IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 I Was Born To Burn You

Go down 
3 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next
AutorWiadomość
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-05-20, 22:58

Ze znajomym uczuciem bycia obserwowanym, czy to przez to, że byłeś teraz nieco na roztrzęsionej warcie, czy może rzeczywiście przez to, że nie byliście tu sami, wywołałeś swojego startera i wydałeś mu odpowiednie polecenia. Lodowa lisica od razu rozpoczęła roboty naprawcze, najpierw od solidnego przyjrzenia się całej konstrukcji, a następnie od drobnych mroźnych promyków, aby przetestować, jak się to wszystko będzie trzymało. Ty w tym czasie, będąc pewien umiejętności swojego Pokemona, rozejrzałeś się po okolicy, oddalając się jednocześnie nieco od zniszczonego mostku. Pomimo tego, że coś w głębi podpowiadało Ci, żeby tego nie robić, żeby zostać, ciekawość wzięła górę i po odchyleniu kilku krzewów zniknąłeś za cieniami drzew.

Zaraz za leśną barierą szybko odnalazłeś stare ślady ludzkiej obecności. Pierwsze co rzuciło Ci się w oczy to spróchniały i porośnięty mchem drewniała tabliczka, która onegdaj przymocowana była zapewne na jakiś pal. Ledwo widoczne, ale nadal czytelny napis 'Pewter City' wraz ze strzałką skierowaną na góry - kiedyś najpewniej w kierunku jeszcze działającego mostku. Kucając przy starym szyldzie dostrzegłeś również pozostałości po kamiennej ścieżce. Wydeptany grunt obecnie praktycznie kompletnie pochłonięty był żyjącą ściółką, więc miałeś pewność, że nikt od długiego czasu nie uczęszczał tym zapomnianym szlakiem - przynajmniej nie na tyle często aby go naturalnie odnowić. Drzewa w tym miejscu również był zdecydowanie rzadsze - najpewniej kolejna wskazówka, że obecnie przejęty przez las teren niegdyś służył ludziom.
Nie znalazłeś jednak żadnego śladu, który zdradziłby Ci, że ktoś tu niedawno, albo nawet przed chwilą był. Naokoło było kompletnie pusto - przynajmniej pod tym aspektem za którym się rozglądałeś. Nigdzie nie znalazłeś czegokolwiek co chociaż odrobinkę przypominało Ci twarz którą przed chwilą widziałeś. A może jednak nie widziałeś? Teraz to już trudno określić - może jednak coś Ci się wydawało? Z gdybań wyrwał Cię jednak nagły pisk Twojego towarzysza i momentalnie zdałeś sobie sprawę z tego, że jednak dobrze widziałeś. Ktoś albo coś tu jest i właśnie zaatakowało Tundrę.

Spoiler:

Wybiegając szybko z gąszczy zastał Cię widok skneblowanej Vulpix, która właśnie zawisnęła zaraz pod mostkiem, może pół metra nad potokiem. Na samym, obecnie praktycznie w pełni odnowionym i zlodowaciałym, mostku stał agresor. Dość sporych rozmiarów jak na jego gatunek Spinarak, które zwykłeś widywać w Johto, właśnie skończył przymocowywać sieć do zwykłej części nadrzecznej dróżki i spojrzał w Twoją stronę, strzelając kilka razy wystającymi ząbkami.

Spoiler:

Uniósł do góry odwłok, ukazując Ci tym samym znajomą twarz - to ją musiałeś wcześniej widzieć! Pokemon nastroszył się nieco, próbując odstraszyć Cię od swojej zdobyczy, wystrzeliwując z włochatego odwłoka setki małych pyłków w Twoim kierunku. Całe szczęście, nie zaleciały za daleko, opadając zaraz przed samym mostem. Wyglądało na to, że bez walki się pewnie nie odbędzie, no chyba, że jakoś dasz radę go przekonać, że zjadanie Lodowego Pokemona może nie być najsmaczniejszą i najzdrowszą opcją.


Ostatnio zmieniony przez Daltonis dnia 2021-05-30, 22:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-05-23, 01:05

Gdyby miał pewność że był to Pokemon, to aż tak by się tym nie przejmował.
Ale w każdym innym przypadku, nie lubił kiedy się na niego gapili wprost czy ukradkiem przyglądali. Oczywiście wiedział, że przyciągał uwagę - nie znaczy to jednak że mu to pasowało. Szczególnie, że nie wiedział co mogło im wtedy chodzić po głowie, i bardziej obawiał się ich reakcji, gdyby wiedzieli że z bliska jest jeszcze dziwniejszy. Wprawdzie wmawiał sobie, że to co inni o nim myślą go nie obchodzi, ale w głębi duszy, był jednak ulokowany ten strach przed odrzuceniem i zniesmaczeniem jego osobą.
I właśnie dlatego wolał sprawdzić, czy to co ich 'podglądnęło' było człowiekiem bądź Pokemonem. No, i czy przypadkiem sobie tego nie wyobraził i nie robi z siebie idioty.

Zanim poszedł, skinął głową kiedy Tundra zabrała się do roboty. Była wyjątkowo dokładna i jeszcze przez mrożeniem bacznie oglądała zniszczenia i wybierała odpowiednie miejsca na zamrożenie. Cóż, wierzył że sobie poradzi - była młoda, ale i mądra. Już wcześniej pokazała, że umie sobie radzić sama, to nie spodziewał się żeby tym razem było inaczej.
Chętnie bądź nie, wszedł głębiej w gąszcz. W sumie to za daleko nie zaszedł, kiedy natrafił na jakąś starą tabliczkę. Nie była wprawdzie tak stara, że nie mógł się jej doczytać, ale była wyraźnie nadgryziona czasem i już od dawna nie stała tam gdzie powinna. Ścieżka tak samo - była ledwo widoczna, ale rzadkie zalesienie wskazywało na obecność ludzi.. pewnie parę lat temu. Może więcej. Ale zero śladów z czasów bardziej obecnych, tudzież dzisiaj. Chyba był pierwszą osobą od cholera wie jak dawna która się tutaj znalazła.

Zaczynał się poważnie zastanawiać, czy po prostu mu się to przywidziało i bez sensu zostawiał Tundrę samą, kiedy.. no, o wilku (lisku) mowa. Do uszu dobiegł go jej pisk, który postawił go na równe nogi. Było na tyle cicho, że nawet z tej odległości ją usłyszał. Nie tracąc czasu wybiegł z gąszczy, prawie się o nie i o swoje nogi potykając, ale świadomość tego że jego Pokemon był w niebezpieczeństwie nie pozwalała mu na upadek.

Oh, to był Spinarak. W Johto widział je niemal wszędzie, ale najwyraźniej zadomowiły się też w Kanto.. i mają tutaj jakąś dziwną dietę, bo tak dużego to jeszcze nie widział.
No ale przynajmniej znaleźli sprawcę całego zamieszania. Zawsze coś, bo najwyraźniej jeszcze nie tracił zmysłów. Niemniej jednak, był to dziki Pokemon który upatrzył sobie jego Pokemona jako posiłek. A na to się nie zgadza.
- Pożałujesz tego. - warknął, cofając się nieco (gdyby Spinarak próbował go jeszcze raz zaatakować), wygrzebał z torby CherishBalla z Cyndaquilem. Owszem, mógłby to zrobić całkiem "po swojemu", ale dalej byli na terenie mocno zalesionym - obecność jeziora czy nie, niecelny ruch i część lasu może pójść z dymem. A Soleil, o ile dobrze pamiętał, urodziła się z nie-ognistym ruchem, który może im pomóc. Ale jeśli uda im się przykuć jego uwagę Cyndaquilem, to on może wtedy go "ustrzeli" na dokładkę.
- Soleil, jesteś nam teraz bardzo potrzebna. Zaatakuj tego Spinaraka swoim Extrasensory, a w razie gdyby miał w ciebie czymś.. strzelić, zrób unik w lewo i użyj kolejnego Extrasensory. - polecił Pokemonowi. Już pokazała mu, że ma wyjątkowo bojową naturę, więc miał nadzieję że zrozumie.
On w tym czasie odszedł nieco w prawo, tak żeby Spinarak miał problem z wyborem ofiary - w końcu znajdował się nad Tundrą i nie mógł się nią teraz zająć. Dalej nie był przekonany co do swojego udziału, ale w pojedynkę Cyndaquil może sobie nie poradzić - więc potarł ręce o siebie i przygotował się do utworzenia małego "pocisku" i uważnie obserwował ruchy przeciwnika, żeby w niego albo chociaż koło niego (a mostek przecież naprawią, w końcu to tylko lód) trafić. Nawet jeśli Spinaraka poważnie nie zrani, to powinno go wystraszyć na tyle, żeby uciekł.
A to, w jaki sposób uwolnią Tundrę będą się martwić niestety później - najpierw trzeba się było pozbyć jej oprawcy.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-05-25, 23:03

Gdy skneblowana Tundra dyndała przyklejona do dna mostu, na jego powierzchni rozpoczęła się walka. Spinarak widząc przed sobą nowego przeciwnika który (ku jego niewiedzy) również posługiwał się ogniem, napuszył się jeszcze bardziej, wystrzeliwując kolejną ostrzegawczą salwę pyłków. Te jednak spotkały się z bezpośrednim sprzeciwem Twojego płomiennego gryzonia.

