IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Nuzlocke - Story of Kanto

Go down 
AutorWiadomość
Kyuuri

Kyuuri


Join date : 24/08/2020
Liczba postów : 372
Starter : Vulpix

Nuzlocke - Story of Kanto Empty
PisanieTemat: Nuzlocke - Story of Kanto   Nuzlocke - Story of Kanto Empty2021-05-11, 17:49

Rozdział 1: Startery i podstawy walki.

Kyuuri przeciągnęła się leniwie pod kołdrą. To mogły być jej ostatnie chwile prawdziwego wypoczynku przed wyprawę. Dziś ona i Blue mieli bowiem wyruszyć w podróż przez całe Kanto. W teorii mieli zbadać tylko jakie pokemony bytują w regionie ale czuła, że może być w tym coś więcej. Przynajmniej tak wnioskowała po zagadkowym zachowaniu Blue i profesora Oaka. Blue był jej najlepszym przyjacielem. Oczywiście jeśli tym mianem można określać osobę, którą zna się jakieś pół roku. Jednak niczego co było wcześniej nie pamiętała dlatego nie miała też jasnego porównania dotyczącego tych spraw. Blue był wnukiem tutejszego profesora sprawiającym wrażenie jej rówieśnika ale była to kolejna rzecz, której nie mogła być pewna. Wyglądała po prawdzie na szesnaście lat ale pewności mieć nie mogła. Co prawda można by to łatwo stwierdzić kilkoma prostymi testami medycznymi ale Oak stanowczo zabronił jej ich przeprowadzania. Chociaż samo w sobie jej to nie przeszkadzało to zastanawiał ją sam powód tych wszystkich tajemnic. Teraz jednak te sprawy schodziły na dalszy plan. Dziś był bowiem dniem w którym wyruszała w podróż, która mogła wszystko zmienić i skłamałaby gdyby powiedziała, że się nie cieszy.

Zeszła na dół, do małej kuchni gdzie Daisy, siostra Blue, przygotowywała dla nich śniadanie.
- Mogą być tosty na pożegnanie? - spytała nie odchodzą od małej kuchenki – Mam trochę na głowie i nie wiem czy stać mnie by było na coś więcej.
- Jasne – odpowiedziała z uśmiechem – i nie mów tak jakby miał to być ostatni raz kiedy się widzimy – poprosiła – A swoją drogą gdzie jest Blue? Zwykle na mnie czekał.
- Rozmawia o czymś z dziadkiem. Nasz staruszek przypomniał sobie nagle o czymś ważnym czego jeszcze wam nie przekazał i teraz nadrabia zaległości... jestem pewna, że Blue wszystko ci wyjaśni jak tylko wyruszycie.
Nie naciskała chociaż coś w głosie przyjaciółki mówiło jej, że ta chce ominąć pewien niezręczny temat. Nie było jednak to dla niej ważne. Szybko dokończyła śniadanie i wstała od stołu sięgając po wcześniej przyszykowaną torbę.
- To ja idę do Blue – powiedziała – Wpadniemy pewnie jeszcze raz po odbiorze starterów.
- Jeśli będzie inaczej to was rozszarpię – zażartowała Daisy ściskając ją mocno.

Budynek Laboratorium Oak zdecydowanie nie wyglądał z zewnątrz na placówkę badawczą czy jakikolwiek inny budynek naukowy. Nic dziwnego. Z tego co jej powiedziano niedawno był wybudowany od zera tylko z tego co ludzie mieli pod ręką kilka miesięcy zanim ją znaleźli. To tu znoszono wszelką technologię by w miarę możliwości służyła całemu miasteczku.
- Hej, to ja – zawołała pukając w drzwi.
Usłyszała przytłumione okrzyki, dźwięk zasuwanej szybko szuflady po czym nastapiły pośpieszne kroki.
- O witaj. Nie myśleliśmy, że tak szybko wstaniesz – powiedział Oak zdecydowanie zbyt nerwowo jak na niego pospiesznie masując sobie kark jak Blue kiedy poruszało się jakiś niezręczny temat.
- Dziesiąta to wcześnie? - spytała nie mogąc powstrzymać uśmiechu na widok jego zdezorientowanej miny – Coś knujecie? A może chcesz wysłać Blue w podróż beze mnie?
Patrząc z boku takie rozwiązanie nie byłoby nierozsądne. Nie wiedziała nic konkretnego o otaczającym ich świecie. Jej doświadczenie kończyło się na towarzyszeniu Oakowi podczas jego cotygodniowych zakupów w miasteczku obok. Nigdy nawet nie odważyła się podejść do lasu za nim. Nie wspominając już o tym, że była lekko mówiąc upośledzona w relacjach między ludźmi. Nie wiedząc komu może ufać była podatna na manipulacje i oszustwa. Jak by nie patrzeć byłaby ciężarem dla każdego. Ta myśl bolała ale nie mogła zaprzeczać logice.
- Bez ciebie? Nie ma mowy – zaprzeczył Blue również pojawiając się w drzwiach – Wybacz jeśli to co robimy brzmi na wielką tajemnicę ale nie chcemy cię po prostu zadręczać mniej ważnymi sprawami zanim wyruszymy. Lepiej poznawać wszystko powoli.
Choć bardzo ciekawiło ją to nad czym tak rozprawiali musiała również przyznać, że nie było to w tym momencie aż tak ważne. Jej wzrok przeniósł się na podest gdzie stały dwa pokeballe. Jeden z emblematem ognia, a drugi z liścia.
- Przepraszam ale co z wodnym starterem? - spytała zaciekawiona jego brakiem.
- Niestety Squiltre dostał zatrucia z nieznanej przyczyny i teraz jest w izolatce na wypadek gdyby to było zaraźliwe. Nie powinno to być szczególnie groźne ale na pewno opóźni jego wydanie. Wy jednak nie macie tyle czasu.
- Dlaczego? - spytała zdziwiona Kyuuri.
- Wyjaśnię potem – zapewnił ją Blue – Chcesz wybrać pierwsza?
- A czemuż to. Przecież od tygodni paplasz o tym, że wreszcie będziesz miał własnego Charmandera. Nie chcesz już go?
- Chce ale wtedy dla ciebie zostanie Bulbasaur, a one są... dziwne... to znaczny strasznie podatne na ogień i robaki. Ciężko będzie z nim przejść las.
- Jesteś dziwny – nadąsała się Kyuuri – Każdy pokemon ma jakieś słabości ale dobry opiekun patrzy raczej na dobre strony. A Bulby jest słodziakiem.
Po tych słowach zdecydowanie sięgnęła po pokeball z liściem i wypościła tkwiącego w nim pokemona.

Nuzlocke - Story of Kanto 001MS8
#001 Bulbasaur
Imię: Ivan
Natura: Docile

- Witaj kolego – powiedziała do małego zielonego stworka materializującego się przed nią – Masz jakieś imię?
Bulbasaur pokręcił tylko głową.
- Nie, nie mam. Nam w hodowli nadawano tylko numery. Imię? Coś tak wyjątkowego nas nie dotyczy.
- To smutne – zmartwiła się Kyuuri – Nie powinieneś tak mówić. Każdy zasługuje na imię. Chcesz bym jakieś dla ciebie wybrała?
- Bardzo – ucieszył się stworek merdając swym małym ogonkiem – ale czkaj?... Ty mnie rozumiesz?
- Tak, jakoś tak się złożyło, że rozumiem pokemony – odpowiedziała z uśmiechem Kyuuri.
Właściwie nigdy nie wiedziała dlaczego posiada ten dar. Nie od początku też zdawała sobie sprawę z tego, że to coś niezwykłego. Rozumienie mowy pokemonów wydawało jej się czymś naturalnym dopóki nie zaobserwował tego Oak. On i Blue z jednej strony byli tym zachwyceni z drugiej zaś obawiali się tego co może zwiastować. Pytani o to co konkretnie zawsze znajdowali jakąś wymówkę, aż wreszcie odpuściła.
- Co powiesz na imię Ivan – spytała.
- Bardzo fajne – ucieszył się stworek po czym obrócił głowę w stronę Blue i Chamandera – Czy będziecie szli razem? Słyszałem, że wy ludzie to istoty stadne.
- Nie wiem zbyt wiele o zwyczajach stadnych ale tak będziemy razem podróżować – odpowiedziała zanim ich uwagę przykul Oak.
- Teraz skoro już się poznaliście może powinniście sprawdzić jak radzicie sobie w bitwie – zaproponował.
Nie była przekonana czy to najlepszy pomysł ale też wiedziała, że wszyscy jakoś muszą nabrać doświadczenia. Dlatego też przez następnych kilka minut patrzyli jak oba stworki popychają się lekko sporadycznie powarkując. Wreszcie Charmander jako pierwszy stracił równowagę i upadł.
- Ok chyba zwycięstwo należy do Kyuuri. Nie musicie tego dłużej ciągnąć – poinformował.
- Dlaczego. Przecież to nie tak, że partner Blue był szczególnie niezdolny do walki – zdziwiła się Kyuuri – Nie żebym chciała by walczyli do krwi ale to trochę niesprawiedliwy osąd.
- Dziadek ma racje – odparł Blue – Teraz to była tylko zabawa choć zapewne dla nich pouczająca. Jednak w prawdziwej walce utrzymanie równowagi może okazać się kluczowe jeśli pokemon chce prze... przewyższyć przeciwnika i wygrać.
Przez moment miała wrażenie, że Blue chciał powiedzieć coś innego ale postanowiła zdać się na jego osąd i nie protestować.
- Ok to możemy już iść? - spytała Oak'a.
- Nie do końca – oświadczył nieco ich tym zaskakując – Myśleliście, że dam wam wasze identyfikatory trenerskie od tak? Najpierw musicie przejść mój test.

Rozdział 2: Tajemnicza paczka

Tym testem okazało się nic innego jak odebranie paczki ze sklepu i dostarczenie jej w jednym kawałku z powrotem do laboratorium. Patrząc wstecz mogli dojść do wniosku że staruszek po prostu nie chciał sam się po nią kłopotać kiedy miał ich pod ręką. Tak czy inaczej to było dobre chociażby ze względu na ich pokemony.
- Całkiem nieźle – stwierdził Blue – może to i mała wyprawa ale chroniąc nas przed dzikimi Ratattami ci dwaj poznali swe pierwsze ruchy typu.
- I o mało nie zemdleli z wysiłku – dodała Kyuuri mając w oczach widok Ivana uparcie odganiającego od nich kolejne myszy – Nie wiem czy to takie zdrowe trenować ponad siły.
- To pokemony – przypomniał jej Blue – ich organizmy funkcjonują trochę inaczej niż nasze. Zwłaszcza tych tutaj. Kiedy są zmęczeni ich siła wzrasta i zadają większe obrażenia przeciwnikom.
- Tak ale to dalej trochę nie fer względem nich – powiedziała cicho Kyuuri.

Miasteczko Viridian było nieco większe od ich rodzinnego. Miało co prawda tylko kilka domów  mieszkalnych, prawdopodobnie wspólnych dla wszystkich w mieście ale były one bardziej rozbudowane niż u nich. Tym bardziej luksusem w nich było własne ogrzewanie. Coś na co jeszcze nie mogli sobie pozwolić mieszkańcy Palet Town. Do tego niewątpliwymi dogodonościami były sklep i lecznica. Chociaż żadne z nich nie miała imponującego asportymentu doskonale pełniło swoją rolę. Nieco dalej może było dostrzec też inny budynek znacznie większy i bardziej okazały od pozostałych. Profesor Oak powiedział jej kiedyś, że to gym ale odkąd tylko pamiętają stał opuszczony. W teorii mógłby być świetmym miejscem do zagospodarowania ale pomijając fakt, że był zabezpieczony przed wejściem osób niepowołanych prawo również zabraniało wchodzenia na siłę do jakichkolwiek budynków. Nawet pustostanów.

Sprzedawca był miłym człowiekiem, który zawsze z uśmiechem witał swych klientów. Prawie zawsze wymieniał się z nimi lokalnymi plotkami.
- Oto i ono – powiedział wręczając im paczkę – specjalne zamówienie dla naszego profesora. Po wadzę i kształcie paczki zgaduje, że to jego magazyny.
- No tak profesor lubi naukowe pisemka – stwierdziła Kyuuri na co odpowiedział jej wspólny śmich Blue i sprzedawcy.
- To nie o takie pisma chodzi – odpowiedział Blue kiedy się trochę uspokoił – ale może lepiej sama się przekonaj.

Profesor Oak nie był jednak tak chętny do zdradzania tajemnic swych magazynów jak można by przepuszczać po tym jak dotychczas chętnie dzielił się swą wiedzą.
- Po raz ostatni mówię, że nie jesteś jeszcze gotowa na tą dziedzinę nauki – zapierał się kiedy za jego plecami Blue pokładał się ze śmiechu – a ty zamiast się śmiać może byś dziadkowi pomógł.
- A kto ci idzie właśnie sprawdzić jakie pokemony żyją w tym regionie, a jakie nie – odpowiedział kiedy już trochę się uspokoił – A ty Kyuuri pozwól dziadkowi mieć swoje prywatne badania. Pracuje właśnie nad bardzo delikatną kwestią, której sam nie jest pewien i nie chce jej rozgłaszać póki owej pewności nie zdobędzie – powiedział recytatorskim tonem jakby już nie raz ćwiczył tą kwestię na pamięć.
- Tak, a wy macie inną robotę do wykonania – oświadczył pośpiesznie profesor wtykając im w ręce pokedexy i paski z pięcioma wolnymi pokeballami. - pamiętajcie tylko by zarejestrować się w lidze jest na wschód od Viridian, a teraz zmykajcie bym mógł prowadzić w spokoju swe badania.
Daisy pożegnała ich znacznie serdeczniej. Po długim rozczulaniu się nad ich starterami dała im po mapie i plecaku pełnym niezbędnych rzeczy.
- Mam nadzieję, że wam się uda – powiedziała biorąc ich w spólny uścisk – Tylko pamiętajcie bądźcie ostrożni i zawsze jak coś to możecie wrócić.
- Ale mamy tylko spisać występujące pokemony. To chyba nic trudnego? - zdziwiła się Kyuuri.

I tym razem nie dostała odpowiedzi. Daisy burknęła coś o nadwale pracy i musieli wyjść.
- Nie martw się tym – pocieszył ją Blue – teraz możemy złapać więcej pokemonów, które nam pomogą. O Pidgey.
Po tych słowach rzucił pokeballem w pokeptaka łapiąc go.
Nim zdązyła odpowiedzieć podleciał do nich kolejny Pidgey.
- Przepraszam. Jesteście trenerami? - spytał strosząc piórka w wyzywający sposób – W takim razie jeśli wam zademonstruje mają siłę może mnie złapiecie.
- Nie ma potrzeby do walki jeśli chcesz iść z nami to wskakuj = powiedziała Kyuuri podstawiając mu pokaball pod dziób.
- Rozumiesz mnie? - zdziwił się ptaszek – W taki razie to wiele ułatwia.

Nuzlocke - Story of Kanto 016MSPE
#016
Imię: Toriyama
Nature: Docile

Dziabnął kulką a chwilę potem czerwone światło wciągnęło go do środka.
- Ale wiesz, że lepiej jest z nimi walczyć – skomentował to zajście Blue – Nie zawsze będzie nam tak łatwo je zdobyć.
- Ty masz swoje metody, a ja swoje – odpowiedziała Kyuuri – a teraz zanim dojdziemy znów do miasta wyjaśnisz mi może co jeszcze mamy zrobić?

--------------------------------

Na razie dwa pierwsze rozdziały. Ni to składne, ni jakieś ekstra ale dalej z mgłą pokowidową walcze...

-----------------------------------

Info:

Team: Nuzlocke - Story of Kanto 001MS8Nuzlocke - Story of Kanto 016MSPE
Zgony: 0 - tja.. jeszcze walk nie było, więc nie miało co jej zdechnąć.
Odznaki: Nie ma... i nie wiem skąd miniaturki brać, więc może kto pomoże?
Powrót do góry Go down
 
Nuzlocke - Story of Kanto
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Nuzlocke z trochę innej strony
» Chaos and destroy story of Jinx
» High School Story : Welt Edition

Pozwolenia na tym forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Hyde Park :: O Wszystkim i Niczym :: Nasza Twórczość-
Skocz do: