go w południe. Zmęczone dzieci wracały do swoich domostw szlajając się pomiędzy zacienionymi alejkami ze swoimi kolegami i koleżankami. Starsi ludzie przesiadywali przed domami czerpiąc przyjemność z ostatków promieni słonecznych tego dnia. Dorośli wracali do domów albo z nich uciekali w pogoni za kuflem czy kielichem. Nawet zwierzątka wydawały się być inne, bardziej odprężone. Magiczne ptaszyny osiadały na dachach i drzewkach wtulając się albo w wygodę swojego gniazda albo w pierzaste objęcia swojej drugiej połówki. Było... Dziwnie miło. Zapanowała tu zupełnie inna atmosfera, nie tylko różniąca się od dziennego Renigbenu, ale i kompletnie od wieczornego Quinn's Hold. Spokój oraz przedziwne uczucie melancholii dźgnęło Cię delikatnie prosto w tułów napełniając Cię niezrozumiałym dotąd uczuciem.

Cain pokręcił z uśmiechem głową na Twój komentarz o mieszkańcach Renigbenu. "Musisz się przyzwyczaić." Wyjaśnił młodziak. "Każdy nie dość, że traktuje Cię na równi, to jeszcze jako podróżną. Powinnaś się w zasadzie cieszyć. W pewnych względach jesteśmy tu traktowani lepiej niż w niejednym większym mieście." Wzruszył ramionami. Chyba nie spodziewał się, że zrozumiesz to, co próbuje Ci wyjaśnić. "Ale mniejsza, pokaż no co tam masz..." Oblizał się wręcz łapiąc za pochwę orężu. "No, no! Wpadł Ci w ręce interesujący miecz! To zmodyfikowana szabla." Powiedział wprost, jakbyś w ogóle miała wiedzieć o co mu chodzi. Widząc Twoje zmieszanie biegł z wyjaśnieniami. "Widzisz, szabla to bardzo specyficzny rodzaj krótkiego miecza. Jest doskonale zbalansowana i ma niebywałą siłę tnącą. Ten egzemplarz to hybryda ludzkiej oraz elfickiej szabelki. Spójrz, rękojeść jest wykonany w standardowym, ludzkim stylu. Pozwala na wygodny i bezpieczny chwyt dzięki obecności jelca. Świetne wyważenie i balans." Cain zafalował kilkukrotnie mieczem kontynuując tłumaczenie. "Samo ostrze jest jednakże typowo elfickie. Wąskie, wydłużone i delikatnie falujące traci nieco na sile tnącej na rzecz pchnięć. Jest nieco wyszczerbione, ale nie na tyle aby tracić mocno na efektywności." Zakończył wreszcie.
Rzeczywiście. Twoje niewyszkolone oko nie było w stanie zauważyć elementów wymienionych przez Caina. Dopiero dzięki jego uwagom dostrzegłaś ukryte do tej pory aspekty miecza. Głucho-srebrzyste ostrze było długie i delikatnie zagięte. Wyglądało niemal jak prawie wyprostowany wąż. Rękojeść o której wspomniał chłopak również wydawała się znajoma, jakbyś gdzieś ją kiedyś widziała. Może na rysunkach w podręcznikach? Może w wyposażeniu straży Quinn's Hold? Trudno Ci było dokładnie to sprecyzować.

Konwersacja nieco zmieniło ton kiedy wspomniałaś o liczbie ofiar. "Sporo powiadasz... I ta szabla, to w ramach zapłaty, tak? Powinniśmy ją zwrócić jeśli jednak zrezygnujemy. Renigben jest wystarczająco biedny bez naszych ingerencji." Skomentował po krótce chłopak. Westchnął kiedy udałaś się do sklepu. "Dobra, dobra. Krzyknę jak coś zobaczę." Pokręcił ponownie głową, kończąc rozmowę tak samo jak ją zaczął.

Weń budynku przywitał Cię ponownie właściciel sklepu. "Dobry wieczór Pani Sophie! Mam nadzieję, że wszystko idzie zgodnie z planem? Pan Abel zdążył mi już nieco wytłumaczyć co i jak. Proszę się rozgościć, zaraz przyniosę wam coś do picia i zniknę na chwilę, mam nadzieję, że to nie problem? Jeśli można, chciałbym osobiście zobaczyć tego rabusia, czy mógłbym wam towarzyszyć? Czy to bardziej zadanie ściśle dla specjalistów?" Mężczyzna zalał Cię mini-lawiną pytań.
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-11, 18:59

Nawet Adelaide nie była taką ignorantką, by na siłę zaprzeczać przyjemnej, wieczornej atmosferze w Renigben. Przynajmniej w myślach, bo gdyby została wywołana do odpowiedzi, z jej ust nie wyszedłby pozytywny komentarz. Miała wrażenie, że nawet powietrze jest tu inne, kiedy z każdej strony otaczał a ją sielanka i spokój, dzięki któremu emocje po rozmowie z Brendem nieco opadły.

- Nie mam się z czego cieszyć. - Odparła oschle i prawdę mówiąc, odkąd tu trafiła, nie zaśmiała się szczerze ni razu. Właściwie to zjawisko po opuszczeniu rodzinnego Quinn's Hold było nie do osiągnięcia i prawdę mówiąc nawet w domu miała z tym problemy. Boć może taka już była. Wymagająca, wiecznie naburmuszona, bezczelna. Teraz jednak nikt nie płacił ludziom, by to tolerowali.
- Przecież wiem... - Odpowiedziała niepewnie na informacje o mieczu. Przyswoiła je, choć nie uważała tego za niezbędną wiedzę, póki nie usłyszała o elementach elfickich. Z jakiegoś powodu uważała ich wyroby za niezwykle dobrej jakości, a ich samych stawiała wyżej od innych ras. No, może nie od siebie. Jakąś hierarchię musiała zachować.
Wzięła na chwilę od niego szablę i przyjrzała jej się jeszcze raz. - Gdzie się takie wyrabia? - Zapytała, zanim zdążyła się powstrzymać. Wolałaby nie polegać na wiedzy Caina, ale wydawało jej się, że widziała już podobne ostrza. Ciekawiło ją to.
- My też jesteśmy biedni. - Zauważyła podnosząc brew. Nie rozumiała jak mógł chcieć zrezygnować z darmowej broni. - A ta szabla jest lepsza, niż to, czego używasz.- Zauważyła, prawdopodobnie zgodnie z prawdą. - Nie trać okazji. I tak długo tu nie będziemy.

Weszła do sklepu i wzięła głębszy oddech. Tu nie pachniało biedą. Przynajmniej w tej ekskluzywnej części kolekcji.
- Jestem pewna, że wszystko pójdzie tak, jak to zaplanowałam. - Przyznała na pytanie o zamiary. Miała nadzieję, że Cain nie odwalił żadnej fuszerki przy zakładaniu tej pułapki.
- Jeśli musisz. - Odparła łagodnie. Jego towarzystwo było akceptowalne. Prawdę mówiąc lubiła z nim rozmawiać.
- Poproszę herbatę z odrobiną mleka. - I zasiadła przy ladzie. - O czym rozmawiałeś z C- Ablem?
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-11, 23:24

Cain podrapał się po policzku. "Trudno określić dokładne pochodzenie miecza. Niektórzy kowale są na tyle sławni i wyszkoleni w swoim fachu, że ich indywidualne dzieła można rozpoznać na pierwszy rzut oka. Zdarza się to jednak rzadko a zwykły kowal nie podpisuje swojego wyrobu tak jak na przykład pisarz książki. Pierwszy raz widzę taką szablę więc nie mam najmniejszego pojęcia skąd może pochodzić. Elfickie uzbrojenie zazwyczaj jest sprowadzane prosto z Królestwa Fiverii lub zamawiane u jakiegoś dobrego elfickiego kowala w danym kraju. Z tego co pamiętam w Sheercliff jest takich kilku. Jednego z nich na pewno znajdziemy w stolicy - Polidomie, ale drugi strzał w ciemno. Może chować się w którymkolwiek z większych mieścin." Chłopak wzruszył ramionami zwracając Ci ostrze. "Fakt, jest w lepszym stanie od mojego oręża, ale to zupełnie inny rodzaj broni. Co prawda umiem się taka obsługiwać, ale mam pewniejszą rękę z długim mieczem w garści. Tobie też przyda się oręż. Nie zawsze będę na miejscu żeby Ci pomóc." Odparł kończąc konwersację.

Przez myśl nawet przez chwile przeszła Ci wizja przyszłości w której Cain nie wrócił z jednej z misji na które go wysłałaś. Nawet ta od myśliwego wydawała się być trochę ryzykowna. Ale, nie - Cain nie ośmieliłby się zginąć. Nigdy, przenigdy. Nie pozwoliłabyś mu na to.

"Ach, Pan Abel opowiadał mi nieco o sobie. Wydawało mi się, że okropnie mu się nudziło, więc pomyślałem, że dotrzymam mu na trochę towarzystwa. Nie chciałbym, żeby moi pracownicy czuli się niekomfortowo podczas zlecenia, a już szczególnie nie, kiedy jest wykonywane zaraz obok mojej posiadłości." Odpowiedział po czym zniknął gdzieś na zapleczu na jakiś czas.
Minęła dobra chwilka zanim wrócił z trzema kubkami. Dwa z nich, jeden dla siebie i jeden dla Ciebie, pozostawił na ladzie, natomiast trzeci wystawił za okno wołając za Cainem. W krótce powrócił do Ciebie, żeby wypić swoją herbatę.
Napój jaki sporządził był bardzo intensywny w swoim aromacie. Mieszanina ziołowych i kwiecistych zapachów wnet wypełniła tą część pomieszczenia w której przebywaliście. Herbata smakiem również nie grzeszyła, aczkolwiek mogłaby być trochę słodsza.

Po spożyciu herbaty i kilku miłych rozmówkach podczas których wreszcie dowiedziałaś się, że wasz zleceniodawca ma na imię Miette, mężczyzna udał się z powrotem na zaplecze i nie wracał przez dłuższy czas. Na zewnątrz kompletnie się już ściemniło a ulice rozświetlał od czasu do czasu płomień niesionej pochodni. Brzęk insektów i ciche huczenie większych nocnych istot zalał Renigben i wygłuszył nieistniejący już uliczny zgiełk. Delikatny trzask ogniska z pokoju obok od czasu do czasu wdzierał Ci się do uszu, ale oprócz tego było cicho i spokojnie. Do czasu.

Nagły świszczący dźwięk, cichy łomot i klnący Cain przerwali bezgłos. "Cholera!" Zza okna usłyszałaś niezadowolonego chłopaka. "Sophie wyłaź tu i mi pomóż, to cholerstwo zabiera się do ucieczki!" Krzyknął przez okno i odbiegł tak szybko jak się w nim pojawił. "Wracaj no tu rzezimieszku!" Słyszałaś z zewnątrz. Przez chwilowo zruszone zasłony niewiele byłaś w stanie zobaczyć - w końcu było ciemno. Cienie jednak podpowiadały, że stojący obok drzewa Cain wymachiwał mieczem w stronę jego korony.
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-12, 22:02

- Yhym. - Przyjęła do siebie informacje o mieczu, a przynajmniej część z nich. Okazało się, że Cain, jeśli chodzi o temat broni, potrafi wykładać monologi polotu jej wykładowców z prywatnych lekcji. Być może Adelaide zauważyłaby to wcześniej, gdyby zechciała go wysłuchać. Tym razem również nie popisała się skupieniem, nawet jeśli sama zadała pytanie.
- Nie to nie. - Odpowiedziała na sam koniec jego monologu i wzięła ze sobą miecz. - Ja go na pewno nie oddam. - Ostrzegła, bo naprawdę nie miała zamiaru pozbywać się miecza. Niezależnie od tego czy Cain zdobędzie głowę potwora czy nie. Właściwie nawet jeśli do zadania nie podejdzie, zastaw był bezzwrotny. Sama ustaliła ten warunek.
- I zawsze będziesz... Od tego jesteś. - Przyznała, choć pewnie sama nie wiedziała jak wybitnie naiwne stwierdzenie wyszło z jej ust. Ponownie sprowadziła go do roli służącego, ale z drugiej strony przyznała jak bardzo na nim polega. Prawdopodobnie.

- Ah tak. - Przekręciła oczami, kiedy usłyszała temat ich rozmowy. Słyszała na własne uszy fragment opowieści z dzieciństwa, ale nie spodziewała się, że przesiedzieli w tych klimatach tyle czasu. Osobiście uważała się za znacznie ciekawszą personę, niż Cain i wynikało to być może z tego, że sama wiele o nim nie wiedziała. Mimo wszystko wolałaby, żeby Miette wypytał o nią, ale o ile mogła podreperować swoje i tak wielkie ego to nie była na tyle nierozważna, by przedstawiać mu historie z dawnego życia. Nie była przecież już Adelaidą. Przez większość czasu zagajała go więc o stroje, materiały. To ją interesowało. Głównie skupiła się na tym, w jakim odcieniu jej byłoby zdaniem krawca do twarzy, jakie dodatki ona powinna znaleźć, by jakoś wyglądać i generalnie szukała komplementów, których od Caina (ani reszty wsi) otrzymać nie mogła. Popijała przy tym mocną herbatę, wykazując się nienagannymi manierami. Oczywiście upomniała właściciela, jeśli nie dodał do naparu mleka, zgodnie z jej prośbą.

Została sama ciesząc się ciszą i faktem, że nie musi uczestniczyć w cyrku na zewnątrz. Oczywiście nie mogło to trwać wiecznie.
Poderwała się z miejsca w reakcji na nagły krzyk i posłała niezadowolone spojrzenie w stronę okna. Pewnie nie było już tam Caina. Jak to mówią:
- Jak chcesz, żeby coś było zrobione dobrze to zrób to sama. - Wybiegła z pomieszczenia i znalazła się pod drzewem najszybciej jak potrafiła.
- Na co czekasz?! - Rzuciła do chłopaka. Kompletnie nie rozumiała co jeszcze robił na ziemi! Sama postanowiła ostatecznie wdrapać się na drzewo w celu złapania złodzieja.
Osobiście.

Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-13, 23:55

Konwersacja z Miettą przebiegła bardzo przyjemnie, szczególnie w akompaniamencie smacznej herbaty zlanej szczyptą mleka. Polecił Ci ubierać się w chłodne barwy aby współgrały z kolorem Twoich włosów jak i oczu. Ciemniejsze kolory pomogły by Ci bardziej odstawać, jeśli takiego efektu byś szukała. "Taka czarna suknia na przykład. Mocno kontrastowała by z Pani jasnymi, bladymi włosami jednocześnie kolorystycznie się z nimi harmonizując." Polecił sprzedawca.
Miette generalnie stwierdził że każdy strój może zadziałaś, niezależnie od wyglądu osoby. Potrzeba tylko dobrze dobrać kolorystykę poszczególnych elementów odzienia i dodać ewentualnie jakieś akcesoria, typu diademy czy naszyjniki. "Jeśli kiedykolwiek szukałaby Pani rady czy odzienia, to wie Pani gdzie mnie znaleźć. Obawiam się, że jeszcze przez długi czas się stąd nie wyniosę." Zaśmiał się delikatnie.

Przyjemnie spędzany czas weń sklepu nie mógł jednak trwać wiecznie, chociaż bardzo byś tego chciała. Nagły chaos za oknem szybko wywlókł Cię z tymczasowych objęć ekskluzywności. Za sklepem zastałaś zmieszanego Caina z mieczem wydobytym z pochwy, skierowanym ku koronie liściastego drzewa. "Na drugi zestaw rąk!" Odkrzyknął z wyrzutem. Zanim jednak skończył zdanie Ty wdrapywałaś się już na drzewo.
Kora była szorstka i Twoje delikatne dłonie szybko zapiekły. Miałaś jednak dobry chwyt na pniu niewysokiego drzewa więc prałaś do przodu, czy może raczej do góry. "Adelaide czekaj! Ten stwór-" Cain nie zdążył jednak dokończyć sentencji, gdyż tuż nad sobą usłyszałaś znajomy świszczący dźwięk. Delikatna, miękka, lepka i troszkę paćkowata substancja uderzyła Cię prosto w twarz. Impet nie był silny, jednak nagły szok wywołany przez niespodziewany atak i mieszaninę bodźców zmusił Twoje ciało do mimowolnej reakcji. Jedna z Twoich rąk sięgnęła po wydzielinę trzymającą się Twojej twarzy i momentalnie straciłaś uchwyt na korze. Z głuchym przytupem wyłożyłaś się na twardej ziemi. Całe szczęście nie zaszłaś zbyt wysoko, ale upadek nadal bolał. "Strzela..." Dokończył wreszcie Cain po czym podbiegł Ci pomóc.

Razem z chłopakiem i waszym ptasim towarzyszem szybko uporaliście się z substancją która okazała się być czymś w rodzaju pajęczej sieci. Dziwny dźwięk brzmiący jak chichot zaszeleścił koroną, po czym usłyszeliście kolejny świst i odgłos przypominający trafienie kulką błota w ścianę. W świetle księżyca dostrzegliście małą sylwetkę przemieszczającą się szybko po fioletowym niebie, zupełnie jakby lewitowała. "Ucieka po tych sieciach które wcześniej widzieliśmy." Rzucił Cain po czym chowając miecz do pochwy zagwizdał wkładając palec wskazujący i kciuk do ust. "Za nim!"[/b] Rozkazał ptaszkowi a ten wzbił się prędko w powietrze. "My też idziemy." Złapał Cię za dłoń i postawił na nogi. "Możemy spróbować jakoś zrzucić go na ziemię, a jak się nie uda to wyśledzimy gdzie ma gniazdo." Zaproponował młody strażnik sam będąc nieco zgubiony w tej całej sytuacji.

Gdy już stałaś chłopak rzucił się w pogoń za złodziejaszkiem, śledząc wzrokiem za waszym ptasim towarzyszem. Jaki był plan? Czy chciałaś spróbować zrzucić go na ziemię i rozprawić się z nim tu i teraz? Może znalazłabyś jakieś użycie dla waszego ptaszka? Czy może warto było sprawdzić gdzie w ogóle zmierza, ryzykując że po drodze jakoś was przechytrzy i czmychnie? Wyglądało na to, że ostateczną decyzję co do tego Cain pozostawił Tobie.

"C-co się stało? Słyszałem krzyk!" Miette wynurzył głowę przez okno zasłaniając resztę widocznego ciała różowawym ręcznikiem. "Czy złapaliście złodzieja?"


Ostatnio zmieniony przez Daltonis dnia 2021-04-25, 18:09, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-14, 23:35

Poświęciła swoje delikatne dłonie, by oderwać się od ziemi i wspiąć na drzewo. Jej towarzysz był do niczego. Nie zdążyła sprawdzić, czy jego misterna konstrukcja okazała się niewypałem. Nie zdziwiłaby się, gdyby rozpadła się trakcie, ale zupełnie nie rozumiała dlaczego wciąż stał na ziemi i machał mieczem, zamiast podążyć za celem.
Do czasu.
Nie zdążyła nawet krzyknąć. Coś lepkiego pokryło jej twarz, a ona w panice, bez żadnego zastanowienia puściła trzymającą ją na drzewie gałąź. Kiedy się zorientowała było już za późno i leciała w dół. Określenie, że szybko chciała się pozbyć sieci z twarzy było niedopowiedzeniem. Spanikowała, jakby sam jej właściciel siedział jej na głowie.
- Co ty nie powiesz! - Warknęła w stronę Caina, wyraźnie zdenerwowana i upokorzona. Powinien powiedzieć jej to wcześniej, szybciej. Powstrzymać ją przed dotknięciem pnia. Naprawdę był do niczego!
Dała się pociągnąć, dzięki czemu szybciej zebrała sie po upadku. Nie zastanawiała się nad kolejnym korkiem - od razu ruszyła za uciekinierem. Nie odwróciła się nawet, by odpowiedzieć właścicielowi. Stwór, który był na tyle odważny, by ją wyśmiać musiał liczyć się z jakąś karą. Nie mogła mu odpuścić i wyglądała na naprawdę zmotywowaną, by go dogonić.
- Wróbel! Przerwij nici! - Rzuciła do ptaszka, bo sama nie miała takiej możliwości. Dzięki temu łatwiej mogli go dosięgnąć. Nie chciała czekać na to, aż zniknie im z zasięgu wzroku.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-15, 22:03

Ściągając z siebie lepkie, mleczne nici wstałaś wściekła na nogi. "Próbowałem Cię zatrzymać." Zasłonił się Cain. "Ale pogadajmy o tym później, bo ten gnojek nam ucieknie."
Rozejrzałaś się jeszcze po okolicy zaraz przed ruszeniem za złodziejem. Pułapka zastawiona przez Caina była kompletnie nienaruszona a zwitek materiału znajdujący się pod koszem zniknął. Wszystkie liny też były kompletnie nietknięte. Jakimś sposobem ten stworek zwinął przynętę nie aktywując waszej zasadzki.

Wróbelek zaćwierkał złowrogo wzbijając się w powietrze. Jego oczka błysnęły w świetle księżyca szukając cieniutkich niteczek na których przemieszczał się złodziejaszek, po czym pewnym ruchem wystrzelił w kierunku uciekającego stworka. Ptaszek rozbłysną błękitnawą barwą rozświetlając przez moment wasze otoczenie, wzbił się nagle do pionowego lotu i zauważyłaś, ze mały uciekinier zaczął szybko tracić na wysokości. Krótki rozbłysk dał Ci też sekundę na dostrzeżenie małego zbrodniarza. Był dość drobny - rozmiarowo zbliżony do wróbelka i kompletnie zielony, poza szkarłatną szarfą oplatającą część jego ciała. Cain wyskoczył z łapami żeby go schwytać. "Aha!" Krzyknął ucieszony. W tym samym momencie kolejny świszczący dźwięk wydobył się ze stworka i teraz zamiast spadać prostopadle do ziemi, zataczał łuk, nabierając ponownie wysokości. Dostrzegliście nieco grubszą nić, rozpoczynającą się od jego pyszczka a kończącą się gdzieś na skraju wysuniętego dachu pobliskiego budynku. Jednym, płynny susem wzbił się ponownie na swą poprzednią wysokość łapiąc się za jedną ze wcześniej rozrzuconych sieci i kontynuował swoja ucieczkę, tym razem od razu wystrzeliwując sieć która trafiła w kolejny budynek. Złodziejaszek nagle przybrał nieco na prędkości i teraz wasz magiczny towarzysz miał małe problemy aby dotrzymać mu tempa.

"Jeszcze raz!" Gwizdną Cain do wróbla po czym ten powtórzył manewr ponownie przerywając nić na której siedział oponent. Cała sytuacja z przez chwili powtórzyła się co do joty - wydawało się, że póki wasza ofiara ma dostęp do swoich sieci nie podda się tak łatwo. Pomimo tego, ciągłe przerywanie jego nici pozwalało wam trzymać się go blisko i nie dać mu kompletnie zwiać. Przemierzyliście już dobry kawałek Renigbenu, mijając kilka budynków z których co jakiś czas wynurzały się ludzkie głowy szukające źródła nocnego zamieszania.

Wkrótce, przy jednej z prób przerwania nici zielonkawy stworek pozostał zawieszony w powietrzu, po czym wystrzelił prędko w kierunku jednego z budynków, wpadając przez otwarte okno na jego małe poddasze. Sam budynek wydawał się być stosunkowo opuszczony i lekko zdezelowany. Wewnątrz było kompletnie ciemno; idealne miejsce na kryjówkę dla miejscowego rzezimieszka! Zatrzymaliście się przez domkiem i z otwartego okna usłyszeliście wyraźny szelest. Zeń wypadło nawet kilka ździebeł słomy. Stworek chyba zaszył się w środku i nie zamierzał się wychylać.
Poddasze na oko nie było zbyt duże, ale każde z was na pewno by się tam zmieściło jeśli spróbowalibyście tam wejść. Istniała jeszcze możliwość wejścia tam od środka, ale jak wejść do tego budynku?
"Dobra, chyba go mamy." Wetchnął lekko zadyszany Cain. "Jak chcemy to zrobić? Może ja spróbuje od środka a Ty od zewnątrz razem z tym wróbelkiem?" Zaproponował ostatecznie.
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-17, 02:50

Oh, z pewnością później z nim o tym porozmawia. Jednego dnia tylko dzięki Cainowi upadła aż dwa razy. O dwa za dużo, jej skromnym zdaniem. Nie można też było pominąć, że nieszczególnie się wykazał przy przygotowaniu pułapki, co zamierzała już teraz wypominać mu do końca życia. Nie wiedziała jak to się stało, że konstrukcja nie zadziałała, ale winę za to ponosił w jej mniemaniu oczywiście Cain. W końcu on ją przygotował. Do niej należał tylko sam pomysł. Gdyby wiedziała, że odstawi taką fuszerkę, która nie zamierzała drgnąć w kontakcie z przeciwnikiem to pewnie sama- Nie. Zleciłaby to komuś innemu za kilka monet.
Okazało się, że przynajmniej wróbel się do czegoś przydał. Przynajmniej przez chwilę tak myślała, kiedy potworek nie wypuścił kolejnej sieci. Pierwszy raz widziała takie stworzenie w akcji i prawdę mówiąc nie była zachwycona. Wyglądała na porządnie poirytowaną faktem, że po raz kolejny im się wymknął, zamiast ustać w miejscu tak, jak mu rozkazała - podczas pościgu mimowolnie wypadło z jej ust: "Stój natychmiast! To rozkaz!". Na szczęście tylko raz.
W końcu zielone coś wpadło do jednego z budynków. Niezależnie od tego, czy byłby opuszczony czy nie - Sophia nie miałaby oporów, by przekroczyć jego próg. Tylko... Musiała złapać oddech. Nieustanna wędrówka być może działała na korzyść jej kondycji, ale intensywny sprint przez wieś sprawił, że musiała dać sobie choć kilka sekund. Stanęła przy samym budynku i odetchnęła kilka razy tak, jakby dopiero sobie przypomniała jak istotna jest to czynność dla człowieka.
- Powinnam. Mieć. Od tego. Ludzi. - Mamrotała coś pod nosem i posłała Cainowi chłodne spojrzenie. - Kompetentnych! Twoja pułapka, na którą zmarnowałeś cały dzień to jakiś żałosny niewypał! - Wyrzuciła mu po raz pierwszy i nie ostatni. Oczywiście nie zapomniała o istnieniu ich głównego wroga.
- Dlatego ja wejdę do środka. - Przyjęła na siebie tą bardziej odpowiedzialną (tak myślała) część. - Masz się stąd nie ruszać, gdyby... Znowu uciekł. - Dodała ze zmarszczonymi brwiami, choć wyraźnie ciężko było jej przyznać taką ewentualność po jej osobistej interwencji. Zwłaszcza jak bardzo była zdeterminowana. Musiała mieć jednak jakieś zabezpieczenie. Nie miała siły ganiać złodzieja przez resztę miasteczka.

I skierowała się w stronę drzwi budynku. Oczywiście chciała wejść na poddasze w tradycyjny sposób - schodami. Jeśli domostwo było zamknięte od frontu, być może mogłaby przejść przez któreś z parterowych okien?
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-18, 00:38

Cain, w przeciwieństwie do Ciebie, dosyć szybko złapał oddech. Prostując się i kompletnie normując swoje oddychanie poczekał aż i Ty się ogarniesz. W między czasie rozglądał się ogólnikowo po okolicy rozpalając wreszcie pochodnie którą wyciągnął z torby. "Hej! To nie moja wina że miałem do czynienia z magicznym stworkiem strzelającym lepką nicią którą może do siebie przyciągać!" Wytłumaczył się chłopak z wyraźną nutką poirytowania w głosie. "Z resztą - nawet jakbym miał odpowiedni ekwipunek, to i tak bym go nie złapał, i nie wiem czy ktokolwiek 'kompetentny' dałby radę." Pokręcił głową po czym spluną w ziemię i spojrzał w okienko, zatrzymując na nim na dłuższy czas wzrok.

Kiedy zadeklarowałaś, że to Ty wejdziesz do środka budynku Cain wcale nie protestował. Westchnął jednak. "No dobra, zobaczę co da się zrobić żeby zabezpieczyć to miejsce z zewnątrz. Może poszukam jakiejś drabiny..." Teoretyzował sam do siebie gdy zaczęłaś się oddalać.
Z łatwością zlokalizowałaś drzwi do nadniszczonego budynku i łapiąc za krągłą klamkę odkryłaś, że były zamknięte. Gdy jednakże za nie szarpnęłaś do Twoich uszu dobiegł charakterystyczny dźwięk kruszącego się i łamiącego drewna. Próbując więc jeszcze kilka razy, z użyciem nieco większych zapasów siły, drzwi wreszcie pękły przy zawiasach, pozwalając na wejście.
Wnętrze budynku było straszliwie zakurzone a wokół roznosił się swąd spróchniałego drewna i wilgoci. Sporawe pajęczyny rozrzucone były po wszelakich kątach głównego pomieszczenia a starsza drabina oparta była o ścianę zaraz pod otworem zapewne prowadzącym na poddasze. Wróbelek zaćwierkał piskliwie, zeskakując z Twojego ramienia i lądując na jednym ze stopni drabiny.

Spoiler:

Nie widząc innej opcji postanowiłaś ostrożnie udać się na górę, najciszej jak potrafisz. Powoli wspinając się po lekko skrzypiących i kruszących się stopniach wreszcie dotarłaś na poddasze, które ku Twojemu zdziwieniu było praktycznie w pełni pokryte roślinnością i kwitnącymi kwiatami oraz małymi owockami. W powietrzu unosiły się wyraźne ziołowe aromaty a latorośl była na tyle intensywna, że w większości przypadków kompletnie nie było widać ścian. Dodatkowo, całe pomieszczenie lekko lśniło, jakby rośliny same z siebie oddawały w jakiś sposób światło. Drobniutkie błyszczące pyłki unosiły się w powietrzu, błyskając sporadycznie i czasami kompletnie wygasając. Wchodząc kompletnie na poddasze rozejrzałaś się szybko po pomieszczeniu. Okno przez które wpadł stworek znajdowało się kilka metrów naprzeciwko Ciebie, po przeciwnej stronie poddasza. Kilka desek które odpadły od wnętrza dachu były permanentnie zatrzymane w pionowej pozycji przez wijącą się roślinność. Co szczególnie zwróciło Twoją uwagę, to liczne strzępki różnokolorowych materiałów rozrzuconych na środku pomieszczenia. Wtem, świszczący dźwięk wybrzmiał ponownie gdy śnieżno-biała lina minęła Twoją głowę i przylgnęła do ściany zaraz za Tobą. Wasz przeciwnik wypełzną zza jednej ze zwisających desek i opuścił się z dachu, lądując na roślinnej podłodze. Był to pierwszy raz kiedy mogłaś się przyjrzeć złodziejaszkowi w jego pełnej okazałości.

Spoiler:

'Przyodziany' w roślinny kubraczek i czerwonawą szarfę insekt był podobnego rozmiaru co Twój magiczny towarzysz. Ze złowrogą ekspresją robaczek staną dzielnie przeciwko wam - nie zamierzał już uciekać. Byliście teraz w jego leżu i zamierzał go bronić. Twój wróbelek wylądował zaraz naprzeciwko niego, strosząc pióra i gwiżdżąc groźnie. Chciał chyba Cię bronić i najwidoczniej miał niedokończone sprawy z zielonym rzezimieszkiem. Odwrócił tylko w Twoją stronę dziobaty łepek, oczekując chyba jakiegoś rodzaju poleceń.
Tej jakże hałaśliwej nocy, miało zrobić się jeszcze głośniej.
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-18, 14:49

- Oczywiście, że by dał! - Prychnęła zdenerwowana. - Dlatego nazywa się je kompetentnymi! - Cóż, dla niej nie mogło mieć to większego sensu. Uznała, że Cain nie podołał zadaniu i czuła się zobowiązana mu o tym przypominać. Nawet jeśli sama siedziała w tym czasie nad filiżanką bawarki.

Pociągnęła za klamkę raz, drugi, trzeci (używając nieco więcej siły). W ostateczności zaparła się nogą i wyrwała przeszkodę z zawiasów. Nie mogła sobie odmówić zerknięcia przez ramię, czy Cain to widział. W końcu był to niepodważalny dowód na jej siłę. Niezależnie od tego jak spróchniałe były deski, które trzymały drzwi na słowo honoru. Jeśli wciąż tam stał - uśmiechnęła się mimowolnie, dumna z siebie. Jeśli zdążył już odejść, burknęła coś pod nosem i przekroczyła próg budynku. Lekko zmarszczyła nos, wdychając roznoszący się tam zapach. Nie wydał jej się zachęcający, przez co przeżyła szok, kiedy dane jej było zobaczyć co się znajduje na wyższym piętrze. Mimowolnie otworzyła usta i rozejrzała wokół siebie. Nie sposób było zaprzeczyć temu, że natura stworzyła z opuszczonego pomieszczenia coś pięknego. Dodatkowego klimatu z pewnością dodawała późna pora, która uwydatniła samoistnie świecące elementy wystroju. Przez krótką chwilę Adelaide miała wrażenie, że wstąpiła na stronę jeden z książeczek dla dzieci, które miała w zwyczaju przeglądać w swoim pokoju. Konkretnie tą o wróżkach i ich magicznym lesie. Na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech i trwał tam, póki tuż przy jej głowie nie śmignął sieciowy pocisk.
- Ty mały... - Powstrzymała się. W końcu była damą. Wyglądał w jej mniemaniu jak przerośnięta gąsienica z liściem kapusty. Nic atrakcyjnego zwłaszcza, że ostatnim razem dostała od niego prosto w twarz. To zdecydowanie ujmowało mu urody, sympatii, jakichkolwiek pozytywnych uczuć. Wszystko wskazywało na to, że i ptaszek podzielał to zdanie.
- Świetnie. W końcu też jesteś magicznym stworem. Powinieneś sobie z nim poradzić. - Skomentowała gotowość do walki i oczywiście była pierwsza do wydawania rozkazów. Nawet jeśli nie znała jego możliwości. Miał dziób, miał ostrze pazury.
- Zero litości i nie daj się trafić. Nikt nie będzie nas upokarzał w tej sposób. - Wskazała na przeciwnika.
- Atakuj. - Wbiła w niego wyczekujące spojrzenie. Nie było to szczególnie sprecyzowane polecenie, ale zdaje się, że liczyła na jego inwencję twórczą. Przynajmniej przez chwile, bo kiedy ruszył z miejsca, nie mogła się powstrzymać przed dzieleniem się "dobrymi radami".
- Złap pazurami jeden z większych materiałów i chroń się nim jak tarczą, kiedy wystrzeli w ciebie siecią. - Uznała, że robaczek nie będzie mógł wystrzelić tak szybko dwóch pocisków, jeden po drugim, a wróbel odrzuci zlepiony materiał i wykorzysta swój moment. - Zbliż się jak możesz i zaatakuj go dziobem. Potem pazurami. Nie pozwól mu się dotknąć, nie zwiększaj dystansu. - Wydawało jej się, że w zwarciu jest nieszkodliwy. - Powtarzaj do skutku. Jak chybisz, oddam Cainowi twój obiad.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-20, 00:00

Walka pomiędzy dwoma magicznymi stworkami rozpoczęła się nagle acz spodziewanie. Oba potworki w pełni oddały się walce między sobą, ignorując wszystko poza nimi samymi.
Ptaszyna zbliżyła się do przeciwnika, zataczając wokół niego koło i łapiąc za jeden z większych fragmentów materiału leżący nieopodal i instynktownie zasłoniła się nim, ponownie nabierając dystansu. Robak w tym samym czasie zaczął delikatnie pulsować zielonym blaskiem a cała roślinność znajdująca się na poddaszu zagwizdała i lekko się wydłużyła czy może nawet urosła. W powietrzu zabrzmiał intensywny ziołowy zapach a trawa delikatnie oplotła twoje botki i posmyrała Cię przez materiał. Ciepłe uczucie wypełniło Cię od stóp do głowy i kilka zadrapań z Twoich rąk i nóg zasklepiło się kompletnie, nie pozostawiając po sobie nawet śladu.
Nie będąc celem sieciowatego ataku wróbel postanowił ponownie się zbliżyć do oponenta, wbijając się w niego dziobek, pazury i całą masę swego małego ciała (Tackle). Ten przyjął na siebie całą siłę jego ataków po czym odepchnął go wyskakując w powietrze zderzając się z nim.
Sekwencja akcji powtarzała się kilkukrotnie, aż do momentu kiedy ptaszek oddał ostatnią serię ataków przed oberwaniem zestawem lepkich sieci i nici z bliskiej odległości. Nabrał odrobiny dystansu i spostrzegłaś, że Twój podopieczny nieco wolniej macha skrzydełkami. Lśniące białe nitki pokrywały jego piórka spowalniając jego ruchy.
Po wymianie ciosów, zauważyłaś, że waszego przeciwnika spowiła delikatna zielona aura a niektóre zadrapania na jego robaczym ciele kompletnie zniknęły.

Wyrzucając polecenia i rozkazy maszerowałaś w miejscu, robiąc sporadycznie krok w przód czy w tył. Za którymś krokiem, wyczułaś pod stopą coś twardego, jednak nie była to deska. Kształt tego czegoś był bardzo nieregularny i wydawał się zdecydowanie twardszy i solidniejszy niż otaczające Cię nadgniłe drewno. Przedmiot ten był jednak przykryty solidną masą zieleni, więc odkrycie co to jest będzie wymagało od Ciebie pochylenia się i przeszukania gąszczy.

Walka napisał:

Pidgey Poobijany | -1SPD
Sewaddle Poobijany | +Grassy Terrain
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-21, 22:54

To, że robaczek był niezwykły już wiedziała. Zaskakiwał ją jednak bardziej z każdym swoim ruchem. Podniosła nawet nogę przestraszona, po czym cofnęła się o krok, kiedy zieleń wokół niej zdawała się ożyć w sposób inny, niż na co dzień. Pewnie zaczęłaby panikować, gdyby nie uświadomiła sobie, że jak na śmiercionośny atak, działanie to było mało skuteczne. Właściwie doświadczenie okazało się całkiem przyjemne i oznaczało znacznie więcej, niż w pierwszej chwili mogła określić. Leczyło drobne rany w jakiś magiczny sposób. Nie tylko jej, ale samego robaczka. Nie było to znowu jakieś wielkie zaskoczenie, skoro był inicjatorem, ale Sophia musiała wyrazić swoją dezaprobatę:
- Hej, to niesprawiedliwe! - Wymierzyła w niego palcem i spojrzała na magika po swojej stronie. - Też tak umiesz? - Zapytała zdenerwowana obrotem sytuacji. - Musisz umieć coś równie magicznego! No dalej. - Zachęciła go rozkazującym tonem, by pokazał jej coś od siebie.
W pewnym momencie walki trafiła stopą na coś, co przykuło jej uwagę. Bez oporów schyliła się, by dowiedzieć się co to jest.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-22, 19:32

Dźwięki walki oraz piski stworków na pewno dosięgnęły uszu Caina. "Sophia? Czy wszystko tam w porządku?" Zakrzyknął niepewnie chłopak. Ty tymczasem kontynuowałaś rzucanie rozkazów.
Ptaszyna spowolniona nieco sieciami które go pokrywały wystrzelił w powietrze, jednakże w jego stronę wystrzeliła kolejna salwa robaczych sznurów owijając go i spowalniając jeszcze bardziej. Twój towarzysz nie pozostawał jednak dłużny swojemu oponentowi. Rozbłysną błękitnym światłem (Brave Bird) i runął w stronę insekta, zderzając się z nim z wielkim hukiem. Podłoga zatrzęsła się delikatnie a kilka desek wiszących w powietrzu na roślinności upadło bezdźwięcznie na roślinny dywan. Spoglądając w stronę walki zauważyłaś, że wasz przeciwnik był mocno ranny, jednak nadal trzymał się na nogach. Jaskrawe iskry błyskały na ciele ptaka i spostrzegłaś, kilka nowych ran na jego małym ciele. Będąc w bliskim starciu stworki zaczęły ponownie wymieniać się atakami. Wspomagany roślinną magią robaczek jeszcze się nie poddawał i wraz z tym jak otrzymywał obrażenia powoli się regenerował.

"Hej, co to był za dźwięk!?" Krzyknął z dołu Cain. Ty jednak byłaś teraz zajęta oglądaniem przedmiotu o który prawie się potknęłaś. Odgarniając zielony gąszcz dokopałaś się do twardego, metalowego przedmiotu. Podnosząc zimny obiekt i przyglądając się mu bliżej dostrzegłaś, że składał się w całości z dwóch metalowych uchwytów ułożonych rączkami od siebie. Materiał miał metaliczną, ciemno-niebieską barwę i pokryty był delikatną warstwą kurzu i brudu. Zauważyłaś też, że w miejscu w którym uchwyty się spotykają znajdują się małe i cienkie wcięcia, tak jakby każdy z uchwytów był poprzednio przymocowany do krawędzi czegoś płaskiego.
Cały obiekt nie był duży - ot, mniej więcej wielkości dwóch rozłożonych dłoni. Był jednak widocznie niezwykły, jednak żeby dowiedzieć się co to w ogóle jest, najpewniej trzeba byłoby się o niego popytać albo nim pomajsterkować.

Spoiler:
Powrót do góry Go down
Locky

Locky


Join date : 15/01/2021
Liczba postów : 50

Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty2021-04-23, 21:31

Na pierwsze pytanie chłopaka nie odpowiedziała. Zaabsorbowana w całości tym, co się dzieje przed nią, zupełnie zapomniała o reszcie świata. Sposób, w jaki walczyły stworki był dla niej czymś w rodzaju przedstawienia - historii, na który miała wpływ. Wróbel z jakiegoś powodu słuchał jej rozkazów, co oczywiście dodatkowo ją satysfakcjonowało. Cain na przykład miał z tym poważny problem.
- Nie daj mu się zregenerować. Powtórz ten sam ruch (Brave Bird) i w końcu go dobij! - Była zaskoczona jak wiele wysiłku potrzeba, by pokazać przerośniętemu robaczkowi gdzie jego miejsce.
- Jeśli to nie wystarczy, użyj dzioba (Tackle).

Wołania Caina dotarły do niej za drugim razem, ale tym razem specjalnie je zignorowała (lol). Zainteresowała pobieżnie przyjrzała się przedmiotowi, który udało jej się znaleźć, lecz niestety nie mogła go podpisać pod coś, co już znała. Nie znaczyło to jednak, że nie miała zamiaru tego schować do torby. Mogło jej się przydać.

Uwagą wróciła do walki, a właściwie jej finału (taką miała nadzieję). Nie zdziwiłaby się, gdyby liść kapusty czymś ją jeszcze zaskoczył.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty
PisanieTemat: Re: Fantasy Rhapsody   Fantasy Rhapsody - Page 4 Empty

Powrót do góry Go down
 
Fantasy Rhapsody
Powrót do góry 
Strona 4 z 6Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4, 5, 6  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Hyde Park :: Archiwum :: Stare Gry/Przygody :: ☀ MG Daltonis-
Skocz do: