IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Tempus Fugit Aeternitas Manet

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next
AutorWiadomość
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-19, 00:58

Gdy tylko uderzyła mnie kula, furia jakby zmalała. Byłam w stanie myśleć nieco bardziej racjonalnie. Niestety, nie dane mi było zrobić cokolwiek, prócz leżenia. Czułam ból, ogromny ból. Nie wiedziałam, co to - ale tylko przez chwilę. To Yuan postanowiła wkroczyć, jednak nie w taki sposób, którego ktokolwiek się spodziewał. Na pewno ja się nie spodziewałam...
Przecież robiliśmy wszystko, co było w naszej mocy. Przeciwnik był silniejszy, liczniejszy... Nie mieliśmy szans. A ona nie kiwnęła nawet palcem, aż do momentu, w którym jasno było widać, że wszystko stracone. Że wszyscy zginiemy. Gdyby pomogła nam wcześniej... Czerwień przykryła moje pole widzenia. Chciałam zrobić jej krzywdę, chciałam zranić... Być może nawet zabić. Jednak i tego nie mogłam uczynić.

Cisza. Chłód. Żadnych bodźców. Umarłam? Czy Yuan dokonała dzieła zniszczenia? Co za suka. Przecież próbowałam. Nie jestem wyszkolona do walki z tak licznym wrogiem. A moje pokemony po raz pierwszy brały udział w takiej bitwie. Właśnie, co z nimi? Słyszałam Senzu, ale co z Gaoshinem? Czy jego również zabiła? Pokemony nie były niczemu winne.
Ta cała wyprawa zaczęła się od czegoś strasznego - i pewnie nic lepszego mnie nie czeka. Ale nie tylko mnie. Pewnie nigdy nie uda mi się wykonać mojego zadania. Zapewne zginę gdzieś w połowie drogi, a dzieci takie jak Paco będą prześladowane i mordowane. Ludzie tacy jak Bios również. W końcu oboje są wrogami dla narodów Ziemi i Wody, czyż nie? Nie pozwolą im przetrwać.
Właśnie, Paco... Co się z nią teraz stanie? Czy Yuan i ją zabije? A może zmusi, by ta odeszła z wioski? Albo odda narodowi ziemi? Biedna mała. Chciałabym móc ją przytulić, obiecać, że wszystko będzie dobrze. Pokazać, że ogień to nie tylko śmierć i zniszczenie. Wygląda na to, że nie będę miała już na to szansy. Chciałabym zabrać ją ze sobą. Dlaczego? Mam dopiero 16 lat i sobą nie potrafię się zająć. Czy potrafiłabym małym dzieckiem? Pewnie nie. Poza tym ma tutaj rodzinę... Co byłoby lepsze dla niej? A dla mnie?
Dla mnie lepsze byłoby, żebym się w ogóle nie narodziła


Obudził mnie głos. Znajomy, cichy, ale nadal znajomy. Ból. W każdej, nawet najmniejszej cząsteczce mojego ciała. Niemal się na niego ucieszyłam.
- Ugh... - wyrwało mi się, gdy próbowałam się podnieść. Senzu tu był... A co z Gao? Słyszałam Sheilę i Biosa, czyli nic im nie jest... Jak dobrze. Spróbowałam się uśmiechnąć
- Żyjecie... Dobrze... - kolejna próba porozumienia się ze światem - Gdzie Gaoshin? I Rai? Neo? - spytałam cicho. Mój krokodyl był dla mnie bardzo ważny. Potrzebowałam tej małej namiastki rodziny... Spróbowałam otworzyć oczy. Senzu musiał się bardzo o mnie martwić. Ile czasu minęło od potyczki z Narodem Ziemi? Jak długo byłam nieprzytomna? Poczułam ból w czaszce. Wszystkie te pytania będą musiały poczekać. Są zbyt skomplikowane do wyartykułowania...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-21, 20:42

Yuan wkroczyła do akcji w zaskakujący sposób. Żadne z was nie mogło się spodziewać, że będzie czekała do ostatniej chwili. Ale czy sama wcześniej nie nazywałaś jej w myślach typem osoby, która nie przejawia chęci pomocy komukolwiek? Mimo wszystko w jej słowach była odrobina prawdy. Oboje z Biosem zapewnialiście, że żadnej kobiecie i dziecku w wiosce nie spadnie włos z głowy - jedna z kobiet jednak zginęła. Prosząc o schronienie, zapewniałaś, że obronicie mieszkańców przed ewentualnym zagrożeniem. Coś za coś, pamiętasz? A jednak nie byliście w stanie dotrzymać słowa.

Trwając w niebycie, miałaś dość czasu na przemyślenia. Mogłaś psioczyć na sukowatość Yuan, zastanawiać się nad tym, co stało się z twoimi pokemonami, co stało się z całą resztą. Mogłaś snuć przypuszczenia na temat losu, jaki czekał Paco, Biosa i im podobnych - magów nienależących do Królestwa Ziemi czy Plemienia Wody. Rozmyślać o utraconej szansie pokazania małej, że ogień nie jest tylko niszczycielskim żywiołem, że można go uczynić pięknym. Chciałaś się nią zaopiekować, prawda? Ty, która wciąż jesteś dzieckiem, pragnęłaś wziąć pod swoje skrzydła tę małą istotkę i uchronić ją przed zgubnym losem.
Naprawdę wolałabyś się nie urodzić?