Soleil, oprócz tego, że miała przewagę typów, była również szybsza, to też jako pierwsza miała okazję zaatakować. Fiolotowo-różowe strumienie zafalowały wokół Cyndaquil, przypominając kroplę wody uderzającą w taflę spojonego jeziora, po czym wasz oponent tragicznie się skręcił, wykrzywiając się zarówno z szoku jak i obrażeń otrzymanych od super-efektywnego ruchu. Insekt zachwiał się delikatnie, potrząsając drobną główką i łapiąc na nowo równowagę. Cofną się odrobinę sam w sobie, przygotowując się do ofensywy i w tym samym momencie Twoja podopieczna odskoczyła w bok. Nie okazał się to jednak najlepszy ruch, bowiem Spinarak zapiszczał złowrogo, wypychając swój odwłok w górę. Jego ciało zabrzęczało nietypowo (Scary Face) a Soliel po wylądowaniu zrobiła kilka kroków w tył zanim wykonała następny ruch.

Kiedy Ty przemieszczałeś się powoli w celu przyjęcia lepszej pozycji walka trwała dalej. Widziałeś jednak, że Spinarak staje się nieco zdekoncentrowany musząc co chwile odwracać łepek aby sprawdzić co robisz. Insekt wydał z siebie kolejny bitewny pisk, po czym zadrżał okropnie, zamierając nagle w bezruchu. Ciemno-fioletowa aura wylała się z dzikiego Pokemona niczym woda, i uderzając w ziemię podpłynęła wprost do Soleil i zraniła ją, wystrzeliwując z ziemi na jej miejscu (Night Shade). Cyndaquil otrząsnęła się jednak po otrzymaniu obrażeń i ponownie wykonała psychiczny atak, który i tym razem pomyślnie trafił. W odwecie, Spinarak wystrzelił serię igieł (Poison Sting) prosto ze swojego pyszczka w stronę Twojego Pokemona, raniąc go nieco.

Widząc wreszcie swoją okazję, stworzyłeś kulkę ognia i wystrzeliłeś ją w kierunku mostu. Twoje doświadczenie z kontrolą mocy nadal nie było na najwyższym poziomie, ale zmniejszone proporcje ataku pomogły z pomyślnym wycelowaniem. Buchająca ogniem kulka poleciała w stronę robala i kompletnie go zaskoczyła. Atak, który szykował na Soleil w ostatniej chwili wystrzelił w stronę Twojego ataku. Wielobarwny, falujący promień (Signal Beam) nie był jednak w stanie w pełni powstrzymać siły płomiennej ofensywy. Atak trafił a ogniste języki odstrzelił na boki, pozostawiając poparzonego dzikusa w defensywie. Poprzez wykorzystanie swojej tury na zmniejszenie zadanych obrażeń co prawda wytrwał i Twoją ofensywę, ale teraz wiedział, że to walka 2v1. Zrobił kilka kroków do tyłu, ale widząc, ze Cyndaquil nie trzyma się najlepiej, postanowił walczyć dalej, ostatecznie nie ustepując.

Walka napisał:

Soleil (Cyndaquil) Ranna | -2SPD
Spinarak Ranny
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-05-27, 20:24

Co za uparty gnojek, walczyć mu się jednak zachciało. Grunt, że jego nagła ofensywa zaskoczyła Pokemona, i mimo wszystko go zabolało - nawet jeśli rezultat nie był strasznie imponujący. Nie umiał tworzyć imponujących pocisków, i w tym miejscu wolał nawet nie próbować. No, i może mieszanie się w walkę Pokemonów (no i atakowanie dzikiego stworka) nie było.. najmądrzejszym pomysłem, to jednak nie widział lepszego wyjścia z tej sytuacji.
No, może poza próbą rzucenia w niego PokeBallem, ale nie zamierzał łapać kogoś, kto próbuje zrobić obiad z jego partnera. Nie ma takiej opcji.

Cyndaquil radziła sobie jednak całkiem nieźle, jak na początek i na jej młody wiek. Wprawdzie ich przeciwnik miał nieco większe doświadczenie, to ona nadrabiała efektywnym ruchem oraz zwinnością. Miał jednak na uwadze to, że była już ranna i nie ma idealnej kondycji do długotrwałej walki, więc będzie się musiał dwa razy wysilić, żeby jej pomóc. Jego pozostałe Pokemony były albo zmęczone po poprzedniej walce, albo kompletnie brakowało im doświadczenia i chęci do walki (no i Togepi był jednak.. kiepskim wyborem do walki z trującym pajęczakiem). Albo były uwięzione w sieci pająka, co też nie było.. pomocne. Miał jednak nadzieję, że Tundrze udałoby się chociaż trochę zamrozić znajdującą się pod nią wodę - gdyby sieć się zerwała, to przynajmniej spadłaby na lód. Nad tym będą się jeszcze zastanawiać nieco później, kiedy rozprawią się z przeciwnikiem.

Nadal próbował utrzymać dystans między sobą a Spinarakiem. Signal Beam wprawdzie mógłby go dopaść, ale pyłki już nie. Nie wiedział jednak, jaki.. efekt taki ruch miałby na nim, ale też wolał tego nie testować i wolał być gotowy do uniku. Tak, nieważne jak głupio by to wyglądało.
- No to co, chcesz jeszcze? Nie ma problemu. - teoretycznie problem był, gdyby nie trafił. Cóż, zawsze do czegoś ten strumień mógł się też jednak przydać. Poniekąd ufał swojej celności, i ich przeciwnik do najzwinniejszych nie należał, ale plan awaryjny zawsze powinien mieć w zanadrzu.
- Soleil, jeszcze raz Extrasensory i unik. Za wiele to nie pomoże, ale spróbuj zastraszyć go dzięki Leer. - kiedy ona przykuje uwagę Spinaraka, on pośle w niego kolejną 'kulę', niewiele większą od poprzedniej. Nie były nie wiadomo jak mocne, ale każda siła się przyda. I naprawdę nie chciał marnować całej energii na jakiegoś upartego pajęczaka.
- Następnie postaraj się otoczyć go Smokescreen, i znienacka uderz kolejnym Extrasensory. Poradzisz sobie, nie walczysz sama. - oczywiście nie miał zamiaru próbować swoich sił i na oślep ustrzelić Pokemona zakrytego zasłoną dymną.. o ile ten się nie wychyli. Dopiero wtedy może posłać w niego kolejną 'kulą', kiedy będzie mieć go w polu widzenia. A jeśli w między czasie postanowi jednak uciec, to Extrasensory może go też jeszcze dopaść.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-06-01, 17:04

Ustawiając się wreszcie we wcześniej wybranej pozycji, dałeś radę przyjrzeć się sytuacji Tundry. Stałeś co prawda jeszcze kawałek drogi od punktu z którego zwisała, jednak widziałeś, że lisek wcale nie próżnował w czasie swojego uwięzienia. Sieć w której była uwięziona była już delikatnie zmrożona a pod nią, bardzo powolutku, formowała się mała lodowa platforma na którą zapewne chciała spaść. Nieco Ci ulżyło, ale jednak trzeba było się jako tako streszczać - platforma nie była w pełni uformowana, a sieć potencjalnie mogła się skruszyć od zlodowacenia.

Walka jednak trwała w najlepsze a Spinarak, jeszcze widząc szansę na jakieś zwycięstwo, kontynuował swoją zażartą ofensywę. Przez poprzedni Scary Face pajączek poruszał się nieco szybciej niż zazwyczaj zwinna Soleil, to i też pierwszy wykonał atak. Kolejna fala cienistych strug (Night Shade) zalała Ognistego gryzonia a ten odpowiedział natychmiastowo Extrasensory. Cyndaquil przygotowała się do wykonania uniku, jednak spowolnienie które wcześniej zostało na nią nałożone ponownie dało się we znaki i raz jeszcze oberwała trującymi szpilkami (Poison Sting). Wyraz twarzy Soleil natychmiastowo zmizerniał i delikatne fioletowe wypieki uformowały się zaraz pod jej oczami. Skrzywiła się niekomfortowo, jednak wykonywała dalsze polecenia, rzucając przeciwnikowi dzikie spojrzenie.
Spinarak natychmiast się rozproszył co pchnęło Cię do wystrzelenia kolejnej kuli ognia w stronę insekta. Buch płomieni tym razem kompletnie zaskoczył Spinaraka, który widząc zwycięstwo z Ognistym Pokemonem w zasięgu czułki, na sekundę o Tobie zapomniał. Pisk i chmura czarnego dymu wypełniła na chwilę powierzchnię mostku, a gdy powietrze znowu stało się przejrzyste, robaczek leżał nieprzytomny na lodzie.

Victory napisał:

Soleil: +2lvl (+Ember)

Lodowa część mostku nie ucierpiała co prawda zbyt mocno, ale efekty ognia były widoczne. W miejscach w których uderzyły Twoje ataki spoczywała płynna paćka w dość płytkich zagłębieniach. Soleil zbliżyła się do Ciebie, mocno osłabiona po walce z nieco silniejszym przeciwnikiem i cierpiąca na wskutek zatrucia. Próbowała zgrywać dumną i domagać się nagrody, ale słaniała się na łapach i mruczała cicho.
Tundra jednakże wciąż wisiała, aczkolwiek dźwięki walki i coraz mocniejsze zmrożenie nici zatrzymał całkowicie jej proces uwalniania się. Wiedząc, że sytuacja jest pod kontrolą nie ryzykowała dalszych manewrów i czekała grzecznie na uwolnienie.
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-06-05, 02:30

Normalnie stał się unikać otwartej konfrontacji z Pokemonami, dzikimi bądź nie. Wprawdzie umiał o wiele więcej niż zwykły człowiek i było to przydatne w walce, ale.. było to jednak dziwne i niebezpieczne. Oczywiście nie rzucał się na Pokemona większego od siebie albo z wielkimi pazurami, ale nawet z takimi małymi to musiał mieć naprawdę dobry powód żeby stanąć do walki.
Nawet nie z obaw o swoje życie, co z obaw że ktoś zobaczy co potrafi. A wtedy reakcji mogłoby być tysiąc i żadnej nie mógł przewidzieć - ale wiedział, że nie mogły być do końca pozytywne. No, i nie miał strasznie dużego doświadczenia w walce, i głównie zdawał się na instynkt i improwizację.
Grunt, że nie walczył sam i w razie czego może powiedzieć, że to był ogień jego Pokemona i już. Oczywiście kiedy zajdzie taka potrzeba, bo las jak na razie był cichy. I miał nadzieję, że tak pozostanie.

Wracając do jego Pokemona, Soleil trzymała się całkiem nieźle, ale widać było na niej osłabienie oraz efekt ataków Spinaraka. Nie poruszała się tak szybko jak wcześniej, co wyszło na jej niekorzyść - pomimo własnego, super efektywnego, kontrataku, oberwała oboma atakami przeciwnika. I na dodatek została zatruta. Po prostu świetnie.
Spinarak był jednak zbyt Cyndaquilem zajęty, żeby zwrócić na niego - i to go ewidentnie zgubiło. Mężczyzna przelał swoją złość stanem Soleil w swój kolejny pocisk, który centralnie trafił pajęczaka. Usłyszał przeraźliwy pisk, i po opadnięciu dymu dostrzegł nieprzytomnego Spinaraka. Cóż, grunt że go nie spalił żywcem - może i próbował zjeść Tundrę, to był jednak.. no, dzikim Pokemonem i nie chciał go zabić. Jak już to tylko przepłoszyć, ale pobicie do nieprzytomności też było dobrym rozwiązaniem.
Sapnął ciężko i potarł dłonie o siebie. Niby był już do tego przyzwyczajony, to jednak używanie mocy było niekiedy męczące i pozostawiało dziwne uczucie w dłoniach - takie nieprzyjemne mrowienie.
Popatrzył na umordowaną Cyndaquil, która podreptała do niego, chociaż z trudem utrzymywała się na łapach. Ale widział, że była z siebie dumna i chciała żeby on był z niej dumny, więc uklęknął przy niej i pogłaskał ją delikatnie po łbie.
- Spisałaś się znakomicie. Nie poradziłbym sobie bez twojej pomocy. - pochwalił ją szczerze i bez zastanowienia. Wprawdzie to on wykończył pajęczaka, to jednak ona też zadała mu obrażenia - no i w pojedynkę byłoby mu jednak ciężko. - Odpocznij w swojej kuli, dobrze? Do Centrum niestety trochę daleko, ale obiecuję ci że się tobą zajmę.
W CherishBallu powinna jednak odpocząć - może całkowicie jej to nie wyleczy, ale powinno wystarczyć nim dojdą do miasta. Miał wprawdzie już trzy ranne Pokemony, ale do Pewter mieli bliżej niż dalej.

Mostek jednak trochę ucierpiał - gdzieniegdzie lód się stopił i widniały na nim mokre placki. Ale stać, stał i był praktycznie gotowy do użytkowania. Spinarak na nim leżeć, leżał. I pewnie go tak zostawi - przecież go nie wrzuci do strumienia, byłby się utopił. A dopóki jest nieprzytomny, to nie sprawiał problemów i najlepiej niech tak zostanie.
Miał w końcu coś innego na głowie - a mianowicie uwolnienie swojego Pokemona.
- Tundra, nic się nie martw, już ci pomagam. Ale musisz też współpracować, dobrze? - powiedział podchodząc do mostku, zastanawiając się poważnie nad ich opcjami. No, nie ma Pokemona który umiał pływać albo kolejnego który mógł zamrozić wodę, więc musieli uważać na powstałą platformę - była mała, ale jednak bardzo ważna.

Najwyraźniej znowu musiał zdać się na swoje moce - przecież tej sieci nie przetnie, najprędzej może ją stopić. Nie wiedział tylko jak się za to zabrać.. wisiała wprawdzie zaraz pod mostkiem, ale z góry będzie mu jednak ciężko się do niej dostać. Już kompletnie ignorując obecność usmażonego Spinaraka. Mógł poprosić Soleil, oczywiście, ale on miał jednak.. dłuższe kończyny i mógł kontrolować wielkość swojego płomienia. No i Cyndaquil była jednak zbyt zmęczona walką, żeby pomóc.
No nic, ukląkł na brzegu strumienia, stale mając Tundrę w polu widzenia. Nie wiedział na ile może mostkowi ufać w utrzymaniu jego równowagi, ale ufał mu bardziej niż sobie, więc chwycił się jedną ręką jego podstawy. Drugą miał wolną i gestykulował spokojnie w stronę swojego Pokemona.
- Nie ruszaj się i wstrzymaj oddech na moment, a ja wtedy spróbuję stopić twój knebel. - no, lepszego pomysłu niestety nie miał. Ale jeden czy dwa małe płomyki powinny wystarczyć. Owszem, mogło to stopić całą sieć, ale dlatego właśnie wolał zacząć od knebla i prosił o wstrzymanie oddechu. - Kiedy będziesz mieć wolny pysk, natychmiast spróbuj utwardzić tę platformę na dole, żebyś mogła bezpiecznie wylądować.
Brzmiało to groźnie, ale na dobrą sprawę znała go na tyle, żeby wiedzieć że celowo jej nie skrzywdzi. I pamiętał też, że od ciepła Alolańskie Vulpixy wytwarzają więcej lodu - wprawdzie żeby obniżyć temperaturę własnego ciała, ale zawsze coś i zawsze mogła tym samym zwalczyć potencjalne oparzenia. Lód topi się w wodę, a woda gasi ogień, więc powinni mieć to pod kontrolą.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-07-10, 21:53

Soleil wróciła do swojej kapsuły, pozwalając sobie wreszcie na drobny odpoczynek. Nie wiedziałeś jak głęboko jesteś w lesie i jak daleko znajduje się najbliższe centrum, jednak można było przypuszczać, że stosunkowo niedaleko. Kręciłeś się po kniei już dobry kawał czasu a zniszczone znaki wskazywały na to, że przynajmniej szedłeś w dobrym kierunku. Droga stara, ale na pewno prowadzi do celu.

Po wstępnych oględzinach pola walki którym był most przeszedłeś do misji ratunkowej swojego lisowatego stworka. Zlodowaciała sieć zazgrzytała groźnie gdy zbliżyłeś się do Tundry i ta instynktownie odwróciła łepek w Twoją stronę. Zaraz po tym, Pokemona momentalnie zamarł w miejscu, delikatnie tylko kiwając Ci na znak, że rozumie i z chęcią będzie z Tobą współpracowała. Zajmując więc swoją pozycję zacząłeś działać.
Wycelowałeś ostrożnie w miejsce w którym sieć tworzyła supełek i rozszczepiała się tworząc coś na kształt sieci rybackiej w której siedział Vulpix. Wyjaśniłeś dokładnie co ma robić Twoja towarzyszka i po chwili z Twoich palców wystrzeliły małe, iskierkowate płomyki. Szybko zorientowałeś się, że są za małe i zbyt chłodne aby efektywnie stopić świeży lód. Skupienie jakie wkładałeś w to zadanie i ostrożność która sterowała Twoimi siłami zniwelowały nieco wybuchowy potencjał Twego ognia, wzmacniając jego precyzje. Zupełnie jakbyś próbował osiągnąć odpowiednie ciśnienie wody w kranie, przekręcałeś wewnętrzny kurek powoli i ostrożnie dając płomieniom nieco więcej ciepła i ferworu aż wreszcie dotarłeś do satysfakcjonującej Cię siły.

Zatrzymując powietrze w płucach po szybkim wdechu zbliżyłeś płomyczki do supełka i zamarłeś, czekając na dalszy rozwój wydarzeń. Tundra w tym czasie wpatrzyła się w dół, w kierunku platformy którą skonstruowała i również wzięła głęboki wdech, najpewniej szykując się na uwolnienie jak największych pokładów lodowej mocy ze swych wnętrzności. Nagle, zupełnie niezapowiedzianie i bezdźwięcznie, Tundra zaczęła opadać. Sieć tracąc swoje powiązanie z supełkiem uwolniła ją i pozostawiła na pastwę rzeczki. Przyszła jednakże pora na kolejny etap planu. Zupełnie tak jak jej powiedziałeś, zalała Cię nagle mroźna fala zimna. Drobinki śniegu i lodu wzniosły się w powietrze niczym chmura kurzu, zasłaniając na chwile widok zaraz pod mostkiem. Nie słyszałeś jednak żadnego chlupnięcia więc od razu byłeś przekonany, że wszystko się udało i gdy tylko teren stał się w pełni widoczny byłeś w stanie to potwierdzić na własne oczy. Vulpix stała na w pełni uformowanej lodowej platformie cała i zdrowa. Podmuch który przed chwilą wywołała był na tyle intensywny, że przeistoczył małą i niestabilną lodową kładkę na ostrą, poszarpaną i nieregularną krągłą platformę.

Kryzys zażegnany i mogłeś w reszcie w pełni odetchnąć z ulgą. Miałeś nawet wrażenie, że lodowa eksplozja umocniła dolną część mostku, ale to równie dobrze mogło Ci się wydawać. Wychodząc wraz ze swoim Pokemonem na w pełni suchy ląd nie pozostawało nic jak iść dalej - może nawet po krótkim odpoczynku. Droga dalej została już przez was naprawiona i wnioskując ze wcześniej znalezionych znaków zmierzaliście w prawidłowym kierunku. Spinarak jak leżał, tak leży - nieprzytomny i lekko poparzony prawie na samym środku przejścia nad strumieniem.
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-07-13, 00:40

Ledwo co się drugi dzień jego samodzielnej podróży zaczął, a on już zaczynał się zastanawiać czy był to w ogóle dobry pomysł. Czy inni też mieli takie problemy na początku? Zgoda, jego sytuacja była nietypowa i kierowało nim więcej niż zdobycie odznak (to też, ale było to marzenie głównie jego 'młodszego ja' które postanowił teraz zrealizować), ale czy los musiał być tak uparty i rzucać mu kłody pod nogi?

Samo uwolnienie Tundry nie było jednak znowu takie proste. Musiał się bardzo ale to bardzo skupić na tym, żeby jej nie poparzyć bądź użyć za dużo ognia zanim woda pod nią się wystarczająco zamrozi.
Normalnie, aż tak dużego skupienia nie wkładał w wytwarzany ogień. Wielkość, owszem miała tutaj znaczenie, ale i intensywność - a to nie było coś, do czego przykładał zbyt wielką uwagę. Ćwiczył to już dobre parę lat, ale głównie pracował nad tym, żeby mieć kontrolę nad wielkością ognia a nie jego ogólną siłą. W końcu, teoretycznie, im większy płomień tym silniejszy bo pochłania większą powierzchnię.
Toteż tworzenie małego acz wystarczająco mocnego płomyka było.. jednak wyzwaniem, którego się nie do końca spodziewał. Cóż, człowiek uczy się całe życie. Nie mógł się jednak dać ponieść emocjom i się kompletnie zirytować nieudanymi próbami - wprawdzie ciężko było mu się czasami kontrolować, to jednak emocje mocno wpływały na to jak panował nad mocami. A że z reguły nie należał do spokojnych bądź cierpliwych ludzi.. to chyba cud że jeszcze żadnego wypadku nie spowodował. Pewnie priorytety oraz bezpieczeństwo jego Pokemonów grała tutaj rolę - w końcu nie chciał im zrobić krzywdy, nawet przez przypadek. To zdecydowanie studziło jego zapał.

Nie wiedział ile będzie musiał wytworzyć ogników, ale ostatecznie do zerwania sieci doszło - ale nie był do tego całkowicie przygotowany. Był świadom, że sieć Pokemona pająka nie była normalnie gruba, szczególnie w styczności z ogniem, to na widok zerwanej sieci i opadającego Pokemona zamarł. Nie zdążył nawet wstrzymać swojego oddechu, kiedy to nastąpiło - miał usta otwarte jakby chciał krzyknąć.
I to głównie do ust wpadło zimno oraz śnieżynki. Zakaszlał zaskoczony i lekko oślepiony nagłą zasłoną lodową, próbując ją rozwiać swoimi rękoma. Na co dzień aż takiego wrażenia to na nim nie robi, ale najwyraźniej Tundra wykrzesała z siebie tyle siły (oraz lodu), że aż miał ciarki i się lekko napuszył. Wstrzymywanie oddechu pewnie też w tym pomogło, bo nabrała dużo powietrza do przetworzenia.

Najważniejsze było jednak to, że nie usłyszał chlupnięcia, a kiedy tylko 'kurz' opadł, odetchnął z ulgą na widok Tundry, całej i zdrowej. Udało się jej wytworzyć wystarczająco mocny 'grunt' pod łapami, a może i nawet utwardziła mostek od dołu. A przynajmniej taką miał nadzieję. Lód wyglądał na solidny i powinien go utrzymać - nie ważył w końcu cholera wie ile.
- Byłaś bardzo dzielna. - pochwalił ją, głaskając po łbie, po czym zaczął strzepywać pozostałości śnieżku oraz lodu z ubrań (przy okazji normując swoje niezręczne upierzenie). - Będę cię jednak jeszcze potrzebował. Miasto jest niedaleko, ale nie jesteśmy jeszcze poza lasem i kto wie czy Spinarak nie ma gdzieś tutaj ukrytych kolegów.
Las był w końcu duży - jeden mały pająk mógł równie dobrze oznaczać nadchodzące stado Ariadosów. Albo za bardzo dawał się pochłonąć paranoi (co w jego przypadku było nieuniknione). Niemniej jednak, wolał mieć ją przy sobie zamiast bawić się w szukanie jej kuli w trybie natychmiastowym.
- Ale odpoczniemy chwilkę na drugiej stronie brzegu. Nie chcę ryzykować, że się lód trochę stopi i będziemy musieli od nowa go poprawiać. - powiedział jeszcze do niej, po czym wstał i skierował się na mostek. Ostrożności podobno nigdy za wiele, ale też sterczenie w jednym miejscu i martwienie się na zapas nie mogło skończyć się zbyt dobrze. Będzie musiał też jakoś ominąć Spinaraka - był wprawdzie nieprzytomny, to jednak.. wolał się o niego nie potknąć. Szczególnie, że lód był przecież śliski.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-07-18, 22:22

Misja ratunkowa napsuła Ci trochę nerwów, jednak ostatecznie przebiegła pomyślnie. Tundra była cała i zdrowa a Ty lekko, no napuszony. Od razu odczułeś ciasność ubrań na swoich plecach i widziałeś jak napięły się na Twojej klatce piersiowej. Opanowanie ich i uklepanie również zajęło Ci moment, ale ostatecznie doprowadziłeś wszystko i wszystkich do ładu i składu. Chwaląc jeszcze Tundrę, postanowiłeś wreszcie przeprawić się przez autorskiej konstrukcji mosteczek.

Było... zdecydowanie normalniej niż się na początku mogłeś spodziewać. Lodowe przejście nawet nie chrupnęło gdy na nie stanęliście. Było ślisko, fakt, ale nie na tyle aby poruszać się w centymetrach co by tylko zachować równowagę. Tundra nie miała kompletnie żadnego problemu z przemierzaniem zlodowaciałej powierzchni - pewnie i dzielnie, aczkolwiek po cichutku i z gracją przemierzała na drugą stronę.
Ze Spinarakiem też nie było żadnych problemów - no przynajmniej póki co, bo jak sam zauważyłeś, nie wiadomo czy nie ma w okolicy jakiejś małej rodzinki. Istotka była na tyle mała, że co najwyżej trzeba było mentalnie zanotować gdzie mniej więcej leży i można by go z zamkniętymi oczyma omijać.
Stając wreszcie na stałym gruncie mimowolnie wydałeś z siebie odgłos ulgi. Nieważne jak trwały był mostek, przemierzałeś przez tego typu konstrukcję pierwszy raz i ta nutka niepewności zawsze gdzieś brzmi wewnątrz człowieka. Tundra przechyliła tylko główkę z pytającą ekspresją na Twoje przejęcie. Chyba nie widziała nic niebezpiecznego albo niepewnego w całym zajściu.
Kolejnym punktem na Twojej liście był zasłużony odpoczynek. Rozłożyłeś więc się nieopodal mostku i złapałeś wreszcie w pełni spokojnie całą garść świeżego powietrza w płuca. Miałeś chwile na zaplanowanie swoich kolejnych kroków, przesortowanie ekwipunku czy spędzenie chwili ze swoimi Pokemonami.

Wasze otoczenie jako tako niewiele się zmieniło - może było tu nieco więcej drzew niż przy samym brzegu, ale oprócz tego stary dobry, nieco przerzedzony, las. Zwróciłeś uwagę na dość wysoką rzeczną trawę i zieleń wyrastającą na dobre półtora metra ponad ziemię która otaczała miejsce waszego leśnego pikniku w półkolu od strony strumyku. Przypatrując się tak tym zaroślom i kręcąc przy tym nieco głową, promyk światła uderzył nagle w Twoją twarz. Co ciekawe, nie wydawał się pochodzić od uciekającego z zenitu Słońca - no przynajmniej nie bezpośrednio. Ciekawość ponownie wzięła górę i odchylając kilka źdźbeł trzciny odkryłeś połyskujący w świetle płonącej gwiazdy kamień. Wydawał się być kamieniem ewolucyjnym!

_______________________________

+ Shiny Stone
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-07-21, 01:45

Mruknął pod nosem z niezadowolenia. Pomimo upływu lat, nadal nie wiedział po co mu w ogóle były te pióra - jedyne co robiły, to go irytowały oraz zmuszały do zakrywania się i uciekania. Ogień to przynajmniej mógł kontrolować na tyle, żeby się nie zapalać z byle powodu. A to? To tylko powodowało problemy i wstyd. Niekiedy się zastanawiał, czy nie lepiej by nie było ich po prostu wyrwać - gdyby to oczywiście nie bolało. Czasem oczywiście z niego same odpadały, a na ich miejscu wyrastały nowe, ale zawsze gdy próbował je wyrwać samemu, powodowało to okropny ból.
Dlatego wolał je poprawić zanim wyjdą z lasu. Łatwiej i bez dziwnych spojrzeń z każdej ze stron. Gdyby nie to, że było lato, to pewnie ubierałby dłuższe rękawy - a tak to wyglądałby na większego dziwaka niż już jest.

No, ale skoro ten i wcześniejszy kryzys miał zażegnany, mógł w końcu ruszyć dalej. Albo chociaż na drugą stronę strumienia, żeby mieć i ten nieszczęsny mostek również za sobą. Nadal nie był przekonany co do nieprzytomnego Spinaraka - wolał go oczywiście nie dobijać i wyglądał na bardzo obolałego, ale nigdy nie wiadomo czy się przypadkiem nie pozbiera szybciej niż się spodziewają. Dopóki leżał, to im jednak nie przeszkadzał i mógł po prostu ominąć jego ciało. Dalej pozostała kwestia tego, czy żył tutaj sam czy miał może jakieś stado, które może go szukać - ale kiedy będzie poza lasem, nie będzie to już jego problem.
Lód o dziwo nie chrupnął jednak pod jego stopami ani nie był nad wyraz śliski, co go z jednej strony trochę zaskoczyło, a z drugiej uspokoiło. Musiał być zatem dosyć mocny. Tundra oczywiście nie miała problemu w przejściu po lodzie - była w końcu do tego stworzona. Wprawdzie nie byli przyzwyczajeni do chodzenia po lodzie, to miała to jednak we krwi i poruszała się pewnie oraz z gracją.

Zdecydowanie była jego przeciwieństwem. Nie poruszał się wprawdzie ze strasznym oporem, to daleko było temu do pewnego siebie kroku. Ale mu jednak ulżyło, kiedy znaleźli się na suchym i stałym gruncie. Kto by pomyślał, że przejście na drugą stronę strumienia po mostku będzie takie trudne i zajmie tyle czasu. Może gdyby przejście było od początku w jednym kawałku, gdyby nie zostaliby zaatakowani przez Spinaraka i gdyby on nie bał się wody, to pewnie poszłoby im na pewno łatwiej.
Spojrzał na Tundrę, która patrzyła na niego z nieco dziwnym wyrazem pyska. Pewnie uważała, że dramatyzował. I może miała co do tego rację, ale się do tego nie przyznawał.
- Jesteś niska i masz pazury żeby się na lodzie utrzymać. A przy moim wzroście, gdybym się poślizgnął to równie dobrze mógłbym wylecieć do wody. - wzruszył jeszcze ramionami.

Zdjął torbę i położył ją na trawie, a siebie usadowił koło niej. Tundrze dał wybór siedzenia bądź łażenia, ale wolał mieć ją jednak na oku. Tak samo jak i okolicę. Przeklęty Spinarak, że też musiał się pojawić i nawet teraz go denerwować.
- Tylko się nie oddalaj. - powiedział do niej krótko acz rzeczowo, rozglądając się jednocześnie po okolicy. Nie przebywał w miejscach aż tak zalesionych oraz dużych często, a szczególnie praktycznie samemu (nie licząc swojego oraz dzikich Pokemonów).
Właśnie kiedy przypatrywał się wysokim trawom, coś błysnęło i dodatkowo trafiło w jego twarz. Instynktownie przymknął oczy, chcąc je tym samym osłonić przed nagłym światłem. Na pewno nie patrzył w stronę Słońca, więc cokolwiek w niego świeciło, musiało znajdować się na ziemi. Miał dziwne przeczucie, że powinien to sprawdzić - zarówno z czystej ciekawości, oraz tego że go to po prostu drażniło. A obiekt jego zainteresowania znajdował się akurat między wysokimi trzcinami.
I był to kamień.. ewolucyjny? Błyszczał się jak opętany, więc musiał to być Shiny Stone. Normalnie w lesie takich błyskotek się nie znajduje, czyżby ktoś je zgubił? Cóż, za wiele na to teraz nie poradzi, ale taki kamień zawsze się jednak przyda. Szczególnie, że będzie mu potrzebny dla Togepiego - kiedy ten nieco podrośnie i przestanie z byle powodu płakać. Na razie to tolerował, jako że był młody, ale im tak dalej pójdzie.. to będzie musiał nad nim poważniej popracować. A w najgorszym wypadku wysłać go do domu, żeby nie zawadzał w drużynie - w końcu potrzebował Pokemonów które nie boją się walczyć.
Oczywiście widział w każdym Pokemonie potencjał - o ile te chcą jednak współpracować i się uczyć. Nie jest cudotwórcą i na niektóre Pokemony nie było rady.

Nie było jednak to jednak najlepsze miejsce żeby się nad tym głowić. Wziął więc kamień i go dokładniej jeszcze obejrzał.
- Weźmiemy go ze sobą, może się nam przydać. I szkoda taki kamień tutaj został. - powiedział do Tundry, przecierając przedmiot i chowając go do torby.
Myślał, czy nie przywołać pozostałych, ale musieli być wykończeni po wcześniejszych potyczkach. Miał nadzieję, że przebywanie w kuli chociaż daje im chwilę spokoju i niweluje trochę ból, zanim nie dojdą do następnego Centrum Pokemon.
W mieście będzie mieć pewnie ręce pełne roboty - samo dotarcie do Centrum, wynajęcie noclegu oraz zakup jedzenia to już wymagało dużo czasu, a musiał jeszcze sprawdzić czy lider Pewter jest w ogóle dostępny i kiedy będzie mógł z nim walczyć. Ten z Viridian był w kompletnie innym miejscu w Kanto, a naprawdę nie chciał łazić po całym regionie dla pierwszej odznaki. No i do samej walki będą się musieli jakoś przygotować - jego drużyna nie robiła zbyt wielkiego wrażenia na typie kamiennym, niestety. Nie może podejść do tego lekkomyślnie, musiał uważać.
Może by też wypadało napisać do Eusine, że jeszcze go nic nie zabiło. Nie pomyślał o tym wczoraj, ale to i tak zleciało na jego głowę tyle, że nie miał siły.

Przeciągnął się i wziął głęboki wdech, wdychając zapach lasu oraz otaczających ich traw. Chyba do pełnej relaksacji nigdy nie dojdzie, ale taki odpoczynek jest zawsze lepszy niż nic. No i Tundra też mogła na tym nieco skorzystać.
- Gotowa do dalszej drogi? Mamy na dzisiaj jeszcze dużo roboty.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-08-02, 22:50

Moment na złapanie oddechu i zrelaksowanie się w jakimś bardziej realnym stopniu na pewno dobrze Ci zrobił. Co prawda nadal siedziałeś w lesie i myśl, że koledzy Spinaraka mogą wrócić się po Ciebie w akcie zemsty nadal tkwiła gdzieś z tyłu Twojej głowy, aczkolwiek z każdą kolejną minutą przepełnioną świstem wiatru i dźwiękami lasu oddalała się w niepamięć. Dobrą oznaką, że uśmiechnął się w Twoją stronę los było znalezienie Kamienia Ewolucyjnego - na pewno znak zapowiadający pomyślny przebieg dalszej podróży. Spędzając więc jeszcze chwilkę na odpoczynku i dość jednostronnym konwersowaniu z Tundrą szykowałeś się powoli do dalszej tułaczki poprzez leśną gęstwinę. Przynajmniej wiedziałeś w którą stronę podróżować.

Wznowiłeś wreszcie trasę i udałeś się dalej, tym razem nie w głąb, a w kierunku wyjścia z puszczy. Drzewa co prawda jeszcze nie przerzedzały się na tyle aby rzeczywiście Cię w tym utwierdzić, ale stare znaki które wcześniej znalazłeś przynajmniej sugerowały, że to poprawny kierunek. Nie byłeś też pewny ile dokładnie zajmie Ci ta podróż, ale trzymałeś kciuki, że niedługo. Słońce co prawda jeszcze nie zachodziło, ale schodzące z zenitu z czasem będzie oferowało coraz mniej zasobów światła, a przygoda w lesie nocą najpewniej nie należała do najprzyjemniejszych. Miałbyś przynajmniej alternatywne źródło światła w postaci swoich płomieni, ale las nocą to las nocą i sama myśl o tym co tu może wychodzić po zmroku przyśpieszała Twój krok.

Wlazłeś ponownie w nieco gęstszy las - korony na nowo przysłonił błękitne niebo i pojmał Cię zielonkawy półmrok. Ucząc się na poprzednim błędzie nie patrzenia wystarczająco uważnie pod nogi - gdybyś szedł poprawną trasą pewnie nie zboczyłbyś na jakiś stary szlak - szybko odnalazłeś zarysy dawno użytkowanej ścieżki. Wydeptana i nieco ogołocona ziemia dawała znaki powrotu do natury, jednak gołym okiem widać było ślady jakie okoliczna ludność na niej pozostawiła. Pozbawiony kamieni oraz wygodny pod stopą grunt był zdecydowanie milszym podłożem niż nadrzeczne, twarde, śliskawe i ostre od kamyczków zbocze. Tundra była chyba podobnej opinii - w pełni zregenerowana po niedawnej perypetii szła cicho acz widocznie wesoło przez pachnący i atmosferyczny bór, co raz rozglądając się z ciekawością za szelestami czy przelatującymi sporadycznie owadami i ptakami.

Wreszcie las widocznie zaczął się przerzedzać a Ty trafiłeś na czystą i wyraźną dróżkę biegnącej mniej więcej z tej samej strony z której przybyłeś - odbijała nieco bardziej na prawo od mostku który stworzyliście, ale generalny kierunek był podobny. Biegła dalej i łączyła się ze starą dróżką z której wychodziłeś i rozglądając się naokoło wcale Cię nie dziwiło jak łatwo można przejść nie tą trasą. Na samym rozwidleniu różnica pomiędzy drogami była mało widoczna i dodatkowo nie zauważyłeś żadnych znaków czy szlabanów jakkolwiek informujących o poprawnej trasie. Idąc z tej strony nieco szybciej zorientowałbyś się o takim błędzie - stary szlak bardzo szybko pogarsza się w jakości bliżej Pewter, jednak od Vermillion obie drogi były identycznie zarośnięte.

Czując wreszcie w pełni wygodny i pewny grunt pod nogami ruszyłeś dalej, z każdym kolejnym krokiem coraz bardziej przepełniony ulgą, że zaraz wyjdziesz z tej puszczy. Przechodząc kawałek drogi natknąłeś się również na budyneczek - średnich rozmiarów szopka przypominająca jakiś leśny domek wypoczynkowy. Skonstruowana z drewnianych pali o gęsto brązowej barwie z mniejszą budką przybudowaną nieco od tyłu budynku o podobnej estetyce. Miejsce wyglądało jak jakiś budynek postojowy albo coś w tym stylu - trudno Ci było przypisać mu inny użytek biorąc pod uwagę jego wygląd jak i Twoje ogólne doświadczenie w podróżowaniu. Słońce jeszcze co prawda nie zachodziło - na oko było coś w stylu 16, 17 no może maks 18, ale jeśli widziałeś potrzebę zawsze mogłeś zatrzymać się tu na chwile aby złapać oddech albo sprawdzić jak daleko jesteś od Pewter, pod warunkiem, że znalazłbyś jakąś mapkę albo szyldzik informacyjny.
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-08-06, 02:33

Chwila odpoczynku i takiego spokoju była mu jednak potrzebna, nawet jeśli nie chciał się do tego przyznać. Nie lubił siedzieć bezczynnie i tracić tym samym czas, który mógłby poświęcić na robienie czegoś pożytecznego. Gdyby nie to, że nie funkcjonowałby w ogóle bez snu, to z tego też byłby gotów zrezygnować - ale cóż zrobić, w końcu i jego zmęczenie dopada i trzeba się jakoś zregenerować.
No i oczywiście pamiętał o swoich Pokemonach i o tym, że one musiały jednak odpocząć. Ale robienie tego w kompletnej dziczy nie było specjalnie zachęcające. Lubił naturę i przebywać na jej łonie, o ile ta się nie wychylała i nie próbowała go zaatakować - chociaż gdyby chciała to zrobić, to zrobiłaby to już dawno.
Los potrafił być strasznie dziwny.

Nie chciał się strasznie zasiedzieć w jednym miejscu, więc kiedy uznał czas za stosowny, przeciągnął się i wstał, wołając do siebie Tundrę. Chętnie by ją z powrotem schował do kuli, żeby gdzieś nie pobiegła, ale nie chciał jej też jednak trzymać cały czas zamkniętej - toteż zostawił ją na zewnątrz. Pozostali musieli, bo byli osłabieni bądź płakali z byle powodu. A on miał nadzieję na dotarcie do miasta jeszcze za dnia, szczególnie że według znaków szli w dobrą stronę. Łażenie w nocy po takich gąszczach nie było zachęcające, szczególnie że nie znał ani okolicy ani ludzi. A o bandytów nie trudno, jak się ostatniej nocy przekonał. O oświetlenie wprawdzie się mniej obawiał, bo w końcu.. do tego mógł użyć ognia.
Bardziej się jednak o Pokemony martwił niż siebie. Może i umiały o siebie zadbać, to jednak były jego odpowiedzialnością - i wolał żeby jemu się coś prędzej stało niż im.

Wchodząc ponownie w mocniej zalesiony i przyciemniony teren, tym razem skupił się na patrzeniu gdzie idzie i pod nogi. Nie chciał chodzić w kółko bądź znowu gdzieś zboczyć, skoro już tak daleko zaszli. No i przy okazji wolał nie wpaść w jakiś dół albo się potknąć. Ale droga jak dotąd wyglądała na wydeptaną i, pomimo wszechobecnej natury, użytkowaną przez ludzi. Nie był ekspertem w orientacji w terenie, toteż miał chociaż to jako taki znak że się nie zgubił.
Pozostawiając strumień za sobą, wyraźnie się rozluźnił. On tam się wolał trzymać od niego z daleka, nie ważne jak bardzo był potrzebny okolicznym stworzeniom. Coś mu mówiło, że Tundra uważała podobnie - była wprawdzie cicho, ale nie brakowało jej jednak energii do rozglądania się za byle odgłosem. Byleby nigdzie mu nagle za czymś nie pobiegła, bo mógłby się jednak nieco pogniewać. Nie pamiętał czy był na nią kiedykolwiek poważnie zły, czy go w ogóle takiego widziała - prawdopodobne było bardziej to drugie, ale generalnie wolał ją w kłótnie nie mieszać.

Ale jak dotąd podążała tą samą ścieżką co on, i nie zamierzała się jednak oddalać. Był to dobry znak, ale nie mówił tego na głos - mógłby w końcu zapeszyć. Wprawdzie łażenie w całkowitej ciszy (no, niemal bo w końcu otaczający ich świat cichy nie był) nie było do końca w jego stylu, to musiał pozostać skupiony na ich celu oraz drodze. No i na tym, żeby na Tundrę nagle nie wejść, bo też była taka opcja.
Las się przerzedzał i trafili w końcu na właściwą drogę. Nadal brakowało jednak wyraźnych znaków oraz szlabanów, więc nie czuł się aż tak źle że trochę zeszli ze szlaku. Braki w szyldach oraz znakach trochę go jednak dziwiły, w końcu innej drogi z Viridian do Pewter nie znał i pewnie takiej nie było. Grunt był niemniej wygodniejszy, co też podniosło go na duchu - nawet po chwili odpoczynku był jednak nieco zmęczony od tego ciągłego chodzenia, więc zmiana podłoża trochę pomogła. Tundra mogła mieć nieco gorzej, z gołymi łapkami, ale do tego niebawem powinna się też przyzwyczaić. W końcu to był ledwo początek.

W pewnym momencie natrafili jednak na coś z goła innego - opuszczony budynek. Nie był wprawdzie duży i z daleka wyglądał na opuszczony, to go jednak.. chcąc czy nie, zainteresował. Nie byli jeszcze wprawdzie w Pewter (i cholera wie ile jeszcze mu dojście do miasta zajmie), ale skoro znajdował się prawie że na końcu lasu, to może służył za granicę między puszczą a drogą do miasta i znajdzie tam coś, co mogłoby mu pomóc.
Cóż, może przeszukiwanie wszystkiego co znajdzie na swojej drodze nie należało do najmądrzejszych, ale.. nie powinno mu to zająć cholera wie ile czasu. Szczególnie że po pozycji słońca mógł zgadywać że było między 16 a 18.
- Chodź, przyjrzyjmy się temu nieco bliżej. - skinął głową na swojego Pokemona, wskazując na budynek. Żal mu było pozostałych podopiecznych i tego jak tkwili w kulach, ale cóż zrobić. - Może w środku będzie jakaś mapka albo coś równie przydatnego.
Wątpił w znalezienie czegokolwiek ważnego - kto wie ile to tutaj stało i ile ludzi postanowiło się temu przyjrzeć. Wątpił też, żeby ktokolwiek tam akuratnie przebywał.. a dokładniej, miał nadzieję że było tam pusto.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-08-17, 19:05

Zbliżając się do budynku rozglądałeś się orientacyjnie. Otoczenie wyglądało na stosunkowo zadbane. Krzaki nie rozrastały się nadmiernie, drzewa biły życiem a trawka była elegancko podcięta w bezpośredniej bliskości domku. Na zewnątrz nie zauważyłeś jednak żadnego szyldu informacyjnego czy chociażby jakiejś mini-mapki która pomogłaby z nawigacją. Pozostało zajrzeć do środka i liczyć na łut szczęścia. Szybko jednak zorientowałeś się, że wewnątrz budynku rzeczywiście ktoś jest. Cień który przemknął przed oknem mówił sam za siebie - na Twoje szczęście był ludzkich kształtów.
Zwolniłeś jednak tempa - spodziewałeś się zastać to miejsce opustoszałe. Drzwi nagle otworzył się ze skrzekiem a przed Tobą stanęła osoba przyodziana w dość charakterystyczny strój. Brązowawa kaszkietówka z wizerunkiem Ursaringa na przedzie, kamizelka o podobnej barwie z czarnymi zdobieniami oraz ciemno-niebieskawy kombinezon.

"Och!" Młody mężczyzna zatrzymał się w wejściu na Twój widok nieco zaskoczony. "W czym mogę Panu pomóc?" Zapytał po chwili nieco niezręcznej ciszy. "Jestem Dalim, miejscowy Strażnik. Przydzielono mnie dzisiaj do tego lasu więc nie wiem jeszcze zbyt dużo, ale pomogę jak mogę." Mężczyzna wyglądał na nieco zmieszanego ale autentycznego. Nic nie śmierdziało jakimś przekrętem - przynajmniej póki co.

Po wyjaśnieniu Twojej sytuacji Dalim szybko przyniósł małą mapkę i wyjaśnił Ci co i jak. "Zmierzając dalej tą drogą powinieneś dojść do Pewter bez problemu. Na oko jakaś godzinka czy dwie marszu, powinieneś wyrobić się przed zachodem." Spojrzał na Ciebie pytającym wzrokiem. "Coś jeszcze? Miałem wyruszać przyjrzeć się szlakom póki słońce jeszcze nie zaszło ale jeśli będzie Pan potrzebował jakiejś pomocy to proszę mówić. W końcu po to tu jestem." Zapewnił Cię po czym zaprosił do środka. "Może jakąś herbatę albo kawę? Chyba, że woli Pan zwykłą wodę. Wędrówki po lasach bywają męczące."
Powrót do góry Go down
Killjoy

Killjoy


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 1197
Age : 26
Region : ???Johto??? (podróżuje po Kanto)
Starter : Alolan Vulpix
Profesja : : )

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-08-21, 01:24

Któregoś dnia pakowanie się w nieznane ugryzie go w końcu w tyłek i będzie się miał z pyszna. Ale jak na razie tak się nie stało, więc.. cóż, skoro tu był i miał jeszcze czas, to szkoda byłoby się nie rozejrzeć.
Jego zapał oraz chęci zaczęły jednak maleć, im bliżej tego budynku podchodził i zauważył jak się coś za oknem poruszyło. Z początku myślał, że cień rzucił jakiś Pokemon albo podmuch wiatru poruszył jakimiś materiałami, ale wyglądało jednak na człowieka. Na jego nieszczęście - teraz będzie się pewnie musiał tłumaczyć, co robi na 'cudzej procesji'. A była ona dosyć zadbana, z ładnie przystrzyżoną trawą oraz krzakami.
Oczywiście nie powinien z góry zakładać najgorszego, ale w takim miejscu spodziewał się prędzej spotkać jakiegoś starucha, który ma pewnie takich jak on powyżej uszu. Ale nie mógł teraz od tak odejść i udawać, że nic się nie stało, bo byłoby to strasznie podejrzane.

Toteż wciągnął powietrze i, swoim zwyczajem, oczekiwał najgorszego. Drzwi otworzyły się ze skrzekiem, którego się spodziewał (no, z daleka budynek wyglądał na opuszczony), a zza drzwi wyjrzał młody mężczyzna. Czyli kompletne przeciwieństwo tego, na co się przygotowywał. Miał na sobie jakiś kamizelkę, kombinezon oraz kaszkietówkę z Ursaringiem. Dziwny wybór Pokemona, ale może był rangerem?
- Pomoc byłaby mile widziana.. W pewnym sensie się zgubiłem. - przyznał niechętnie. Dobra, nie do końca był zgubiony, ale.. może w takiej sytuacji dowie się więcej o okolicy i tym, jak daleko do miasta. No i lepsze było takie tłumaczenie, niż próba włamania się na cudze mienie.
Było trochę niezręcznie i co jakiś czas spoglądał na swojego Pokemona, chociażby żeby się upewnić że dalej z nim tutaj była.

Mężczyzna się w tym czasie jednak przedstawił, i poniekąd potwierdził jego spostrzeżenia - no, może nie do końca był rangerem, ale był jednak Strażnikiem. I to najwyraźniej nowym na swoim stanowisku. Może mu jednak pomóc, chociaż wolał załatwiać to samodzielnie i na swój sposób.. szczególnie, że mężczyzna nie wyglądał na specjalnie pewnego tego co robił. Ale nie wyglądał też na jakiegoś przebierańca.. w sumie to się nawet nie znał. Nie wiedział tylko czy powinien się przedstawiać, czy nie lepiej pozostać anonimowym.
- Nie jest to coś poważnego, ale- - najszybciej i najlepiej jak umiał wytłumaczył mężczyźnie o co chodziło. Niby to nic wielkiego, ot chciał znaleźć lepszą drogę do miasta i się w ogóle upewnić, że wyszedł dobrą stroną lasu.
Najwyraźniej mówił z sensem, bo Dalim przyniósł mapkę i zaczął mu tłumaczyć. Czyli jednak znał się na rzeczy. Chociaż tyle.

Podrapał się lekko po czuprynie, analizując jeszcze to co usłyszał. Spodziewał się maksymalnie półgodziny drogi do miasta, a nie.. prawie dwóch. Najwyraźniej między lasem a miastem był taki duży odstęp.. no cóż. Grunt, że wie gdzie idzie i dzisiaj powinien jeszcze to załatwić - chociaż o późnej porze to zdąży pewnie tylko dojść do Centrum i wynająć pokój na parę dni (nie wiedział w sumie na ile, ale.. no, na dłużej niż dzień).
- Nikt nie uprzedzał, że do miasta tak daleko. W okolicy brakuje szyldów czy małych znaków, i strasznie łatwo zejść ze 'szlaku'. - powiedział, ucinając krótko swoje narzekanie. Wyglądał na nowego, więc o nic go nie 'oskarżał', ale musiał to jednak wspomnieć. - No, łatwiej się zgubić tym którzy nie są zaznajomieni z okolicą i chodzeniem po lasach.

Na moment zamilkł, wysłuchując dalej Dalima. Cóż, jego propozycja była kusząca.. nie było to wprawdzie Centrum, ale Tundra mogłaby na tym też skorzystać. Wprawdzie jeśli się zasiedzą, to do miasta dojdą jeszcze później, ale.. chciało mu się pić. Jego Pokemonowi pewnie też. Głodny też był, ale to jeszcze wytrzyma. W końcu strażnik też ma swoje obowiązki, i nie chciał mu przeszkadzać.
- Nie chcemy przeszkadzać w pracy, ale szklanka wody byłaby mile widziana. I trochę wody dla Pokemona, jeśli można. - popatrzył na Tundrę, posyłając jej też spojrzenie mówiące "Tylko nie szalej.", i ostrożnie wszedł za mężczyzną do środka. Wolał się mieć jednak na baczności i poobserwować otoczenie.
Dalim mówił z sensem, miał specyficzne ubranie i nie wyglądał z góry jakby chciał go oszukać, ale taką już miał naturę, że do nieznajomych podchodził z (przesadną) ostrożnością.
Powrót do góry Go down
Daltonis

Daltonis


Join date : 08/10/2020
Liczba postów : 410
Age : 25
Region : Kalos
Starter : Chatot
Profesja : Stand User

I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty2021-09-10, 00:44

"No tak." Młody mężczyzna pokiwał głową. "Doszły mnie słuchy, że co poniektóre trasy są tu dość mało intuicyjne. Gdyby tylko poprzedni strażnik odpowiedzialnie podszedł do tej sprawy." Pokręcił głową słuchając Cię dalej. "Ale to w zasadzie dobrze, że na Pana trafiłem - czy raczej Pan trafił na mnie. Od razu dowiem się jak sytuacja wygląda z perspektywy podróżnika, znaczy tak przypuszczam patrząc po ubiorze." Zmierzył Cię przyjaznym wzrokiem. "W takim razie zapraszam, choćby na moment. Regularne uzupełnianie wody to absolutna podstawa jakichkolwiek podróży czy wysiłków fizycznych." Pokiwał głową, jakby sam do siebie, po czym otworzył szeroko przed Tobą drzwi, zapraszając do środka budynku.

Wnętrze było dość skromne, ot kilka szafeczek, półeczek, jakiś stary odbiornik radiowy siedzący grzecznie na biurku umieszczonym zaraz obok prostokątnego okna przy ścianie wyglądającej na drogę. Pomieszczenie w którym się znalazłeś uciekało dalej małym przejściem do jakiegoś innego pokoju, jednak ten był nieoświetlony i pod dość niewygodnym kątem jeśli chodziło o obserwacje. Stoliczek opatrzony krzesełkami zdobił sam środek pomieszczenia a przy jednej ze ścian spoczywała mała, dość niewygodnie wyglądająca sofa. Warstwy kurzu unosiły się delikatnie w powietrzu i panowała tu lekka dusząca, zastała atmosfera.

"Z góry przepraszam za nieład i nieczystość. Jak już mówiłem jestem tu pierwszy dzień i jeszcze nie zdążyłem zabrać się za większe porządki. Prawdę mówiąc ledwo się wypakowałem." Wzruszył ramionami podchodząc do kuchenki schowanej w rogu pomieszczenia, postukał nieco porcelaną i zatrzeszczał plastikową butelką. Na podłodze w mig pojawiła się miseczka (zgoła przypominająca taką na zupę) a na stoliku dwie szklaneczki - wszystkie pojemniki napełnione chłodnawą wodą.
"Więc mówi Pan, że łatwo zejść ze szlaku idąc od strony Viridian, huh..." Ciemnoskóry mężczyzna zanotował coś w zeszyciku który wyciągnął z nieznanego Ci miejsca. "Trzeba będzie ten szlak jakoś wyraźniej wyróżnić... Jakieś inne spostrzeżenia? Czy napotkał Pan coś w lesie co by Pana zaniepokoiło? Wyjątkowo agresywne dzikie Pokemony? Nielegalne śmieci? Nietypowa ludzka aktywność?" Dalim stuknął parę razy długopisem w usta.

W tym czasie Tundra zdążyła wychlipać lwią część wody z miseczki po czym zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu z dziecięcą ciekawością, zaglądając w kąciki, pod meble, testując miękkość sofy (która definitywnie nie przypadła jej do gustu wnioskując po tym z jaką miną z niej zeskoczyła) i generalnie będąc małą, ciekawską istotką. Spoglądała się co prawda co jakiś czas w Twoim kierunku, czy przypadkiem nie przekracza granicy 'szalenia' którą ustaliłeś z nią wcześniej wzrokowo.
Powrót do góry Go down
Sponsored content





I Was Born To Burn You - Page 12 Empty
PisanieTemat: Re: I Was Born To Burn You   I Was Born To Burn You - Page 12 Empty

Powrót do góry Go down
 
I Was Born To Burn You
Powrót do góry 
Strona 12 z 13Idź do strony : Previous  1, 2, 3 ... , 11, 12, 13  Next

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Hyde Park :: Archiwum :: Stare Gry/Przygody :: ☀ MG Daltonis-
Skocz do: