IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Tempus Fugit Aeternitas Manet

Go down 
2 posters
Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next
AutorWiadomość
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-10-28, 15:56

Bios zdusił lekkie parsknięcie na twoją reakcję. Chyba spodobało mu się droczenie z tobą. Mimo wszystko na razie odpuścił, miał w końcu powód.
- Hai, hai - mruknął tylko, machnąwszy ręką na nazwanie go klocem. Nie, żeby uważał się za szowinistę, czy rzeczonego kloca, tym bardziej w duecie.
Próba pocieszenia Raia przyniosła dobry skutek. Zwierz zamruczał z zadowoleniem, gdy podrapałaś go za uchem, przekręcił jednak łbem tak, że twoja ręka wylądowała niemal pod jego szczęką. Czyżby lubił mizianie pod brodą? Tak czy inaczej - rozchmurzył się trochę. Może perspektywa pysznej przekąski też miała w tym swój udział. Na tę propozycję zarżał z wyraźną aprobatą.
- Będziesz mi kucharzyć w zamian za trening? Ciekawa propozycja, przemyślę - stwierdził tylko Bios. - A walka nie była taka zła, przynajmniej jak na pierwszy raz. Z tego, co zdążyłem zauważyć, musisz popracować nad komunikacją z pokemonem, bo twój Senzu trochę się motał. Ale ogólnie nie było źle. Pamiętaj, że nie każdą walkę da się wygrać bez szkody własnej.
Taka mała lekcja na przyszłość.
Blondyn wskoczył na grzbiet Rapidasha z łatwością, mimo że ten był dużo większy od przeciętnego przedstawiciela swojego gatunku. Gdybyś zwracała większą uwagę na otoczenie, to z pewnością zauważyłabyś to lekkie zawirowanie trawy pod jego stopami w momencie wybicia, a tak... Cóż. Próba samodzielnego dosiadania wierzchowca wcale nie była taka prosta. Podskakując, ledwo sięgałaś klatką piersiową do jego zadka. Chłopak tylko przewrócił oczami, wyciągając do ciebie rękę, którą mimo wszystko musiałaś przyjąć. Czas w końcu uciekał, prawda? Wciągnął cię zatem na grzbiet i ruszyliście w dal. Sama przymknęłaś oczy, zgadzając się na propozycję drzemki i... po chwili odpłynęłaś. Miarowy chód wierzchowca tylko kołysał cię delikatnie~~


Cokolwiek ci się śniło, o ile w ogóle coś ci się śniło, pozwoliło ci to nieco zregenerować siły. I przeskoczyć dość sporą część drogi. Rozłożyłaś się na plecach Biosa, jemu jednak zdawało się to nie przeszkadzać, po prostu pilnował, byś w trakcie snu nie spadła i tyle. Sam w końcu zaproponował ci drzemkę, prawda?
Gdy się przebudzałaś, już niemal świtało. Tak całkiem rozbudziło cię dopiero lekkie szarpnięcie, któremu towarzyszyło lekkie rżenie Raia i głosy. Co warto zaznaczyć - obce głosy. Otwierając oczy, mogłaś zauważyć, że las mieliście już dawno za sobą, a obecnie przemierzaliście ścieżkę wśród skał. Znaczy... w tej chwili stanęliście, bo drogę zatarasowała wam grupka ludzi.
- Nie chcemy kłopotów - usłyszałaś głos Biosa, a potem kilka cichych śmiechów. - Po prostu nas przepuśćcie. Nie mamy nic, co byłoby dla was użyteczne, tylko trochę prowiantu i drobiazgów umożliwiających przetrwanie.
Blondyn najwyraźniej starał się rozwiązać sprawę pokojowo. Rai poruszył się niespokojnie, ryjąc delikatnie kopytem w ziemi. Jemu również nie podobała się ta sytuacja.
- Hehe, ja tam widzę za twoimi plecami coś, co chętnie bym wykorzystał - zaśmiał się stojący na czele dryblas. Wszyscy mieli na sobie ciemne płaszcze i twarze osłonięte materiałem, jak na bandytów przystało, ten jednak zdawał się uśmiechać szyderczo, gdy patrzył w twoją stronę.
Bios spiął się wyraźnie, a Rai potrząsnął łbem, puszczając z pyska języki ognia. W prawdzie żaden nie wyglądał na uzbrojonego, ale nigdy nie wiadomo, co mogą skrywać pod płaszczami. Było ich czterech, was dwójka. Chyba tak łatwo nie pójdzie...
________


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia 2022-10-17, 13:17, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-10-28, 19:32

Z mojego miłego snu o basenie pełnym piany obudziło mnie rżenie. Czyżbyśmy już byli na miejscu? Chyba nie, zważywszy na to, że dopiero świta, a wokół nas nie ma miasta... Za to są niezbyt przyjaźnie wyglądający kolesie. Przez chwilę słuchałam ich dialogu i aż się we mnie zagotowało. Że słucham? Przesłyszałam się, czy ten kretyn o wzroście giganta właśnie uznał, że chciałby mnie przelecieć? Zmrużyłam oczy, a całych sił powstrzymując się, by nie zeskoczyć i nie dać mu po mordzie. Najlepiej płonącą ręką, jak w Agni-Kai w dawnych czasach. Powstrzymała mnie tylko i wyłącznie myśl o tym, że przecież jestem tu incognito. Nachyliłam się do Biosa
- Może po prostu ich stratujemy? - wyszeptałam, po czym... postanowiłam rżnąć głupa. No bo przecież jestem dziewczyną. Średniego wzrostu, delikatną, dello podrapaną, czyli pewnie zmęczoną. Pewnie też niepotrafiącą się bronić.

Postanowiłam nie wyprowadzać ich na razie z błędu. Nawet, jeśli nie mogę używać ognia, to mogę tłuc ich normalnie. A to akurat potrafiłam. Magia ognia w końcu wymagała pewnej siły i umiejętności bitewnych, bo większość "układów", jak to nazywała moja opiekunka, wymagała całkiem sporo techniki. Ale... Niech myślą, co chcą. Z udawanym drżeniem schowałam się bardziej za plecami chłopaka. Na chwilę obecną nie będę wdawać się w dyskusję. Z moim niewyparzonym jęzorem zapewne zaraz chlapnęłabym coś, co tylko pogorszyłoby sytuację. Może Bios coś wymyśli...

Matko, nikt nigdy się nie dowie, ile energii wymagało ode mnie to całe udawanie wystraszonej. Choć, nie powiem, 4 rosłych facetów z wysokim prawdopodobieństwem posiadania broni było nieco niepokojące. Ta podróż od początku nie szła dobrze...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-10-29, 22:18

Cóż, wiele tu nie trzeba mówić. Dryblas najwyraźniej miał na ciebie chrapkę. Szkoda tylko, że ty na niego nie bardzo~~ Miałaś naprawdę wysoką samokontrolę, skoro jeszcze pozwalałaś mu stać tam i szczerzyć się pod maską.
Biosowi też nie podobała się ta insynuacja, co wyraźnie wyczułaś w napięciu jego mięśni. Na twoją propozycję odpowiedział krótkim pomrukiem, który równie dobrze mogłaś zinterpretować jako "nie". Wziął głęboki oddech, by zaraz powoli wypuścić powietrze z płuc i nieco się rozluźnić. Poklepał Raia uspokajająco po boku. A potem lekko się zaśmiał.
- Wy naprawdę sądzicie, że tak po prostu wam ją oddam? - rzucił z rozbawieniem w głosie, co właściwie wcale nie pasowało do waszej sytuacji. A może..? - Ta mała za mną jest warta z dziesięć razy tyle co cała wasza zgraja wraz z dobytkiem razem wzięci. I miałbym ci ją odstąpić? Ha! Dobry żart!
Przełożył nogę nad łbem Rapidasha, po chwili zeskakując z jego grzbietu. Rozsunął lekko swój podziurawiony płaszcz, wsuwając ręce w kieszenie, i stanął z wysoko uniesioną głową przed oprychami, uśmiechając się chytrze. Co planował?
- Więc? Co mi za nią zaoferujecie, panowie? - rzucił luźno. Rabusie zaczęli szeptać między sobą, zaś dryblas stojący na czele zmarszczył wyraźnie brwi. Czy Bios właśnie próbował cię przehandlować? A przypadkiem Ismiarr nie zapewniała cię w liście, że będziesz z nim bezpieczna?
- Ty, młody, chyba nie rozumiesz swojego położenia - mruknął dryblas, robiąc krok do przodu. - Dostać możesz jedynie wpierdol, a dziewczyna i tak będzie moja. Lubię blondynki.
- Heh, czyli jednak jesteście idiotami... - rzucił pod nosem chłopak, a ty mogłaś zauważyć zmianę w jego postawie. Rozkrok, lekko ugięte nogi, jedna stopa delikatnie cofnięta względem drugiej - jak nic przygotowywał się do bójki. Ale chciał walczyć sam przeciwko całej grupie?
Hersztowi bandy chyba niezbyt spodobało się określenie, jakim został nazwany on i jego kompani. Od razu wyciągnął z pod płaszcza ostrze, którym próbował ściąć Biosowi łeb, ten jednak z zadziwiającą zwinnością wygiął się w tył, unikając ciosu. Co zaskakujące, równie szybko wrócił do pionu, od razu przypuszczając własny atak w postaci uderzenia otwartą dłonią prosto w twarz lekko pochylonego po cięciu dryblasa. Nie byłoby w tym w sumie nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, że bandyta wręcz pofrunął w tył, wpadając po drodze na swoich kamratów.
- Rai! - zawołał nagle blondyn, a wierzchowiec zareagował tak, jakby została mu wydana konkretna komenda. Wypuścił z pyska potężny strumień wirujących płomieni, które po minięciu Biosa (notabene wciąż jeszcze stojącego w tej samej pozycji z wyciągniętym ramieniem) zdawały się jeszcze przybrać na sile. Chłopak i pokemon ruszyli dosłownie w tym samym momencie, a ty o mały włos nie spadłaś z grzbietu tego drugiego. Wyratował cię twój braciszek, który w biegu popchnął cię nieco do przodu, wskakując za twoje plecy. Przeskoczyliście nad ogniem, gnając dalej galopem, a w powietrzu rozległ się dźwięk przypominający róg. Bios wyraźnie się skrzywił i syknął odruchowo, tuż przy twoim uchu zresztą.
- Wiedziałem, że idioci nie będą sami... - mruknął tylko z niezadowoleniem i popędził Raia, który od razu przeszedł do cwału. - Musimy się ukryć. Pomóż szukać jakiejś jaskini, czy czegoś.
W takim pędzie ciężko było dostrzec cokolwiek poza wszędobylskimi skałami i skalistymi wzniesieniami, a co dopiero mówić o kryjówce. Ucieczka wąwozem wcale nie była taka kolorowa zwłaszcza, że już coś was goniło. Coś albo ktoś - ciężko stwierdzić. A może masz jakiś lepszy pomysł na wyjście z sytuacji?
________


Ostatnio zmieniony przez Kitsune dnia 2020-10-29, 22:36, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-10-29, 22:33

Widząc Biosa, jego "styl walki" oraz całą sytuację nieco mnie zamurowało i coś w moim mózgu przeskoczyło. Mówił, że nie jest magiem ognia. Nic nie wspominał o tym, że nie jest magiem innego żywiołu. A jedyny pasujący... Nie, niemożliwe. Przecież ten typ magii wyginął już dawno, dawno temu. A może...? W każdym razie nie zamierzałam o tym teraz dyskutować, podczas gdy zapewne goniła nas banda oprychów. Ale...

Czy Ismiarr o tym wiedziała? Czy dlatego uważała, że będę z nim bezpieczna? Czy to nie oznacza, że oboje musimy ukrywać się z naszymi mocami? Gdyby ktoś się dowiedział, czy miałby ogromny problem? A może ludzie by go pokochali? Bios na pewno musiał być ostrożny, jeżeli mam rację. Bo w to, że jego mięśnie są tak potężne, że potrafi wyrzucić faceta w powietrze za samą tylko ich pomocą, w życiu nie uwierzę. Z drugiej strony, mogła to być też inna forma - ta, która w chwili obecnej jest o wiele częstsza. W ten czy inny sposób, co chłopak robiłby w Kapitolu, wśród wroga? Wszystko przestało mieć jakikolwiek sens.

Czując jak Rai wyrywa do przodu próbowałam złapać się jego szyi, którą minęłam oczywiście o jakieś ładne parę centymetrów. Całe szczęście, że Biosowi udało się mnie złapać, bo inaczej wpadłabym w łapy rozzłoszczonych łapserdaków i wtedy dopiero byłoby niemiło. Zmrużyłam oczy i skupiłam się w poszukiwaniu miejsca, w którym moglibyśmy się schować. Jaskinia nie była szczytem moich marzeń, ale jak się nie ma, co się lubi... Szukałam również innych form schronienia, łatwych do obrony - wąskiego przesmyku, w którym moglibyśmy załatwiać tych kretynów jeden po drugim, rzeki, którą Rai mógłby z łatwością przeskoczyć, słowem - wszystkiego, co by się nadawało... Nie możemy uciekać w nieskończoność z taką prędkością
- Dzięki - rzuciłam cicho, nadal skupiona na poszukiwaniach, gotowa do krzyknięcia do niego, gdy tylko znajdę coś nadającego się do schowania się. Oczywiście zapamiętałam twarz dryblasa - jeśli jeszcze kiedyś się spotkamy, odwdzięczę mu się za jakże "miłe" słowa. Będzie śmiertelnie zdziwiony...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-10-31, 21:57

Twoje wnioski odnośnie Biosa były zaskakujące, ale czy już wcześniej nie miałaś ku temu przesłanek? Czy nie czułaś w tunelu tego pędu wiatru, gdy cię minął, by dogonić spłoszonego Raia? Czyż nie wskakiwał na jego grzbiet z dziecięcą łatwością, gdy ty ledwo mogłaś podskoczyć z głową na wysokość zadu Rapidasha? Racja, nigdy nie powiedział, że nie jest magiem, stwierdził tylko, że nie kontroluje ognia. Tylko skąd nagle miałby się pojawić przedstawiciel Nomadów Powietrza? I co robił na terenie Narodu Ognia, który przed ponad tysiącem lat był odpowiedzialny za eksterminację magów powietrza? Nie znałaś odpowiedzi na te pytania. Nie miałaś właściwie żadnych przesłanek, które choć w najmniejszym stopniu by cię na nie naprowadziły. Jedna wielka niewiadoma. Jeden wielki bezsens. A jednak to wszystko działo się na twoich oczach.
Rai gnał jak oszalały, próbując wyprowadzić was z tego gąszczu skał, co wcale nie było takie proste. Do ciebie i Biosa należało zadanie znalezienia odpowiedniej kryjówki, bądź innego schronienia. Najlepiej szybko, gdyż Rapidash zbyt długo nie wytrzyma z takim tempem, a wtedy... Cóż, o tym lepiej nie myśleć, prawda? Rozglądałaś się za jaskinią czy czymkolwiek, co by wam sprzyjało, na całym odcinku nie dostrzegłaś jednak zupełnie nic. Ani przesmyku, ani rzeki, ani nic. Jakby ktoś tam na górze (o ile w ogóle istnieje!) specjalnie utrudniał wam ucieczkę. I wtedy w oczy rzucił ci się skrawek zieleni. Skrawek, który rósł w oczach. Dlaczego? Bo zmierzaliście właśnie w jego kierunku! Tak, u wylotu wąwozu zaczynał się las! Pełen drzew i mnóstwa innych dogodnych kryjówek, prawda? Blondyn również dostrzegł zieleń, zresztą nie tylko on. Ognisty koń zarżał ciężko, wykrzesując z siebie resztki sił, by jak najszybciej wbić się pod osłonę lasu. Wystarczyło przebiec jeszcze te pięćset metrów... czterysta... trzysta... dwieście...
Nagle tuż przed wami wyrosła ściana, odcinając wam drogę ucieczki. Rai zarżał w przerażeniu, próbując jeszcze wyhamować, zmienić kierunek, zrobić cokolwiek. Odległość była jednak zbyt mała, a pęd zbyt wielki.
- Kurrr-
Ramiona Biosa zamknęły się wokół ciebie w próbie ochronienia przed zderzeniem, to jednak musiało nastąpić. Łup! Wlecieliście bokiem na ścianę i poczułaś, z jaką siłą przyszło wam tak gwałtowne wytracenie pędu. Mimo osłony ostatecznie gruchnęłaś głową o ścianę, doświadczając pięknego widoku gwiazd na czarnym nieboskłonie. Zamroczyło cię, a wszystkie dźwięki nagle dochodziły do ciebie jakby z daleka. Słyszałaś czyjś urwany krzyk, bolesne rżenie, coś na kształt warkotu. Poczułaś uderzenie z drugiej strony, to zapewne był upadek, czułaś też obezwładniający ból. Mimo wszystko zachowywałaś przytomność, jeszcze. Gdybyś spróbowała otworzyć oczy, jak przez mgłę dostrzegłabyś żółte ślepia, które współgrały z symfonią rżenia i warkotu. Cokolwiek to było, najwyraźniej przygniotło Raia do ziemi.
- Ostatni uciekinierzy zatrzymani, kapitanie! - doratł do ciebie jeszcze przytłumiony głos, a po nim kolejny.
- Doskonale. Zabrać-
Nie dosłyszałaś, co i kto miał zabrać. Ciemność opadła na ciebie niczym całun śmierci...

Wraz z pobudką przywitał cię ból. Bolało cię właściwie wszystko, ale głównie głowa. Chwilę zajęło ci przywrócenie siebie do porządku, pozostało ci więc rozeznać się w sytuacji. Uszkodzenia ciała? Rękoma mogłaś ruszać, choć prawy bark wyraźnie pulsował bólem, a nadgarstki miałaś czymś połączone. Nieco gorzej było z nogami, a dokładniej z prawą, która przy najmniejszym wręcz ruchu paraliżowała całą resztę. Mimo wszystko mogłaś się zorientować, że ktoś tę nogę usztywnił, czyli zostałaś względnie opatrzona. Wskazywał na to również materiał owinięty wokół głowy. Więc co dalej?
Otworzyłaś oczy, dostrzegając... cień. Dopiero po chwili zorientowałaś się, że owym cieniem jest leżące przed tobą ciało. W półmroku dostrzegłaś zarys postaci, uświadamiając sobie, że z dużym prawdopodobieństwem masz przed sobą Biosa. Czy był martwy? Raczej nieprzytomny jak ty jeszcze kilka chwil temu. Gdy twój wzrok przyzwyczaił się do warunków, mogłaś z całą pewnością potwierdzić, że to jednak twój braciak. On również był opatrzony, choć na materiale oplecionym wokół jego głowy widziałaś ciemniejsze plamy. Poza tym mogłaś dostrzec coś jeszcze - gdziekolwiek trafiliście, nie byliście tu sami. W drugim kącie pomieszczenia widziałaś zarysy jeszcze trzech czy czterech postaci. Warto dodać, że w pobliżu nie było ani twojego plecaka, ani torby Biosa, ani tym bardziej waszych pokeballi. A w ciszy rozległ się cichy jęk zwiastujący pobudkę któregoś z pozostałych... więźniów?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-01, 11:59

Bios na pewno był intrygującą postacią. Jednak nie miałam na to żadnych dowodów, prócz tego, co czułam. A czy moje przeczucia wystarczą, by się z nim skonfrontować? Czy będzie wściekły? Spróbuje zrobić mi krzywdę? Czy on w ogóle wie, czemu wyruszyłam na misję? Czy Ismiarr wiedziała, kim jest Bios? Jeśli tak, czy była pewna, że mogę mu ufać? A jeżeli nie, to dlaczego wybrała jego?
Jadąc dalej próbowałam skupić się jednocześnie na lasku, który dostrzegliśmy jak i na myślach kołaczących się w mojej głowie. Bios mógłby być magiem powietrza. Skoro on by mógł... Kto powiedział, że nie mogłoby ich być więcej? Może już od dawna kryją się po miastach, nie wiedząc, jak ludzie zareagują na ich umiejętności? W kraju ognia wzbudziliby spory strach i chęć mordu, to pewne. Tam nawet rodacy nie byli już bezpieczni.

Moje rozmyślania, które prowadziły do jeszcze większej ilości pytań przerwał mur.
"Świetnie, więcej bólu", zdążyłam tyko pomyśleć, gdy poczułam, jak Bios próbuje mnie chronić. Mimo całej sytuacji uśmiechnęłam się w duchu. Czy to ważne, kto jaką magią włada? To czyny są istotne. Wiedziałam też, że ten gest, choć niewątpliwie heroiczny, nie ochroni mnie przed ścianą. Mnie, Raia, Biosa... W duchu cieszyłam się, że Senzu jest w kuli. Jemu na dziś wystarczy...

Ocknąwszy się od razu otworzyłam oczy. Nie było dobrze. To znaczy, ze mną nie było dobrze. Bios wyglądał koszmarnie... Na widok jego obandażowanej, choć jak widać nadal krwawiącej rany krzyknęłam cicho
- Bios! - spróbowałam rzucić się w jego stronę, zapominając o nodze. Błąd. Duży, duży błąd. Kolejny okrzyk bólu przerwał ciszę. Pomna na to, drugą próbę ponowiłam wyjątkowo ostrożnie, zaciskając zęby i przeklinając cicho. To zawsze pomaga... Ostrożnie dotknęłam jego klatki piersiowej. Chciałam być w stu procentach pewna, że oddycha. Musiałam się upewnić. Uratował mnie już tyle razy... Czemu ja nie mogłam zrobić nic dla niego? Mogłabym zniszczyć tę ścianę, gdybym tylko miała chwilę! I choć byłoby to wyjątkowo głupie posunięcie, wyrzucałam sobie teraz, że nie zrobiłam kompletnie nic. Nic, prócz głupiego obmyślania, prowadzącego do niczego.
"Jestem bezużyteczna"

Mój wzrok skierował się teraz w kierunku jęku i zamarłam. Czy mogło być jeszcze gorzej? Zaczęłam liczyć zarysy. Trzy osoby... A może cztery? Tak czy inaczej nie miałam złudzeń - to musieli być ci, którzy nas ścigali. Nikogo prócz nich tam nie było, prócz tych, którzy nas pojmali. Bo to, że jesteśmy w czymś w rodzaju więzienia było pewne. Łowcy niewolników nie przejmowaliby się opatrywaniem mniejszych ran, przynajmniej nie zaraz po złapaniu ofiary, poza tym... Czy jeden z nich tuż przed moją utratą świadomości nie mówił czegoś o kapitanie?
Właściwie... Kiedy to było? I gdzie teraz jesteśmy? Zmarszczyłam brwi, chwilowo ignorując postacie w kącie celi. Tu chyba nie są zagrożeniem. Tym bardziej, że wszyscy jesteśmy związani
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-03, 18:32

Niezależnie od tego, co Ismiarr wiedziała o Biosie i co sam Bios wiedział o tobie, jednego mogłaś być pewna - chłopak będzie cię bronił. Miałaś tego naoczny dowód tuż przed zderzeniem. Zderzeniem, które mimo wszystko pozbawiło cię przytomności.
Pobudka nie należała do najpiękniejszych, oj nie. Nagłe zrywy? Nie polecam. Ostry ból, jaki wywołałaś w nodze tym ruchem, był wręcz obezwładniający. Pogratulować można ci jednak uporu, skoro starałaś się ignorować ból, chcąc się upewnić, że twój towarzysz i obrońca jeszcze oddycha. Oddychał. Jego klatka piersiowa unosiła się miarowo, choć wolno. Wcześniej widziana plama na bandażu była nieduża i raczej brunatna, czyli do świeżych nie należała. Widocznie opatrywanie więźniów było obowiązkiem, do którego przykładano niezbyt wielką uwagę. Mimo wszystko jego stan zdawał się być stabilny, to najważniejsze.
W półmroku dostrzegłaś oczywiście zarys kilku postaci, z czego jedna zdawała się budzić, o czym świadczyć mogły jęki. Wniosek nasunął ci się jeden - to te bandziory, na które natknęliście się z Biosem wcześniej. Gdziekolwiek zostaliście zamknięci, przypominało to coś na wzór celi. W grupce zbirów nastąpiło poruszenie, a jęczybuła po chwili się podniósł, rozmasowując obolałą głowę. Ta czynność nie wyszła mu za dobrze, zważywszy wiązanie na nadgarstkach.
- Psia mać, jeszcze tego brakowało... - burknął mężczyzna, a po samym głosie mogłaś poznać, że to ten dryblas, który miał na ciebie chrapkę. Pamiętasz, co mówiłaś, że mu zrobisz, gdy znów się spotkacie?
Bandyta z wyraźnym niezadowoleniem rozejrzał się wokół siebie, a potem szturchnął któregoś z leżących obok kumpli. Nie spotkało się to z żadną reakcją, co dodatkowo zirytowało herszta bandy. Kopnął kamrata w zad, spychając go na drugiego bandziora, nic to jednak nie dało.
- Pies wam mordę lizał, zgraja pieprzonych nieudaczników - warknął, po chwili zaś uniósł nieco wzrok i zamilkł. Chyba właśnie zdał sobie sprawę, że poza jego bandycką bracią jesteście tam też wy. Patrzył przez chwilę na ciebie, potem na nieprzytomnego Biosa i znów na ciebie. A potem uśmiechnął się nieprzyjemnie. - No, no. Szczyl też oberwał? To się chyba nie potarguje o twój zgrabny tyłeczek, mała. Zdaje się, że nie masz już ochroniarza, dziewczynko.
Wyszczerzył się wrednie, a zaraz potem... wstał na równe nogi i ruszył w twoją stronę! Dobrze widział opatrunek na twojej nodze, uznał cię więc za łatwy łup. Już właściwie majstrował przy pasku od spodni, pod którymi akurat coś się wybrzuszyło. Nie masz dokąd uciec, Vianne...
Błysk! Nagle całe pomieszczenie zalało jasne, oślepiające wręcz światło! Dryblas syknął cicho, a głos jego skargi zlał się z brzękiem metalu. Moment później coś łupnęło, a bandyta jęknął głucho.
- Jeszcze was dorwę, królewskie popierdółki! - odgrażał się bandyta. - Rozłupię wam czaszki, pierdolon-
Jego tyrada została zduszona i teraz słyszałaś tylko wściekłe pomruki. Wszystko działo się na tyle szybko, że dopiero po fakcie twoje oczy zdążyły przyzwyczaić się do światła i zaczęły rozróżniać kształty w tej plamie jasności. Dryblas siedział po uszy w bryle skalnej, pół twarzy mając przesłonięte jakąś bliżej nieokreśloną masą. W drzwiach okutych blachą stał postawny mężczyzna w beżowym uniformie. Ręce miał splecione za plecami a spojrzenie twarde niczym stal. Za nim na baczność stało dwóch żołnierzy w podobnych strojach, choć były one z pewnością bardziej znoszone i przybrudzone.
- Skoroś taki krzykliwy, to pewnie z chęcią odpowiesz nam na parę pytań - stwierdził mężczyzna na czele i machnął lekko ręką. Jeden z żołnierzy zasalutował przed nim, po czym podszedł do dryblasa, oswobadzając go ze skał. Bandyta próbował uderzyć żołdaka, korzystając z okazji, jednak w połowie ruchu jego ramiona zastygły. Na twarzy mężczyzny odmalowało się zdziwienie, które zaraz musiało ustąpić bolesnemu grymasowi, gdy jego własne pięści zderzyły się z jego kroczem.
On mógł nie dostrzec, ty jednak widziałaś, jak drugi z żołnierzy wykonuje odpowiednie gesty. Gdybyś przyjrzała się własnym pętom, od razu byś zauważyła, że to nie lina tylko metalowe więzy. Dryblas padł jak długi, by po chwili zostać wyniesionym przez obu żołnierzy. Metalowe wrota zamknęły się za nimi i zostałaś sam na sam z dowodzącym nimi mężczyzną. Tak jakby... Nieprzytomnych chwilowo nikt nie liczy.
- Skoro to jedno mamy już z głowy, pozwolę sobie przejść dalej - odezwał się znów tym samym, niezmiennym tonem i raz jeszcze rozejrzał po pomieszczeniu, by ostatecznie znów skupić wzrok na tobie. - Kapitan Dwudziestej Ósmej Dywizji Wojsk Królestwa Ziemi, Lee Sunrei. Mam nadzieję, że nie będziesz stawiała oporu podczas przesłuchania. Wołałbym się później nie tłumaczyć z uszczerbku na twoim zdrowiu.
Nie brzmiało to zbyt przyjemnie, ale czy cokolwiek tu tak brzmiało? Od twoich słów zależeć będzie przyszłość nie tylko twoja, ale też Biosa. Wypadałoby się postarać, prawda?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-04, 22:04

Nie zdążyłam jeszcze dobrze się ocknąć, a tu groziły mi kolejne niebezpieczeństwa. Słysząc znienawidzony od bardzo niedawna głos poczułam przyspieszone bicie serca, ale starałam się być tak cicho, jak to tylko możliwe. A nuż w tej ciemności mnie nie zauważy i dalej będzie próbował ocucić swoich nieprzytomnych towarzyszy? Albo ich dobije, żeby czasami go nie wydali?
...
Nie, no oczywiście, że tak łatwo nie będzie, no przecież by mi było za dobrze... Jego słowa skierowane do mnie wywarły większe wrażenie, niż się spodziewałam
- Nie potrzebuję ochrony, żeby wpierdolić komuś tak żałosnemu jak Ty - wysyczałam, zagryzając po chwili zęby z bólu. Byle tylko nie syknąć, byle nie zauważył słabości... Niestety, obrzydliwy facet zbliżał się powoli, a ja nie byłam w stanie nic zrobić.

Mój tyłek uratował jednak ktoś inny - ktoś, kogo od razu zaklasyfikowałam jako bohatera narodowego. W końcu mnie ocalił, nieprawdaż? Hurra dla niego! Już miałam śpiewać peany miłosne pod jego adresem, kiedy wszystko zepsuł i się odezwał. Skierowałam wzrok ku jego twarzy. Jego spojrzenie nie zachęcało do zwierzeń, ale imię i nazwisko zapewne dzięki temu zapamiętam na długo, jeśli nie na całe życie.

Cóż. Gadkę mamy z Biosem opanowaną, więc nie miałam się czego obawiać, pod warunkiem, że niczego nie spieprzę. Kiwnęłam więc głową
- Vi Wolfpaw, uciekinierka z miasta Ognia. Nie zamierzam niczego ukrywać, obrażeń mam aż nadto. Powinnam się do pana zwracać Kapitanie, po imieniu czy proszę pana? Nie chciałabym pana urazić - mieszanka szacunku, lekkiego przestrachu oraz pokory z pewnością przyniesie skutek. Przynajmniej powinna, miałam taką szczerą nadzieję. Bo jeżeli nie, to już teraz mi się oberwie. Oby nie. Akurat wzmianka o obrażeniach była w stu procentach prawdziwa...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-06, 21:49

Co tu dużo mówić... Dryblas delikatnie się zdziwił, słysząc twoje słowa zwłaszcza wypowiedziane tym tonem. W końcu zapamiętał cię jako tę lękliwą panienkę, która chowała się za Biosem, prawda? Czy to jednak powstrzymywało go przed zrobieniem tego, co planował zrobić? Oczywiście, że nie. Nie zdążył jednak wcielić swego niecnego planu, bo ktoś mu przeszkodził.
Twoim nowym bohaterem został pan kapitan, który raczej nie sprawiał wrażenia przyjaźnie nastawionego. Do kogokolwiek. Dwóch żołnierzy odeskortowało dryblasa, a ty zostałaś ze swym wybawcą. No i przyszła pora na przesłuchanie. Już samo to, w jaki sposób przedstawił ci się kapitan, dawało do zrozumienia, że wojska Królestwa Ziemi mają przynajmniej dwadzieścia osiem dywizji. Sporo, prawda? W każdym razie postawił sprawę jasno - wolałby, byś poszła na współpracę. Ty oczywiście nie miałaś nic przeciwko. Na wzmiankę o twoim pochodzeniu mężczyzna uniósł lekko brew, chwilowo jednak się nie odzywał, pozwalając ci dokończyć swoją wypowiedź. Jakże miło z jego strony.
- Zatem twierdzisz, że uciekłaś ze stolicy Kraju Ognia, tak? - stwierdził tylko i tupnął lekko nogą, by zaraz rozsiąść się na występie skalnym, który wyrósł idealnie za jego plecami. Czyżby mała demonstracja umiejętności? - Jestem ciekaw, jak tego dokonałaś, omijając nasze wojska, które aktualnie oblegają Kapitol. Wyjaśnisz mi ten ewenement?
Chyba celowo pominął pytanie o zwrot, jakim miałabyś się do niego zwracać, jakby było to najmniej istotne w tej dyskusji. Jak jednak wyjaśnić fakt, że w trakcie podróży nie natknęliście się na żadnych żołnierzy? Jak daleko w sumie sięgał tunel, którym Bios wyprowadził cię z Kapitolu? Czy naprawdę był tak dobrze ukryty, że żaden z królewskich się na niego nie natknął? Może jednak ciut pospieszyłaś się z wyjawianiem swojego pochodzenia, zwłaszcza w taki sposób...

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-07, 14:56

Jedną zagadkę mam z głowy. Ten gość z pewnością tka ziemię. Oczywiście, nie miałam złudzeń, że mogłoby być inaczej, ale miło, że teraz mam stuprocentową pewność.
To nie to sprawiło, że moje serce zaczęło bić szybciej. Nawet nie strach przed tym, co mógłby zrobić komuś tak bezbronnemu jak ja. Nie. To jego słowa przeraziły mnie najbardziej. Ismiarr była w niebezpieczeństwie, być może nawet większym niż nasze. Kapitol to nie Ba-Sing-Se, z jego niezdobytymi murami.

Musiałam jednak zając się naszym problemem. Nie mogłam się skupiać na mieście. Lee oczekiwał odpowiedzi, a biorąc pod uwagę, w jakiej jestem sytuacji, odpowiedź mogła być tylko jedna. Już miałam otwierać usta...
... Gdy uświadomiłam sobie, że jeżeli usłyszy prawdę, miasto ognia zostanie zmiecione z powierzchni ziemi. Nie miało znaczenia to, że nawet nie znałam położenia końca tunelu. Bios znał, a ten człowiek z pewnością potrafiłby go przekonać do jego wyjawienia. Jeśli nie prośbą, to torturami.

Generalnie nie powinno mnie interesować, co się stanie z tymi ludźmi. W końcu, jeśli moja misja zostanie ukończona sukcesem, to wszystko i tak się nie wydarzy. Ci ludzie nawet się nie urodzą. A jednak...
Nie potrafiłam skazać ich na śmierć.  
- Wyruszyliśmy tuż przed świtem. Wtedy, kiedy strażnicy są zmęczeni oraz mniej spostrzegawczy. Nie wiedzieliśmy, że Kapitol jest pod oblężeniem, musieliśmy uciekać jak najszybciej. Gdybyśmy wiedzieli... Cóż, nie będę oszukiwać, gdybyśmy wiedzieli, pewnie i tak unikalibyśmy każdego z bronią czy używającego magii. Wystarczy spojrzeć, co chcieli zrobić pierwsi ludzie, którzy nas zauważyli - prychnęłam z obrzydzeniem. To musiało wystarczyć. Jestem dobrym kłamcą, nawet pod presją, ale informacja o oblężeniu zbytnio mnie zaskoczyła. Nawet nie wiedziałam, jak takie coś wygląda. W szkole uczyli tylko o triumfach, nie o klęskach, a jedyne oblężenia, w których brał udział Naród Ognia, kończyły się porażkami, przynajmniej z tego, co udało mi się znaleźć w starych archiwach...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-09, 00:04

Oczywistym było, że wzmianka o oblężeniu Kapitolu podsunie ci takie a nie inne myśli. Mogłaś być pewna, że Ismiarr a także inni mieszkańcy stolicy są zagrożeni. Czy jednak miałaś czas i sposobność, by martwić się o innych? Miałaś rację, że sukces twojej misji sprawi, iż całe to zdarzenie, cała ta otoczka bólu, otarć i perspektywa łamania kości będą tylko senną marą, złudzeniem. W końcu gdy cofniesz się w czasie i przywrócisz do życia Avatara, wszystko, co działo się po jego śmierci włącznie z twoją aktualną sytuacją - zostanie wymazane. A jednak nie potrafiłaś się wyzbyć tych uczuć. Nie umiałaś spojrzeć na cierpienie swych pobratymców i najzwyczajniej w świecie przejść obok niewzruszona. Co jednak mogłaś zrobić?
Kapitan oczekiwał odpowiedzi na zadane pytanie, a ty prawie wpakowałaś siebie i Biosa w jeszcze większe bagno. Zwłaszcza Biosa. Co Sunrei zrobiłby z wiedzą na temat tunelu prowadzącego prościutko za mury Kapitolu? Oczywiście, że by ją wykorzystał i zdobył miasto w zaledwie kilka godzin. Nie mogłaś do tego dopuścić, prawda? Z drugiej strony nie miałaś pojęcia, czym się charakteryzuje i jak przebiega oblężenie. Skąd miałabyś to wiedzieć, prawda? O porażkach Narodu Ognia przecież nikt nigdy nikogo nie uczył. Pomijając już fakt, że obecnie panujący na świecie stan rzeczy był jedną z jego poważniejszych porażek. Mimo wszystko postanowiłaś jakoś wyjaśnić fakt, że nie natknęliście się na żadnego żołnierza podczas ucieczki.
Mężczyzna siedział spokojnie, wysłuchując twoich słów, choć z mimiki jego twarzy ciężko było cokolwiek wywnioskować. Mimo wszystko nie przerywał ci, a po prostu czekał na zakończenie wywodu.
- Wyruszyliście tuż przed świtem - powtórzył powoli, jakby chciał dobrze przeanalizować każdy skrawek tego stwierdzenia. - W takim razie ten wasz Rapidash musi być cholernie szybki, skoro do samego wschodu słońca przebył te kilkadziesiąt kilometrów od Kapitolu. Nie uważasz?
Spauzował chwilowo, jakby dając ci czas, byś doszła do tych samych wniosków. A jakie one były? Ano w sumie takie, że "przed świtem" natknęliście się z Biosem na grupkę zbirów, a niedługo potem złapał was oddział wojsk Królestwa Ziemi. Czyżby więc Rai potrafił się teleportować? A może najzwyczajniej pomyliłaś świt ze zmierzchem, z czego właśnie mogłaś sobie zdać sprawę? Tak czy inaczej wiedziałaś już, że popełniłaś gafę. Bardzo karygodną gafę. Tylko jak z tego wybrnąć?
Mężczyzna westchnął ciężko i machnął lekko ręką ku górze, zaciskając po chwili dłoń. Ty zaś poczułaś, jak wokół twojej uszkodzonej nogi formuje się skalna łapa, która pochwyciła twoją łydkę. Ból przeszył cię silną falą. Mogłaś odnieść wrażenie, że twoja noga jest właśnie miażdżona włącznie z kośćmi, czy jednak było tak w rzeczywistości?
- Zdawało mi się, czy miałaś współpracować? - mruknął pod nosem, a ty odczułaś chwilową ulgę w bólu, gdy ziemny twór po prostu zniknął, uwalniając cię. Odczucie miażdżenia jednak wciąż pozostawało. - Bardzo proszę, byś tym razem była ze mną szczera. Nie chcę cię krzywdzić bardziej, niż to konieczne, naprawdę. Jak zatem ominęliście rozsianych wokół Kapitolu żołnierzy? Zastrzegam, że następnym razem może ucierpieć też twój kolega, przemyśl zatem swoje następne słowa.
Jedna pomyłka, jednak porcja bólu dla ciebie. Chyba niezbyt dobrym pomysłem byłoby narażanie na nieprzyjemności Biosa, prawda? Może choć raz będziesz w stanie jakoś mu pomóc. Wystarczy dobrze zastanowić się nad tym, co chcesz powiedzieć, zanim faktycznie zaczniesz mówić. Lepiej nie popełniać więcej gaf, prawda?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-09, 22:29

Za późno zdałam sobie sprawę z głupoty własnych słów. Ale po wszystkim, co stało się od kiedy wyszliśmy z Kapitolu, miałam prawo do tego. Najpierw ten tunel, potem walka, sen, zbyt krótki, by się nim radować, ucieczka i teraz niewola... To wszystko, plus ból, który odczułam w tej właśnie chwili sprawiły, że coś we mnie pękło. Zaskowyczałam z nadmiaru cierpienia, a potem rozpłakałam się. To było niemal nie do wytrzymania. Naprawdę, naprawdę starałam się to powstrzymać, ale nie byłam już w stanie. Potok słów wylał się z mojego gardła
- Dobrze, już dobrze! Wymknęliśmy się o zmierzchu, boczną bramą, tą nieopodal lasu, korzystając z zamieszania, jakie poczyniły dzikie pokemony na zapach dymu! Nasz cholerny dom spłonął, bo banda facetów z krótkimi penisami chciała powiększyć swoje ego rekrutując mojego brata, tylko po to, żeby wysłać go na pierwszą linię frontu, jak to robili już z wieloma niemagicznymi mężczyznami! Wiesz, jakie to uczucie patrzeć, jak Twój dom płonie, jak Twoja matka nie może się wydostać, jakie to uczucie, gdy parę dni wcześniej dostajesz wiadomość o tym, że Twój ojciec zginął w walce?!? Bo ja wiem! Chcieliśmy tylko dotrzeć gdzieś z dala od tego pierdolonego rozgardiaszu, ale nie, musieliśmy trafić na bandę półgłówków chcących dobrać się do mojego dupska! A potem co? No przecież, że kamienna ściana, próbująca nas zabić, podczas gdy, cholera, UCIEKALIŚMY przed bandytami! CZY JA CI WYGLĄDAM NA WOJOWNIKA, DO CHOLERY? - histeria objęła całe moje ciało. Mieszanie prawdy z kłamstwem było cholernie ryzykowne, ale w tym momencie, gdy zdania wylewały się z moich ust, nie dbałam o to. Tego dnia faktycznie coś płonęło i pokemony były niespokojne. Jestem wręcz pewna, że było jakieś zamieszanie przy bocznej bramie. Musiało być. Jeśli nie, to jesteśmy martwi. My, albo mieszkańcy Kapitolu. Przynajmniej ci magiczni. Chciałam powiedzieć coś jeszcze, ale zorientowałam się, że zamiast słów z moich ust wydostają się jedynie dźwięki przypominające dławienie się pomieszane z dziwnym, niemal nieludzkim szlochem.

Ból, niepewność, strach... Było tego po prostu zbyt dużo dla niedoświadczonej szesnastolatki z sierocińca. O wiele za dużo. Skuliłam się w kłębek, tym samym odmawiając dalszego przesłuchania, wyjąc cichutko w ramię. O dziwo, z moich ust jednak wyszły jeszcze jakieś słowa
- Ja po prostu chcę stąd uciec...
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-14, 14:29

Zmęczenie, ból, cała gama emocji związanych z obecną sytuacją i wszystkim, co składało się na trafienie do tego miejsca - to mogło zamotać ci w głowie. Pomyliłaś świt ze zmierzchem, czego przesłuchujący cię kapitan nie miał prawa wiedzieć, uznał zatem, że próbujesz go oszukać. Karą za to było tylko więcej bólu. Bólu, który wbrew wszystkiemu uwolnił z twoich ust istny potok słów.
Sunrei słuchał tego szybkiego monologu, nie przerywając ci nawet na moment. Jak do tej pory zawsze dawał ci czas na powiedzenie tego, co miałaś do powiedzenia, dopiero potem sam zabierał głos. Nie inaczej było w tym przypadku. W prawdzie na wzmiankę o bracie i rzekomej dezercji Biosa przeniósł spojrzenie na blondyna, przyglądając się mu uważnie. Zmarszczył lekko brwi, ale nie odezwał się, znów patrząc na ciebie. Słuchał o płonącym domu, uwięzionej matce, wieściach o śmierci ojca na froncie, a potem o spotkaniu tych bandziorów, z którymi zastaliście złapani, a także próbie ucieczki. Widział wyraźnie histerię odmalowującą się na twoim zasmarkanym obliczu i do swoich wniosków doszedł. Ty skuliłaś się w sobie, nie mając w zamiarze więcej odpowiadać na żadne pytania, przesłuchujący cię mężczyzna zaś westchnął.
- Jak na parę przymusowych uciekinierów mieliście przy sobie dość niecodzienny ekwipunek... - zaczął spokojnie i właśnie miał dodać coś jeszcze, gdy coś mu przerwało. Stukanie w metalowe drzwi.
- Kapitanie Sunrei, jest pan wzywany do sali obrad. Ponoć to pilne - usłyszałaś z drugiej strony dziwnie znajomy głos. Czyżbyś już go wcześniej słyszała?
Lee wstał niespiesznie, a jego ziemne siedzisko wróciło do poziomu podłogi. Przeczesał palcami czuprynę ciemnych włosów, spoglądając jeszcze przez chwilę na ciebie, po czym skierował się do wyjścia.
- Znajdź dziewczynie i chłopakowi obok niej inną celę. Nie powinni zostawać z tamtymi - usłyszałaś jeszcze, jak wydaje polecenia żołnierzowi. - Raczej nie będzie z nimi problemów, ale dajcie mi znać, gdyby chłopak się ocknął. Muszę się z nim rozmówić...
- Tak jest, kapitanie! - odpowiedział mu ten sam głos, a po nim słyszałaś już tylko echo oddalających się kroków. Wyglądało na to, że zyskałaś chwilę wytchnienia. Na jak długo jednak?

________
Powrót do góry Go down
Vi
Admin
Vi


Join date : 28/09/2020
Liczba postów : 3094
Age : 28
Region : Kraj Ognia
Starter : Vulpix "Senzu"
Profesja : Trenerka/Mag Ognia

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-14, 19:22

Oczywiście, że mężczyzna znalazł lukę w moich kłamstwach. Ekwipunek. Oczywiście, że jak na gwałtowną ucieczkę był zbyt skoordynowany. I na to jednak miałam przygotowaną odpowiedź, jednak nie dane mi było jej wypowiedzieć, bo ktoś zawołał Lee.

Poczułam ulgę, gdy mężczyzna rozkazał nas wyrzucić do innej celi. Zdecydowanie nie zamierzałam robić problemów, zwłaszcza, że chciałam kiedyś opuścić to miejsce. Im szybciej, tym lepiej, prawdę powiedziawszy. Ale przenoszenie nas do innej celi mogłoby być nieco problematyczne. Musiałam też porozmawiać z Biosem - i to zanim się ocknie i go zabiorą. Nasze wersje muszą być spójne. A jeśli nie będą... A jeśli nie zdążę z nim porozmawiać i wersje nie będą spójne, zawsze mogę zwalić na to, że uderzył się w głowę i bredzi. To też był jakiś plan

Gdy tylko mężczyzna wyszedł próbowałam się uspokoić. Niezbyt szybko, ale nie chciałam, by ktokolwiek inny widział, jak bardzo to wszystko mnie dobiło i jak słabo panuję nad swoimi emocjami. Nie było mi to potrzebne. Nie miałam pod ręką nic, co by przypominało chusteczki, dlatego twarz ostrożnie i powoli wytarłam rękawem, pociągając jeszcze nosem. Delikatnie zbadałam nogę - czy to gniecenie kamieniem zaszkodziło? I jeśli tak, to jak bardzo?
Powrót do góry Go down
Kitsune

Kitsune


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 2295
Age : 32
Region : Hoenn
Starter : Growlithe
Profesja : wolny strzelec

Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty2020-11-16, 21:03

Zakończenie przesłuchania było ci na rękę. Może i miałaś gotową odpowiedź w kwestii ekwipunku, nie mogłaś jednak mieć pewności, co dokładnie kapitan miał na myśli. W końcu nie sprecyzował, prawda? Mówił o WASZYM ekwipunku, a nie miałaś pojęcia, co miał ze sobą Bios. Poza przynajmniej dwoma pokeballami i zestawem wytrychów oczywiście. Swoją odpowiedzią mogłaś mogłaś przypadkiem pogrążyć was oboje, nie sądzisz? Tego jednak w najbliższym czasie pewnie się nie dowiemy.
Sunrei musiał udać się do sali obrad, polecił jednak przenieść ciebie i Biosa z dala od reszty. Miałaś teraz choć namiastkę pewności, że nikt ci się nie będzie dobierać do dupy. Po wyjściu mężczyzny miałaś trochę spokoju i mogłaś doprowadzić się do ładu ze swoimi emocjami. Noga wydawała się w porządku, co było niewielkim pocieszeniem, oznaczało to bowiem, że kapitan nie uszkodził jej bardziej. Mimo wszystko pod bandażem nie mogłaś dostrzec, jak bardzo ucierpiałaś w wyniku zderzenia z kamiennym murem. Ktokolwiek cię opatrywał, zrobił to porządnie, dodatkowo usztywniając nogę. O stan uszkodzenia będziesz musiała zapewne spytać, gdy zjawi się któryś z żołnierzy.
Minut mijały sobie, jakby w ogóle im się nie spieszyło. A może po prostu nie dostrzegałaś tego upływu czasu? Tak czy inaczej - nikt nie przychodził, jakby przeniesienie jakichś tam więźniów było najmniejszym z priorytetów. W którymś momencie usłyszałaś od strony Biosa ciche jęknięcie, po którym nastąpiło skrzywienie. Chłopak powoli uchylił powieki i rozejrzał się nieprzytomnie. W końcu jego wzrok padł na ciebie.
- Shei...la... - wyszeptał z lekkim trudem, wyciągając ku tobie rękę. - Ucie...kaj...
Ręka opadła, podobnie zresztą jak ciężkie powieki. Mimo wszystko mogłaś spostrzec ciężki oddech blondyna i rumieniec na bladych policzkach. Gdybyś dotknęła jego czoła, wiedziałabyś stuprocentowo - miał gorączkę. Wyglądało też na to, że majaczył, albo po prostu śniło mu się coś nieprzyjemnego. Czy dlatego zwrócił się do ciebie per Sheila? Czy właściwie zwracał się do ciebie? Tego nie mogłaś być pewna. Mimo wszystko... jeśli Bios ma gorączkę, jego stan nie prezentuje się zbyt kolorowo. Lepiej by było, gdyby ktoś tu szybko przyszedł, nie sądzisz?

________
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty
PisanieTemat: Re: Tempus Fugit Aeternitas Manet   Tempus Fugit Aeternitas Manet - Page 3 Empty

Powrót do góry Go down
 
Tempus Fugit Aeternitas Manet
Powrót do góry 
Strona 3 z 16Idź do strony : Previous  1, 2, 3, 4 ... 9 ... 16  Next

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Strefa Gry :: Przygody :: ☀ MG Kitsune (2/3)-
Skocz do: