Wanna pełna futra

Vi rozejrzała się po recepcji
- Ach, dawno nas tu nie było, co nie, Senzu? - zapytała swojego pokemona, który machnął ogonami na znak zgody i poszedł przywitać się z recepcjonistką. Dziewczyna tymczasem wybierała im atrakcje. Nadszedł czas na odpoczynek po ciężkim polowaniu, zakończonym... Hm... Sukcesem? Ciężko stwierdzić.

Pierwsze kroki Vulpix skierował bez pytania na masaż bąbelkami. Pokemon wyjątkowo uwielbiał wodę, więc była to dla niego najlepsza nagroda. W dodatku po "walce" pod ziemią miał w futerku masę piachu, który należało w jakiś sposób wydobyć. Dziewczyna wyszorowała pokemona porządnie, a potem...

A potem nadszedł czas na saunę! Senzu tylko rozłożył się plackiem na drewnianej ławce i niemal natychmiast zasnął, pobierając tyle ciepła, ile tylko mógł. Dziewczyna w tym czasie czytała sobie spokojnie Pelliper Express w wodoodpornym, plastikowym wydaniu. Właściwie czemu nie? I tak nie miała nic lepszego do roboty

Na koniec udali się jeszcze na odprężający mięśnie masaż, niestety, ta wizyta była wyjątkowo krótka jak na ich standardy. Vulpix i tak wyglądał na nieźle wypoczętego!

Vulpix [-1 Punkt Zmęczenia]

Fakt, że przyjemności zaznane dzisiaj nijak miały się do karnetowych przeżyć, ale i tak był to bardzo relaksujący dzień.

Viannea razem ze swoimi towarzyszami wstąpiła do Spa. Należało im się po tak imponującej walce, trzeba im to przyznać. Senzu rozgromił swojego oponenta niemal bez wysiłku, za to Gaoshin zniszczył Meowth jakby ten był zamkiem z piasku. Dziewczyna była niezwykle dumna zw swoich towarzyszy. Wiedziała, że szykuje im się następna walka i to już niebawem, chciała więc, by jej pokemony były maksymalnie wypoczęte i zadowolone.

Zaczęli więc od kąpieli w błocie z dodatkiem liści cytrusowych. Świeży zapach uspokajał nerwy i odprężał, a ciepła, rozmiękła papka oczyszczała skórę. Gaoshin tak się w tym zakochał, że nie chciał wychodzić do następnych atrakcji. Viannea przekonała go jednak po paru minutach i w końcu ruszyli dalej...
Do masażu gorącymi kamieniami! Tego im było trzeba, zwłaszcza Senzu. Vi też chętnie pozwoliła sobie na większy luz niż wcześniej. W końcu mogła się odprężyć... Golemy były bardzo miłe i chętnie przekładały podgrzewane przez Magmary kamulce tam, gdzie akurat były najbardziej potrzebne
Ostatnim przystankiem była wanna pełna bąbelków. Bąbelki stworzone przez pokemon, te w wodzie, i jeszcze piłki imitujące bąbelki, tak, by pokemony mogły się bawić. Krokodyl pływał sobie zadowolony, tak, że tylko nos mu wystawał, a Vulpix ganiał piłeczki jak szalony. To był wspaniały wypoczynek...

Kolejny dzień, kolejna wizyta w SPA. Jej pokemony świetnie spisały się podczas ostatniej walki, postanowiła więc pozwolić im odpocząć. Zwłaszcza Senzu, który, jak zawsze, uratował sytuację. Była z niego mega dumna. Właściwie z obu była...

Dlatego też udali się najpierw na dobry obiadek. Dla Senzu udka w miodzie, dla gada zaś marynowane w słodkiej zalewie piersi z kurczaka. Obaj dostali także deser - Sok z Lumijagód(+8 Tough, +/-3% przywiązania). Dziewczyna spojrzała na swoich wojowników
-Dzieciaki, gratuluję kolejnego zwycięstwa. Jesteście niepokonani, zwłaszcza w duecie! Cieszę się, że mogę z wami trenować i podróżować. Nie jestem w stanie wyobrazić sobie lepszej drużyny złożonej z dwóch pokemonów - powiedziała, głaszcząc oba łebki. Dopiero potem udali się na długo wyczekiwany odpoczynek

Pierwszym miejscem, które odwiedzili, był masaż kamieniami oraz ogólny. Organizatorzy rozwiązali to w bardzo prosty sposób - masaż oferowały Golemy. To wyjątkowo kreatywne podejście do tematu pozwoliło im zawrzeć dwa w jednym, oszczędzając miejsce i jednocześnie napędzając klientelę. Dziewczyna nie skorzystała, nieco obawiając się zgniecenia, ale Sandile i Vulpix byli wniebowzięci. Nie spierali się nawet o to, gdzie pójdą dalej, a to już sukces

A dalej Vi ruszyła ścieżką standardową - Najpierw kąpiel błotna(gdzie Gaoshin omal jej nie utopił), potem sauna(do której... nakupkał... i dziewczyna musiała po nim posprzątać), na sam koniec Vulpix poszedł do pokoju słonecznego, a Sandile do pomieszczenia z kamieniami zdrowotnymi, które ponoć wyciągają zmęczenie. Co zrobił mądry krokodyl? Zeżarł jeden z kamyczków i jeszcze radośnie się oblizywał.
Oj dziewczyna nie miała z nim lekko... Nieco zdenerwowana i z uboższym portfelem o koszt kamienia ruszyła do domu, mając w pokeballach dwie kupki szczęścia i radości...

Viannea przywitała się przyjaźnie z recepcjonistką. Wypuściła z kuli swojego startera - Vulpixa o imieniu Senzu, po czym podrapała go za uszami. Po raz kolejny lisek pokazał, na co go stać, pokonując rywali w pokazach. Wychodziło na to, że nie tylko był świetnym wojownikiem, ale także doskonałym showmanem. Dziewczyna była, jak zwykle, dumna ze stworka
- Nie przestajesz mnie zaskakiwać, Senzu. I nigdy nie zawodzisz. Dziękuję Ci za to - powiedziała do niego, ruszając z nim na zasłużony odpoczynek.

Zaczęli od klasyki - jacuzi. Vulpix uwielbiał się pluskać, a dziewczyna patrzeć, jak pomarańczowe stworzenie nurkuje po rzucone mu przedmioty. Viannea zrelaksowała się przy okazji. Potem nastał czas na coś nowego - Vi zabrała liska na... zewnątrz. W ogrodzie bowiem Audino wraz z Chatotami robiły kurację relaksującą polegającą na odpoczynku na świeżej trawie słuchając ich śpiewu. Dziewczyna usiadła na miękkiej poduszce, biorąc Senzu na kolana. Wyciągnęła szczotkę, po czym zaczęła delikatnie gładzić futro swojego przyjaciela. Przesiedzieli tam niemal pół godziny, zasłuchani w piękny śpiew innych pokemonów.
Po tym czasie poszli na obiad, a po obiadku szybko pomknęli w stronę sauny, by jeszcze wypocić całe zmęczenie i stres spowodowany pokazami. Po tym wszystkim wrócili do domu, rozmawiając ze sobą radośnie...

Jeszcze parę wizyt i powieszą jej zdjęcie na ścianie jako stałego klienta. Dziewczyna pomachała do recepcjonistki i wzięła Vulpixa na ręce. Tym razem nie udało im się dojść do finału polowania, ale było tam tak zimni, że Senzu zasługiwał na długi odpoczynek, który rozpoczęli...
W saunie, no bo gdzieżby indziej. Dziewczyna niemal przytuliła się do urządzenia rozprowadzającego parę. Lodowate wzgórza to jednak nie jest rejon jej działań. Była tak przemarznięta wewnętrznie, że postanowiła nawet odpuścić sobie polowanie powietrzne. Tam pewnie też byłoby zimno i niefajnie. Vulpix tymczasem ogrzewał się z uśmiechem na pysku.
- Dobrze, że to już koniec, co nie, Senzu? - zapytała dziewczyna, drapiąc go po łebku. Kilka minut później ruszyli na odprężające masaże, idealnie odprężające mięśnie po trudach wspinaczki. Dosyć gór i zimna na najbliższe pół roku.
Na sam koniec wycieczki Viannea i Senzu poszli do ulubionej restauracji w ośrodku, żeby zjeść coś smacznego. Vulpix oczywiście wybrał słodko-pikantne przekąski, a dziewczyna zadowoliła się gorącą zupą i naleśnikami, po czym grzecznie podziękowali i poszli do domu.

Viannea przyszła do SPA po raz kolejny. Po dość łatwej do wygrania walce postanowiła zrelaksować się z pokemonami, które w niej uczestniczyły. Jednakże usługi musiały być jedynie podwodne, dlatego pierwsze kroki skierowała do jacuzzi. Wypuściła przy tym swoje pokemony - Finneon Doris i Shelldera Lumisia. Sama usiadła w rogu patrząc, jak Shellder radośnie unosi się na wodzie, a Finneon goni bąbelki tuż pod powierzchnią. Jej pokemony były takie urocze...

Potem skierowali się do pomieszczenia z lodowatą wodą. I choć Vi nie zamierzała do niej wchodzić, Shellder z radością odpoczywał na kawałku kry unoszącym się nad wodą. Finneon odmówiła pływania w takich warunkach i Vi nie mogła jej za to winić, dlatego zabrała drugiego pokemona do innego pokoju, w którym Doris mogła spokojnie pływać w promieniach sztucznego słońca, bawiąc się z innymi rybimi pokemonami. W końcu Finneony to stworzenia nieco bardziej stadne niż inne ryby.

Na sam koniec dziewczyna postanowiła podarować stworzeniom pyszny obiad złożony z owoców oraz robaczków dla Doris - ryby w końcu lubią jeść robaczki, co nie?

Kolejna wizyta w SPA, tym razem po pokazach. Przegranych, bo przegranych, ale nadal jej pokemony zasłużyły na odpoczynek. Zwłaszcza Frosmoth, która, rozgoryczona porażką, chyba się kompletnie obraziła. No cóż, bywa i tak... Dziewczyna zaczęła więc z Senzu, chcąc każdemu pokemonowi poświęcić odpowiednią ilość uwagi.

Pierwszą atrakcją dla pokemona miała być kąpiel błotna. Mieli chwilowo wyjątkowo dosyć wody, zgodnie więc stwierdzili, że to błotko będzie motywem przewodnim. Po kilkunastu minutach ruszyli na masaż zwyczajny oraz gorącymi kamieniami, które miały rozluźnić mięśnie zmęczonego stworka. A potem tradycyjnie ruszyli do nasłonecznionego pokoju, gdzie jej lisek mógł wypocząć i nabrać sił. Frosmoth też tutaj wyszła z pokeballa - uwielbiała słońce, więc Vi zamierzała jej pozwolić wypocząć tutaj
- Daliście z siebie wszystko. To moja wina, byłam źle przygotowana na walki pokazowe. Następnym razem lepiej się postaram - powiedziała do swoich pokemonów. Frosmoth zaraz po ogrzaniu się w promieniach słońca dostała godzinkę w pokoju, w którym mogła latać do woli ciesząc się z wiatru na swoich skrzydłach, a potem kolejne 20 minut w miejscu, które ćmy kochają najbardziej - pełnym różnokolorowych lampek, ustawionych tak, by nie parzyły przy dotknięciu. Na tym zakończyła się ich przygoda w dniu dzisiejszym

Vi była wy-koń-czo-na. Polowanie zabrało jej tak dużo energii, że sama nie wiedziała, czy kiedykolwiek pójdzie na kolejne. Jakiekolwiek... Wypuściła z kulki swojego ulubionego liska
- Senzu. Żadnych więcej płomieni przez najbliższe parę dni, co? - poprosiła głaszcząc samczyka po łebku. Miała dosyć ognia na najbliższy czas. Dlatego też sama ruszyła w stronę wody - żywiołu kontrastującego. Przez niemal dwie godziny razem ze swoim liskiem pluskali się w basenie, pływając, bawiąc się w rzucanie przedmiotów oraz wyławianie ich spod wody, po czym udali się na kolejny godzinny masaż. Tak, to było to, czego Senzu potrzebował po całym tym polowaniowym napięciu...