Pobudka była z jednej strony bolesna, z drugiej zaś otrzeźwiająca. Jednak żyłaś! Nikt cię nie zabił! Ani nie zabił twoich towarzyszy, choć w tej kwestii wolałaś się upewnić.
- Hej, spokojnie! Nie ruszaj się, musisz się zregenerować, by wrócić do pełnej sprawności - stwierdziła ruda, a ty poczułaś jej dłoń na ramieniu. - B., mógłbyś..?
- Aa, tak, jasne, już ją biorę - usłyszałaś głos blondyna, a potem jego kroki, gdy się zbliżył. Wbrew pozorom jednak nie podniósł ciebie, a coś (albo kogoś), co przylegało do twojego boku.
Otwarcie oczu sprawiało trudność, z każdą jednak chwilą szło ci to coraz lepiej, aż w końcu mogłaś się rozejrzeć. Bios miał na rękach Paco, ta zaś wciąż trzymała w ramionach żółciutkie jajo, choć aktualnie spała. Widziałaś bandaże owinięte wokół aktualnie nagiego torsu młodego mężczyzny, a także na ramionach. Sama Sheila również miała na ciele kilka płatów bandaża, choć wydawała się mniej poturbowana. Zauważyłaś, że znajdujecie się przy ognisku na niewielkiej polance otoczonej drzewami. W pobliżu rozłożone były posłania i kilka drobiazgów, rozpoznałaś wśród nich także swoją torbę i położone przy niej trzy pokeballe różnego typu.
- O nic się nie martw, już po wszystkim - powiedziała cicho ruda i nawet próbowała się uśmiechnąć, mimo wszystko było widać w niej zmęczenie. - Wszyscy trochę oberwali i muszą się zregenerować. Ale żyją, bez obaw. Yuan skupiła atak bardziej na wrogu niż naszych podopiecznych...
W jej oczach dostrzegłaś dziwny cień, gdy na krótką chwilę objęła się ramionami. Zaraz jednak wyrwała się z tego dziwnego stanu, sięgając po kubek, który przesunęła w twoją stronę.
- Pewnie chce ci się pić, co? B., pomożesz? Trzeba ją delikatnie unieść.
Bashura bez słowa podszedł bliżej, pomagając ci podnieść się do względnie siedzącej pozycji, Sheila zaś przystawiła ci do ust kubek z naparem ziołowym. Senzu wtulił się w twój bok, ale i tak zdążyłaś zauważyć, że kuleje na jedną łapkę. Gdzieś wśród drzew usłyszałaś hałas, zaś moment później na ziemi wylądował Noivern. Skrzeknął cicho, podchodząc bliżej ogniska, i położył się w pobliżu. Zauważyłaś usztywnienie na jednym ze skrzydeł. Usztywnienie, przez które ciężko mu było dobrze się ułożyć, więc kręcił się co chwilę.
Wszyscy wydawali się zmęczeni, choć ciężko było stwierdzić, czym dokładnie. Bitwą? Z pewnością. Aktualną sytuacją? A jaka ona właściwie była? Wciąż miałaś wiele pytań i w dalszym ciągu ból utrudniał ci poruszanie się, mimo wszystko język miałaś sprawny, prawda? Chociaż ani Bios, ani Nana nie wyglądali raczej na skorych do rozmów...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-22, 21:11

Czyli moje pokemony były bezpieczne. Tak samo pokemony Sheili i Biosa, chociaż... Nikt nie odpowiedział mi na pytanie o Raia. Nieco mnie to zmartwiło, ale nie chciałam o to pytać. Zwłaszcza, że moją uwagę przykuła Paco. Co ona tutaj robiła? Ugh... To nie był dobry czas na pytania. Ledwo potrafiłam utrzymać oczy otwarte, a co dopiero utrzymać trzeźwy umysł. W milczeniu wypiłam to, co przygotowała dla mnie Sheila, po czym odetchnęłam płytko. Wszystko mnie bolało... Poruszyłam się delikatnie, by szczelniej wtulić się w Senzu
- Dziękuję - szepnęłam. Do niej, za picie? Do pokemona, za pomoc w walce? Do nich wszystkich naraz? Nie byłam pewna. Wygraliśmy, ale nie dzięki naszym umiejętnościom. Jednocześnie przegraliśmy sromotnie. Gdyby ktoś teraz nas napadł, bylibyśmy bez szans. Poranieni, bezbronni i słabi. Mogłaby nas zabić nawet banda przedszkolaków z zaostrzonymi patykami. To cud, że w ogóle przeżyliśmy do tej pory.
A wcale nie miało być lepiej. Przymknęłam oczy. Jutro. Jutro to najlepszy czas, aby im o wszystkim powiedzieć. Niech podejmą decyzję. Zanim przywiążą się zbyt mocno. Zanim Paco przywiąże się zbyt mocno.
Tak, chciałam się nią opiekować. Chciałam pokazać jej, co znaczy być prawdziwym magiem ognia, pokazać jej dobro i ciepło, jakie może osiągnąć, jeśli się tylko postara...
Ale jednocześnie wiedziałam, że gdy tylko uda mi się wypełnić moją misję, to wszystko przestanie istnieć. Tak, jakby nigdy się nie wydarzyło. Ta kobieta nie umrze, to dziecko nie będzie musiało uciekać ze swojego domu, ścigane jedynie nienawistnymi spojrzeniem starego maga krwi, ten Vulpix będzie mógł żyć na wolności ze swoimi pobratymcami, a może znajdzie lepszego trenera... Zamknęłam oczy
- Porozmawiajmy jutro - powiedziałam cicho, powstrzymując z trudem łzy, a potem spróbowałam usnąć ponownie
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-23, 21:14

Słowa Sheili nieco cię uspokoiły, choć nie w pełni. Nikt nie wspominał dokładnie, co się stało w wiosce, nikt właściwie nie był skory do rozmów jako takich. Wszyscy byliście zmęczeni i obolali, zwłaszcza ty. Zastanawiała cię obecność Paco, ale byłaś zbyt wykończona, by poruszać ten temat. Mógł poczekać, prawda? Tak jak cała reszta...
Wypiłaś ofiarowany ci napar, podziękowałaś, a Bios pomógł ci z powrotem się ułożyć. Senzu również się w ciebie wtulił, układając pyszczek na twoim brzuchu. Widać było, że nie tylko ty potrzebowałaś jego bliskości, ale też on twojej. Miałaś wiele przemyśleń, choć w większości były one pesymistyczne, jednak czy można się temu dziwić? Cudem przetrwaliście i to nie dzięki własnym umiejętnościom, a "pomocy" z zewnątrz. Mimo że ciężko było ten fakt przetrawić, taka była prawda.
- Gdybyś jeszcze czegoś potrzebowała, wystarczy powiedzieć - rzuciła jeszcze Nana przyciszonym głosem, otulając cię szczelniej kocem. Noc zapowiadała się na spokojną, ale czy rzeczywiście taka miała być?
Wkrótce wszelki ruch w obozowisku zaczął cichnąć, ustępując pola dźwiękom nocy. Gdzieś w dali szumiał strumień, delikatny wiatr poruszał liśćmi, wśród gałęzi słychać było pohukiwanie jakiejś sowy, czy innego zwierzęcia nocnego, a całość mieszała się ze skwierczeniem i trzaskaniem drewna z ogniska. Nic zdawało się nie zakłócać tego spokoju, mimo wszystko długo nie mogłaś zasnąć. Zbyt wiele myśli kołatało się w twojej głowie. A co, jeśli po usłyszeniu prawdy znów zostaniesz sama? Czy to aby na pewno dobry pomysł, by zdradzać im cel swojej misji? Nie byłaś w stanie przewidzieć ich reakcji.
Senzu pisnął cicho i drgnął przez sen. Coś mu się śniło, a po reakcji mogłaś stwierdzić, że do przyjemnych sen nie należał. Nie tylko ludzie śnią, prawda? W końcu jednak i twoje powieki opadły na dobre, a umysł odciął się od impulsów z zewnątrz. Czy cokolwiek ci się śniło? Cóż, ciężko stwierdzić...

- Czemu siostszyczka Vi jeszcze się nie budzi? Słońce już dawno wstało. Znów psześpi cały dzień? - przebił się do ciebie dziecięcy głosik, któremu towarzyszyły cichutkie popiskiwania myszek.
- Vi musi się zregenerować, a sen to na to najlepszy sposób, więc pozwól jej samej się obudzić, dobrze? - tłumaczył spokojnie Bios, choć w tle słyszałaś ciężkie westchnienie dziewczynki. Twoje nozdrza wyłapały słodkawy zapach, ten zaś pobudził żołądek, z którego zaraz wydobyło się ciche burczenie. Pomijając napar z poprzedniego wieczora, kiedy ostatnio miałaś coś w ustach?
- A kiedy wróci siostszyczka Sheila? - dopytała jeszcze Paco, to zaś spotkało się z westchnieniem blondyna.
- Pewnie niedługo, ale nie wiem dokładnie - odpowiedział lakonicznie dość zmęczonym głosem. Zupełnie jakby mała pytała o to już któryś raz z rzędu. - Zjedz swoje jagódki, zanim myszki ci wszystko wyjedzą.
- Ale ja się z nimi dzielę! - zaprotestowała dziewczynka szybko. - Muszą mieć siły do pilnowania jajka. Wiedziałeś, że ogrzewają je piorunami? Iskierka bardzo się do tego pszykłada!
Gdy otworzyłaś oczy, ujrzałaś ich siedzących przy ognisku. Bashura mieszał coś w niedużym garnku ustawionym na ogniu, Paco zaś podkładała myszkom owoce, samej trzymając żółte jajo między kolanami, by nie poturlało się gdzieś dalej. Senzu leżał kawałek dalej, również coś zajadając, za chwilę jednak uniósł łebek i spojrzał na ciebie. Nigdzie w pobliżu nie widziałaś ani Sheili, ani Noiverna. Bios powinien wiedzieć, gdzie poszła, prawda?
________


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia 2022-10-19, 11:33, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-25, 21:56

Pobudka nie należała do najprzyjemniejszych. Poczułam głód, nadal wszystko mnie bolało, ale chyba było lepiej, niż wczoraj. Czy kiedy tam to było. Spróbowałam podnieść się do pozycji siedzącej
- Chyba już dość tego opierdzielania się... - powiedziałam cicho, rozglądając się za Senzu. Och, jest. Uśmiechnęłam się do niego delikatnie
- Jak się masz, lisie? Martwiłam się o Ciebie - powiedziałam tak cicho, by słowa dotarły tylko do jego czułych uszu. Spróbowałam rozejrzeć się po terenie - gdzie my w ogóle jesteśmy, i co się stało? Pytania uderzały w moją głowę tak mocno, że aż bolało mnie to fizycznie. Jak zaraz się wszystkiego nie dowiem, to pęknie i tyle będzie z tego całego leczenia się. Spojrzałam na Biosa
- No dobra, to opowiesz mi mniej więcej po kolei co tu robimy, jak się tu znaleźliśmy, ile tu jesteśmy i generalnie co się odjaniepawliło? - zapytałam - I nie pogardziłabym czymś do jedzenia - dodałam
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-07-29, 00:35

W końcu się obudziłaś, choć towarzyszył temu skurcz żołądka i widmo ustępującego, choć wciąż obecnego bólu. Podniosłaś się do siadu, rozglądając się za swoim liskiem, a ten tylko podreptał do ciebie, lekko kulejąc, i wtulił się w twój bok z cichym "łuuu". Rozeznanie w terenie dało ci tylko tyle, że teraz wiedziałaś, iż obóz znajduje się właściwie w środku lasu, na niewielkiej polance dokładniej. Wciąż słyszałaś gdzieś w oddali szum wody, mogłaś jednak jedynie stwierdzić, że ewentualne jej źródło znajdowało się gdzieś po prawej. Ciebie w tej chwili interesowało jednak co innego, prawda?
Oboje z Paco zarejestrowali twoje przebudzenie, ale to dziewczynka zareagowała pierwsza, niemal od razu rzucając ci się na szyję. Bios tylko uśmiechnął się na ten widok.
- Siostszyczko Vi, martwiłam się o ciebie! - pisnęła mała, zaraz jednak się oderwała, zdając sobie sprawę, że może ci nieumyślnie sprawiać ból. - Spałaś bardzo długo, wiesz? Braciszek mówił, że musisz się zregegenować, ale nie wyjaśnił, co to znaczy. Już się znegerenowałaś?
Słyszałaś to zduszone parsknięcie blondyna, gdy nakładał czegoś do miski, którą po chwili ci podał. W środku znalazłaś trochę warzyw zalanych wywarem, coś na kształt zupy improwizowanej, ale raczej nie będziesz wybrzydzać.
- No już, daj Vi spokojnie zjeść, dobrze? - zwrócił się do dziewczynki, a potem spojrzał na ciebie. Już się nie uśmiechał. - Przegraliśmy bitwę. Nie wiem dokładnie, co było dalej, bo Sheila dużo nie mówiła, ale... Yuan rozgromiła wszystkie wrogie pokemony. Nasze też częściowo oberwały, dlatego siedzą w ballach i wypoczywają. Jedynie Senzu zawsze wychodził, gdy próbowałem go cofnąć, więc odpuściłem.
Spauzował na chwilę, jakby nie wiedział do końca, co ma dalej mówić. Nawet Paco zrobiła się nagle dziwnie cicha, żeby nie powiedzieć - wycofana. Przysiadła po prostu obok, głaszcząc wtulającą się w nią Iskierkę. Odezwała się dopiero po dłuższej chwili.
- Babcia skszywdziła liska, krokodylka i moje myszki - szepnęła nieco podłamana. - Nie chcę, żeby Iskierka i Błysk znowu pszez nią cierpieli. Ona jest zła. Ale mama tego nie widzi, nikt poza Cabaną nie zauważa... bo ona jest obrońcą wioski. Boję się jej...
- Hej, hej, już dobrze - blondyn zareagował natychmiast, gdy zauważył zbierające się w oczach małej łzy. Przygarnął ją do siebie i mocno przytulił. - Już nic nie zrobi ani tobie, ani twoim myszkom. O Cabanę się nie martw, to mądra dziewczyna, poradzi sobie z niemal każdym problemem. No i... masz nas, tak? Chciałaś ruszyć z Vi, prawda?
Paco pociągnęła lekko nosem i przytaknęła. Widać jednak było, że już się uspokoiła, a to chyba dobrze, nie? Ciężko byłoby dogadać się z rozpłakanym dzieckiem, a wychodziło na to, że mała wiedziała o zajściu w wiosce więcej niż sam Bashura.
- Siostszyczka Vi mnie uratowała. Narażała siebie, żeby mnie ratować. Nawet użyła ognia, a tata pszecież mówił, że nie wolno pokazywać innym zdolności tkania, bo pszyjdą źli panowie. Tacy sami, którzy zabrali tatę i Lee, i resztę. Czy teraz źli panowie pszyjdą po ciebie, siostszyczko?
Spojrzała na ciebie z nadzieją, jakby chciała usłyszeć zapewnienie, że jednak nikt zły się nie pojawi. Senzu nagle uniósł łeb, zaraz zeskakując z twoich kolan, i podbiegł do twojej torby. Stamtąd wyciągnął czerwono-białą kulkę, która zadrgała niespokojnie. Z samego balla moment później wyfrunął czerwony strumień energii, który ukształtował się w gada. Ten jednak momentalnie zajaśniał i w tym blasku zaczął zmieniać formę. Po chwili nie miałaś już przed sobą typowego człapiącego na czterech łapach gada, a potrafiącego ustać na dwóch krokodyla. Gaoshin właśnie ewoluował! Kolorystycznie raczej się nie zmienił, ale wyglądał teraz poważniej i... może nieco straszniej? Gad rozdziawił paszczę i ryknął krótko, a potem spojrzał na ciebie... i położył pysk na twoich kolanach. Cóż, chyba było mu przykro, że nie mógł ci bardziej pomóc w walce, choć stanowczo nie chciał tego okazać. Krokodyle...
Spoiler:


________


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia 2022-10-19, 11:39, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-01, 22:48

Ugh... Zabolało. Zdusiłam cichy syk, gdy mała rzuciła się na mnie i z trudem poklepałam ją delikatnie po plecach
- Uch, też się cieszę. No już, już - powiedziałam, próbując się uśmiechnąć. Boli, cholera... Na słowa dziewczynki parsknęłam jednak śmiechem, nie mogąc się powstrzymać. I zaraz tego pożałowałam, bo zabolało okropnie...
- Zregenerowałam się wystarczająco, żeby móc coś zjeść - odpowiedziałam na jej pytanie, a potem sięgnęłam po miskę. Wyglądalo jak rosół bez kury. Głodna byłam tak, że zjadłabym wszystko, co mi podstawiliby pod nos, nawet, jakby to był kalafior... Spojrzałam na chłopaka i również spoważniałam. Jego słowa brzmiały... Hm... Interesująco. Milczałam, czekając na ciąg dalszy. Wsłuchiwałam się w ich słowa, po czym uśmiechnęłam się delikatnie słysząc słowa dziewczynki. Może nie były zbyt optymistyczne, ale ona zdecydowanie więcej wiedziała o Yuan. Przymknęłam oczy. Jak dużo pamiętała Sheila? I gdzie ona była? Zerknęłam znów na Biosa, ale zanim zdążyłam o coś zapytać Paco rzuciła pytaniem.
Nie chciałam jej okłamywać. A prawda była taka, że na pewno przyjdą. Będą szukali Sheili, a jak zbadają miejsce walki i zobaczą wypalone ślady po moich stopach, to będą również szukali maga ognia. A jak się niedawno okazało, nie przedstawiamy najmniejszego problemu. Mogliby nas zgnieść bez żadnego trudu.
Tego jednak mała nie musiała wiedzieć. Odchrząknęłam
- Ogień to niebezpieczne narzędzie, Paco. Zawsze należy używać go z rozwagą. Ludzie nigdy nie będą patrzeć na Ciebie tak samo wiedząc, do jakiego żywiołu należysz. Twój tata miał rację, nakazując Ci ukrywanie go przed obcymi, jednak nie możesz go w sobie dusić. Nauczę Cię go kontrolować, gdy już będę w lepszej formie. A na razie nie przejmuj się złymi panami. Jeśli będzie trzeba, znów Cię obronię - obiecałam. Spojrzałam z zaskoczeniem na Senzu. Czemu przyniósł mi pokeball... Och.
Na moich oczach Gaoshin ewoluował. Jego ryk nieco mnie zaskoczył, ale nie tak, jak jego drugi wyczyn... Po chwili odstawiłam miskę i pogłaskałam go po większym już gadzim łbie
- Dobrze się spisałeś, Gaoshin. Wiem, że robiłeś co mogłeś. Dziękuję - rzuciłam do niego cichutko. Byłam dumna z tego, jak się zachował podczas potyczki. Potem znów przeniosłam wzrok na Biosa
- To dokładnie jak długo spałam? - spytałam, unikając jak ognia słów "byłam nieprzytomna". Nie chciałam straszyć Paco jeszcze bardziej, niż już teraz była. Poza tym byłam wciąż zmęczona...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-06, 01:26

Rzeczywiście mogło zaboleć, skoro całe twoje ciało niedawno ledwo było w stanie się ruszyć bez bólu, prawda? Mimo wszystko nie mogłaś mieć żalu do tej małej, widać po niej było, że naprawdę martwiła się twoim stanem. Mimo wszystko cieszyła się, że już ci lepiej. Wzięłaś do ręki miskę, zjadając to, co nalał do niej Bios, a w międzyczasie słuchałaś wyjaśnień obojga. Strawa była znośna w smaku, ale przede wszystkim - sycąca.
Tak więc Yuan pozbyła się zagrożenia dla wioski, przy okazji robiąc krzywdę jej obrońcom. Umyślnie czy nie - fakty mówiły za siebie. Mimo wszystko mała wiedziała znacznie więcej od blondyna, zwłaszcza o tej starej babie. Żeby jednak mieć jasność sytuacji, powinnaś jeszcze wypytać Sheilę, prawda? Nim jednak zdążyłaś zapytać o nią, Paco wtrąciła swoje pytanie. Czy rzeczywiście miała się czego bać? Biorąc pod uwagę posiadaną już wiedzę, mogłaś ją zapewnić, że żołnierze, którzy odebrali jej ojca i brata, a także każdego mężczyznę w odpowiednim wieku, z pewnością za wami nie pójdą. Musieliby się przedrzeć przez oddziały Królestwa Ziemi, prawda? To jednak nie dawało wam bezpieczeństwa, prawda? Pozostawała jeszcze kwestia kapitana Sunreia i jego zadziwiającego uporu w chęci dopadnięcia rudej. Bo raczej nie miałaś wątpliwości, że pokemony, które naleciały wioskę, zostały przez niego przysłane, prawda? Już sama obecność mega formy wśród nich wykluczała możliwość, że były one dzikie, czyż nie? A w waszym obecnym stanie nawet zwykli bandyci mieliby przewagę. Tego jednak mała nie musiała wiedzieć.
Słysząc twoje słowa, Paco uspokoiła się trochę i przytaknęła. A potem Gao wyskoczył z kulki i ewoluował. Piękne wyczucie czasu, prawda? Na twoje podziękowania tylko mruknął coś cicho, ale nie ruszył się z miejsca. No, może delikatnie drgnął, gdy przejechałaś palcami po nieco bardziej chropowatej części jego łba, ale to w sumie tyle. Wyczułaś na czaszce delikatne, cienkie zagłębienie, oczy jednak cię nie zwiodły - to była blizna, dość świeża zresztą. Skąd się wzięła? Tego nie wiedziałaś.
- Spałaś mniej więcej dwie doby, nie licząc wczorajszej nocnej pobudki - odpowiedział na twoje pytanie blondyn, a potem zerknął na małą i nieco przyciszył głos. - Sheila poskładała nas w drodze, bo... tak jakby... zostaliśmy wypędzeni z wioski...
Mimo wszystko nie tylko gad zajaśniał, dokonując ewolucji. Za plecami Bashury rozjarzyło się do tej pory leżące przy jednej z myszek jajo. Paco szybko to zauważyła i... cóż, delikatnie spanikowała.
- Jajko! Całe świeci! - zawołała, od razu zrywając się na nogi, podskoczyła do małej jarzeniówki, biorąc ją na ręce, a potem spojrzała na ciebie z istnym błaganiem w oczach. - Co robić? Nigdy tak nie błyskało! Czy to źle? Czy potszebuje doładowania? Siostszyczko, co robić?!
Ze zdenerwowania dreptała w miejscu zupełnie jak wtedy w chatce, choć teraz z jej stóp popłynęły też niewielkie strużki ognia. Gdy sama je zauważyła, podskoczyła zaskoczona, a jajko wymknęło się z jej objęć. Żółte światło zmieniło się w locie na białe, zmieniając na twoich oczach formę, a to, co się ukształtowało, wylądowało na łbie Gaoshina.
- Kiddo! - zawołał świeżo wykluty stworek, wystawiając żółciutką łapkę ku górze, a ty poczułaś wibrujący w powietrzu impuls elektryczny, który aż zjeżył ci włosy na głowie. To nie bardzo spodobało się krokodylkowi, bo zaraz strącił z łba intruza, który wylądował... wprost w twoich ramionach. I teraz dopiero poczułaś kopnięcie prądu!
- Łaaa! Jaki uroczy! - zawołała rozczulona Paco, za to Bios przyglądał się całemu zdarzeniu z boku, próbując ogarnąć, co tu się właściwie stało.
- Kiddo! - zawołał znów maluch, jeszcze bardziej się w ciebie wtulając, czemu znów towarzyszyło wyładowanie, tym razem jednak łagodniejsze. A może po prostu już przywykłaś? Tak czy inaczej - stworek chyba nie zamierzał cię puszczać.
- Jak słodko! Uznał cię za mamusię, siostszyczko! Zatszymasz go?
Właśnie... zatrzymasz go?
Spoiler:


________


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia 2022-10-19, 11:46, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-07, 12:45

Miałam pytać o Sheilę. Naprawdę miałam. Niestety, panika, którą zauważyłam, skutecznie odwiodła mnie od tego pomysłu. Jajko wylądowało w powietrzu, potem pokemon na Gaoshinie, a potem w moich ramionach. I kopnął mnie prądem!
-Auć - jęknęłam zaskoczona. Świetnie, bo mało mi było bólu, nieprawdaż? Spojrzałam karcąco na pokemona, potem jednak uśmiechnęłam się łagodnie. To małe coś wyraźnie do mnie lgnęło. Jak mogłabym go nie zatrzymać? Rufusowi pomogłam, pomogę i temu malcowi...
- Zatrzymam, sam na mnie wskoczył... Tylko co to jest? - zapytałam nieco zaskoczona. Moje spojrzenie przeniosło się na Biosa - Podasz mi pokeball? - poprosiłam. Torba była zdecydowanie zbyt daleko ode mnie. Maluch potrzebował opieki zanim odda się go na pastwę okrutnego świata. Poczułam z nim więź... Uroczy paskud. Czy to nie oksymoron?
A czy to ważne?
Niestety, po tym przyszedł czas na rzeczy nieco mniej przyjemne. Gładząc pokemona po łbie spojrzałam jeszcze raz na Gaoshina i mina mi zrzedła. Ta blizna... Skąd mogła się wziąć?
-Przepraszam, Gao. To moja wina - mruknęłam przesuwając dłonią po jego pysku - Postaram się, żeby nie było następnego razu - dodałam jeszcze ciszej, dusząc w sobie łzy. Nie tym razem.
- No dobrze... Gdzie jest Sheila i kiedy wróci? Musimy... Musimy pogadać - wydusiłam z siebie w końcu. Odkąd się obudziłam miałam coraz mniej odwagi, by przeprowadzić tę rozmowę. Po prostu cholernie się bałam, że mnie zostawią. Nie chciałam znów zostać sama. Ale muszą wiedzieć. To znaczy... Powinni wiedzieć. Im mogłam ufać, musiałam to z siebie w końcu wyrzucić, a komu innemu bym miała o tym powiedzieć?
Nie mówiąc o tym, że zaczęły dopadać mnie wątpliwości. A co, jeśli to nie jest jedyne rozwiązanie? Co, jeśli można naprawić ten świat w inny sposób? Jeśli zrobię to, co zamierzam, pokemony nie zawitają do tego świata. Ludzie nigdy nie poznają uczucia, jakie wypełnia człowieka, gdy jego ukochany stworek ewoluuje, broniąc go przed czymś, lub podczas zabawy, albo po prostu wyda na świat swoje potomstwo... Czy mam prawo im to odbierać, razem z ich całym życiem?
Sama już nie wiedziałam, co robić. Potrzebowałam pomocy. Potrzebowałam światełka w tunelu, który zaciskał się wokół mnie niczym niewidzialna pięść.
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-08, 15:29

Wszystko działo się zbyt szybko, by w pełni ogarnąć sytuację. Fakty jednak są takie, że właśnie wykluł się wam pokemon, elektryczny zresztą, który uznał cię za mamusię, poraził prądem i zdecydowanie nie miał zamiaru puszczać. Paco wydawała się podekscytowana samym zjawiskiem, twoje pokemony podchodziły do tego z dystansem (Gaoshin zwłaszcza), za to Bios... Cóż, Bios wyglądał na zaskoczonego. Mimo wszystko sięgnął po twoją torbę i podał ci ją. Maluch spojrzał na nią z zaciekawieniem i w sumie ledwo ją otworzyłaś, by wyjąć odpowiednią kulkę, a już wskoczył do środka.
- Kiddo-o! - zawołał jakby z lekką pretensją, byś moment później niemal oberwała ultraballem, a potem zwykłym ballem, które wręcz wyleciały ze środka. Nim podobnie stało się z kolejną kulką innego koloru, zdążyłaś zauważyć, jak żółtek wgryza się w nią, a przynajmniej próbuje. Ball poszybował w powietrze, a stworek chyba znalazł coś bardziej zjadliwego - kawałek mięska, który właśnie obwąchiwał. Ważne, że na chwilę się zatrzymał, prawda?
- Zdaje się, że to... Elekid? - rzucił trochę niepewnie blondyn, przypatrując się pisklakowi i jego wyczynom. Nie był do końca pewien gatunku, ale wydawał mu się odpowiedni.
Zwróciłaś też uwagę na krokodylka, a dokładniej bliznę na jego łbie. Nie wiedziałaś, skąd się tam wzięła, miałaś jednak swoje domysły, prawda? Na twoje słowa Gao tylko pomruczał coś pod nosem, a potem ziewnął. Widać nawet przy ewolucji nie zregenerował się w pełni. Trącił łapą swój pokeball i zaraz zniknął w jego wnętrzu. Senzu za to podszedł bliżej, przyglądając się z uwagą nowemu członkowi drużyny.
- Sheila jest... najpewniej nad rzeką, a przynajmniej tam się wybierała - odpowiedział na twoje pytanie Bashura, nieco martwiąc się twoim zachowaniem. - Coś się stało? Wiem, że obrona wioski nie poszła zgodnie z planem, ale... to nie była nasza wina. Robiliśmy wszystko, by ochronić mieszkańców, po prostu... oni mieli przewagę...
Wyglądał na trochę zdołowanego, mówiąc to. W końcu był typem opiekuńczego człowieka, przed Yuan zarzekał się, że nie pozwoli skrzywdzić żadnej kobiety czy dziecka z wioski, a jednak... zawiódł.
- Pójdę poszukać siostszyczki Sheili - postanowiła Paco i już wstała, by iść, zatrzymała się jednak po drugiej stronie ogniska i zerknęła w waszą stronę. - Mogę?
No właśnie. Czy może iść sama, skoro najpewniej nie zna okolicy i może się zgubić? Do tej pory trzymała się rodzinnej wioski, prawda? Otaczający was las był dla niej równie obcy co dla was...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-10, 20:17

Elekid... I to chyba głodny. Uchyliłam się przez ultraballem, a drugi spróbowałam złapać w powietrzu. Przyda mi się, jeśli chcę zatrzymać tego brzdąca, stuknęłam go więc, a potem wypuściłam, by mógł spokojnie podjeść. Nie pomyślałam o tym, że świeżo wykluty pokemon może być głodny... To było jeszcze bardziej urocze, niż mi się wydawało. Sięgnęlam po pokeball Rufusa - chciałam sprawdzić, jak on się czuje. Dostał naprawdę porządnie, nim zdążyłam choć zareagować. Jednak zanim to zrobiłem podniosłam wzrok.

Niebezpiecznie byłoby wypuścić małą samą. Spojrzałam na Biosa
- Idź z nią. Ja zostanę z Senzu i tym maluchem - rzuciłam cicho, potrząsając głową - Nie... nie chodzi o wioskę. Musimy pogadać o czymś... zupełnie innym. Po prostu znajdźcie Sheilę, okay? - zapytałam, wypuszczając w końcu Rufusa. Chciałam sprawdzić, czy ze szczeniakiem wszystko w porządku - czy żyje. Niby nikomu nic bardzo złego się nie stało, ale skoro ja byłam nieprzytomna przez dwa dni, Gaoshin miał bliznę, a Senzu kulał na łapkę, to jak musiał wyglądać on, który dostał potęznym atakiem od swojej ewolucji - ba, od swojej rodziny prawdopodobnie? Westchnęłam głęboko w duchu. Nie dość, że wszystko mnie bolało, nie dość, że byliśmy skazani na porażkę, to jeszcze moje pokemony oberwały i to na tyle, by zostały po tym ślady. Biedne stworzenia...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-14, 16:28

Elekid rzeczywiście był głodny, ale przy tym wyjątkowo uroczy jak na takiego malucha. Przechwyciłaś w locie ultraballa, chowając w nim stworka dosłownie na chwileczkę. Pisklak po wyjściu z kulki zamrugał nieco zdezorientowany, spojrzał na ciebie, przekrzywiając główkę, a potem wpakował sobie resztę mięska do buźki. Cokolwiek zrobiłaś - zainteresowałaś go. Podobnie przyglądał się zielonej kulce, którą wzięłaś do ręki. Już się zorientował, że nie jest do jedzenia, więc tym bardziej go zastanawiała.
Nim wypuściłaś Rufusa, Paco postanowiła poszukać rudej. Tylko że była zaledwie dzieckiem, kilkuletnim w dodatku, a okolica mogła być niebezpieczna, prawda? Bios spojrzał na ciebie, potem na małą, aż wrócił spojrzeniem w twoją stronę. Przytaknął na zgodę.
- Poszukamy jej razem, ale gdyby coś się tu działo, daj znać - poprosił, wstając i otrzepując spodnie z kurzu. Nieco ciszej zaś dodał: - Musimy zachować ostrożność.
I tyle z pogawędki. Wziął brunetkę za rączkę i razem ruszyli w głąb lasu, mniej więcej w kierunku szumu rzeki. Znajdą Sheilę i szybko wrócą, prawda? W międzyczasie wypuściłaś w końcu Rockruffa, który pojawił się na trawie obok zwinięty w kłębek. Po chwili uniósł lekko łebek i ziewnął przeciągle, rozglądając się dookoła.
- Kiddo! - zawołał zaskoczony Elekid, choć w jego głosie dało się wyczuć ekscytację. A potem skoczył do Rufusa i go przytulił... tak jakby.
Futro szczeniaka nastroszyło się, gdy poczuł na skórze wyładowanie elektryczne. Uznał to za atak, więc odruchowo zacisnął szczęki na żółtej łapce i w jednym ruchu odrzucił napastnika gdzieś dalej, powarkując ostrzegawczo. Żółtek przeturlał się po trawie, podskoczył i wylądował gładko nieopodal.
- Kiddo! - zawołał znów, a łapka wystrzeliła w górę zupełnie tak samo, jak zaraz po jego wykluciu. Tylko że tym razem wyraz twarzyczki Elekida uległ zmianie, a po chwili w jego małych oczkach pojawiły się łzy. Chyba dopiero dotarło do niego, że to bolało. - Kiddo-o... Kiddo kiddo... - chlipnął cichutko, rozmasowując łapkę.
Rufus spojrzał na niego niepewnie, zaraz jednak zerknął na ciebie, jakby chciał spytać, co tu się właściwie dzieje. Cóż, był trochę rozkojarzony, bo właśnie się obudził, a tu takie rzeczy...
- Tylko mi nie mów, że pod moją nieobecność doszło do jakiegoś dramatu... - usłyszałaś za plecami znajomy choć zmęczony głos, a gdy się odwróciłaś, zza pobliskich drzew wychodziła właśnie Sheila. Miała lekko podkrążone oczy i ogólnie wyglądała na przemęczoną, ale poza wcześniej już widocznymi bandażami czy kilkoma zadrapaniami nie zauważyłaś u niej większego uszczerbku na zdrowiu. Rozejrzała się dookoła, jakby kogoś szukała.
- A gdzie wcięło małą i B.? Znudziło im się siedzenie? - spytała tylko, podchodząc bliżej ogniska. Zauważywszy wciąż stojący na ogniu garnek, nalała sobie zupy i przysiadła obok ciebie. Żółtego stworka zdawała się nie zauważać, albo po prostu chwilowo go ignorowała. Może to i lepiej?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-15, 22:01

Na próby utulania kolejnego z moich pokemonów parsknęłam śmiechem, jednak szybko trzeba było ratować sytuację. A chciałam tylko sprawdzić stan psiaka... No cóż, nie spodziewałam się, że Elekid Bez imienia będzie aż tak żywiołowy.
- Rufus, nie wolno! Spokojnie. Mały dopiero co się wykluł. Wystraszyłeś się, wiem, ale nie gryź naszych. To teraz członek naszego stada - powiedziałam - Elekid, no już. Chodź, pokaż mamusi. Mamusia zrobi cacy i będzie dobrze. Chodź, śłodkości - wyciągnęłam dłonie w stronę żółtego stworka. Jego wina czy nie, wyraźnie bolało go ugryzienie i trzeba było na to zaradzić zanim znienawidzi szczeniaka - Wiem, że się cieszysz, ale nie możesz tak skakać na innych z zaskoczenia. Rufus się wystraszył. Chodź, utulę i będzie dobrze - wymruczałam.

Mój wypływ uczuć macierzyńskich przerwało pojawienie się Sheili. Nareszcie ktoś kompetentny... Jednak jej wypowiedź wywołała we mnie coś na kształt złości. Kolejny dramat? Jakby to wszystko było moją winą...
- Z jaja Paco wykluł się żółty, który chciał utulać Rufusa, który zdziwiony go użarł i teraz żółty płacze - szybka relacja, no bo po co to rozwlekać - A mała i B. poszli Cię szukać, bo musimy poważnie pogadać... Co prawda najlepiej jak Paco uśnie albo coś, ale... - urwałam. Mała też ma prawo wiedzieć, chyba, chociaż pewnie niewiele by zrozumiała. Westchnęłam ciężko
- Chociaż szczerze mówiąc już sama nie wiem co jest lepsze a co nie - dodałam totalnie zdołowana. Nic nie było jasne... Dlaczego życie musi być takie cholernie skomplikowane?
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-18, 00:29

A chciałaś tylko sprawdzić stan psiaka...
Zaspany Rufus nie zrozumiał intencji nowego, jeszcze mu nieznanego kolegi, dlatego też zareagował tak, jak zareagował. Gdy uniosłaś głos, skulił się odrobinę, ale zaraz odwrócił w stronę malucha i zaskamlał przepraszająco. Rozumiał, że po narodzinach żółty stworek był ciekawy wszystkiego, choć nie spodziewał się tak elektryzującego pierwszego kontaktu. Tak czy inaczej starał się przeprosić, a nawet podszedł bliżej, chcąc polizać bolące miejsce. Cóż, szybko zrezygnował z tego pomysłu, gdy na czubku języka poczuł iskrę.
Mały Elekid spojrzał na szczeniaka z urazą tymi okrągłymi i załzawionymi oczkami, a potem pobiegł do ciebie i rzucił ci się w ramiona, czemu towarzyszyło delikatne wyładowanie. Wtulał się w ciebie, słuchając wyjaśnień i pochlipując jeszcze z cichutkim "kiddo". I tu pojawiła się Sheila. Wyraźnie zmęczona, żeby nie powiedzieć - wykończona, ale cała i względnie zdrowa. Usiadła obok, nalała sobie zupy i wysłuchała twojej krótkiej relacji ze zdarzeń. Gdy padło magiczne "musimy poważnie porozmawiać", mogłaś dosłyszeć ciche "oho" wyrywające się z jej ust, nie przerywała ci jednak. Przynajmniej do momentu, aż nie wpadłaś w ten zdołowany to.
- Vi, jeśli coś cię trapi, możesz powiedzieć - stwierdziła cicho, odkładając miskę, i przysunęła się bliżej ciebie tak, że moment później czułaś jej dłoń na ramieniu. - Jesteśmy teraz rodziną, więc musimy się nawzajem wspierać, tak? Niezależnie od tego, co odwalił B., poradzimy sobie z tym. Chyba że to wyjątkowo nie on cię tak zdołował. Bo jeśli to przez bitwę to... przepraszam...
O ile jeszcze chwilę temu na jej ustach majaczyło coś na kształt pocieszającego uśmiechu, tak teraz zupełnie zniknęło. Zamiast tego ruda odwróciła głowę, spuszczając wzrok gdzieś na ziemię, ale zdążyłaś zauważyć, jak przygryza nerwowo wargę.
- Żadne z nich nie musiało ginąć... - mruknęła ledwo słyszalnie, jakby do siebie, a zaraz potem wstała gwałtownie z zamiarem odejścia, zatrzymała się jednak po zaledwie jednym kroku, stojąc do ciebie plecami. - Może Yuan miała rację... Może rzeczywiście jestem... wybrakowana...
Choć mówiła szeptem, byłaś w stanie zrozumieć każde słowo. Dosłyszałaś też coś na kształt chlipnięcia, nim kobieta znów nie klapnęła na tyłek, zwieszając głowę. Rufus spojrzał wpierw na ciebie, potem na rudą, a moment później podszedł do niej i wcisnął się jej na kolana. Nawet Elekid zainteresował się sytuacją, zupełnie zapominając o bolącej łapce. Patrzył tylko na ciebie pytająco, jakbyś znała odpowiedź na każde pytanie.
- By to szlag... - jęknęła łamiącym się głosem. Wychodziło na to, że obie przeżywałyście własne dramaty, z którymi ciężko było poradzić sobie w pojedynkę...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty2021-08-18, 20:43

Nie tylko ja mierzę się z demonami. Było to wiadome od dawna, ale moje były zupełnie inne, niż jej. Nie wiem, co się działo, gdy opuścił ją Bios, i nie wiem nawet, czy chcę wiedzieć, ale widać było, że Sheila dużo przeszła. Bardzo, bardzo dużo. Postanowiłam więc w jakiś sposób ją pocieszyć. I, jak zauważyłam po chwili, nie tylko ja. Rufus wlazł jej na kolana. Było to urocze... Ale nie do końca wiedziałam, czy pomoże. Westchnęłam ciężko
- Rodziną... Tak. I właśnie dlatego musicie wiedzieć. Tu nie chodzi ani o Biosa, ani o wioskę, choć nie ukrywam, że to również mnie martwi. Tu chodzi o coś znacznie, znacznie więcej. Sheila... Nie jesteś wybrakowana. Jesteś wspaniałym magiem wody z niezwykłymi umiejętnościami maga krwi. Przywiązanie do pokemonów nie jest wadą. Nie jest czymś, czego powinnaś się wstydzić. Pokemony również są częścią naszej rodziny. A Yuan jest starą, zgrzybiałą staruchą, której nie obchodzi nic prócz niej samej - powiedziałam, czując, jak gniew ogarnia na nowo moje członki. Całe ciało było jednak zbyt zmęczone, by wykrzesało to choćby iskrę. Moja dłoń powędrowała na łebek Elekida, po którym pogłaskałam go czule
- Kilkukrotnie uratowałaś mi życie, choć na początku nawet mnie nie znałaś. Wiedziałaś o moich mocach wcześniej niż ktokolwiek inny i nie zaczęłaś traktować mnie przez to gorzej. Nie możesz myśleć o sobie źle, tylko dlatego, że ktoś to robi. Gdyby tak to działało, każdy człowiek narodzony w kraju ognia musiałby być śmieciem, zasługującym na śmierć. I choć nie mogę nie zgodzić się z tym pierwszym, to nie uważam, żeby zabicie mnie cokolwiek zmieniło - dodałam cichutko. Nie wiedziałam, co mogę powiedzieć, by poprawić jej humor, i nie miałam pojęcia jak moje słowa na nią wpłyną, ale robiłam, co mogłam. I przede wszystkim - mówiłam prawdę, dokładnie to, co myślałam. Sheila ma wiele zalet i powinna o tym wiedzieć.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
Tempus Fugit Aeternitas Manet
Powrót do góry 
Strona 12 z 16Idź do strony : Previous  1 ... 7 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Strefa Gry :: Przygody :: ☀ MG Kitsune (2/3)-
Skocz do: