IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~

Go down 
4 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next
AutorWiadomość
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-06-08, 22:02

I oto nadeszła moja chwila prawdy. Znalazłam wyraźny trop, który mógł mnie doprowadzić do ojca. Albo zaprowadzić na manowce. Ale kto nie ryzykuje, nie zyskuje, prawda? Dlatego poszłam do Wattsona - po odpowiedzi.
Byłam rozemocjonowana i plątałam się w słowach, ale starałam się przekazać to, co miałam do przekazania. No i pokazałam mu zdjęcie ojca, pytając, czy go rozpoznaję. Słowa, które usłyszałam po chwili, sprawiły, że moje kolana zmiękły w jednej sekundzie! Znał go! Ten mężczyzna znał tatę! Byłam jednocześnie zszokowana, uradowana i czułam ulgę. Wreszcie mogłam się dowiedzieć, dlaczego i gdzie zniknął mój ojciec. Posłusznie usiadłam na krześle obok, czując, że w przeciwnym razie po prostu padnę. Gardło miałam tak ściśnięte, że nie byłam w stanie wycisnąć z niego choćby słówka. Słuchałam więc.
Wychodziło na to, że ci dwaj znali się już wcześniej. Te dwa czy trzy tygodnie temu tata odwiedził staruszka, by się czegoś dowiedzieć, został na chwilę, a potem ruszył dalej. Ze słów białowłosego wynikało, że tata wygrywał z nim walki, a przynajmniej którąś z ostatnich, skoro mieli mieć rewanż. Już miałam pytać, czy wie, dokąd udał się Kalvos, już otwierałam usta, zastygłam jednak w bezruchu, słysząc kolejne słowa lidera.
- Co? - wypaliłam kompletnie zdezorientowana. Tata polecił mu nic mi nie mówić? Ale dlaczego? Odpowiedź była równie zaskakujące. Zacisnęłam pięści na kolanach, czując narastającą we mnie złość. Z jakiegoś irracjonalnego powodu tata nie chciał, żebym go znalazła. Zatrzymywał mnie w tym miejscu, w martwym punkcie poszukiwań, a po co? Żebym pokonała lidera tej sali i tym samym stała się w jego oczach silniejsza? A co to w ogóle ma ze sobą wspólnego?!
- To żart, tak? - odezwałam się, nim staruszek jeszcze wyszedł. - W co on sobie ze mną pogrywa? Zostawił nas bez słowa, bez żadnego pożegnania, bez głupiej notki w stylu "nie martwcie się, nic mi nie jest" i wymaga ode mnie, żebym bawiła się na jego zasadach w jakąś durną grę? Mama przez niego płacze po nocach!
Zerwałam się z miejsca, czując łzy cisnące się do oczu. Łzy wściekłości, zawodu, żalu... Jak on może coś takiego w ogóle robić? Jak może tak krzywdzić mamę i mnie? Zacisnęłam mocniej pięści.
- Czy on nie rozumie, że mama go potrzebuje?! Już mniejsza o mnie, jakoś sobie radzę ze świadomością, że od dwóch lat nie mam siostry, ale ona przez niego cierpi! Myśli, że odszedł na zawsze! I jeszcze głupio go tłumaczy, że świat go skrzywdził i dlatego robi to, co robi! Gówno prawda! Nie tylko on cierpi przez stratę Il! I dlatego powinniśmy się nawzajem wspierać! Jak rodzina! A on... on tak po prostu... po prostu nas zostawił! Zniknął sobie, bo tak mu było wygodnie, co? Na co mu żona i wciąż żyjąca córka pogrążone w żalu, skoro świat taki wielki i można go zwiedzić któryś raz z rzędu! Pieprzony, samolubny dupek! Niech sam się bawi w swoje głupie gierki!
I wybiegłam. Tak po prostu. Nie mogłam znieść myśli, że robi to wszystko dla jakiegoś głupiego testu. Że postanowił sobie zostawić w domu zrozpaczoną żonę tylko po to, by egzaminować moją siłę, moje doświadczenie życiowe. Straciłam siostrę, ledwo wszedłszy w wiek nastoletni, do cholery! Nie potrzebuję sprawdzianów życiowych od kogoś, kto porzuca rodzinę!
Biegłam, nie odwracając się za siebie. Łzy zalewały mi oczy, ale nie zwracałam na to najmniejszej uwagi. Po prostu biegłam, skacząc po dwa, trzy stopnie na raz, byle być jak najdalej stąd. Powinnam rzucić to wszystko w cholerę! Nie szukać kogoś, kto nawet nie chce być znaleziony! Chrzanić to! Chrzanić poszukiwania! Chrzanić pieprzonego ojca egoistę! Wracam do domu! Wrócę i...
Zeskoczyłam z ostatniego stopnia i zatrzymałam się, dysząc ciężko i opierając bokiem o pobliską ścianę. Nie mogę wrócić. Nie tak. Co powiedziałabym mamie? Że tata odszedł, bo chciał mnie przetestować? Że w dupie miał nasze uczucia? Że nawet nie chce, żebym go znalazła? Nie mogę jej tego zrobić... Załamałaby się już zupełnie. Uderzyłam pięścią w ścianę, a z mojego gardła wyrwał się krótki okrzyk. Byłam bezradna. I co ja mam niby teraz zrobić? Obiecałam mamie sprowadzić tatę do domu, a on...
Osunęłam się po ścianie i klapnęłam tyłkiem na ziemi, zwieszając głowę. To wszystko nie miało być tak. Stanowczo nie miało być tak...
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-07-10, 21:53

Wattson był kompletnie zaskoczony Twoim nagłym wybuchem. "Nie..." Dukał pomiędzy Twoimi wdechami. "To..." Nie mógł dojść do słowa pod Twoją werbalną i fizyczną nawałnicą emocji. Był kompletnie zmieszany a jego uśmiech został kompletnie zastąpiony przejętą, smutną i winna ekspresją. Wyparowałaś wreszcie z pomieszczenia, pozostawiając staruszka samego ze swoimi, i w pewnym sensie Twoimi, myślami.

Biegłaś jak wiatr, szybko i żywo, ale i bez wyraźnego celu, niosąc ze sobą ciężki bagaż w postaci emocji i drażniących nowych informacji. W pewnym momencie przestałaś pędzić, tak nagle jak zaczęłaś. Miałaś jeszcze siłę, żeby biec dalej, ale nie chciałaś. Rezygnacja w końcu w pełni pochłonęła Twoje ciało a bezradność złapała za nogi lodowatym uściskiem. Zwątpienie przybiło Cię do ściany a żal ostatecznie usadził Cię na podłodze zaraz obok schodów wiodących do sali lidera. Chowając głowę między kolanami czułaś jak opuszcza Cię cała energia. Wkrótce dołączył do Ciebie Argo, wciskając Ci się pod nogi i liżąc Cię po kostkach. Zabiło od niego znajome, kojące ciepło, ale tym razem mogło być to zbyt mało, żeby od razu załagodzić cios który przed momentem otrzymałaś.

Po kilku chwilach dołączył do was również nieco zdyszany Wattson. "Ach... Tu jesteś." Oparł dłoń o ścianę i zwiesił siwą głowę. Złapał kilka doz powietrza w płuca, przełkną ślinę i chrząkną niezręcznie, odczuwając wagę sytuacji na swojej krtani. "Zawsze robił wszystko po swojemu..." Szepnął sam do siebie, nie na tyle cicho byś tego nie usłyszała. "Ja nie... Nie wiedziałem, że sytuacja była tak poważna. Kalvos nie wspominał praktycznie w ogóle o co chodziło. Powiedział tylko, że najpewniej prędzej czy później się tu pojawisz. Przepraszam, o niczym nie wiedziałem." Westchnął głęboko opierając się obok Ciebie o ścianę. "Nie znam dokładnie waszej sytuacji, ale..." Zawahał się nieco. "Ale znam Kalvosa. Nie popieram tego w jaki sposób obchodzi się z tą sytuacją, ale wiem, że na pewno traktuje ją poważnie. Gdy ze mną rozmawiał... Nie wiem, chyba nie spał kilka nocy. Wyglądał na kompletnie zmarnowanego i zdesperowanego. Szukał czegoś ale nie chciał zdradzić czego. Powiedział, że nie chciał was w to mieszać ale wiedział, że prędzej czy później, najpewniej Ty wyruszysz go szukać." Ponownie westchnął, czując w gardle brak odpowiednich słów. Pozostawił was na chwile w ciszy, po czym kontynuował. "Zawsze lubił robić wszystko po swojemu i tak pewnie jest tym razem. Ale jestem pewny, że cokolwiek robi, robi to dla was i z myślą o was." Poczułaś jego dłoń na ramieniu. "Przede wszystkim dla was." Gdy odniósł wreszcie wrażenie, że chyba nie ma nic więcej do powiedzenia usłyszałaś jak wstał i zaczął odchodzić. "Niestety muszę dotrzymać danego mu słowa i nie zdradzić czegokolwiek więcej. Na pewno macie ciężko. Na pewno Ty masz ciężko. Ale tak jak wam jest ciężko tak i ciężko jest jemu. Jestem przekonany, że nie zostawiłby was z tym wszystkim same. Musiał... Znaleźć jakiś ważny powód. Wystarczająco ważny aby zniknąć. I najwidoczniej był przekonany, że tylko on sam jest w stanie podołać czemukolwiek do czego dąży. Ale jeśli na prawdę by mu na was nie zależało, to na pewno bym Cię dzisiaj tu nie spotkał." Po czym pozostawił Cię samą z Twoimi, i pewnym sensie jego, myślami.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-07-16, 13:53

Wieść, że twój własny ojciec opuścił bez słowa to, co zostało z twojej rodziny, tylko dlatego, żeby zrobić ci jakiś porąbany test siły, była zaskakująca i dobijająca jednocześnie. Nie rozumiałam zupełnie powodów takiego zachowania. Oczywiście, cierpiał z powodu śmierci Il, ale nie on jeden. Okazywało się, że chyba wcale nie znam taty tak, jak sądziłam, że znam. Wcale go nie znam. Słuchając słów Wattsona, miałam wrażenie, że mowa o zupełnie obcym człowieku a nie Kalvosie Arestorze. I może właśnie to przelało czarę goryczy, jaka się we mnie zbierała.
Ciężko stwierdzić, czy miałam jeszcze jakikolwiek cel. Wyruszyłam w świat z tylko jednym zadaniem - znalezienia taty i sprowadzenia go do domu. Gdy jednak trafiłam na pierwszy pewny ślad, okazywało się, że mój kochany tatuś postawił przede mną jedną, wielką, pieprzoną ścianę. On nie chciał być odnaleziony, nie chciał wrócić, specjalnie rzucał mi kłody pod nogi, wciąż się oddalając. Czy był więc sens w dalszym podążaniu jego śladem? Z drugiej jednak strony do domu wrócić też nie mogłam. Nie wtedy, gdy obiecałam mamie przyprowadzić tatę ze sobą. Cóż to za ironia losu, gdy to właśnie on nauczył mnie tego przeklętego "Arestor zawsze dotrzymuje słowa", heh. Czy sam miał jeszcze prawo mówić o sobie Arestor, skoro nie dotrzymał własnej obietnicy?
Nie zwróciłam uwagi na wciskającego się między moje nogi Argo. W tej chwili nic nie było w stanie poprawić mi nastroju, nawet on. Drgnęłam lekko, słysząc głos staruszka, ale nie podniosłam głowy. Pociągnęłam lekko nosem, przetarłam oczy z łez, ale to tyle. Po prostu schowałam twarz między ramionami, nie reagując w żaden sposób na słowa mężczyzny. Tatuś traktuje poważnie naszą sytuację rodzinną? No to dobrze wiedzieć, że znalazł coś ważniejszego od tego! Jakby mnie teraz obchodziło, że ledwo sypia i stacza się na dno. A niech go piekło pochłonie! Tylko zacisnęłam mocniej palce na łokciach, zgrzytając lekko zębami, nie chciałam jednak znowu wybuchać. To i tak niczego nie zmieni. A jednak kolejne słowa zabolały.
- Gdyby tak było, uratowałby wtedy Il, a ja wciąż miałabym siostrę... - rzuciłam sucho, choć cicho. Gdyby rzeczywiście robił to dla nas, zostawiłby chociaż tę durną notkę, żeby mama się nie martwiła. Ale nie. Zniknął jak pieprzony, tchórzliwy, egoistyczny dupek, za jakiego go w tej chwili miałam. I chyba nieprędko cokolwiek zmieni moje podejście. Naprawdę tak trudno było mu zostawić głupią wiadomość? Kartki nie znalazł? Głupiego długopisu czy ołówka, których w domu pełno?! Naprawdę?!
Przynajmniej Wattson dotrzymywał słowa, choć tym samym utrudniał mi moje zadanie. A może już nie utrudniał? Sama nie wiem, czy w końcu chcę znaleźć ojca, czy jednak mam go gdzieś. Potrzebuję czasu, by to wszystko przetrawić, zdecydować, co tak właściwie chcę dalej robić.
Siedziałam przez dłuższą chwilę w ciszy, a może była to nawet i godzina. Staruszek wrócił do siebie już dawno, a ja wciąż siedziałam w tej samem pozycji. No, może za wyjątkiem dłoni wsuniętej w sierść wiernego psiaka. W końcu jednak łzy całkiem wyschły, a ja poczułam dość charakterystyczny ścisk w żołądku. Zrobiłam się najzwyczajniej w świecie głodna, czy był więc sens siedzieć tu do końca świata? Oczywiście, że nie. Wstałam zatem bez słowa, po raz ostatni przecierając twarz, a potem zeszłam na piętro galerii, wlazłam do pierwszego lepszego sklepu spożywczego, zgarniając do koszyka kilka kubków z daniami instant, zapłaciłam, a potem wróciłam do Centrum. Spytałam recepcjonistkę o dostęp do czajnika czy ogólnie wrzątku, by zrobić sobie ramen.
Podrzuciłam Argo kilka smakołyków, zjadłam zupę, resztę dnia zaś spędziłam w łóżku. Nie miałam już na nic więcej ochoty, więc tylko puściłam cicho jakąś składankę na odtwarzaczu i zamknęłam oczy. Nie wiem dokładnie kiedy, ale w końcu zasnęłam. I gdzieś w środku nie chciałam się nawet budzić.
W tym wszystkim zapomniałam nawet wysłać mamie wiadomość, że dotarłam do Mauville...
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-07-18, 23:33

Rozmowa ze staruszkiem nie przyniosła Ci ukojenia którego tak bardzo teraz pragnęłaś. Rzuciła może nieco więcej światła na całą sytuację, ale to nadal było za mało. Zniknięcie ojca nadal pozostawało samolubnym czynem nie mającym sensownego wyjaśnienia. Wyglądało jednak na to, że nie dowiesz się dzisiaj nic więcej i chyba w zasadzie nawet nie chciałaś już się dzisiaj czegokolwiek dowiadywać. Jak na jeden dzień po prostu miałaś dość.
Po tym jak Wattson udał się w swoją stronę siedziałaś jeszcze przez jakiś czas sama - no prawie sama, miałaś jeszcze Argo który utkwił pod Twoimi nogami i oddychał regularnie oraz spokojnie, starając się w jakimś stopniu i Ciebie uspokoić. Nie miałaś ochoty i mentalnej siły żeby wrócić do wynajętego pokoju, albo ruszyć coś zjeść. Musiałaś jeszcze przez jakiś czas pokisić się w swoich emocjach. W pewnym jednak momencie głód stał się tak silny, że nie było mowy o zignorowaniu go. Z niechęcią, lekko szczypiącymi oczami i nieco wilgotnymi od ciepła Growlitha łydkami udałaś się coś zjeść.

Zakupy przebiegły szybko. Od punktu A do punktu B potem do kasy, zapłacić, podziękować (albo i nie) i do mieszkania. Patrząc na to wstecz cały ten zabieg widziałaś jak przez mgłę. Ruchy i akcje były tak mechaniczne, że miałaś nawet wrażenie, że to wcale nie Ty w tamtym momencie robiłaś zakupy. W Centrum bez problemu otrzymałaś również elektryczny czajnik do ugotowania wody po czym udałaś się wprost do swojego tymczasowego pokoju gdzie rozpoczęła się konsumpcja taniego żarła oraz pokemonowych smakołyków. Potem tylko muzyka i sen. Zamykając ostatni raz oczy cały dzień wydawał się być jednym wielkim niewyraźnym maźnięciem na obrazie zatytułowanym 'Moje życie'.

Objęcia snu uratowały Cię od dziennych strapień, jednak nie na długo. Znajomy szum rzeki zatrząsnął całą Twoją osobą i od razu wiedziałaś co się zaraz stanie. Odwróciłaś się za siebie, żeby ostrzec siostrę i upewnić się, że wszystko tym razem będzie dobrze, jednak nikogo za sobą nie zauważyłaś. Nie było z Tobą ani Il ani ojca. Przeklęty brzeg był ten sam co tamtego dnia, rzeka płynęła z tą samą intensywnością a krzaki z których dobiegł nagły szelest stał tuż obok, jednakże byłaś tu całkowicie sama. Rozglądając się w panice naokoło nie zauważyłaś żadnej żywej duszy. Twoje otoczenie natomiast zaczęło rosnąć w oczach. Krzaki które sięgały Ci ledwo do głowy wystrzeliły w powietrze i zadrapały chmury. Strumień wywinął się nienaturalnie i dziko, płynąc we wszystkie strony i zaprzeczając wszelkim prawom natury i fizyki. Droga którą szłaś zafalowała jak ocean podczas sztormu a Ty natychmiastowo straciłaś równowagę i przewróciłaś się. Nie znalazłaś jednak gruntu pod rękami którymi chciałaś zamortyzować upadek. Ścieżka nagle zniknęła a Ty kontynuowałaś podróż w dół, w coraz to ciemniejsze czeluści swoich wspomnień. Czułaś jak otaczające Cię powietrze gęstnieje a przed oczami pojawiały się bąbelki uciekające prędko ku oddalającemu się światłu nieba. Coś niewidocznego zacisnęło Ci się na szyi i szybko zorientowałaś się, że nie możesz złapać oddechu. Twoja klatka piersiowa zaskwierczała z bólu a spieniona ślina mimowolnie wypłynęła z Twoich ściśniętych ust. Zamknęłaś oczy, pragnąc by to wszystko się skończyło.
Nagłe szarpnięcie za rękę zakończyło cały ból i dyskomfort. Poczułaś jak zaczynasz zmierzać ku górze z rosnącą prędkością. Zbliżałaś się do światła, jednak nie byłaś w stanie go dosięgnąć. Nie byłaś również w stanie stwierdzić co ciągnęło Cię za rękę.
"Z..j.ź g." Straszliwie zgłuszony głos dobiegł do Twoich uszu zaraz przed tym jak zostałaś ponownie szarpnięta.

Skoczyłaś na łóżku do pozycji siedzącej, łapiąc się za pierś i dysząc ciężko. Argo z resztą wraz z Tobą - nie miał wyjścia śpiąc obok Ciebie. Znajdowałaś się w tym samym pokoju w którym wczoraj zasnęłaś. Sprawdziłaś też szybko godzinę - 10.35. To był długi sen, ale właśnie takiego potrzebowałaś. Fizycznie czułaś się rześka, ale mentalnie? Chyba sama musiałaś to stwierdzić.
Tak czy siak przywitał Cię nowy dzień i niedokończone wątki wczorajszej i dalszej daty pozostawały nierozwiązane.
_____________________________

Ekwipunek: -15$
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-07-22, 23:47

Sen to z założenia odpoczynek, prawda? Dlaczego więc nie mogę normalnie wypocząć, tylko muszę przeżywać jakieś dziwaczne sny? Ale po kolei...
Przyjechałam do Mauville, bo to był mój jedyny trop w sprawie odnalezienia ojca. Nie wiedziałam, czy go tu znajdę, czy trafię na kogokolwiek, kto go widział i mógłby wskazać mi drogę. Z pewnością też nie spodziewałam się, że cała ta wyprawa będzie jedną wielką farsą uknutą przez tatusia. Gdy dowiedziałam się od Claude'a, że widział właściciela Arcanine rozmawiającego z Wattsonem - musiałam to zweryfikować. Musiałam wiedzieć, czy to rzeczywiście Celesta i czy lider cokolwiek będzie wiedział. Teraz żałuję, że w ogóle pytałam. Tak szczerze to wolałabym błądzić po mieście szukając bez celu widma ojca, niż dowiedzieć się, że specjalnie nas opuścił i zrobił to dla jakiegoś głupiego testu. Nie obchodziło mnie, jakie inne powody nim kierowały. Ze słów staruszka wynikało jasno, że miałam zostać przeegzaminowana, nim dostanę jakąkolwiek informację. Ojciec, którego znałam, okazywał się egoistycznym dupkiem niepotrafiącym nawet na wyjściu napisać głupiej notki, dzięki której jego własna żona nie czułaby się zdradzona jego odejściem. Pozwolił mamie cierpieć ze swojego powodu, a tego nie zamierzałam wybaczać. W tej chwili nie zamierzałam nawet kontynuować poszukiwań. Nie chciał być przecież znaleziony, prawda?
Niestety to wszystko nie było takie proste, miałam w końcu zobowiązania, obietnicę do wypełnienia. Jakże chciałam być na miejscu Il... Po prostu zasnąć i już nigdy więcej się nie budzić...

Lato w pełni, z nieba leje się żar, a ja idę ścieżką. Nie byłoby w tym nic zdrożnego gdyby nie narastający szum od strony rzeki. Tej samej rzeki, która pochłonęła życie mojej siostry. Nagła myśl każe mi się odwrócić.
- Il... - wyrywa się z moich ust, ale tylko to jedno imię wypowiadam. Nie ma jej tam. Niema ani jej, ani ojca, ani Celesty czy Argo. Rozglądam się dookoła i nie dostrzegam nikogo, zupełnie nikogo. Jestem tu sama.
Przestrzeń nagle zaczyna falować, powiększać się do niebotycznych rozmiarów. Te feralne trzciny strzelają ku niebu, niknąc w chmurach. Serpentyna rzeki unosi się, okalając mnie, ścieżka szaleje niczym olbrzymi wąż pod moimi stopami. Czułę, że tracę grunt, spadam w dół, ale nie kończy się to upadkiem. Wciąż spadam, zanurzając się coraz głębiej w mrok. Powietrze ulatuje z moich ust wraz z charakterystycznymi bąbelkami, mogę więc śmiało stwierdzić, co mam wszędzie dookoła - wodę. Czuję ten ucisk w gardle, palące płuca łaknące tlenu, którego nie mogę im dostarczyć. Tonę. Ale czy nie tego właśnie chciałam? Dołączyć do siostry? Zamknąć oczy i już nigdy się nie obudzić? Powieki same opadają, a ja godzę się z losem. Jestem przecież sama, kto miałby mnie uratować?
Szarpnięcie za rękę zawraca mnie ze ścieżki zapomnienia. Coś pcha mnie ku górze, ku światłu, wyraźnie pragnąc, bym żyła. Il? - chcę spytać, w ustach jednak mam wodę, a w płucach niemal już żadnego powietrza. Słyszę stłumiony przez ciecz głos, choć nie potrafię go zidentyfikować, a jednak niewyraźne słowa wbijają mi się w pamięć. Potem zaś znów czuję szarpnięcie, mknąc ku powierzchni...


Zerwałam się z miejsca zdyszana i zlana potem. W pierwszej chwili po prostu chwyciłam się za głowę, jakby zaraz miała mi odpaść, dopiero potem zaczerpnęłam większy haust powietrza, starając się uspokoić. Jeśli tak mają wyglądać co drugie nocki od wyruszenia z domu, to ja podziękuję. Mimo wszystko miałam dziwne przeświadczenie, że to właśnie Il pchała mnie ku powierzchni. Jakby nie chciała, bym zginęła w ten sam sposób...
Zerknęłam na zegarek i westchnęłam ciężko. Nie wiem, kiedy zasnęłam, ale z pewnością spałam długo. Gdybym tylko nie czuła się jak mentalny wrak... Na stoliku przy łóżku leżało zdjęcie Il. To samo, na którym widniał napis "Mauville City", a które wzięłam do ręki, gładząc palcem oblicze siostry.
- Naprawdę byś mi się teraz przydała, wiesz? - mruknęłam pod nosem, choć nie spodziewałam się odpowiedzi. Chociaż...
Sięgnęłam po notatnik i ołówek, a potem przymknęłam powieki, starając się przypomnieć sobie stłumione słowa ze snu. Może to irracjonalne, ale sądziłam, że to właśnie wiadomość od siostry. Wiadomość, która dudniła mi pod czaszką, choć ciężko było ją zrozumieć. Zapisałam cztery litery, których byłam pewna: z, j, ź, g, a potem zaczęłam przyglądać się zapisanej kartce. Im dłużej się w nią wpatrywałam, tym bardziej odnosiłam wrażenie, że wariuję.
- Ehh... to jakiś bełkot... - mruknęłam pod nosem, padając plecami na poduszkę. Nie chciało mi się nic robić. Tak zupełnie nic. Wszystko po prostu traciło sens.
Westchnęłam przeciągle i znów spojrzałam na kartkę w notatniku. A potem zamrugałam zdezorientowana. Czy mi się tylko wydaje, czy liter przybyło? Wciąż były tylko cztery, ale... moja podświadomość podsuwała mi cztery kolejne. Zacisnęłam szczękę, a po chwili cisnęłam notatnikiem przez pokój, aż z hukiem zderzył się ze ścianą.
- Nie! To nie ma sensu! On nie chce, żebym go znalazła, więc po co niby mam szukać?! - krzyknęłam w eter ze złością. Jakby w ogóle mogła mnie usłyszeć... "Znajdź go", taa... już lecę, pędzę. Rzucam wszystko i gram w tę jego pieprzoną grę na jego zasadach. Westchnęłam po raz kolejny, a potem przekręciłam się na bok, chowając głowę pod poduszkę. Dlaczego to takie trudne..?
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-08-03, 00:29

Odpoczynek którego tak bardzo pragnęłaś okazał się być tylko i wyłącznie kolejną bombą emocjonalną. Zaczynałaś mieć wrażenie, że prawda zaczynała zacierać się z fikcją, sen z jawą, a wzrok płatał figle oraz mylił coraz częściej i mocniej. Nie dość, że ta cała sytuacja była okropnie męcząca i wyczerpująca - zarówno fizycznie jak i psychicznie, to moment w którym teraz stanęłaś wydawał się nie mieć żadnego logicznego rozwiązania na którym wszyscy by skorzystali. Miałaś wręcz wrażenie, że stoisz na samym szczycie klifu. Nie widać dołu - chmury zmieszane z mgłą kompletnie przysłaniają wizję a jedyna droga do przodu to skok w nieznane, niepewne i nieprzyjemne. Zawsze mogłaś zawrócić ale za Tobą było pusto. Kilometry płaskich, powtarzalnych i mdławych pól, prowadzących donikąd.

Bezradność ponownie wzięła górę. Pobudkę tak czy siak miałaś późną, cały ranek już praktycznie minął, ale zabrakło Ci energii oraz motywacji aby wstać i w ogóle coś ze sobą zrobić. Pozostało Ci tylko leżenie i myślenie. W kółko o tym samym. Frustracja napędzała złość, złość napędzała wyczerpanie, wyczerpanie bezradność a bezradność ponownie frustrację. Twój własny wewnętrzy danse macabre. Ostatecznie trudno Ci było dojść do wewnętrznego konsensu, nie z tyloma głosami, opcjami i ewentualnościami brzęczącymi w głowie.

W pewnym momencie coś wybudziło Cię jednak z letargu. Telefon zabrzęczał nagle i ekran rozbłysnął na sekundę. Okazało się, że mama wysłała Ci wiadomość.
"Skarbie, jak w Mauville? Już dotarłaś, tak? Mam nadzieję, że dałaś radę znaleźć dobre miejsce na nocleg. Słuchaj, wysłałam Ci mały prezent. Wiem, że szukanie ojca może być trochę trudne, więc na pewno przyda Ci się odrobina wsparcia. Przesyłka powinna dojść dzisiaj albo jutro do PokeMartu w Mauville - chyba w tym dużym centrum handlowym. Trzymaj się i wiem, że dasz radę!"
No tak, wczoraj zapomniałaś dać jej znać, że dotarłaś do celu więc sama o sobie przypomniała. Warto by było zajrzeć do PokeMartu i odebrać przesyłkę kiedy wreszcie zbierzesz się w sobie na dalsze działania. Telefon po chwili zabrzęczał ponownie.
"Przesyłka już opłacona także nie musisz się martwić o pieniądze!"

Odkąd wstałaś czas płynął Ci powoli. Wyczuwając panującą w pomieszczeniu atmosferę sam Argo nie pałał się do roboty - zamiast tego leżał tuż pod Twoją pachą opierając pysk na Twym ramieniu i dysząc spokojnie. Co chwile wpadał i wypadał ze snu, za każdym razem delikatnie się przy tym poprawiając i mlaskając.
Ekran telefonu podpowiadał, że powolutku zbliżała się godzina 12 - wypadałoby zrobić coś z dzisiejszym dniem. Odświeżenie się i zaczerpanie świeżego powietrza może odświeżyć Twoją perspektywę na obecną sytuację. Pozostawała też opcja przehibernowania tego wszystkiego w zamknięciu, licząc na to, że wszystko samo się ułoży, albo powrotu do domu z pustymi rękoma i złymi wieściami. Ostateczna decyzja należała jednak do Ciebie.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-08-07, 22:23

To wszystko było bez sensu. Po co właściwie miałam dalej szukać mężczyzny, który robi wszystko, żebym go nie znalazła? Mężczyzny, który podkłada mi kolejne kłody pod nogi... Z drugiej strony obiecałam coś mamie i naprawdę nie było mi łatwo ogarnąć własnych myśli. Tym bardziej zdecydować, co powinnam teraz zrobić.
Dlatego właśnie leżałam z głową pod poduszką, starając się nie myśleć o tym wszystkim. Argo chyba też udzieliła się moja niechęć, bo leżał obok mnie i chyba drzemał. W którymś jednak momencie mój telefon zawibrował wraz z charakterystycznym dźwiękiem dzwoneczka, a to oznaczało wiadomość. Wiadomość od mamy. Niechętnie ściągnęłam z twarzy poduszkę, sięgając po komórkę i otwierając SMSa. Już pierwsze słowa przypomniały mi, że miałam mamie dać znać, gdy tylko dojadę, ale w tym wszystkim, co działo się potem... po prostu zapomniałam. Jednak to, co przeczytałam po wzmiance o prezencie...
Podniosłam się do siadu, strącając z siebie psiaka, i wcisnęłam przycisk odpowiedzi. Przygryzłam lekko dolną wargę, zastanawiając się jak zacząć wiadomość, a potem westchnęłam i zaczęłam pisać.
Hej, mamo. Tak, dotarłam, nocowałam w Centrum, więc nie musisz się martwić. Co do poszukiwań... znalazłam trop prowadzący do tutejszego lidera sali. Okazuje się, że zna tatę i nawet wie, dokąd poszedł dalej, ale... tata zabronił mu cokolwiek powiedzieć bez spełnienia jakiegoś warunku. Mamo... on nie chce, żebym go znalazła, a skoro nie mam innych tropów, nie widzę sensu, by go szukać. On wiedział, że nas zostawia. Wiedział, że będziesz przez to cierpiała i nawet się nie_ <
Przerwałam nagle pisanie, zdając sobie sprawę, jaki ból sprawiłaby mamie ta wiadomość. Świadomość, że mąż porzucił ją z premedytacją, tylko jej zaszkodzi. Nie mogę jej ranić w ten sposób. Nie w jego sposób. Zacisnęłam palce na urządzeniu, zgrzytając przy tym zębami, zaraz jednak wzięłam głębszy oddech. Przydusiłam przycisk usuwania wiadomości i zaczęłam od nowa.
Hej, mamuś. Przepraszam, że nie dałam wcześniej znać, że dotarłam. O nocleg nie musisz się martwić, mam pokój w Centrum i jedyne, czego mi brakuje, to chyba twoje przysmaki na śniadanie. W Mauville jest sporo atrakcji, więc jakiś czas tu zabawię, zanim z Argo ruszymy dalej. W wolnej chwili podskoczę zobaczyć, czy przesyłka dotarła.
Dziękuję za troskę, kocham cię. Argo przesyła liźnięcie :*
<
Dałam na koniec emotkę, by zasygnalizować mamie, że u mnie wszystko w porządku. Im mniej będzie miała zmartwień, tym lepiej. Nie będę jej dokładać. Nacisnęłam "wyślij" i wygasiłam telefon. Zdążyłam jeszcze zauważyć, że już prawie dwunasta. Cóż, wieczności w łóżku spędzić nie mogę, więc...
- No dobra, Argo, idziemy coś zjeść - postanowiłam, wstając i kierując się od razu do łazienki. - Ale najpierw prysznic! Idziesz ze mną?
Zaśmiałam się lekko pod nosem, gdy z wywieszonym jęzorem podążył za mną. Tak samo jak ja uwielbia przecież kąpiele, a i jemu trzeba czasem wyszorować futro. Tak więc oboje poszliśmy się odświeżyć, co znowóż nie trwało aż tak długo, potem wystarczyło się tylko wysuszyć i przebrać. I tak zostaję w Mauville na jakiś czas, więc pranie mogę zrobić później, prawda?
Gdy już byliśmy świeżutcy i pachnący cytrusami (nie tylko Argo je lubi), przerzuciłam przez ramię torbę z kilkoma drobiazgami i mogliśmy ruszać. Miałam w prawdzie jeszcze kilka kubeczków ramenu na wrzątek, ale przecież nic nie stało na przeszkodzie, by wyskoczyć gdzieś na naleśniki czy inne smakołyki. W końcu Kompleks Mauville obfitował w różnorakie knajpki, w których można było się posilić wraz z pokemonami. I właśnie jedna z takich knajpek była celem! Przynajmniej na tę chwilę. Co potem? Zobaczy się...
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-08-17, 19:45

Po odświeżeniu siebie oraz Argo i odłożeniu domowych obowiązków na później (ku nie uciesze Twojej Mamy w wyobraźni) postanowiliście wreszcie wynurzyć się poza pokój. Zamykając za soba drzwi i chowając kluczyk udałaś się na zewnątrz, gdzie przekonałaś się, że dzisiejszy dzień jest nieco stonowany. Słońce co prawda świeciło, ale przez dość dużą ilość chmur absolutnie nikomu nie przeszkadzało. Zastanawiałaś się nawet czy nie zbiera się na deszcz, ale na chwile obecną bielutkie chmury podpowiadały Ci, że raczej nie.

Naokoło ludzi było tak wiele jak wczoraj - całe miasto biło życiem. Osoby z przeróżnych zakamarków życia przemieszczali się, przepychali się, czekali, rozglądali, rozmawiali, śmiali. Miałaś wrażenie, że znajdujesz się na zupełnie innej płaszczyźnie życie niż cała reszta obecnych tu ludzi. Wraz z mętlikiem w głowie i ciągłym ciurkiem wewnętrznego dialogu udałaś się w kierunku Kompleksu Mauville gdzie ciągnął Cię domagający się atencji żołądek.
W Kompleksie również nie brakowało ruchu i zamętu. Poranne szczytowe godziny co prawda stopniowo przemijały jednak ludzi wraz było multum. Skierowałaś się więc co prędzej w kierunku korytarzy wypełnionych restauracjami i knajpkami i od razu uderzyła w Ciebie mieszanina aromatycznych zapachów która złapała Cię na lasso i ciągnęła w swoją stronę.

Po chwili kręcenia się zlokalizowałaś mały przytułek dla fanów wypieków, naleśników, gofrów i innych tego typu przysmaków oraz deserów. Szyldzik z napisem 'DżemLand' dumnie obwieszczał 'OTWARTE' i szybko dostrzegłaś kilka pustych miejsc w środku.
Ceny były stosunkowo przystępne - może nieco wygórowane przez wszechobecność innych restauracji naokoło, ale nie było to nic co mogłoby przerosnąć Twoje obecne możliwości finansowe.
"Dzień dobry co możemy Pani podać?" Jedna z pracownic knajpki zapytała z wielkim uśmiechem gdy znalazłaś już dla siebie wygodne miejsce. Stuknęła palcem w leżące na stole menu i przybliżyła je lekko w Twoją stronę. "Osobiście proponuje 'Słodki Mix'. Fajna mieszanka naleśników i gofrów o różnych smakach. Są też opcje dla Pokemonów!" Kelnerka uśmiechnęła się w stronę psiaka. "Dam Pani sekundkę na zastanowienie się i zaraz wrócę!" Powiedziała po czym ulotniła się gdzieś na zaplecze.
Argo pokręcił się chwile wokół siebie z nosem uniesionym wysoko do góry po czym klapną obok Twojej nogi z jęzorem wywalonym na wierzch.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-08-19, 23:32

Szybki prysznic, ogarnięcie się i zabranie najpotrzebniejszych rzeczy - to wystarczyło, byśmy byli gotowi do wyjścia. Mama nie pochwaliłaby tego rozgardiaszu w pokoju, ale w tej chwili musiałam się wyrwać z tych czterech ścian, żeby nie zwariować.
Pogoda była znośna, trochę słońca, trochę chmur, może nawet później trochę popada. Za to ludzi było pełno i każdy zajmował się swoimi sprawami. Jedni się śmiali, inni nie, ale przy nich zdawałam się być niczym przybysz z obcej planety. Trochę smętna i pogrążona we własnych myślach raczej nie pasowałam do tego pięknego obrazka. Jedyną pocieszającą rzeczą był fakt, że właściwie nikt mnie tu nie zna i poniekąd nikt się nie zainteresuje, gdzie i kiedy zniknę. Jestem po prostu jednym z wielu przyjezdnych i tyle.
Sam Kompleks też był zatłoczony, ale to akurat było do przewidzenia. Mijałam zatem kolejnych przechodniów, obierając za cel jedną z knajpek. Wszechobecne zapachy jedzenia nęciły mój nos, mimo wszystko miałam już mniej więcej ustalone, gdzie pójdziemy zjeść. Wszak nie we wszystkich restauracjach pozwalali na trzymanie pokemonów luzem, prawda? Zatęskniłam za śniadaniami robionymi przez mamę...
Przekroczyłam próg "DżemLandu", a Argo w krok za mną. Znalazłam sobie miejsce na uboczu i rozsiadłam się wygodnie, by zaraz zauważyć podchodzącą bliżej kelnerkę. Przywitałam się krótkim "dzień dobry", odbierając od niej menu, i wczytałam się w treść. Szybko odnalazłam też na liście proponowany "Słodki Mix". Cena nie była jakoś specjalnie wysoka. Skinęłam tylko głową na ostatnie zdanie kobiety, a potem spojrzałam na krzątającego się przy moich nogach Argo.
- A ty co? Mam wybrać za ciebie? Chodź tu do mnie - rzuciłam lekko, poklepując miejsce obok siebie, by tam wskoczył. - Co myślisz o tym miksie? Może spróbujemy? Ziggy'emu i Małej też zamówimy to z nami zjedzą. Jakoś nie chce mi się specjalnie myśleć nad tym wszystkim...
Naprawdę nie chciało mi się myśleć. Dlatego zamówiłam po jednej porcji Mix z każdego smaku, a do tego sok pomarańczowy. Gdy zaś kelnerka znów zniknęła z zasięgu wzroku, sięgnęłam do torby po pokeballe, wypuszczając z nich Ziggy'ego i Il. Małą oczywiście bliżej siebie, by mieć na nią oko.
- No hej wam, jak tam po nocy? - mruknęłam na przywitanie, starając się uśmiechnąć jakoś pogodniej. - Zaraz przyniosą nam nasze jedzonko, musimy jeszcze chwilkę poczekać. Tymczasem mogę wam dać po jednej Pecha, jeśli chcecie. Dla ciebie, Argo, będzie Aspear.
Wyjęłam zatem trzy jagody, dając każdemu z podopiecznych po jednej. Pogłaskałam Larvitar po główce, Growlithe'a za uszami, a potem skupiłam się na Zigzagoonie, wyciągając ku niemu dłoń wierzchem ku górze. Chciałam go również pogłaskać, pokazać mu, że mi zależy, nie chciałam jednak naciskać. Jeśli moja próba mu się nie spodoba - trudno, odpuszczę i spróbuję innym razem. Chcę mu dać wystarczająco dużo czasu i przestrzeni, by się do mnie przekonał. Jakiekolwiek miał on stosunki z byłym trenerem - zdystansowały go one do innych przez porzucenie. Rozumiałam to i nie miałam w zamiarze naruszać jego strefy komfortu. W którymś momencie sam się przełamie, prawda? Chociaż miło by było, gdyby nastąpiło to prędzej niż później...
________
-2x Pecha
-1x Aspear
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-09-10, 00:45

Zmiana krajobrazu musiała jakoś pomóc, choć i ten nie był idealny. Ocean ludzi ścierał się dość ostro z pustką wynajętego pokoju - przeskakiwanie z jednej ekstremy w drugą. Może jakiś park albo obrzeża miasta zaoferowałyby jakiegoś rodzaju ugodę pomiędzy tymi opcjami?
Zanim jednak zaczęłaś większe plany na dzisiejszy dzień ponownie odezwał się Twój żołądek, a zaraz za nim żołądek Argo, który doskonale wiedział co oznacza gdy jego Pani jest głodna.

Zamówienie udały się do kuchni a Ty w tym czasie spędziłaś kilka przyjemnych momentów ze swoimi towarzyszami. Łamiąc się pomiędzy sobą jagodami i wymieniając uśmiechami i wywalonymi jęzorami. Argo szybko spałaszował swoją jagodę po czym utkwił wzrok w drzwi prowadzące do kuchni z których niedługo przybędzie wasze zamówienie. Mała Il zajęła się swoim przysmakiem nieco delikatniej, ale otoczona aromatycznymi zapachami placówki napędzającymi jej apetyt nie minęło zbyt długo zanim i jej porcja zniknęła, nie pozostawiając za sobą absolutnie nic. Karmienie Ziggiego było nieco bardziej skomplikowane, jeśli można tak to nazwać. Malec wciąż z pewną dozą niepewności obwąchał Twoją rękę po czym zgarnął łapczywie jagódkę, pałaszując ją w mig. Widząc jednak, że Twoja dłoń się nie wycofała zmierzył Cię wzrokiem, na początku siadając i zamiatając kilka razy podłogę swoim puszystym ogonem. Wstał po chwili z powrotem na cztery łapy, przykłapał powoli bliżej Ciebie i polizał po opuszkach palców, zlizując jakiekolwiek soki które pozostawiły po sobie trzy jagody. Wykorzystując okazje, pogładziłaś go po głowie powolnie, bez większych oporów. Jego pyszczek obniżał się jednak za przy każdym głaśnięciu, prawie spotykając się z posadzką zanim postanowiłaś się wycofać.

W pewnym momencie pojawił się i wasze gofry. Talerzyki przepełnione tęczami wylądowały na waszym stoliku i momentalnie pochłonęła was owocowa woń przyprawiona słodkością przypieczonego naleśnika. Naleśniory same w sobie miały cytrusowy posmak natomiast ich nadzienie zarówno jak i nakrycie gofrów było mieszaniną wielobarwnych dżemów które pomimo wymieszania się pomiędzy sobą, całkiem dobrze współgrały smakowo. Większa szklanka soku pomarańczowego bardzo szybko dołączyła do całego dania.

Posiłek sycący, aczkolwiek może odrobinie za słodki jak na śniadanio-obiad. Czekał Cię jednak jeszcze cały dzień - kupa czasu aby odrobić bardziej 'właściwymi' daniami.
"Jeśli jakkolwiek mogłabym jeszcze Pani pomóc." Zagadała kelnerka przechodząc obok waszego stolika i widząc jak kończycie powoli swoje porcje. "Proszę śmiało mówić!" Po czym skierowała się obsługiwać klientów którzy właśnie rozsiedli się bliżej wejścia.

Pokemony:
_______________________

Ekwipunek: - 32$
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-09-14, 17:00

Niezależnie od tego, czy miałam jakieś plany, czy też nie - w pierwszej kolejności należało zaspokoić głód. Właśnie dlatego wylądowaliśmy z Argo w knajpce serwującej naleśniki i gofry. Bo co innego lepiej poprawia nastrój, jak nie spora porcja cukru w akompaniamencie owoców? No właśnie.
Zamówienie zostało złożone, pozostało zatem czekać. A żeby nie czekać po próżnicy, wypuściłam z kulek Ziggy'ego i małą, częstując podopiecznych jagodami. O ile apetyt Argo mnie nie dziwił, a Larvitar pozostawała w strefie delikatnej uwagi, o tyle Zigzagoon wciąż stanowił swego rodzaju problem. Rozumiałam, że wciąż mi nie ufa i dlatego obwąchuje jagodę dokładnie, zanim ją zje, mimo wszystko chciałam go do siebie przekonać. Skupić się choć trochę na polepszeniu naszych relacji i na moment zapomnieć o całej reszcie. O ojcu i jego gierkach, własnych wątpliwościach i całej otoczce.
Uśmiechnęłam się delikatnie, gdy Ziggy jednak zbliżył się i oblizał mi palce. Przejechałam nimi delikatnie wzdłuż jego nosa, między oczami i ostatecznie po samym łebku. Nie chciałam też jakoś specjalnie naruszać strefy komfortu futrzaka, więc gdy tylko wyczułam, że nie podoba mu się moje zachowanie - cofnęłam rękę, odpuszczając.
- Naprawdę nie jestem taka straszna, wiesz? - szepnęłam w jego stronę, uśmiechając się delikatnie. - Jesteś częścią mojej małej rodzinki, a ja zawsze dbam o dobro swoich. Spróbuj mnie poznać, to sam się przekonasz.
Nie wiedziałam, jak bardzo moje słowa będą przekonujące, to jednak było najmniej istotne. Nie słowa a czyny świadczą o człowieku. Ziggy musi się po prostu przekonać, że może mi w pełni zaufać. A na to zaufanie musiałam jednak zapracować.
No i przyszło zamówienie! Tęczowe porcje przysmaków, od których aż ciekła ślinka. Podziękowałam skinieniem głowy i zaraz rozłożyłam talerze pod nosami swoich podopiecznych, jeden oczywiście zostawiając sobie.
- No to smacznego, kochani - uśmiechnęłam się pogodnie i zabrałam za jedzenie. Już pierwsze kęsy wywołały pomruk zadowolenia. Tak, właśnie tej słodyczy było mi trzeba! Rozkoszowałam się zatem posiłkiem, zerkając od czasu do czasu na pałaszującą pozostałe porcje gromadkę. W sumie dobrze, że są tu takie miejsca, w których pokemony mogą swobodnie się poruszać i również zjeść.
- Dziękuję, to chyba wszystko - rzuciłam do przechodzącej obok kelnerki. Skoro przyszliśmy tu zjeść i prawie wszystko mieliśmy już zjedzone, to chyba można ruszać dalej, prawda? Dopiłam zatem sok, odczekałam, aż reszta upora się ze swoimi daniami, a potem pozbierałam talerze na jedną stertę i położyłam na blacie odliczoną kwotę. Właściwie mogliśmy już wychodzić.
Podrapałam Argo za uchem, małą schowałam do balla, a potem spojrzałam na Ziggy'ego. W sumie niech sobie trochę luzem polata, to może bardziej się do mnie przekona?
- No dobrze, chłopcy, to najpierw zajrzymy na górę, a potem skoczymy do PokeMartu i sprawdzimy, czy przesyłka od mamy dotarła - oznajmiłam, zarzucając torbę na plecy. - Gotowi?
Uśmiechnęłam się pogodnie, oglądając jeszcze na futrzaka, a potem ruszyłam do wyjści. W planie miałam zajrzeć na chwilę do sali lidera, choć... w sumie nie wiem, na co liczyłam. Może Wattson się rozmyśli i jednak da mi jakąś wskazówkę?
Ech, marzenie ściętej głowy, co?
Powrót do góry Go down
Anat

Anat


Join date : 23/12/2020
Liczba postów : 179
Region : Dolina Arche, Kalos
Starter : Galarian Ponyta
Profesja : Obieżyświat

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-10-17, 13:30

Skoro zaspokoiłaś swój głód, jak również podopiecznych, to wystarczyło zapłacić i ruszać dalej. Uregulowałaś rachunek zgodnie z kwitkiem od kasjerki. Kilka minut później opuściłaś przybytek. Maszerowaliście chwilę chodnikiem. Agro nie odstępował ciebie na krok. Natomiast szop wolał sobie zwiedzać. Po prostu sprawdzał twoją prawdomówność. Tymczasem o tej porze ruch był większy. Wszyscy spacerowali do pracy czy gdzieś odpocząć. W końcu tutejsze miasto oferowało kilka atrakcji oprócz sali lidera. Na przykład przepiękne parki z fontannami. Tam większość młodzieży trenowała, wymieniała się spostrzeżeniami, omawiali pojedynki. Kto wie... Może spotkałabyś kogoś równego sobie. Generalnie twoje nogi same poniosły ciebie w okolicę sali lidera. Jeszcze tam nie doszłaś, ale kojarzyłaś po okolicy. W końcu budynków ubywało, a ciągnęło tam sporo osób. Wtedy stało się coś dziwnego. Twój wzrok wyłapał czerwoną plamę z czarnymi paskami. Dokładnie widziałaś puchaty ogon oraz grzywę. To Arcanine! Tylko kto był jego właścicielem?! Psiak spojrzał gdzieś w bok i wtedy wszelkie emocje uderzyły w ciebie niczym rozpędzony Tauros.
Najwyraźniej psiak należał do twojego ojca. Miałaś przeczucie, a to zawsze wróżyło coś niespotykanego. Widziałaś go tak wyraźnie, jak wcześniej siostrę po drugiej stronie ulicy. Tylko gdzie obecnie był twój ojciec...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-10-17, 23:44

Sama nie wiem czemu, ale moje myśli uciekały gdzieś w dal, jakby nie dając mi się skupić na planowaniu. Nie, żebym w tej chwili miała ochotę na planowanie kolejnych posunięć, nadal nie przetrawiłam faktu, że tata... Cóż, nie chciałam o tym myśleć. To był zbyt ciężki temat do przetrawienia w jedną noc. I dzień. A jednak musiałam coś ze sobą zrobić.
Wyszłam z knajpki niejako pogrążona w myślach, Argo kroczył tuż obok, co było tak naturalne, że ledwo zwracałam na to uwagę. Ziggy za to... cóż, gdzieś tam się szwendał. Chyba... Jeszcze zbyt dobrze go nie poznałam, by stwierdzić jednoznacznie. Uciec raczej nie uciekł, przecież wcześniej rozmawiał sobie z Argo, a psiak dobrze wie, jaki mam stosunek do pokemonów. Chciałam po prostu, by futrzak zaznał odrobiny wolności, zamiast widzieć we mnie typowego trenera, którym przecież nie byłam. Owszem, zastanawiałam się wcześniej nad wyzwaniem Wattsona na pojedynek, ale w obecnej sytuacji...
Zaraz... Czemu ja właściwie wyszłam z kompleksu? I poszłam przez park, żeby wrócić w to samo miejsce? Miałam zajrzeć na górne piętro do sali lidera, a nie... Przystanęłam i zamrugałam nagle, bo chyba właśnie widziałam ducha. Znaczy... w sumie nie tak dosłownie ducha, ale miałam takie dziwne wrażenie odrealnienia tej sytuacji. Przed budynkiem kompleksu zauważyłam Arcanine. Moje serce zabiło mocniej, a ja miałam wrażenie, że tymi uderzeniami zaraz przebije się przez żebra na zewnątrz.
- Celesta... - wypaliłam półszeptem i zaraz zaczęłam się rozglądać. Jeśli ona tu jest, to tata również musi. Fala emocji znów uderzyła we mnie z niewyobrażalną siłą i sama nie wiem, kiedy ruszyłam do przodu. Nogi same mnie niosły, szłam więc... nie, biegłam właściwie, chcąc jak najszybciej dostać się do matki mojego Argo. - Celesta!
Nie potrafiłam pohamować tego okrzyku. Mimo wszystko tak bardzo cieszyłam się, widząc tę bestię, bo miałam świadomość, że gdzieś blisko jest też tata. Że już nie muszę go szukać, nie muszę się zastanawiać nad tak wieloma kwestiami. Mogę spojrzeć mu w oczy i zapytać wprost. I choć cząstka mnie wiedziała, że to nierealne, niemożliwe, zbyt proste, cała reszta mojej świadomości tłamsiła z premedytacją ten zdradliwy płomień zwątpienia. Nie chciałam przez to wszystko przechodzić, pragnęłam, by to było rzeczywiste w każdym tego słowa znaczeniu. Dlatego biegłam, chcąc wtulić się w gęstą sierść tej wielkiej Arcanine, która była w tej chwili moim wybawieniem.
Czy można się bardziej łudzić? Czy można być bardziej naiwnym? Wiedziałam, że to nie może się dziać, tak samo jak Il nie mogła żyć, stać po drugiej stronie ulicy i uśmiechać się do mnie stojącej na przystanku. A jednak chciałam uwierzyć... Jak bardzo się myliłam?
Powrót do góry Go down
Anat

Anat


Join date : 23/12/2020
Liczba postów : 179
Region : Dolina Arche, Kalos
Starter : Galarian Ponyta
Profesja : Obieżyświat

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-10-19, 10:22

Postanowiłaś zaryzykować i zawołać ognistego psa po imieniu. Całe szczęście Arcanine zareagował, jednocześnie obracając głowę w twoim kierunku. Dzięki temu zyskałaś stuprocentową pewność, że nie biegłaś na marne. Niestety podopieczna taty wyglądała na nieco smutną oraz zawiedzioną. Najwyraźniej miałaś jej nie zauważyć, a tym bardziej swojego ojczulka. Odległość pomiędzy wami malała z każdym twoim krokiem. Już prawie czułaś ciepło Celesty... Nagle poczułaś jak twoje ciało zmienia pozycję. Zupełnie tak, jakbyś miała upaść i solidnie stłuc kolana. Świat uciekłam tobie sprzed oczu, a Arcanine stała w tym samym miejscu. Psiak nie przybiegł na pomoc, ale obniżył nieco łeb. Wtedy do nieprzyjemnych odczuć doszło szarpnięcie. Czyżby uderzenie z ziemią?
-Halo, halo... Wstajemy Sai! To twój przystanek. Musiałaś być bardzo zmęczona, bo zasnęłaś podczas jazdy. Niemniej życzę Tobie powodzenia. Zjedz coś zanim zarezerwujesz sobie pokój.- Dziewczyna wyglądała jednocześnie na rozbawioną, ale również zmartwioną. W końcu wyglądałaś tak, jakbyś miała zły sen. Wychodziło na to, że cały dzień w mieście należał do przeszłości. Po prostu wróciłaś do punktu wyjścia.
-Powodzenia Sai...- Helena pożegnała ciebie, bo musiała ruszać dalej. Powinnaś wysiąść z autobusu i rozpocząć wędrówkę pomiędzy betonowe budynki. Emocje próbowały przemawiać przez ciebie, a te sny sugerowały prawdziwe pragnienia. Najwyraźniej z jednej strony nie chciałaś odnaleźć taty. Natomiast z drugiej pragnęłaś zobaczyć go i wyjaśnić wszystko.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty2021-10-27, 13:59

Wiedziałam, że to, co się dzieje, jest nierealne. Że spotkanie Celesty tuż pod Kompleksem, gdy akurat miałam tam wrócić, jest aż nazbyt podejrzanym zbiegiem okoliczności. Mimo wszystko przeogromna część mnie chciała zignorować te wątpliwości i po prostu pozwolić sobie na tę nadzieję, że to się dzieje naprawdę. Jakaż byłam naiwna...
Czułam, jak grunt znika mi spod nóg podczas biegu, jak świat zaczyna tańczyć dookoła, nie pozwalając mi dotrzeć do celu. Już w tym momencie wiedziałam, że to wszystko zaraz pryśnie, a wiele się nie pomyliłam. Łup! Moja głowa odczuła nieprzyjemne zderzenie, prawa fizyki zaś zrobiły resztę, cofając mnie do poprzedniej pozycji. Ześlizgnęłam się niezgrabnie z fotela i padłam z jękiem na podłogę. W pełni do rzeczywistości przywrócił mnie zaś znajomy głos, głos Heleny. Rozejrzałam się zdezorientowana, dopiero po chwili łącząc fakty. Byłam w autobusie, którym jechałam do Mauville. Wczoraj. Znaczy... w sumie dziś. Wychodziło na to, że cały dzień spędzony w mieście był jednym wielkim porypanym snem. Rozmasowałam skronie, zerkając na przyglądającego mi się z uwagą Argo, a potem zebrałam tyłek z podłogi, zgarnęłam swoje rzeczy i ruszyłam do wyjścia.
- Dzięki za podwózkę. I radę. Do następnego razu - rzuciłam na odchodne i spróbowałam się uśmiechnąć. To w końcu nie wina Heleny, że mam skrzywiony mózg, prawda?
Kobieta odjechała, a ja stałam tak na przystanku jeszcze przez chwilę, wpatrując się w przestrzeń. Mijali mnie kolejni ludzie, a ja czułam się, jakbym utknęła w jakiejś piekielnej pętli, choć dzień w Mauville miałam przeżyć dopiero drugi raz. A jeśli to się będzie powtarzać? Jeśli za każdym razem będę się budzić w tym autobusie? Westchnęłam przeciągle, potrząsając głową. Z takim myśleniem na pewno daleko nie zajdę. Chociaż... czy tata rzeczywiście zna się z liderem Wattsonem? Czy tu w ogóle jest jakiś Wattson, czy on również był częścią snu?
Westchnąwszy ponownie, ruszyłam odruchowo w stronę Centrum Pokemon. Właściwie nie zwróciłam uwagi, którędy dokładnie idę, nogi same wiedziały, gdzie mnie prowadzić. Za pierwszym razem kierowałam się mapą, teraz zaś podświadomie pamiętałam drogę, choć tamto było tylko snem. Ale czy na pewno? Zatrzymałam się przed wejściem, wahając. Może powinnam od razu skierować się do kompleksu, sprawdzić salę lidera, zapytać tam o tatę? I zaktualizować pokedex! Odruchowo wyciągnęłam urządzenie, sprawdzając dane, i tak jak się spodziewałam - wciąż miał podstawowy update. Czyli i tak muszę zajść do Silph i poprosić o zaktualizowanie National Dexu, by mieć dostęp do informacji o Larvitar.
- Och, czyli moje próby przekonania do siebie Ziggy'ego też nie miały miejsca... - uświadomiłam sobie po chwili, biorąc do ręki kulkę futrzaka. Chyba zacznę od tego, reszta może poczekać. Znalazłam zatem miejsce na uboczu, przyszykowałam sobie jagody na poczęstunek, a potem wypuściłam Zigzagoona z balla.
- Hej, kolego. Jak się czujesz? Pewnie zgłodniałeś, co? - zagadnęłam, podsuwając mu miseczkę z jagodami Pecha. Swojemu psiakowi podrzuciłam Aspear, na widok których już się oblizywał. Uwagę jednak skupiłam bardziej na futrzaku. - Jestem Sai, twoja nowa trenerka. Wiem, że mi nie ufasz, rozumiem to. Chcę jednak, żebyś wiedział, że o ciebie zadbam, tak jak dbam o Argo i zadbam o każdego mojego podopiecznego. Bo należycie do mojej rodziny, wiesz? A rodziny się nie zostawia.
Nie wiedziałam, czy tymi słowami go przekonam, od czegoś jednak musiałam zacząć. Co jednak dalej? Ziggy niech sobie polata luzem, nabierze do mnie przekonania, a jak się naje, to możemy się przejść do Kompleksu zobaczyć z tym pokedexem.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty
PisanieTemat: Re: ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~   ~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~ - Page 10 Empty

Powrót do góry Go down
 
~Znaleźć w odbiciu swoją prawdziwą twarz...~
Powrót do góry 
Strona 10 z 14Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 9, 10, 11, 12, 13, 14  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Strefa Gry :: Przygody :: ☀ MG Anat (2/3)-
Skocz do: