IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Tempus Fugit Aeternitas Manet

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 12 ... 16  Next
AutorWiadomość
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-23, 23:25

Dzieci do pewnego wieku są czyste niczym łza, dopiero później środowisko i panujące w nim warunki odciskają na nim swoje piętno. Ta mała dziewczynka nie przejmująca się zupełnie rażącym ją piorunem wręcz kochała pokemony i było to po niej widać od razu. Te dwa elektryczne gryzonie zdawały się też pałać do tego dziecka swoistą sympatią, całość zaś dawała namiastkę świata nieskalanego wojną. Dla Paco konflikty zbrojne były nieistotne, liczyli się jej przyjaciele i rodzina. Druga z dziewczynek była bardziej nieufna i bojaźliwa, choć chyba nie miała zbyt dużego autorytetu u siostry, bo ta jej prawie wcale nie słuchała. Znaczy... słyszeć, słyszała, ale większość poszczała mimo uszu.
Gdy przykucnęłaś przed Paco, ta skupiła na tobie czyste spojrzenie ociekające zainteresowaniem. Stworki w jej ramionach lekko się nastroszyły, ale chyba odpuściły konfrontację. Dziewczynka jednak w pewnej chwili coś zauważyła. Małego nietoperka na twoim ramieniu. Wcześniej go nie widziała, a i Zari za bardzo się nie wychylała z twojego ramienia.
- Co to jest, to małe fioletowe? Nie widziałam nigdy takiego ptaszka - przechyliła lekko główkę, przyglądając się Zubatowi. Poczekała na odpowiedź, a po chwili skinęła głową na twoje słowa i podeszła z myszami do siostry. Siostry, która na twoje pytanie obróciła się niepewnie w stronę wnętrza chatki, a potem znów spojrzała na ciebie.
- Mama nie może wstawać, babcia jej zabroniła - odpowiedziała cicho, przygarniając do siebie małą brunetkę.
- Cabana, zabierz Paco do matki, ja się rozmówię z panienką - usłyszałaś nagle damski głos dobiegający od strony którejś z dalszych chat. Zauważyłaś tam nieco pomarszczoną kobietę o bardzo jasnych, niemal białych włosach spiętych w warkocz.
- Dobrze, babciu - odpowiedziała krótko dziewczynka, znikając zaraz z siostrą w domku. Starsza kobieta podeszła powoli do ciebie. Mimo wyraźnie odciśniętego na niej wieku nie potrzebowała do chodzenia żadnej laski, czy innych narzędzi.
- Musisz wybaczyć mieszkańcom, podchodzą z dystansem do obcych, odkąd jedna armia zabrała im ojców, mężów, braci i synów, a druga niedługo potem okradła z niemal całych zapasów jedzenia - odezwała się znów staruszka, uśmiechając półgębkiem. - Nie mamy wiele do zaoferowania, z pewnością jednak znajdzie się wolny pokój dla umęczonych podróżnych w potrzebie. Moja chata będzie stała otworem, a ja zaczekam tu, aż wrócisz z bratem i przyjaciółką. Może być, młoda damo?
Lepszych opcji chyba nie będzie, co?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-23, 23:41

Środowisko, w którym żyliśmy, nie było dobre dla dzieci. Niestety, innego wyboru nie mieli... Uśmiechnęłam się lekko do dziewczynki
-To? To jest Zari. Zubat mojej przyjaciółki. Przyszła ze mną, żeby dodać mi otuchy - powiedziałam do małej, głaszcząc delikatnie niebieski łebek. To kompletnie nie była prawda, ale nie był to ani czas, ani miejsce, by uświadamiać dziecko w zawiłościach uczuć i odczuć. Moje spojrzenie znów przeniosło się na starszą dziewczynkę. Zmarszczyłam lekko brwi. To nie brzmiało dobrze. Czy kobieta była chora? A może niemal na łożu śmierci? To...
Nie zdążyłam się nawet nad tym zastanowić, bo usłyszałam dużo starszy, chrapliwy, dojrzały głos. Niemal od razu odwróciłam się w jego kierunku, gotowa do ucieczki. Całe szczęście była to tylko starsza kobieta. Rozluźniłam się nieco. Cóż, moje nerwy były spięte niczym postronki przez ostatnie wydarzenia... Wzbudziło moją sympatię to, że nie bała się do nas podejść. Skłoniłam więc lekko głowę, tak, jak kultura nakazuje, a potem odezwałam się
- Będę pani bardzo wdzięczna za jakąkolwiek pomoc. Dziękuję. Nie każę pani długo czekać - obiecałam, po czym ruszyłam w stronę Rapidasha
- Rai, jedziemy do Biosa. Pamiętasz drogę, prawda? - upewniłam się, głaszcząc konia po chrapach. Teraz tylko musiałam się wspiąć na bardzo, bardzo, baardzo wysoki grzbiet rumaka. Szkoda, że nie miałam, tak jak Bios, małych podmuchów powietrza, które by mnie podsadziły. Jaka szkoda, że nie mogłam użyć do tego ognia...
Gdy tylko udało mi się wdrapać, Rufus i Senzu powędrowali do kulek, a ja spojrzałam jeszcze raz na staruszkę
-Odwdzięczymy się, proszę się nie martwić - powiedziałam jeszcze do niej. Bezinteresowna pomoc... Takiego zlepku słów nie było w moim słowniku. Nie istniało coś takiego. Każdy ma jakiś ukryty cel. Tego też zdołałam się nauczyć w swoim krótkim życiu.
- Jedźmy, przyjacielu - rzuciłam do Rapidasha. Trzeba jak najszybciej wrócić do Biosa i Sheili!
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-25, 12:47

Rzeczywistość była taka a nie inna i nie mieliście na to wpływu. Żeby zażegnać kryzys wojny, trzeba by poczekać na rozwiązanie konfliktów zbrojnych i ustalenie nowych praw rządzących światem. Alternatywą była oczywiście twoja misja, mimo wszystko obie opcje trochę potrwają, nim wejdą w życie. Prawda?
Na twoje przedstawienie Zubata Paco odpowiedziała uśmiechem, a oczka błyszczały jej z ekscytacji. Pokemon, który miał podnosić cię na duchu w podróży - to było coś! A przynajmniej według małej. Ostatecznie jednak siostry stanęły razem, jedna chroniąc podświadomie drugą. Fakt, że matka dziewczynek nie może wstawać, był niepokojący, ale nie zdążyłaś głębiej się nad tym zastanowić. Paco i Cabana zniknęły wewnątrz chatki, z której słyszałaś jeszcze cichutkie popłakiwania i uspokajający malucha głos matki, przed tobą zaś stanęła staruszka. Wysłuchałaś tego, co miała do zaoferowania, przystając na propozycję. Ta kobieta zdawała się nie obawiać obcych, choćby i mieli być magami wszelkiej maści. Również skinęła głową, niejako przypieczętowując "umowę", a ty mogłaś na spokojnie wracać.
- Jestem za stara na zmartwienia, moja droga - odezwała się jeszcze na koniec staruszka. - Uważaj w drodze i wracaj szybko.
Rai nie miał problemów ze znalezieniem drogi powrotnej. Tym razem nie musieliście się rozglądać za kryjówką, przegalopował zatem cały odcinek trasy, już po kilku minutach zatrzymując się przy Biosie. Chłopak siedział przy wciąż nieprzytomnej medyczce i przecierał jej twarz jakimś kawałkiem materiału.
- Wreszcie jesteś. Znalazłaś coś? Sheila jak widać wciąż nie odzyskała przytomności, Neo zaszył się w cieniu między skałami.
W głosie blondyna wyczułaś jednocześnie nutę ulgi z twojego powrotu, ale też niepokój związany ze stanem przyjaciółki. A z tą chyba jednak było coś nie tak.
- Nie ma gorączki, ale co jakiś czas jej ciało spina się całe, a ona mruczy coś niezrozumiale pod nosem, jakby majaczyła - wyjaśnił zwięźle. - Jak tam poszukiwania schronienia? Będziemy mieli gdzie się ukryć? Tu jesteśmy zdecydowanie zbyt widoczni...
Miał rację. Ale czy poniekąd nie powtarzał twoich własnych słów? Mimo wszystko martwił się i było to po nim widać. Chyba więc się ucieszy z dobrych wieści, jak sądzisz?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-25, 18:44

Alternatywa o wiele bardziej mi się podobała. Harmonia i spokój, które zapewniał Avatar według opowieści były czymś, czego potrzebował ten świat. Nie zniknięcia kolejnego żywiołu, czego próbują dopiąć magowie ziemi i wody. No, nie wszyscy, na to wychodzi, ale zdecydowana ich większość.
Takie myśli towarzyszyły mi podczas podróży z powrotem do Biosa. Tam, niestety, nie czekały mnie dobre informacje. Sheila dalej była nieprzytomna. Być może uderzyli ją w głowę? Albo stało się coś nieoczekiwanego?
Po raz pierwszy bałam się nie o siebie, a o kogoś, i to tak bardzo. Przygryzłam nieco wargę, zsiadając z Raia
- Znalazłam wioskę niedaleko. Starsza kobieta, która tam mieszka, zaoferowała nam schronienie. Tylko... źle to wygląda. Obie armie ją zaatakowały, tak jakby. Jedna zabrała wszystkich facetów, a druga ją splądrowała. Nie zmienia to faktu, że to najbliższe miejsce, w którym możemy się ukryć. Trzeci raz chyba tam nikt nie przyjdzie szukać szczęścia... Będziemy potrzebowali siły Neo, żeby ją tam przenieść. Chciałabym, żebyście pobiegli tam jak najszybciej, bo... Może ta przemiła staruszka będzie wiedziała, co się dzieje z Sheilą? Ty pojedziesz na Rapidashu, a ja się przejdę. Jemu też należy się odpoczynek, poza tym wie, którędy iść. Tak, tak, wiem, że nie masz ochoty iść przodem, ale przyda mi się mała przebieżka, a poza tym chwilowo Sheila jest ważniejsza. Więc bez marudzenia. Będę zaraz za wami - rzuciłam cicho, ale stanowczo. Tym razem nie miałam zamiaru ustępować. Sheila potrzebowała pomocy. A ja ćwiczeń fizycznych, inaczej moje ciało skapcanieje całkiem i nie będę się nadawała nawet do walki o ostatni kawałek pizzy.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-28, 14:56

Rzeczywiście harmonia gwarantowana przez Avatara, przynajmniej w teorii, była zdecydowanie lepszą opcją od eksterminacji kolejnej nacji żywiołu. Najpierw Naród Ognia niemal wyplenił Nomadów Powietrza, teraz zaś pozostałe nacje dążyły do unicestwienia magów ognia. Nie wszyscy, jak sama zdążyłaś zauważyć, jednak zdecydowana większość. A może to jakiś wsteczny cykl Avatara pod kątem eksterminacji? Wpierw powietrze, później ogień, kolejna na liście była ziemia, a zaraz za nią woda... To jednak tylko zwykła teoria, krótka myśl pojawiająca się w umyśle tego czy innego szaleńca... Nie sądzisz?
Bardzo szybko wróciłaś do reszty. I choć zastana sytuacja pozostawała taką, jak przed twoją małą eskapadą, mogłaś zauważyć w tym wszystkim kilka plusów. Po pierwsze - Bios chyba wrócił do normalnego trybu myślenia i zachowania. Zdecydowanie mniej się dąsał i mimo widocznego zmartwienia zdawał się znów być tym zdecydowanym i konkretnym chłopakiem, którego poznałaś, uciekając z Kapitolu. Co zaś się tyczy Nany... fakt, że się o nią martwiłaś, świadczył jednoznacznie, że jednak stała ci się bliska. Jakby nie patrzeć oboje z Bashurą byli dla ciebie namiastką rodziny, której nigdy nie miałaś, prawda?
Blondyn wysłuchał cię w spokoju, gdy zaś zaczęłaś rozporządzać, kto jak przetransportuje się do wioski, przewrócił lekko oczami. Pomysł miałaś dobry, choć w jego mniemaniu chyba trochę za bardzo zamieszany.
- Nie zrozum mnie źle, ale Neo jest po walce i locie aż do rana, wymaga odpoczynku, Rai za to ma jeszcze tyle sił, by unieść dwie osoby - stwierdził tylko, na co Rapidash parsknął lekko, zarzucając łbem, jakby chciał mu przytaknąć. - Więc ty możesz sobie biegać do woli, ale Sheila pojedzie ze mną. Poza tym... ten nietoperz i tak by mnie nie słuchał.
Wszystkie potrzebne rzeczy miał już spakowane, więc tylko otulił rudą kocem i wziął w ramiona, układając jej głowę na własnej piersi. Podszedł do ognistego wierzchowca, odbił się delikatnie od podłoża, a już po chwili siedział wygodnie na grzbiecie Raia.
- Neo dogoni nas, jak trochę odpocznie, więc go nie zaczepiaj - uprzedził jeszcze, ruszając w drogę. - On nas toleruje, nie ufa nam. Poza tym tylko ona z nim rozmawia za pośrednictwem tych gwizdów. Ja nawet... nawet nie umiem gwizdać...
Ostatnia kwestia była już zdecydowanie cichsza od reszty, mimo wszystko usłyszałaś. Noivern siedział w cieniu pobliskich skał i drzemał, nie było zatem sensu go budzić. Jeszcze by to źle zinterpretował i byłaby draka... Ruszyliście zatem w drogę.

Wioseczka przywitała was swoją złudną pustością. Delikatny wietrzyk śmigał między budynkami, wzburzając nieco piasek i kurz, albo jakiś zeschnięty chwast gdzieś po drodze. Pranie wcześniej częściowo wyczyszczone teraz powiewało na linach przyczepionych do dachów poszczególnych chat i schło powolutku. Gdy w końcu przekroczyliście nieformalną granicę wioski, atmosfera się jakby oczyściła. Mogłaś zauważyć zaciekawione spojrzenia skrywające się za oknami, w których większość pozbawiona była szyb i przesłonięta po prostu jakimś materiałem. Staruszka wyszła z chaty należącej do małej Paco i jej rodziny, witając was uśmiechem.
- Wejdźcie, proszę, do środka, przygotowałam już posłanie dla waszej koleżanki - oznajmiła, skłaniając lekko głowę, po czym sama przekroczyła próg. Bios zmarszczył nieco brwi, rozglądając się po okolicy, mimo wszystko zeskoczył płynnie z grzbietu Rapidasha i podążył za babinką.
- Zachowaj ostrożność. Coś mi nie pasuje w tej kobiecie... - mruknął jeszcze cichaczem w twoją stronę.
Wnętrze chatki stanowiła niewielka izba główna, na którą składała się nieduża, skromnie wyposażona kuchnia wraz z jadalnią, a także dwie osobne izby sypialne. Przechodząc obok jednej, zauważyliście w środku leżącą na łóżku ciemnowłosą kobietę z łkającym maleństwem na rękach. Maluch był tak niewielki, że właściwie zanikał w matczynych ramionach. Na drugim łóżku drzemały wtulone w siebie dwie siostry. Staruszka zaprowadziła was do drugiego pokoju, gdzie nakazała ułożyć nieprzytomną rudowłosą i właściwie dopiero teraz mogła się jej przyjrzeć. Szepnęła coś pod nosem, co brzmiało jak "nanakazi", ciężko jednak było stwierdzić, co chodziło jej po głowie.
- Dziewczyna nie wygląda za dobrze. Dajcie mi, proszę, pięć minut na osobności, bym mogła sprawdzić jej stan - poprosiła kobieta, co najwyraźniej nie spodobało się Biosowi. Nie chciał zostawiać przyjaciółki z właściwie obcą kobietą, czy jednak miał jakiekolwiek wyjście?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-04-28, 22:57

Rodzina... Tak, czułam się z nimi jak rodzina. Radosne przekomarzanki, poważne tematy, pomaganie sobie nawzajem. Tak powinna postępować rodzina. Czemu... Czemu więc moja mnie zostawiła? Nagłe, ostre kłucie w sercu na moment przerwało mój bieg, kiedy rozmyślałam nad wszystkim, co się stało. Zrozumiałam w końcu, czemu izolowałam się od ludzi. Czułam... pustkę. Ogromną, ziejącą czarną dziurę, którą próbowałam zatkać przyjaźnią z pokemonami, ale... to nie było to samo i teraz już to rozumiałam. Jak miałam ich porzucić, by spełnić swoją misję? Jak miałam odebrać im życie, być może dając lepsze, a może całkowicie wymazując z egzystencji? Czy to był prawdziwy powód Ismiarr? Dlatego wybrała mnie? Osobę z sierocińca, nieposiadającą nikogo, kogo mogłaby nazwać przyjacielem, towarzyszem, do kogo żywiłaby ciepłe uczucia? To dlatego uznała, że będę najlepsza do tej misji, mając tylu innych magów ognia? Bo nie miałam nikogo? Poczułam łzy spływające po policzkach. Nie chciałam płakać, absolutnie nie chciałam pokazać po sobie, co się dzieje w mojej głowie, ale... już nie potrafiłam. Tama blokująca uczucia, pozwalająca mi przejąć całkowitą kontrolę nad żywiołem pękła i nie pamiętałam już, jak zatrzymuje się słonawą ciecz.

Nie byłam w stanie nad tym zapanować aż do przybycia na miejsce, więc po prostu biegłam tak, by Bios nie mógł zobaczyć mojej twarzy. Otarłam oczy chwilę przed dotarciem na miejsce. Zdyszana, zapłakana dziewczyna to zdecydowanie nie to, czego oczekiwał, więc nie to dostanie. Zdyszana zwolniłam, a potem zatrzymałam się. Zawsze mogę zwalić łzy na nogę. Sheila mówiła, że powinnam się oszczędzać, więc może mnie boleć aż tak, nieprawdaż? Fakt, że bolało tylko troszkę nie miał tutaj kompletnie nic do rzeczy.
Gdy starsza kobietka zaprosiła nas do środka spojrzałam w stronę Biosa. Był mocno nieufny i doskonale go rozumiałam - po raz pierwszy był w tym miejscu. Ja również nie ufałam im w stu procentach, ale nie mieliśmy wyjścia. Gdyby coś poszło nie tak, musielibyśmy uciekać. Znowu. Problem nie polegał na tych ludziach - nie miałam wątpliwości, że udałoby nam się przedrzeć przy pomocy pokemonów, gdyby była potrzeba, problem polegał na tym, że Sheila nadal się nie obudziła, a to znacząco utrudniało sprawę. Weszłam do środka i od razu się rozejrzałam zaciekawiona. Nie zamierzałam przeszkadzać kobiecie z małym dzieckiem ani straszyć maluchów, ale słowa kobiety obudziły mnie nieco do życia
- Uch... Oczywiście - mruknęłam, po czym spojrzałam znacząco na Bashurę. To, że nie ufał kobiecie nie znaczyło, że zrobi krzywdę Sheili. A być może będzie w stanie w jakiś sposób jej pomóc... Nie mieliśmy wyjścia. Wzięłam Biosa za rękę i wyprowadziłam z pokoju. Dopiero teraz zaczynałam czuć strach o całą naszą trójkę w pełni. W sytuacjach takich jak ta najpierw działałam, a dopiero potem docierało do mnie cokolwiek. Znów pociekły łzy i bez słowa przytuliłam się do Biosa, szukając jakiegokolwiek pocieszenia. W końcu... Byłam jeszcze tylko dzieckiem.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-02, 01:01

Rodzina. Coś, czego nigdy wcześniej nie zaznałaś, a co w pewnym sensie zyskiwałaś właśnie teraz. Bo na rodzinę nie składały się tylko łączące ludzi więzy krwi, a właśnie uczucia. Coś, co sprawiało, że ludzie byli sobie bliżsi, że cieszył ich wspólnie spędzany czas. Mogłaś się zastanawiać, czy to właśnie z powodu braku tych więzi zostałaś wybrana do tej misji, jednak odpowiedź zna zapewne tylko sama Ismiarr. Ty miałaś wykonać swoje zadanie, choć nie byłaś do końca pewna, jakie będą tego konsekwencje. Mogłaś uczynić świat lepszym, bo z żywym Avatarem z pewnością nie dojdzie do tej katastrofy, jaką zapoczątkowały rządy terroru Króla Feniksa. Mimo wszystko nie byłaś pewna, czy jesteś gotowa zaryzykować istnienia tych, którzy tak nagle stali ci się bliscy...
Targające tobą emocje znalazły ujście wraz z potokiem łez, których nie potrafiłaś pohamować. Zawsze jednak mogłaś zwalić winę na uszkodzoną nogę, co nie? Bios tylko zerknął na ciebie, ale nic nie powiedział, nie skomentował. W tej chwili Sheila miała ciut większy priorytet, prawda? Weszliście zatem za staruszką do chatki, a blondyn właściwie się nie rozglądał, tylko zabrał rudą do wolnej izby. Staruszka po samym przyjrzeniu się nieprzytomnej wiedziała, że coś jest na rzeczy, co mogło oznaczać, że jednak w jakimś stopniu zna się na tych sprawach. Poprosiła o kilka minut na dokładniejsze badanie, Bios jednak niechętnie opuścił pomieszczenie. I to tylko dlatego, że go wyciągnęłaś.
- Mówię ci, że ta- - nie dokończył kwestii, bo właśnie w tym momencie wtuliłaś się w niego ze łzami w oczach. To go trochę zaskoczyło, mimo wszystko po sekundzie poczułaś jego ramiona wokół siebie. Pogładził cię delikatnie po włosach. - No już, spokojnie. Jest silna, wyjdzie z tego. Widziałaś, co potrafi. Byle kto by tego nie opanował. Będzie dobrze.
Starał się jakoś cię pocieszyć, choć sam nie był pewny tego wszystkiego. Znaczy... ufał, że Sheila dojdzie do siebie, ale wciąż niepokoiło go coś w sprawie tej staruszki. Milczał jednak w tej kwestii, nie chcąc dokładać ci zmartwień. Dał ci tyle czasu, ile potrzebowałaś, by się uspokoić, wypłakać, wyżalić, czy czegokolwiek aktualnie potrzebowałaś. Przyjaciółce chwilowo więcej nie pomoże.
W pokoiku obok mała istotka rozpłakała się, jakby solidaryzując z tobą, matka malucha jednak zdawała się nie reagować. Krótkie zerknięcie do środka wyjaśniłoby sytuację - kobieta spała z dzieckiem ułożonym tuż obok, będąc zapewne zbyt zmęczoną, by cokolwiek w tej chwili zrobić. Płacz malucha zbudził jednak siostry, z których starsza wzięła go w ramiona, kołysząc uspokajająco i nucąc jakąś melodyjkę, zapewne kołysankę. Młodsza z sióstr, Paco, przetarła zmęczone oczy, a potem zerknęła w waszą stronę i na chwilę zastygła w bezruchu. A potem uśmiechnęła się szeroko.
- Braciszek Bios! - zawołała radośnie, podbiegając do was. - Pszyjechałeś z panią od liska i wilcka? Zaraz... Ty jesteś jej braciszkiem, braciszku?
Na ten mały wywiad Bashura lekko się zarumienił, uśmiechając się trochę krzywo, niezręcznie. Widać było, że pojawienie się dziewczynki nieco go zaskoczyło, a te ukradkowe zerknięcia w twoją stronę dawały wyraźny sygnał, że zna to dziecko. Wskazywało też na to oczywiście wypowiedziane przez małą imię, mimo wszystko.
- Hej, Paco, widzę, że urosłaś - zaczął trochę niezręcznie, ale zaraz potem odchrząknął. - I tak, zgadza się. To moja młodsza siostra Vi, przyjechaliśmy tu razem z jeszcze jedną siostrzyczką, wiesz? Vi, poznałaś już Paco i Cabanę?
- Siostrzyczka braciszka Biosa to też moja siostrzyczka! - oznajmiła rozweselona mała i przytuliła cię bez żadnego oporu.
- Paco, ciszej, obudzisz mamę. Musi odpoczywać - skarciła siostrę starsza z dziewczynek, wychodząc z pokoiku z niemowlęciem na rękach. - Mama urodziła małego Shuna na początku tygodnia i jest jeszcze osłabiona, dlatego babcia zabroniła jej wstawać.
- Babcia? - zdziwił się Bios, marszcząc przy tym lekko brwi. Coś mu się wyraźnie nie zgadzało.
- Babcia Yuan. Pojawiła się u nas jakoś... dwa tygodnie po tym, jak żołnierze zabrali tatę i resztę mężczyzn, przy okazji podpalając kilka chat - wyjaśniła Cabana z wyraźnym smutkiem w głosie, gdy wspominała o armii. - Pomaga nam od tamtej pory, zwłaszcza mamie.
- Rozumiem - mruknął pod nosem blondyn, wzrok jednak utkwiony miał w drzwiach, za którymi staruszka zajmowała się Sheilą. Coś go niepokoiło, ale nie ma się chyba czemu dziwić, prawda? Kobieta pojawiła się nagle, nie wiadomo skąd i do tego w krótkim czasie zjednała sobie wszystkie kobiety i dzieci z miasteczka. Zaiste tajemnicza osobistość...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-02, 10:27

Długo zajęło mi uspokojenie się. Wiara Biosa w to, że wszystko będzie w porządku nie przekonywała mnie aż tak. Chciałam, naprawdę chciałam wierzyć w to, że ten wie, co mówi, ale... było mi ciężko. Mimo wszystko było mi naprawdę ciężko uwierzyć. Nie mogłam opanować przeczucia, że coś tu jest nie tak.
Milczałam jednak. To już nie był tylko strach o Sheilę. Co by się stało, gdyby się dowiedzieli? Gdyby Bios i Sheila jakimś cudem dowiedzieli się o mojej misji? Gdyby wiedzieli, co zamierzam? Czy odwróciliby się ode mnie? Znów zostałabym sama? No... Nie całkiem sama. Nadal miałabym swoje pokemony, ale jednak... To nie to samo. Nie potrafiłam już chłopakowi spojrzeć w oczy. Ismiarr na mnie liczyła. Tylko tak mogłam przywrócić harmonie w świecie. Nie mogłam jej zawieść.
Choć będzie cholernie bolało... Będę musiała się od nich zdystansować... Ale jeszcze nie teraz. Jeszcze dziś udawajmy, że wszystko jest w porządku.
Odsunęłam się w końcu od chłopaka, gdy usłyszałam głos Paco. Zdziwiło mnie nieco, że zna Paco i całą resztę ferajny. Uniosłam lekko brwi na jego ukradkowe spojrzenia. Coś mówiło mi, że nie powinnam się teraz dopytywać o co tu chodzi. A biorąc pod uwagę moje tajemnice... Być może nie powinnam się dopytywać nigdy. Jednak to słowa starszej dziewczynki uderzyły mnie bardziej. Kobieta pojawiła się parę tygodni po żołnierzach i pomaga im... Dlaczego? Skąd się wzięła? Czemu pojawiła się akurat po wojownikach...? Poczułam nieprzyjemny dreszcz na plecach. To jeszcze nie był czas, by się rozluźniać. Rzuciłam szybkie spojrzenie na Biosa
- Wybaczcie mi na chwilkę, moje pokemony potrzebują nieco czasu dla siebie, w krzaczkach - powiedziałam starając się wyglądać normalnie. Neo na pewno nas znajdzie, gdy już się obudzi, ale nie chciałam stawiać wszystkiego na jedną kartę. Trzymając chwilowo moje podejrzenia tylko i wyłącznie dla siebie, wyszłam z chaty, po czym wezwałam do siebie Vulpixa i Rockruffa
- Senzu, chciałabym, żebyś razem z Rufusem pilnował, czy nie wpadają tutaj czasami jacyś niebezpieczni koledzy. Wiem, że jesteś zmęczony i przepraszam, ale czas na odpoczynek przyjdzie nieco później. Zrobicie to dla mnie, chłopaki? - zapytałam cicho, kucając przy nich. Wiedziałam, że wiele od nich oczekuję ostatnimi czasy, ale nie mam jeszcze innych członków drużyny, na których mogę polegać. Gaoshin jest zbyt... nieprzewidywalny, a poza tą trójką nie mam nikogo. Pogłaskałam czworonogi po łebkach -Wynagrodzę wam to jakoś - obiecałam, po czym wróciłam do chatki
Mała była naprawdę, ale to naprawdę ufna. Całe szczęście ani ja, ani Bios nie byliśmy. Coś tu mocno śmierdziało i zamierzałam dojść do tego, co to było. Kim była ta kobieta? Jakim cudem udało jej się "oswoić" mieszkańców wioski, którą parę dni przed jej przybyciem zaatakowano? Zmarszczyłam brwi
- Wygląda na to, że musimy czekać... Czemu by nie... Hej, dziewczynki, opowiedzieć wam bajkę? - zapytałam, siadając po turecku na podłodze - Pod jednym warunkiem, Paco - nie krzyczymy - puściłam oczko do dziewczynki. Nie przepadałam za płaczącymi noworodkami, nie chciałam więc, by mała obudziła chłopaczka. Wzięłam głęboki oddech i, by zająć również siebie, zaczęłam opowiadać bajkę o księżniczce, uwięzionej w wieży i pilnowanej przez złego Dragonite'a. Oczywiście uratowanej przez księcia na Rapidashu, który pokonał paskudnego smoka za pomocą swoich wróżkowych przyjaciół... Ckliwe, mdłe aż do bólu, ale dzieci lubią księżniczki, wróżki i smoki, nie?
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-04, 00:01

Ciężko było ci wierzyć w słowa Biosa, gdy i on zapewne nie do końca był pewny tego, co mówi. Owszem, wierzył, że Sheila da sobie radę, zwalczy cokolwiek jej dolegało, ale mimo wszystko czuł niepokój. Taki sam niepokój jaki odczuwałaś ty, choć każdy miał swoje źródło w innym miejscu. Twoje obawy dotyczyły głównie odrzucenia i osamotnienia, gdyby którykolwiek z twoich towarzyszy poznał prawdę związaną z twoją misją. Czy jednak rzeczywiście zostałabyś porzucona? Tego nie mogłaś być pewna, mimo wszystko musiałaś skupić się na zadaniu. Od tego zależało... właściwie wszystko.
Znajomość Biosa z Paco i całą resztą rodzinki była zaskakująca, i choć ciekawiła cię ta sprawa - wolałaś na razie nie poruszać tematu. Albo nie poruszać go nigdy. W tej chwili twoją uwagę przykuła właściwie postać staruszki. Staruszki, która poniekąd pojawiła się znikąd, zjednała sobie kobiety pozbawione męskiej części społeczności, z jakiegoś powodu im pomagała... Ogólnie wydawała się bardzo tajemnicza i... podejrzana. To nawet Bios zauważył, a biorąc pod uwagę jego tutejsze znajomości - miał powód. W jakimś stopniu znał tę rodzinę, zapewne resztę rodzin w wiosce także, a ta kobieta była mu obca. Porozumieliście się wzrokiem i chłopak tylko lekko przytaknął.
- Lisek i sceniaczek muszą siusiu? - spytała cicho Paco, ale nie zamierzała cię zatrzymywać. Najwidoczniej wiedziała, że podobnie jak ludzie pokemony również mają potrzeby, w tym te fizjologiczne.
Wyszłaś zatem z chatki, po chwili wypuszczając z balli swoich podopiecznych. Rufus przez pierwsze dwie sekundy rozglądał się bacznie po okolicy, jakby szukał zagrożenia, ostatecznie jednak skupił uwagę na tobie i starszym koledze z drużyny. Senzu zaś przysiadł, wachlując się ogonami, i chyba nad czymś się zastanawiał. Na obietnicę nagrody postawił od razu uszy i zamruczał z zadowoleniem. Najchętniej dałby ci się wygłaskać po całości, liczyłaś jednak, że wraz z wilczkiem spełnią swoje małe zadanie, co doskonale rozumiał. Otarł się zatem tylko o twoją nogę, szczeknął coś krótko i po chwili obaj z Rockruffem zniknęli gdzieś w pobliskich krzakach. Ty zaś wróciłaś do chatki.
Dla zabicia czasu postanowiłaś opowiedzieć dzieciaczkom bajkę, na co Paco pisnęła z zachwytu. I zaraz umilkła, słysząc twój warunek. Usiadła naprzeciwko ciebie z oczkami wręcz jarzącymi się z ekscytacji, Cabana zaś przysiadła nieopodal z braciszkiem na rękach. Zaczęłaś zatem opowieść o uwięzionej na szczycie wieży księżniczce, której strzegł wielki smok, a którą uratować miał książę na ognistym wierzchowcu.
- Braciszek Bios jest księciem - zawyrokowała mała cichutko, nie chcąc łamać twojego warunku. Mimo wszystko buzia jej się szczerzyła cały czas.
Podczas gdy ty opowiadałaś, a dziewczynki słuchały, Bios zajrzał na moment do ich matki, upewniając się, że niczego jej nie potrzeba, zaraz potem wrócił do was i oparł się plecami o ścianę przy drzwiach do zamkniętej izby. Opowieść szła swoim torem i dzielny książę już miał zgładzić złego Dragonite'a, kiedy drzwi się otworzyły i stanęła w nich staruszka. Minę miała taką, że ciężko było po niej stwierdzić, co myśli, mimo wszystko zmarszczyła nieco brwi, widząc dzieci poza pokojem matki. Odchrząknęła lekko.
- Wybaczcie, że przerywam opowieść, ale muszę porozmawiać z naszymi gośćmi na osobności - rzuciła cicho, a wzrok utkwiła w Paco i Cabanie. - Dziewczynki, zabierzcie małego Shuna do matki i zostańcie tam, póki nie skończymy, proszę.
- Dobrze - odpowiedziała krótko starsza z sióstr i ku cichej rozpaczy młodszej wzięła ją za rękę i poprowadziła do rodzicielki, zamykając za sobą drzwi. Paco była niepocieszona, musiała jednak zaczekać, jeśli chciała poznać finał opowieści.
Babcia Yuan, jak nazwała ją wcześniej starsza z dziewczynek, przyjrzała się wam uważnie. Lustrowała badawczym spojrzeniem wpierw ciebie, a zaraz potem Biosa, nim wreszcie się odezwała.
- Wszystko wskazuje na to, że wasza przyjaciółka została jakoś zatruta - zaczęła powoli, a na jej słowa Bashura aż zacisnął szczękę, nie odezwał się jednak. Czekał na szczegóły. - Ma na ciele liczne zadrapania i rozcięcia, przez które trucizna dostała się do jej organizmu. Ktokolwiek jej to zrobił, działał precyzyjnie. Wnioskuję, że macie na pieńku z którąś z armii, nie będę jednak dociekać. Tutejsi mieszkańcy nie pałają zbytnią sympatią ani do ognistych, ani do ziemnych przybyszów, z wiadomych przyczyn. Wątpię, by któraś grupa zawitała w te strony, jeśli jednak do tego dojdzie...
- Dopilnuję, by ani tutejszym kobietom, ani tym bardziej dzieciom nie spadł choćby włos z głowy - zapewnił, a w jego głosie wyczułaś tę znajomą nutę i wiedziałaś, że zrobi wszystko, by zapewnić mieszkańcom bezpieczeństwo. - Jest pani w stanie jej pomóc, czy nie? Wie pani, kim ona jest. Słyszałem, jak wypowiada pani jej nazwisko.
Kobieta w pierwszej chwili wydawała się zaskoczona, zaraz jednak uśmiechnęła się delikatnie pod nosem, na moment przymykając powieki. Splotła dłonie za plecami, a gdy znów otworzyła oczy, utkwiła harde spojrzenie w blondynie.
- Skoro i ty je znasz, to znaczy, że albo znałeś ją wcześniej, albo wyciekło za dużo informacji - stwierdziła tylko i przeniosła spojrzenie na ciebie. - Widzę jednak, że bardzo wam na niej zależy, uznam zatem, że nie jesteście wrogami. I tak, mogę jej pomóc. W końcu to ode mnie uczyła się tego, co potrafi. To jednak wymaga czasu i skupienia.
Jej spojrzenie powróciło na Biosa, a ty mogłaś zauważyć to specyficzne napięcie jego mięśni. Zapewne doszedł do podobnych wniosków co ty. W tej chwili lepiej nie robić sobie z tej kobiety wroga, prawda?
- Rozumiem, rób zatem, co musisz - wyszeptał tylko, na co Yuan skłoniła tylko lekko głowę wam obojgu i zaraz znów zniknęła za zamkniętymi drzwiami.
Gdy tylko zniknęła z zasięgu wzroku, blondyn podparł się o ścianę, a moment później osunął się po niej na podłogę. Siedział tak, wpatrując się we własne drżące dłonie, nie będąc w stanie wydusić z siebie nawet słowa. Bo jeśli ta kobieta była mentorką Sheili... Mogliście sobie tylko wyobrazić, co potrafiła.
________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-04, 23:10

I tak oto moja historia została przerwana tuż przed jej zakończeniem. Bywa. Moje spojrzenie przeniosło się na babuszkę, a ja samia podniosłam się z ziemi. Jej spojrzenie napotkało moje - nie zamierzałam odwracać wzroku. Nie ufałam jej za grosz, ale nie bałam się. Nie dała mi ku temu powodu. Gdybym miała obawiać się każdego nieznajomego, zapewne już dawno by mi odbiło. A tak nie jest, nieprawdaż?
Wysłuchałam uważnie tego, co miała do powiedzenia kobieta. Zatruta. Świetnie. Poczułam wściekłość łaskoczącą wnętrze moich dłoni, które mimowolnie rozgrzewały się lekko. Całe szczęście nikt nie mógł tego wyczuć, chyba, że właśnie w tym momencie złapałby mnie za rękę. Odetchnęłam głęboko. Słowa Biosa otrzeźwiły mnie
- Oboje dopilnujemy - dopowiedziałam ponurym tonem, zaciskając pięści. Kobiety i dzieci nie obronią się same, a skoro tu jesteśmy, to z pewnością nie pozwolimy, by coś im się stało. Po wszystkim, co udało nam się przejść, dotarliśmy do mentorki Sheili. Kobiety, która parała się magią krwi, i to z pewnością o wiele lepiej niż sama Sheila. Co potrafiła zrobić? Skoro nasza przyjaciółka była w stanie użyć swojej mocy bez pełni księżyca? Co była w stanie zrobić ta staruszka?
I czy to w ogóle było istotne? Dopóki nie była naszym wrogiem, to nie potrzebowałam drążyć. Kiwnęłam więc tylko głową, po czym usiadłam obok Biosa
- Się porobiło, co...? - zapytałam cicho, patrząc się przed siebie - Wygląda na to, że chwilowo jesteśmy tu uziemieni... Co teraz? - zapytałam niemal bezradnie. Chciałam... Chciałam dać mu coś, czym mógłby się zając, zamiast myśleć nad tym wszystkim. Niepotrzebne myślenie jedynie dezorientuje i męczy. Coś o tym wiedziałam.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-06, 22:29

Przerwanie opowieści tuż przed jej końcem nie było największym z waszych problemów, zatem dało się to przeżyć na spokojnie. Podniosłaś się z podłogi, po chwili krzyżując spojrzenie z tym babcinym. Nie okazywałaś strachu, bo i nie widziałaś powodu, by go odczuwać. Nie miałaś też chwilowo powodu, by jej ufać, zbyt wiele w końcu było niewiadomych.
Wieść, że Sheila została zatruta w walce, wywoływała gniew nie tylko u ciebie, ale podobnie jak Bios - trzymałaś nerwy na wodzy. I podobnie jak on zamierzałaś dopilnować, by mieszkańcom nie stała się krzywda z powodu waszej wizyty. Z wymiany zdań między kobietą a twoim towarzyszem wynikało, że staruszka znała Sheilę. Co więcej - była jej mentorką. Skoro zatem ruda potrafiła to, co potrafiła i nauczyła się tego wszystkiego od tej niepozornej babci, mogliście sobie tylko wyobrazić, co była ona w stanie zrobić. Blondyn z pewnością to sobie wyobraził, zważywszy to spięcie mięśni i późniejsze drżenie rąk. W końcu odczuł magię krwi Nany na własnej skórze, prawda?
Babcia Yuan wróciła do pokoju, chcąc zająć się swoją protegowaną a waszą przyjaciółką, a ty przysiadłaś się do chłopaka pod ścianą. Wydawać się mogło, że chwilowo odpłynął gdzieś myślami, bo przez kilka sekund siedział tak i nawet ci nie odpowiedział. W końcu jednak zacisnął drżące dłonie w pięści i uniósł nieco głowę, choć na ciebie nie spojrzał.
- Możesz dokończyć dziewczynkom bajkę - mruknął dziwnie nieobecnym głosem. - Ja... posiedzę tu sobie trochę. Podłoga jest całkiem wygodna. Wiedziałaś, że to drewno sosnowe? Bardzo wytrzymałe i o specyficznym zapachu, o ile ktoś ma na tyle wyczulony węch. Sosny jako jedne z nielicznych drzew potrafią osiągać długość kilkudziesięciu metrów i...
Zaciął się na moment, a ty mogłaś zauważyć lekkie drżenie jego szczęki. Bał się. Naprawdę się bał. Nie byłaś w stanie stwierdzić, czego dokładnie, ale ten strach był wyczuwalny. Zacisnął gwałtownie zęby, przymykając przy tym powieki, a gdy znów otworzył oczy, w jednym płynnym ruchu poderwał się do pionu i ruszył do wyjścia.
- Muszę się przejść... - mruknął tylko trochę niewyraźnie, a moment później zniknął za drzwiami.
- Coś go gryzie - usłyszałaś po chwili głos jednej z dziewczynek. - Zawsze, gdy coś go męczyło, wychodził na długie spacery. Paco zawsze wtedy chciała iść z nim, ale tata mówił, że braciszek potrzebuje chwili samotności. Że to normalne dla młodego mężczyzny.
Cabana spojrzała na ciebie uważnie. Nie miała już na rękach malucha, ani nawet młodszej siostry przy boku, mimo wszystko wydawała się teraz o wiele starsza, niż wskazywałaby na to jej aparycja kilkuletniej młodej panny. Bo z pewnością nie skończyła jeszcze dziesięciu wiosen. Podeszła bliżej, choć kroki stawiała ostrożnie, z pewną dozą nieufności, oparła się plecami o ścianę i znów ci się przyjrzała.
- Naprawdę jesteś jego siostrą? - spytała w końcu trochę niepewnie. - W sumie nigdy za dużo o sobie nie mówił, gdy jeszcze mieszkał tu z nami. Nie wiem... nie wiem, co o tobie myśleć.
Dziewczyna wydawała się naprawdę zaabsorbowana tym tematem. Wiedziałaś, że znała Biosa, przynajmniej w jakimś stopniu. O tobie właściwie nie wiedziała nic, czy więc mogłaś się jej dziwić? Chociaż może uda ci się wyciągnąć z niej kilka informacji...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-07, 16:07

Bios zaczyna gadać jak najęty, gdy czymś się mocno przejmuje
Pamiętałam, że Sheila mówiła mi o tym, zanim wszystko się spieprzyło. Nie przerywałam jego monologu, nie wiedząc, co mogłabym powiedzieć. Obawiałam się o niego, ale co mogłam zrobić? Interakcje międzyludzkie naprawdę mocno wykańczały moje nerwy i nie byłam w stanie już nawet udawać, że wiem, co robię. Przymknęłam oczy
- Bądź ostrożny - poprosiłam go tylko, gdy podnosił się z ziemi. Nie chciał powiedzieć, co go tak martwiło? W porządku. Każdy ma swoje sekrety. Nie zamierzałam naciskać. Jak ja bym się poczuła, gdyby ktoś uparcie próbował namówić mnie do podzielenia się moimi sekretami? Byłabym zmieszana, być może poczułabym się obrażona. To nie jest coś, czego Bios teraz potrzebuje.
Podniosłam głowę słysząc głos starszej z dziewczynek i uśmiechnęłam się lekko. Na pewno przeszła dużo. Zbyt dużo jak na takie małe dziecko. Niemal poczułam sympatię do nieufnego malucha. Niemal. Jej podejście do obcych było o wiele zdrowsze niż Paco, ale czego można się było spodziewać po dziecku tak małym, jak tamta gaduła? Westchnęłam cicho. Cabana przeszła tak wiele. Zasłużyła na odrobinę prawdy. Ale... tylko odrobinę
- Wiesz, rodzina to nie tylko ludzie, którzy urodzili się w Twoim otoczeniu. To również ludzie, na których bardzo Ci zależy, których chcesz chronić i którzy się Tobą opiekują. Bios jest dla mnie jak brat. Czuję się, jakby mógł być moim braciszkiem. Mówienie, że jest moim bratem jest o wiele szybsze niż tłumaczenie każdej napotkanej osobie tego wszystkiego. Ale nie, nie łączy nas krew - wyjaśniłam dziewczynce. Miałam nadzieję, że zrozumie. Jest w takim wieku, że chyba powinna... Kontynuowałam - Nie musisz wydawać o mnie osądu od razu. wasza babcia powiedziała nam, co się tu stało. To dobrze, że jesteś ostrożna. Nie każdy zasługuje na zaufanie. Ale daj mi trochę czasu - zapewniam Cię, że uda mi się zyskać Twoje - dodałam z lekkim uśmiechem. Potem ja zadałam pytanie - Więc Bios mieszkał z wami? Jak się poznaliście? Nie rozmawialiśmy wiele o jego przeszłości... - mruknęłam, przymykając oczy. Ciekawe, jak się mają Senzu i Rufus...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-09, 23:30

Monolog Biosa nie był czymś, z czym miałaś już do czynienia. W prawdzie już w więzieniu zauważyłaś, że w kłopotliwych sytuacjach (jak ta ze spotkaniem Sheili po przesłuchaniu) zaczyna gadać, co mu ślina na język przyniesie. No i czasem palnie coś nieodpowiedniego, ale to się zdarza nawet najlepszym. Dziś przekonałaś się, że w stresującej sytuacji chłopak przełącza się w tryb gaduły o błahych sprawach, bo raczej wątpliwe, by pochodzenie drewna na deski podłogowe był tu istotne. Wciąż jednak pozostawał dla ciebie w głównej mierze zagadką, nieprawdaż?
Na twoje słowa nie odpowiedział, choć z pewnością je słyszał. Po prostu zniknął za drzwiami i tyle go widzieli. Długo jednak nie nacieszyłaś się tą względną samotnością, gdyż dołączyła do ciebie starsza z sióstr. Wciąż pozostawała zdystansowana, ostrożna, ale to dobrze o niej świadczyło, zważywszy przeżycia mieszkańców wioski. Na twoje wytłumaczenie więzi łączącej cię z Bashurą skinęła lekko głową na znak, że zrozumiała.
- Podobnie jest z babcią Yuan, łatwiej nazywać ją babcią, choć jest właściwie obca, niż... no wiesz - wtrąciła, a na jej twarzy pokazało się coś na kształt niezręcznego uśmiechu. - Jej też do końca nie ufam, chociaż pomogła mamie i reszcie. Jest w niej coś niepokojącego. Ciebie mogłabym chyba polubić, w normalnych warunkach. Jesteś miła, Paco cię lubi. Wbrew pozorom nie lubi każdego.
Przyszła w końcu kolej na twoje pytanie. Cabana zapatrzyła się na moment w sufit, jakby zastanawiając, a potem zrobiła jeszcze krok w twoją stronę i przysiadła nieopodal. Lepiej się chyba konwersuje, gdy oboje siedzicie, niż gdyby jedna z was musiała stać, prawda?
- Bios pojawił się w naszej wiosce jakiś rok temu - zaczęła powoli, starając sobie przypomnieć szczegóły. - Przybył tu z taką nieco starszą panią. Uratowali tatę, gdy wpadł w tarapaty podczas polowania, ale nie wiem, co dokładnie się tam stało. W każdym razie tata był wdzięczny i ugościł ich oboje. Bios nazywał tamtą panią... chyba Is? Jakoś tak.
Zerknęła na ciebie, upewniając się, czy rozumiesz, co chciała powiedzieć. Imię zdawało się znajome, nieprawdaż? W ten sposób blondyn mówił o Ismiarr, gdy wcześniej wspominana była w waszych rozmowach. No i takie imię przypisał twojej "matce" z waszej wspólnej historii. Co jednak wielka magini ognia mogła robić w tym miejscu przed rokiem? Tym bardziej z Biosem? Nie miałaś pojęcia. Sama Cabana też raczej ci nie odpowie na to pytanie. Ani na to, ani na te związane z relacjami między tą dwójką. Chociaż... zawsze można było spróbować.
- Braciszek bardzo szybko zyskał sympatię niemal wszystkich, jedna starsza dziewczyna nawet zaczęła się ciągle rumienić, gdy był gdzieś w pobliżu lub temat rozmowy schodził na niego - kontynuowała dziewczynka, a po wyrazie jej twarzy mogłaś wywnioskować, że nie bardzo rozumiała to "dziwne" zachowanie starszej koleżanki. - Pomagał nam, bawił się z dziećmi, opowiadał różne historie i dawnych czasach i jakimś... Avatarze? Mama mówiła, że to zwykłe bajki, legendy, ale mi się podobały. Bios mówił, że Avatar władał czterema żywiołami, więc może pomógłby Paco z... znaczy...
Zauważyłaś to nagłe spięcie. Zupełnie jakby Cabana z rozpędu poruszyła temat, który miał pozostać tajemnicą. O co dokładnie chodziło? Tego nie wiesz. Mogłaś jednak wywnioskować, że ma to związek z małą Paco. A samo podenerwowanie twojej rozmówczyni sprawiło, że umilkła natychmiast, jednocześnie się dystansując. Wciąż nie ufała ci na tyle, by podzielić się z tobą szczegółami tej sprawy.

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-10, 00:35

Spojrzałam na Cabanę. Wyglądała na dość inteligentną dziewczynkę. Próbowałam wyrzucić z głowy informacje na temat drewna i skupić się na jej monologu, co też nie było zbyt proste. Jednak słuchałam uważnie i historii, która mi opowiedziała. Błyskawicznie postanowiłam udawać, że nie usłyszałam tego, co mówiła. Zazwyczaj całkiem nieźle mi to szło... Postanowiłam skupić się na innych aspektach, przynajmniej na razie
- Nie wiem, czy Paco lubi mnie, czy może raczej moje pokemony. Są słodkie, urocze i przyciągają spojrzenia. Zwłaszcza Senzu, ten pomarańczowy lisek. Jego gatunek to Vulpix. Drugi to kamienny Rockruff, szczenię o imieniu Rufus. Obaj są bardzo mądrymi stworzeniami i, jak mam być szczera, to ufam im bardziej, niż niektórym ludziom - powiedziałam po chwili, przenosząc spojrzenie na drzwi. Bios pojawił się tutaj rok temu z Ismiarr... Czemu? Historia ich obojga robiła się coraz bardziej ciekawa. Ale skoro Bios tu kiedyś był... Nie wiedział, że ta wioska tu jest? Może zapomniał? Czy to możliwe? Dziewczynki bardzo go lubiły. Czyli został tutaj jakiś czas...
- Tak, Bios zdecydowanie jest osobą, której nie da się nie lubić. Jest miły, uprzejmy, opiekuńczy i bardzo lojalny w stosunku do tych, których uważa za przyjaciół. Wiesz, też słyszałam bajki o Avatarze. Nie od Biosa, ale od innych ludzi. - zaczęłam, zamykając oczy, by przywołać informacje, które znalazłam dawno, dawno temu - Słyszałam historię o tym, że było mu bardzo ciężko opanować magię ziemi. Był lekkoduchem i coś takiego jak stabilność była dla niego pojęciem obcym. Ale miał przy sobie swoich przyjaciół i oni pomagali mu w treningu - zaczęłam, nie otwierając oczu. Być może gdy skończę, jej już nie będzie, a być może zostanie... Kto wie? I tak nie mam nic lepszego do roboty niż czekanie. Bios sobie poszedł. Senzu i Rufus są na patrolu, Gaoshina lepiej nie wypuszczać... Nie mam co robić
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty2021-05-12, 14:24

Cabana trochę się rozgadała, mimo wszystko starała się przekazać jak najwięcej informacji. Sam fakt, że Bios przybył do tej wioski z kimś, najprawdopodobniej Ismiarr, wzbudzał twoją ciekawość. Nie miałaś jednak pojęcia, co tak właściwie łączyło tę dwójkę, ani co ich sprowadziło właśnie w to miejsce. Jednak sam fakt, że blondyn znał to miejsce, nasuwał pytanie: czy wiedział, że znajdziecie tu wioskę? Na pewno musiał pamiętać, mimo wszystko minęło sporo czasu, a nie wiedzieliście dokładnie, gdzie znajduje się forteca, w której was zamknięto. Znaczy... ty nie wiedziałaś, Bios wcześniej starał się przestudiować mapę, plus miał też do dyspozycji tę należącą do Sheili. Tę, która wisiała na ścianie w jaskini i która spłonęła z całą masą innych rzeczy. Mógł się zatem domyślać, w końcu właśnie w tę stronę pokierował Raia podczas ucieczki, prawda?
Dziewczynka kontynuowała swoją opowieść, bezwiednie poruszając pewien temat, który należał właściwie do tabu. Ty jednak nie chciałaś jej spłoszyć, więc poniekąd "wymazałaś" sobie z pamięci tę wzmiankę, kontynuując rozmowę z zupełnie innej strony. To przyniosło jakiś efekt, bo brunetka szybko zrozumiała, iż nie zamierzasz drążyć tematu i wpakowywać się z butami w sprawy, które nie powinny były dotrzeć do twoich uszu. Zaiste była bardzo inteligentna.
To, czy Paco bardziej lubiła ciebie czy twoje pokemony, było zagadką, której chyba nawet jej siostra końca nie rozgryzła. Z tego, co dotychczas widziałaś, mogłaś jednak wywnioskować, że mała miała dość specyficzny stosunek do tych stworzeń, skoro nawet rażenie wiązką elektryczności nic jej nie robiło. Na wzmiankę o większym zaufaniu względem pokemonów Cabana tylko delikatnie przytaknęła. Gdy zaś temat powrócił na osobę Bashury i jego osobowości, uśmiechnęła się delikatnie. Z pewnością podzielała twoje zdanie na jego temat. Rozmowa jednak podążyła tropem Avatara, co wywołało u niej delikatne, choć chwilowe spięcie. Nie zahaczyłaś jednak o sprawę z Paco, a po prostu przytoczyłaś gdzieś zasłyszaną opowieść o trudnościach Aanga w opanowaniu magii ziemi.
- To dobrze, że miał przyjaciół do pomocy - stwierdziła cicho dziewczynka, wciąż siedząc niedaleko ciebie. Chyba jednak zostanie. - Tylko że on miał o tyle dobrze, że znalazł sobie nauczycieli, którzy pomagali mu z żywiołami. Niektórzy nie mają tego szczęścia...
W jej głosie wyczułaś wyraźny smutek, jakby znała kogoś w podobnym położeniu. Być może chodziło o Biosa? W końcu był magiem powietrza, a ci zdawałoby się - wyginęli wraz z ostatnim Avatarem. Do wszystkiego, czego się nauczył, musiał dochodzić sam. Samodzielnie odkrywał swoje umiejętności i ograniczenia. Mogłaś się tylko domyślać, jak wiele czasu poświęcił, zgłębiając potrzebną do tego wiedzę.
W pewnej chwili z pokoju obok dało się dosłyszeć jakiś hałas, coś na kształt kichnięcia, trzask, a potem krótki okrzyk i płacz dziecka. Cabana momentalnie pobladła i w jednej sekundzie zerwała się z miejsca, wparowując do pokoju matki z imieniem siostry na ustach. W całym tym harmidrze poza płaczem rozróżnić mogłaś lękliwy głos młodszej dziewczynki.
- J-Ja nie chciałam... t-to tak samo... psze-pszepraszam... - powtarzała roztrzęsiona Paco, siedząc skulona w najdalszym kącie pokoju, podczas gdy jej siostra starała się przy pomocy koca dogasić płomień na podłodze. Zauważyłaś potłuczone szkło Matka wyglądała na wręcz przerażoną, maluch otulony jej ramionami zresztą podobnie. Co tu się właściwie stało - nie wiedziałaś, wychodziło jednak na to, że za ten mały pożar odpowiada młodsza z sióstr.
Nie tylko was zaalarmował ten hałas. Już po chwili obok ciebie przepchnęła się staruszka, jednym krótkim spojrzeniem orientując się w sytuacji i przejmując inicjatywę.
- Ty, wyjdź - rzuciła twardo w twoją stronę, a w jej spojrzeniu zauważyłaś ten sam błysk, który dostrzegłaś w oczach Nany, gdy wychodziła z jaskini. - Cabana, zabierz siostrę. Ja zajmę się waszą matką.
Dziewczynka bez słowa sprzeciwu podskoczyła do wciąż roztrzęsionej Paco, podnosząc ją z podłogi i wyprowadzając. Gdy tylko przekroczyła próg pokoju, drzwi za jej plecami zamknęły się z trzaskiem, na co obie siostry aż podskoczyły. Mimo wszystko starsza zachowała trzeźwość umysłu i pociągnęła młodszą do części jadalnej, gdzie usadziła na krześle.
- J-Ja naprawdę nie chciałam - skamlała Paco ze łzami w oczach, a potem została przytulona.
- Ćśśś, wiem, mała, wiem... To nie twoja wina... Mama zrozumie... - mówiła uspokajającym tonem.
- Mama się mnie boi... - zapłakała mała, chowając się w ramionach siostry, a odpowiedziały jej tylko uspokajające pomruki.
Coś tu zdecydowanie było nie tak, prawda? Matka nie powinna ot tak bać się swojego dziecka, a Paco zdawała się być pod tym względem wręcz pewna. Dlaczego jednak? Do czego tu tak właściwie doszło? Oto jest pytanie...

________
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 9 Empty

Powrót do góry Go down
 
Tempus Fugit Aeternitas Manet
Powrót do góry 
Strona 9 z 16Idź do strony : Previous  1 ... 6 ... 8, 9, 10 ... 12 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Strefa Gry :: Przygody :: ☀ MG Kitsune (2/3)-
Skocz do: