IndeksIndeks  PortalPortal  SzukajSzukaj  RejestracjaRejestracja  ZalogujZaloguj  

 

 Jacks of Hearts: Journeys in Kalos

Go down 
3 posters
AutorWiadomość
Lumière

Lumière


Join date : 09/08/2020
Liczba postów : 699
Age : 25
Region : Unova
Starter : Igglybuff
Profesja : Człowiek Renesansu

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-09-17, 16:20

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos 7a7518e466f2eb911e93e1ef970fbe8b--madagascar--circus-art

W poprzednich odcinkach
Podczas standardowego treningu na plaży - Jazon spotyka tajemniczego chłopca imieniem Samuel, którego zaatakował Spearow. Jak się okazało młodzieniec został osierocony i okradziony z rodowego ostrza. Wprawdzie niechętnie - Jazon zgadza się przyjąć Samuela na ucznia, by pomóc mu dokonać zemsty. Niestety w konwersacji przerywa im tajemnicza dziewczyna - Veronica oraz jej Corviknight. W wyniku dłuższej konfrontacji Jazon zdaje sobie sprawę z różnicy sił, jednak udaje mu się porozmawiać z Veronicą na tyle, by wzbudzić w niej wątpliwości. Jak się okazało Ronnie obwiniała Jazona o uwięzienie Vernona - jej brata, a partnera Jazona z Organizacji. Ich walkę przerywa tajemniczy kowboj imieniem Jake Marshall, który sprawia, iż Ronnie ucieka z olbrzymią prędkością. Po krótkiej wymianie zdań Jazon, Sam i Marshall ruszają w pogoń. Robią przystanek na niewielkiej wyspie muzycznej, gdzie Marshall wyjaśnia Jazonowi motywy Ronnie i jej powiązania z Marshallem oraz ku zdziwieniu wszystkich - z rodziną Sama. Jak się okazało wszystko to jest splątane w przedziwną sieć, za którą najpewniej odpowiada Organizacja. Na wyspie Jazon poznaje Tunera - informatora Marshalla, który jest świetnym muzykiem z własną wytwórnią i rozgłośnią radiową. Dzięki informacjom od niego Jazon dowiaduje się, że musi powstrzymać Ronnie przed potwornym błędem. Rozdziela się z Marshallem i rusza w kierunku Coumarine, by odciąć drogę Veronice. Na miejscu poznaje energiczną rolkarę - Korrinę...

Jackie dociera do Lumiose, gdzie od razu urzeka ją lokalna kuchnia. Po krótkiej degustacji - postanawia udać się do Profesora Sycamore'a i podziękować mu za PokeDex. Jak się okazuje Profesor bada jakieś przedziwne stworzenia, które wydzielają cudowny zapach. Jackie korzysta z atrakcji miasta i bierze udział w polowaniu na klauny. Dzięki swojej intuicji udaje jej się zdobyć nagrodę główną - możliwość wzięcia udziału w spektaklu grupy cyrkowej. W międzyczasie odwiedziny u braciszka Loeisa, który prosi ją o pomoc w zbadaniu owej grupy za podejrzeniem działalności przestępczej. W międzyczasie nasza zdolna kuchmistrzyni bierze udział w eliminacjach do Master Chefa, gdzie poznaje wiele znanych osobistości w tym Charlotte - członkinię Circus of Madness. Dzięki swoim niebagatelnym umiejętnościom - Jackie dostaje się do konkursu i otrzymuje zagadkę, która ma wskazać położenie tajemniczych składników... Tymczasem czas zechciał, że zbliżał się spektakl! Jackie poznaje trupę Circus of Madness, w tym jej właściciela - Davenheima. Jak się okazuje, ktoś sabotuje występ... tylko dlaczego?


Dzisiaj
Korrina podekscytowana poznaniem Jazona wyjaśniła mu, że ludzie na rolkach dobrze się bawią. Postanowiła go wsadzić na rolki, a biedny szermierz niespecjalnie miał wiele do gadania. Korrina próbowała go nauczyć jak się jeździ na rolkach. Jak się okazało nim Jazon się obejrzał, Korrina zabrała go na długą przejażdżkę po regionie. Po drodze Jazon wyjaśnił jej, dlaczego się śpieszy, jednak dziewczyna tylko nakręciła się bardziej i postanowiła pomóc mu odciąć drogę Ronnie! Pędzili bardzo szybko przez Kalos, aż dotarli w okolice Lumiose.
-No dobra, to poszukajmy tej Twojej Veronici!- powiedziała z uśmiechem i zaczęła ciągnąć Jazona po mieście. Kręciło się w głowie, a Twoje nogi niemal Ci odpadały, więc postanowiliście usiąść i porozmawiać.
-No, chwila odpoczynku i wracamy do jazdy! Staniesz się mistrzem!- Jazon wątpił w te słowa i to ostro, ale ledwo mógł wziąć oddech, by odpowiedzieć Korrinie.
-To jak ona wygląda? Po czym ją poznać? - jej monolog przerwał Samuel, który cały ten czas próbował za wami nadążyć. Właśnie w tym momencie upadł na zadek i zaczął dyszeć.
-Czy to.... Już.... Lumiose?...- wykrztusił z siebie. Korrina wyglądała na zdeterminowaną, by wkrótce wznowić waszą podróż, więc w dobrym tonie byłoby spróbować coś z siebie teraz wykrztusić!

***
Jackie przechadzała się po cyrku, gdzie faktycznie ktoś sabotował występ. Jak się okazało Mr. Carrot nie wiedział co ma zrobić. Jego suchary nie pomogą na pewno, a sam dyrektor Davenheim nie wiedział, co się dzieje. W końcu Jackie postanowiła usiąść i wziąć oddech. Gdy tak wsłuchiwała się w  wiatr i odgłosy natury - nagle usłyszał głośny... krzyk? Gdy się obróciła ujrzała pędzącego na rolkach jegomościa o zielonych włosach, którego prowadziła blondynka w kasku. Tuż za nimi jechał dzieciak... no może kawał za nimi. Kobieta zatrzymała się w bezpiecznej odległości, jednak zielony jegomość nie miał tyle szczęścia i gdy próbował wyhamować - uczynił to zbyt gwałtownie zaliczając salto i lądując na Tobie. Wywróciliście się, ale na szczęście poza kilkoma siniakami nikomu nic się nie stało. Obecnie leżałaś na dość niewygodnym chodniku, a szermierz opierał się nad Tobą. Wasze twarze dzieliło parę centymetrów. Nagle w tę lukę wcisnął się Sewaddle, który postanowił opluć szermierza siecią za zaatakowanie jego Pani!
-Mistrzu, jesteś cały? Czy Pani nic nie jest? Przepraszamy! - powiedział zdyszany Samuel, który dopiero co dojechał do reszty.
-Ojojojoj, przepraszam bardzo! Jazz dopiero się uczy! To moja wina, jako nauczycielki... - powiedziała zrozpaczona Korrina i pomogła wstać zielonowłosemu. Samuel pomógł natomiast wstać Jackie.
-Nazywam się Korrina, a to Jazon i Samuel. Jeszcze raz bardzo Cię przepraszam... byłam w takim pośpiechu, że nie pomyślałam, żeby nauczyć Jazza hamować... - powiedziała z błagalno-przeprosinowym wzrokiem.

Wasze losy splotły się w najbardziej niecodzienny sposób. Przed wami wspaniała przygoda... nareszcie wspólna... skorzystajcie z chwili oddechu, gdyż niebawem zacznie się wasz rollercoaster.


Part 1:
Powrót do góry Go down
Jacqueline

Jacqueline


Join date : 23/08/2020
Liczba postów : 244
Age : 29
Region : Kalos
Starter : Minccino
Profesja : In progress

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-09-17, 19:01

No i co teraz zrobić? Troupe cyrkowa zaczęła się kłócić i wdawać w zażartą dyskusję co teraz powinni zrobić. Monsieur Carrot nie wiedział do końca jak nad sytuacją zapanować… A Jackie - średnio tu pasowała. Z największą przyjemnością by pomogła, ale największy mankament był tu taki, że nikt nie wiedział jak. Dziewczyna jeszcze chciała podejść do Charlotte porozmawiać, jak o to prosiła, ale w obecnej sytuacji… Chyba byłoby to nie na miejscu, pas vrai? Także po krótkiej rozmowie ustaliła z dyrektorem cyrku, że wpadnie później jak sprawa się trochę uspokoi, a póki co powinna pójść na zewnątrz, złapać oddech.

Wyszli więc całą gromadką z cyrku i po przejściu długiej ulicy, Jackie przysiadła na ławce, opierając się plecami o ciemną deskę za sobą i wzdychając ciężko. Cinnamon rozwaliła się jej na ramieniu z podobnym westchnieniem, w pełni rozumiejąc dlaczego jej ludzka przyjaciółka jest taka zmęczona. W końcu tyle się dzisiaj stało, a tutaj co? Zamieszanie w cyrku i kłótnie i… Przydałoby im się trochę odpoczynku. Albo i drzemka? To chyba pomyślał Yamper, bo wskoczył na ławkę obok, kładąc głowę na kolanach Jackie a oba robaczki przytuliły się do jego puszystej, żółciutkiej jak słoneczko, kryzy. Dziewczyna uśmiechnęła się na ten widok i głaszcząc swoich przyjaciół, sama oddała się zamyśleniu. Spotkała się z bratem oraz z Profesorem, tutaj udało się jej nawet wygrać konkurs gotowania! Poza tym, Loeuis prosił ją o pomoc w odkryciu jakiejś kryminalnej szajki, która prawdopodobnie skrywała się w cyrku - Jackie jakoś nie chciało się wierzyć, że tak wspaniali ludzie i Pokemony mogliby być źli, ale Loeuis nigdy się nie mylił. Musiałaby mieć oczy szeroko otwarte… Tak jak przy rozwiązywaniu zagadki, za którą dostała wspaniałą nagrodę~! A jeśli o nią chodzi, to czym dokładnie to prix było? Jackie wyjęła Insect Plate ze swojej torby, przyglądając mu się w zamyśleniu. Ładny odcień pastelowej zieleni zdobił ten lśniący bloczek, który naprawdę był bardzo płaską i lekką… Cegiełką? Nie miała pojęcia do czego mógł służyć, ale gdzieś tam w dołku czuła, że lepiej będzie trzymać go przy sobie! A z czego był zrobiony? Trudno było powiedzieć… Skoro to Insect Plate, prawdopodobnie przydałby się do czegoś Senchy albo Momo? Może jakoś wpływa na Pokemony-Robaczki? Dziewczyna przysunęła w stronę Sewaddle Plate a robaczek zwrócił na obiekt czarne oczka koralików i próbował ugryźć gładką powierzchnię. Pomarańczowy nosek obwąchał Plate i Pokemon uniósł wzrok na dziewczynę. Jacqueline zaśmiała się cicho.

- To nie jest jadalne Ma Feuille~ - pogładziła Sen po żółtej główce. Joltik również ciekawy, obejrzał obiekt, mrugnął i jego niebieskie oczka wpatrzyły się w Jackie wyczekująco. Wzruszyła ramionami, pakując z powrotem Insect Plated bezpiecznie na dno torby.  - Nie mam pojęcia Momo do czego to służy… Ale czas nam pokaże, prawda~? - uśmiechnęła się do nich i uniosła głowę w górę. Takie piękne popołudnie, z czystym, ciepłym niebem… Uniosła ramiona w górę, przeciągając się i już w o wiele lepszym humorze rozsiadła się na ławce. W końcu zasłużyli na odpoczynek, od to! Chwila drzemki dla nich i moment przemyśleń dla niej… Ponieważ co by mogła teraz Jackie zrobić? Mogłaby czekać aż cyrk coś ustali, ale może lepiej byłoby znaleźć jakiś motel na nocleg, by nie zostali wieczorem bez miejsca do spania. Acz z drugiej strony, może w nocy będzie się tyle dziać, że nie będzie mowy o spaniu~? Oczami wyobraźni zobaczyła tańczące pokemony na cyrkowej scenie… Ale właśnie tak w połowie marzeń, zaburczało dziewczynie w brzuchu. Gaufre uniósł ucho i oblizał nos, a Cinnamon ziewnęła na ramieniu Jackie. Właściwie nie tak dawno wszyscy jedli coś dobrego na MasterChefie, ale potem było mnóstwo biegania, skakania i gonienia za klaunami by dostać bilety. Nic dziwnego, że zgłodnieli ociupinkę. Troszkę. No, może trochę bardziej niż trochę~!  Jacqueline zadecydowała, że to właściwa pora na obiad. - J'ai comme un petit creux~ - dziewczyna przemówiła, układając pokemony na ławce i wstając, by zaprezentować im swój plan. Lumiose City w końcu słynęło z kawiarenek i przytulnych restauracji, na pewno znajdą coś pysznego~

Jackie otrzepała ubranie, złożyła razem dłonie i otworzyła usta, by powiedzieć wszystkim, że będą zbierali się na obiad - gdy ostrzegawczy krzyk zwrócił ich uwagę - dosłownie każdy zastrzygł uszami! Dziewczyna zdążyła ledwie odwrócić głowę w stronę z której dobiegał ten głośny odgłos, bo zaraz zielona sylwetka tuż przed nią rozmyła się i z impetem wylądowała na niej… Poczuła uderzenie najpierw z przodu, gdy ktoś na nią wpadł i zaraz potem boleśnie obiła sobie tylne części ciała. Lądowanie na brukowanej kostce nie było zbyt przyjemne! Jackie czuła się tak jak na lekcji samoobrony, gdy Sanson prowadził trening i zanim złapała podstawy, to parę razy wylądowała tak na materacu. Choć, oczywiście, chodnik nie był tak miękki jak materac… Oraz ktokolwiek na niej leżał był dość ciężki i nie potrafił się z niej zgramolić! Nie to, by miała temu komuś za złe, cały ten wypadek też ją trochę zmieszał i chyba będzie potrzebowała sekundy by wstać i poukładać sobie w głowie - co się właściwie stało…

- Aïe, aïe, aïe… - bąknęła cicho dziewczyna otwierając oczy. Musiała kilka razy zamrugać, by wzrok odzyskał ostrość… Ktoś się opierał na rękach nad nią na chodniku, z głową tak blisko, że gdyby teraz spróbowała się podnieść to ich przestrzeń osobista przestałaby istnieć. Ojojoj… Chwilę wpatrywała się z niedowierzaniem w osobę przed sobą, a jej policzki zaczął pokrywać ładny, malinowy rumieniec jeszcze zanim głowa zarejestrowała kto na nią wpadł… Zaraz. Zaraz! Jackie przecież znała tę przystojną twarz~! Fioletowe oczy rozszerzyły się w radosnym zdumieniu i mógł jej nawet umknąć miękki chichot. Pomimo bardzo niewygodnego ułożenia, oraz nietypowej sytuacji - która dla każdej innej osoby byłaby dość krępująca, ale nie dla niej -  dziewczyna szczerze ucieszyła się, że zobaczyła znajomego szermierza. Te zielone włosy, blizny oraz kolczyki były trudne do przeoczenia~ Dlatego jej twarz rozjaśnił uśmiech i Jacqueline uniosła jedną rękę, by lekko pomachać, choć cały czas leżała na ziemi. - Chyba nie to mieliśmy na myśli, gdy powiedzieliśmy, że musimy jeszcze kiedyś na siebie wpaść~ - zaśmiała się łagodnie i już chciała coś dodać, gdy zdała sobie sprawę, że zrobili małe zamieszanie. A to głównie przez to, że Sencha bohatersko zeskoczyła z ławki i wpełzła na policzek Jackie, używając String Shot by odpędzić od dziewczyny napastnika! Oczywiście, to był tylko wypadek, ale mały robaczek musiał przestraszyć się nie na żarty… Biedny Jazon został opluty długą, lepką, białą pajęczyną! - Non non, Ma Mie, nic się nie stało! - uspokajała Jackie, w końcu gramoląc się spod szermierza. O jeju…

Wciąż siedząc na chodniku głaskała robaczka, który to na zmianę łypał oczkami na Jazona, to przestraszony patrzył na dziewczynę. Sen musiała się bardzo przejąć. Rzeczywiście, zrobili małe zamieszanie… Na ławce Cinnamon głośno tłumaczyła coś Momo i Gaufre, bo oboje już strzelali iskrami - ale pod wpływem jej słów Pokemony uspokoiły. Musiała im wytłumaczyć, że Jazon nie zrobił tego specjalnie~ Jackie ucałowała Senchę i położyła ją sobie na ramieniu, a spłoszona Sweaddle schowała się pod jej loczkami, owijając swoje ciałko wokół szyi dziewczyny. W ich stronę dobiegły właśnie dwie osoby - chłopiec, na oko młodszy od jej najmłodszego brata, ale za to z piękną jaskrawą, czerwonobrązową czupryną - oraz blondynka śmigająca na wrotkach. Ją akurat Jackie znała! No, nie osobiście oczywiście, ale co jakiś czas w telewizji pokazywali kalosiańskich Liderów Sal~ To ci dopiero, czyżby liderka typów Walczących upatrzyła sobie Jazona, jako wojownika, i zdecydowała się nauczyć go jazdy na wrotkach~? Jackie uśmiechnęła się na tę myśl.

- Oh non, nic się nie stało! Wypadki się zdarzają~ - złagodziła od razu dziewczyna. Oprócz paru siniaków oraz odrobiny kurzu tu i ówdzie, była cała i zdrowa. A nawet jeśli, miała zbyt dobry humor by się tym przejmować - rumieniec jeszcze nie zszedł jej z twarz. - Ah, dziękuję Ci bardzo~ - uśmiechnęła się do chłopca, który użyczył jej swojego ramienia by mogła wstać - Samuel, tak? Jesteś niezwykle silny jak na swój wiek~ - pochwaliła go szczerze, otrzepując swoje ubrania, by doprowadzić się do porządku. Jazon tymczasem musiał znowu ustać na butach z kółkami na podeszwach! Mając przy tym głowę oklejoną pajęczyną, to dopiero sztuka… Hmm, tak naprawdę niewiele się zmieniło odkąd się ostatnio widzieli, ale dobrze było go spotkać! I porozmawiać też będzie miło, ale najpierw trzeba będzi go trochę doprowadzić do ładu… Minccino idąc z pomocą wskoczyła na ramię szermierza i mrucząc wesoło po swojemu zaczęła łapkami zgarniać wystrzelone przez Senchę nitki. Sewaddle pisnęła cichutko coś z jej ramienia a rozczulona Jackie pogłaskała robaczka. - Sencha Cię bardzo przeprasza! - przetłumaczyła dziewczyna w imieniu swojej pupilki, podchodząc do chłopaka. Puszyste łapki Cinnamon nie radziły sobie z klejącą pajęczyną tak dobrze jakby chciała. Jackie uniosła dłonie. - Poczekaj Ma Cannelle, pomogę… Nie ruszaj się przez chwilę Jazon~ - powiedziała z pewnym rozbawieniem, ściągając warstwę białych pajęczyn. Szermierz zawsze był wysoki, ale kółka dodały mu kilka centymetrów i Jackie musiała stanąć na palcach by pomóc swojej partnerce w naprawie wizerunku zielonowłosego. No! W końcu zdjęły wszystko - prawie wszystko - i zadowolona dziewczyna zrobiła krok w tył by przyjrzeć mu się uważniej. - I gotowe. Od razu lepiej~ - Jacqueline złożyła razem dłonie, uśmiechając się ciepło.

To dopiero było spotkanie~

Powrót do góry Go down
Jazon

Jazon


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 42
Age : 25
Starter : Magnemite

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-09-19, 22:24

Jazda na rolkach jest zabawą, tak przynajmniej tłumaczyła szermierzowi Korrina. Jazon jednak nie miał w swoim życiu czasu na zabawę. Jego uwaga od zawsze skupiona była na obowiązkach, pierw tych wyznaczonych mu przez przełożonych, zaś później po ucieczce - na zarobieniu na życie, treningu, a także dążeniu do ... no właśnie do czego zielonowłosy dążył, sam jeszcze nie wiedział. Już miał się grzecznie pożegnać i odwrócić się nie pięcie, jednak nie dostał tej okazji, gdyż nowa "koleżanka" Jazona porwała go za rękę i wsadziła w rolki. Chłopak nie miał nic do gadania, a wszelkie próby odmowy były szybko i bezwzględnie uciszane przez Korrinę. Szermierz znał dobrze taki typ osób z przeszłości, z tym że wówczas pozbywał się takich ludzi. Nie pozostała więc nic innego Jazonowi jak przestać się opierać i popłynąć z prądem. Szermierz dosyć szybko opanował podstawy poruszania się w nowym obuwiu, wszak było to nic przy tym co robił w przeszłości. Dziewczyna jednak momentami tak szarpała, że Jazon zaczął obawiać się, że się ośmieszy wpadając w jakieś drzewo lub co gorsza - w nic nieświadomą osobę. Zielonowłosy skupił więc całkowicie swoją uwagę na jeździe, jedynie odpowiadając zdawkowo co jakiś czas dziewczynie na jej pytania. Ba! Tak się odłączył, że nie zdawał sobie sprawy kiedy opowiedział nowo poznanej osobie dokładnie co właśnie robi, przekazując wszystkie szczegóły dotyczące sprawy Ronnie. Podczas tej drogi całkowicie zapomniał o Samuelu, którego desperacko próbował dogonić swojego mistrza.
Nim się obejrzeli dotarli prosto do Lumiose. Korrina dała zielonowłosemu chwilę wytchnąć. Usiedli na ławce, a Jazz próbował złapać oddech, gdyż tak bardzo skupił się na tym, żeby nie zaliczyć "gleby", że ograniczył oddech do minimum i zaczął delikatnie odczuwać objawy niedotlenienia organizmu. Na całe szczęście towarzysząca dziewczyna zaczęła mówić, a jedno zdążył już zauważyć - Korrinie gęba się nie zamyka jak już zaczyna mówić. Miał więc chwilę żeby złapać oddech i ... zdać sobie sprawę, że najwidoczniej mu też się gęba nie zamykała podczas jazdy. Jazon nie miał jednak czasu, żeby załamywać ręce nad swoją nieroztropnością, gdyż dostrzegł ledwo żywego Samuella. Chłopak wyglądał jakby właśnie odwiedził najgłębsze otchłanie piekielne i dopiero co je opuścił.
- Na to wygląda Sam. Złap oddech, żebyś nam przypadkiem nie zemdlał - odpowiedział, jednak słowa skierowane do jego przyszywanego ucznia dotyczyły też samego Jazona.
Jak się jednak okazało Korrina miała odrobinę inne plany i za nic miała opadającego już z sił Jazona i ledwo żyjącego chłopca, który im towarzyszył, gdyż porwała zielonowłosego w dalszą drogę. Jazon zaczął już coraz bardziej łapać jak jeździć na rolkach, więc zdecydował się przeznaczyć część swojej uwagi Korrinie i zaczął jej opowiadać (tym razem już świadomie) na zadawane przez nią pytania. Zastanawiał się w tym czasie dlaczegóż to dziewczyny tak bardzo lubią wciskać się innym w życie bez zgody. Przypomniał sobie w tym czasie, że jednak nie wszystkie kobiety takie są i przypomniał sobie tą jedną, która była inna i ... jego myśli totalnie odleciały w dal w stronę pewnej rodowitej Kalosanki ... No i oczywiście jak to w przypadku naszego zielonowłosego musiało dojść do czegoś niespodziewanego właśnie w TYM momencie. Poczuł tylko, jego ręka nie jest już ciągnięta przez Korrinę i nim zdążył zorientować co się dzieje ujrzał przed sobą osobę, na którą jeśli nic by nie zrobił wjechałby z ogromnym impetem, co mogłoby skończyć się dosyć nieprzyjemnie. Zebrał więc całe swoje doświadczenie w jeździe na rolkach jakie zebrał dzisiejszego dnia i ... nie zdołał się zatrzymać, ani uniknąć dziewczyny. Żeby było ciekawiej, zamiast tego stracił całkowicie panowanie i poczuł, że jego nogi odrywają się od ziemi, żeby zaraz po tym dostrzec niebo po czym znowu osobę na którą leciał i ... zaraz, przecież to nie możliwe. Zielonowłosemu wydawało się, że osoba, która za moment zaliczy z nim "bliski kontakt"" to Jackie. Prawdopodobnie był to wynik niedotlenienia i szoku i ma teraz jakieś zwidy ... Chociaż jeśli tak by było, to dlaczego widział akurat tę dziewczynę. Znaczy się, nasz "zielony przygłup" doskonale wiedział dlaczego, ale też i ... nie wiedział. Ogólnie nie polecam wchodzić mu do głowy, po jest tam straszny rozgardiasz, zupełnie jak w pokoju dwudziestoczteroletniego nerda bez dziewczyny. Znaczy ... mniejsza. Każdy mógł się domyślić już wcześniej ale ... Jazon z impetem wleciał w Jackie i zatrzymał impet uderzenia na swoich łokciach. Uderzenie było tak silne, że szermierz miał przez sekundę wrażenie, że słyszał odgłos kruszenia się kości ... albo pękania asfaltu, dźwięki te bywają podobne, a już na pewno kiedy właśnie twoja twarz znajduje centymetry od najcudowniejszej istoty jaką spotk... Może nie rozdrabniajmy się nad tym co się właśnie zaczęła dziać u Jazona w głowie, bo dzisiaj nie skończymy tego. Szermierz przetarł oczy ze zdumienia.
- Jacki ... - nie skończył mówić, gdyż jego twarz została calusieńka oblepiona przez Sewadla, co spowodowało nagły odskok u szermierza i wylądowanie na swoim zadku. Jazon zaczął nerwowo zrywać sieć ze swojej twarzy, żeby jeszcze raz móc spojrzeć na Jackie i upewnić się, że faktycznie Jackie to Jackie. Zielonowłosy zamrugał kilka razy i nie wydawało mu się! Przed nim naprawdę stała Jaccqueline ... no może nie stała, tylko leżała, ale była! Język uciekł Jazonowi, poczuł że jego twarz robi się ciepła i nie wiedział co miałby teraz powiedzieć ... Gamoń nie zdawał sobie sprawy, że zazwyczaj kiedy w kogoś się wjedzie to mówi się przepraszam. Na całe szczęście świadomi byli tego kompani szermierza, którzy od razu zaczęli przepraszać. Pierwszy ruszył Sam, który jak tylko dostrzegł, że zbliżają się kłopoty zebrał się w sobie, żeby doścignąć swojego mistrza. Znalazł też dosyć tlenu w płucach żeby mówić w miejsce Jazona, jednak ten miał wrażenie, że chłopak więcej nie będzie w stanie już z siebie wydukać, gdyż brzmiał jakby się dusił. Następna wyskoczyła Korrina, która również przepraszała zarówno za naszego szermierza (bo ten jak tylko spotkał swoją chérie to zapomniał języka w gębie) i jak za swoją nieuwagę pomagając w tym czasie wstać Jazonowi. Chłopak zaczął już dochodzić do siebie i chciał podbiec, żeby pomóc Jackie, jednak uprzedził go w tej sytuacji Samuel. Jakby ktoś teraz spojrzał w oczy zielonowłosego (a na jego szczęście Korrina i Sam byli skupieni na Jackie, zaś ona na pomagającemu jej powstać chłopcu), to dostrzegł by najprawdziwszą żądzę mordu, zupełnie jakby nigdy nie opuścił organizacji przestępczej, w której to był znany jako Reaper. Szybko jednak wrócił do normalności na wskutek ... dziwnie znajomego wrażenia, że ktoś ich właśnie obserwuje. Nie miał jednak teraz ochoty, żeby się na tym skupiać, w końcu Kalos powinno być względnie bezpieczne za sprawą rodzinnego biznesu ojca Jackie. Właśnie! Wróćmy już do naszej parki, gdyż to teraz jest istotne.
- Nie da się ukryć. Następnym razem życzmy sobie przypadkowego dostrzeżenia się w jakimś parku, zamiast tego całego wpadania na siebie- zielonowłosy próbował zażartować, co znając jego zdolności komunikacyjnie musiało być ... intrygujące. Szermierz dostrzegł też Cinnamon, do której się uśmiechnął, chcąc się tym samym zarówno przywitać, jak i podziękować za zatrzymanie pokemonów przed dalszym atakowaniem zielonowłosego. Jazon postanowił szybko przedstawić osoby, które z nim były, i które wcześniej próbowały załagodzić sytuację (co akurat na całe szczęście w tej sytuacji nie było potrzebne, zważywszy na uczestników wypadku).
- Pozwólcie że was sobie przedstawię. Dziewczyna na którą wpadłem nazywa się Jacqueline i jest moją ... - Jazon zrobił tutaj króciotką pauzę samemu zastanawiając się, jak powinien nazwać ich relację - bliską przyjaciółką. Chłopak ma na imię Samuel i pomagam mu w jego problemach, jednocześnie pokazując co nieco jak władać mieczem. Dziewczyna na wrotkach ma na imię Korrina i ... - szermierz chciał coś jeszcze powiedzieć o blondynce, ale w zasadzie zdał sobie sprawę że nic o niej nie wie, a ugryzł się w język przed powiedzeniem że jest strasznie nachalna i narwana, gdyż miał dziwne wrażenie, że nie skończyło by się to dla niego to dobrze ... dlatego też nic nie powiedział więcej.
- Szczerze powiedziawszy, nie sądziłem, że przyjdzie nam się tutaj spotkać. Mógłbym spytać, co cię tutaj sprowadza, ale jakby nie spojrzeć pochodzić i podróżujesz po Kalos, a to ja ostatnio siedziałem w Unovie. Zresztą mniejsza o to. Cieszę się że mogę cię zobaczyć - powiedział Jazon, mając w głowie myśl, że chciałby objąć Jackie, co spowodowało ukazanie się kolejnego rumieńca na twarzy szermierza, zaś jego wzrok uciekł na ziemię. Szermierz jak zwykle nie potrafi ukryć tego co w jego sercu się znajduje ... jak do tego nie doszło, że jeszcze cały świat nie wie o jego uczuciach (z których chłopak chyba sam nie zdaje sobie do końca sprawy) to szok i niedowierzanie. Chłopak tak bardzo skupił się na Jackie, że zapomniał ściągnąć z siebie całą sieć, więc Minccino podleciała, żeby pomóc mu. Jazon przypomniał sobie, jak miłe w dotyku miała futerko Cinna i bardzo zaczął zazdrościć Jackie, że ma tego cudownego pokemona tylko dla siebie.
- Ależ nie masz za co przepraszać. To dobrze, że twój pokemon odruchowo staje w twojej obronie. Musi cię bardzo kochać - uśmiechnął się mówiąc i dodał. - Dobrze, że Sword jest w ballu, bo gdyby nie to, pewnie poraziłby mnie, za brak uwagi i roztropności podczas jazdy, a drugi raz za wpadnięcie w ciebie w taki sposób - Jackie nie dała mu dokończyć. Zaczęła się zbliżać w stronę zielonowłosego, aby pomóc Cinnamon w zdjęciu sieci, która przylepiała się puszystemu pokemonowi do jej futerka. Jazz zaniemówił w tym momencie. Drugi raz tego samego dnia mógł przyjrzeć się Jackie z tak bliskiej odległości. Nie wiedział, czy jest teraz bardziej zawstydzony bliskością dziewczyny, jest mu głupio, że doprowadził do takiej uwagi, czy może cieszy się z tego obrotu spraw. Jazon dostrzegł, że Jackie miała problemu z dosięgnięciem niektórych sieci, zwłaszcza, że szermierz nadal miał problemy w nieruchomym staniu na rolkach, więc postanowił jej pomóc. Jazon przyklęknął na prawym kolanie, alby ułatwić dziewczynie dostęp do sieci, nie zdając sobie też sprawy, jak to mogło zostać odebrane zarówno przez samą Jackie, jak i przez Korrinę i Sama. - Tak powinno być ci łatwiej - powiedział tylko z szczerym uśmiechem na ustach. Prawdopodobnie po dzisiejszym dniu Sam nie będzie już miał go za takiego twardego jak wcześniej, skoro wystarczyła para pięknych, błyszczących fiołkowych oczu, żeby zmienić szermierza w miękką kluchę. - Bardzo ci dziękuję za pomoc ... no i przepraszam, że tak ostentacyjnie wpadłem na ciebie. Nic ci się nie stało? Na pewno jesteś cała? - Jazon zaczął zmartwiony dopytywać, czy przypadkiem nie skrzywdził jedynej osoby, której skrzywdzić by nie chciał. Zielonowłosy nadal nie mógł uwierzyć, w to jak doszło do tego spotkania. W głowie miał już kilka scenariuszy na ich wspólne spotkanie, w jakieś przyjemnej scenerii, na plaży, bądź w parku ... bez obecności osób trzecich ... w gruncie rzeczy miał plany na wspólną randkę z Jackie ... jednocześnie będąc nieświadomym, że to byłaby randka ... w zasadzie ... czy on w ogóle wiedział, czym jest randka ... Lepiej byłoby się w to nie wgłębiać. - Może to mała rekompensata, ale może pozwoliłabyś sobie w ramach przeprosin postawić lody, albo kawę? - zaproponował Jackie, totalnie zapominając po co przybył do Lumiose City i o całej aferze związanej z Veronicą i Vernonem.
Powrót do góry Go down
Jacqueline

Jacqueline


Join date : 23/08/2020
Liczba postów : 244
Age : 29
Region : Kalos
Starter : Minccino
Profesja : In progress

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-09-23, 18:02

Jacqueline naprawdę nie spodziewała się, że tak długi dzień zakończy się tak wspaniałą niespodzianką. To znaczy - przemiło było jej zobaczyć znajomą twarz, aż się zrobiło jej troszkę za ciepło gdzieś w sercu, ale mniejsza o to! Tyle było rzeczy, które chciała od Jazona usłyszeć i tyle powiedzieć, co robiła, kogo spotkała…

- Aż tak źle nie było~ - upewniła chłopaka Jackie otrzepując kolana i pokazując, że jest cała i zdrowa. Przy okazji pogłaskała trochę Sewaddle, która ciągle nieśmiało chowała się pod jej włosami. Robaczek na początku chciał dzielnie chronić swoją przyjaciółkę, ale widząc, że działał niepotrzebnie, speszył się i bał wychylić nosek spod fioletowych loczków. Kochany malec~A samej Jackie nic nie było, parę sińców tu i tam, otrzepała się już z kurzu i voila~ Była gotowa do dalszej rozmowy jakby nic się tu nie stało. Gdy Jazon zaczął wszystkich przedstawiać Jackie zdała sobie sprawę, że zignorowała wcześniejszą wymianę uprzejmości. - Ah, nie przedstawiłam się, je m'excuse… - powiedziała z niejaką skruchą by zaraz się wesoło uśmiechnąć - Mam na imię Jacqueline, ale można mówić do mnie Jackie~ Znamy się z Jazonem już od dłuższego czasu, ale do tej pory spotkaliśmy się tylko kilka razy… - podrapała się po zaróżowionym policzku. - Nie myślałam, że od tak na siebie tutaj wpadniem~ - splotła razem dłonie a Cinnamon zachichotała z ramienia Jazona. Swoje zainteresowanie Jackie przekierowała po kolei na osoby, które zielonowłosy przedstawiał. Pierwszy z nich był ten uroczy malec, na oko… Ośmio? A może i dziesięcioletni? Miał brązowe włosy z ciekawym odcieniem czerwonego i butną buzię. - Mon die, widzę, że Jazon wziął pod swoje skrzydła młodego szermierza~? - Jackie pieszczotliwie uszczypnęła Samuela w policzek, uśmiechając się do niego. - Na pewno świetnie się sprawisz~ - dodała, przesuwając swój wzrok na zielnowłosego i jej uśmiech stał się cieplejszy. - To naprawdę miłe z Twojej strony, że postanowiłeś mu pomóc~ - powiedziała, lekko przekrzywiając głowę i patrząc na chłopaka. Nie była to może pochwała, ani opinia, po prostu refleksja… Z tego co pamiętała, przy ich pierwszym spotkaniu Jazon powiedział jej jak wyglądała sytuacja z jego rodziną oraz to, że nie miał za wielu przyjaciół… Także miło było wiedzieć, że pomimo tego wyciągał rękę do innych. A jeśli o innych mowa, nie można było zapomnieć o postaci w kasku, która swoim uporem wsadziła szermierza na rolki. Gdyby nie ona, to kto wie, może ta dwójka by się jakoś wyminęła i nigdy w Lumiose nie spotkała~?

- Korrina~! - Jackie klasnęła w dłonie wesoło i złapała blondynkę za ręce, patrząc na nią z podziwem. Zaczęła od razu wyjaśniać Jazonowi to czego nie wie, przy okazji jakby trochę mówiąc do siebie oraz do blondwłosej dziewczyny - Liderka Sali w Shalour City, specjalizuje się w pokemonach walczących. Mój brat Sanson często ogląda Twoje walki, są naprawdę świetne~ - zachwyciła się Jackie. Sanson może nie był zainteresowany walkami pokemonów, ale był zainteresowany walka po prostu. Większośc jego Pokemonów była typu walczącego i to tylko po to, by sam się mógł z nimi na ringu zmierzyć! Choć częściej jak to mówił, wolał walczyć razem z nimi niż przeciwko nim, tak to już było~ Lecz nie o tym teraz mowa~! Jacquline uśmiechnęła się do Jazona, śpiesząc z wyjaśnieniem. - Podróżujemy po Kalos, ale póki co utknęliśmy w Lumiose. Obiecałam pomóc w czymś bratu i tak się jakoś złożyło, że jesteśmy cały czas w tej okolicy~ - przyznała Jackie, nie wchodząc za bardzo w szczegóły co i dlaczego robi w tym mieście. W końcu była to tajemnica~ Co prawda z chęcią by Jazonowi opowiedziała o MasterChefie i o cyrku, oraz spotkaniu z doktorem Sycamore oraz wszystkim tym co dziewczyna by chciała zrobić… A to było tylko w jej rodzinnym regionie! Jakby to było, odwiedzić inny region..?

Na wspomnienie o Swordzie rażącym Jazona prądem, Jackie roześmiała się. Istotnie, ten metaliczny, latający maluch był według niej czarujący, ale to prawda, że bardzo, ale to bardzo lubił dyscyplinować swojego trenera. Spokojnie pomogła zielonowłosemu zdjąć resztki pajęczyny, co nie było wcale takie proste. Dopóki Jazon nie przykląkł na moment, wtedy zadanie było o wiele łatwiejsze~ Cinnamon nucąc wesoło, jak w zakładzie fryzjerskim, otrzepała mu szyję używając swojego ogonka jak miękkiej szczotki~! Dziewczyna za to wyłowiła wszystkie kawałki ciągnącej się pajęczyny z zielonych kosmyków… Miała wtedy trochę lepszy widok na jego głowę, oh, czy nie doszła mu żadna nowa blizna? Trochę wydawał się bledszy niż ostatnio, czyżby był bardzo zapracowany..? I dopiero po chwili Jackie zdała sobie sprawę, że szermierz pozostał w tej pozycji przez dłuższy moment - mógł przykucnąć albo usiąść na ławce a-albo - ale nie, dość wymownie przykląkł, co sprawiło, że zaczęła się niebezpiecznie rumienić… Jak rycerz przed damą. Oh, non, tu podziałała jej wyobraźnia i romansidła czytane wieczorami do poduszki! Jackie spłoniła się aż po uszy i nie do końca wiedziała co powiedzieć, więc za to podjęła temat, o którym wcześniej wspomniał chłopak.

- Naprawdę, w-wszystko ze mną dobrze~ … A! No właśnie, gdzie jest Mon Aimant~ - przekrzywiła głowę i spojrzała pytająco na zielonowłosego. - Chciałabym się przywitać ze Swordem, a przecież- Oh! Ja też zapomniałam was sobie przedstawić… Cinnamon znasz, a to jest Momo~ - Jacqueline delikatnie podniosła z ławki kłębek żółtego puszku i z dumą pokazała go wszystkim. Futrzana kulka zaczęła sypać iskrami i dwie pary niebieskich oczek łypnęły butnie, choć nie wrogo, na Jazona. Łapki zakończone ostrymi końcami pomachały w powietrzu na przywitanie. - To Joltik, który wykluł się z jajka, które dostałam od Sparka! Jeśli będziemy mieć czas, zapoznajmy ją z jej braciszkiem lub siostrzyczką~ Oczywiście jeśli można~ - dodała, odkładając pajączka na główkę Yampera. W końcu Jazon również dostał jajeczko i jeśli czas się zgadzał i on powinien mieć Joltika. To było strasznie ekscytujące, móc ich ze sobą poznać~ Za to szczeniak od dłuższego momentu po prostu siedział rozwalony na ławce przyglądając się wszystkim. Okrągłe łapki zwieszały się z siedzenia, jego wielkie oczy patrzyły na nich przyjacielsko i Gaufre wywalił język, dysząc cichutko, mordka rozciągnięta w pozbawionym myśli uśmiechu. No, cóż… Jej Yamper może nie był pozornie najbystrzejszy, ale był na pewno wiernym psiakiem~ - To Gaufre! Po tej całej sytuacji w Lumiose City jaka miała miejsce z pokemonami elektrycznymi i trawiastymi nie chciał od nas odejść i oto jest~ Oh, no i został nasz mały listek… - Jackie zaśmiała się ciepło, sięgając na swój kark i czule biorąc w dłonie Sewaddle. Sencha rozejrzała się spłoszona i naciągnęła zielony kapturek na główkę, widząc, że dziewczyna pokazuje ją innym. - Ojej, ktoś się speszył~ Nic się nie stało Ma Mie… To Sencha, przyłączyła się do nas jak z Cinnamon wyruszyliśmy po raz pierwszy w drogę i jak widać, jest bardzo malutkim robaczkiem nawet jak na swoją rasę… Ale nadrabia swoją odwagą, prawda~? - cmoknęła Sen w główkę i odłożyła uspokojoną Sewaddle na Gaufre. Yamper albo nie miał kłopotu z byciem wierzchowcem dla robaczków Jackie albo już dawno zaakceptował ten los, bo nawet nie mrugną, cały czas wypoczywając na ławce. No tak, jeśli o tym mowa, mieli się zebrać i iść na obiad, bo wszystkim po kolei zaczynało burczeć w brzuchach!

Całkiem niczego sobie zbieg okoliczności~ Nie wspominając o propozycji Jazona, którą dziewczyna z chęcią zaakceptowała!

- Bardzo chętnie~ - Jackie zakołysała się na czubkach butów i splotła dłonie za sobą. - Właśnie zastanawialiśmy się gdzie pójść coś zjeść~

Powrót do góry Go down
Jazon

Jazon


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 42
Age : 25
Starter : Magnemite

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-09-25, 18:51

Wyglądało na to, iż panna Jacqueline znała Korrinę. Ze słów Jackie wynikało, iż blondynka, która porwała Jazona jest liderką sali. Informacja ta od razu zwróciła uwagę żądnego wyzwań i rywalizacji szermierza i gdyby nie obecność Jackie, z którą chciał teraz spędzić czas, to z pewnością poprosiłby o możliwość walki o odznakę. Co prawda Jazon nie liczył na zbyt pozytywny rezultat, jednak starcie to mogłoby przynieść mu nową wiedzę, a jego pokemony, nawet jeśliby przegrały, to zyskałyby jakże cenne doświadczenie w walce, które to prędzej czy później z pewnością im się przyda. Jazonowi jednak … bardzo w nie smak była niewielka odległość, jaka dzieliła Jackie od Samuela. Niby Sam to nadal dziecko, jednak mimo wszystko czuł nieodpartą … zazdrość? O nie, nie zazdrość - chęć mordu. Szybko jednak został wyrwany ze swojego psychotycznego stanu przez Jackie, gdyż ta zaczęła wypuszczać swojego pokemony.

Nasz zielonowłosy szermierz z nieukrywanym uśmiechem i rumieńcem na twarzy spowodowanymi spotkaniem z Jackie poznawał po kolei wszystkie towarzyszące dziewczynie pokemony. Uwagę szermierza najbardziej zwrócił rzecz jasna Joltik, gdyż i sam Jazon posiadał Joltika - te dwa maluchy są prawdopodobnie rodzeństwem, gdyż Jazz i Jackie otrzymali obydwoje po jajku od Sparka. Zielonowłosy uznał, że w sumie warto “popłynąć z prądem” i postanowił wypuścić też i swoje pokemony, całą czwórkę. Zaczął oczywiście od swojego najbliższego partnera. Przed wszystkimi zgromadzonymi pojawił się wypuszczony z balla Magnemite. Sword był tak naprawdę na ten moment jedynym pokemonem Jazona, który posiadał konkretne umiejętności bojowe. Jazon nawet trochę za bardzo polegał na sile Sworda, co w przyszłości mogło doprowadzić do sytuacji, w której pozostałe jego pokemony dzieliłaby zbyt duża przepaść między nimi a starterem Jazona.
-  Poznajcie Sworda. Może i nie jest ogromny, ale swoje w życiu przeszedł i nie da sobie w kaszę dmuchać. Przy okazji radzę uważać z podchodzeniem do niego, bo potrafi mocno porazić prądem, chociaż chyba robi to tylko mnie, ale w razie czego - ostrzegałem - przedstawił wszystkim Magnemite’a. Następny w kolejce był Shinx. - Ten tutaj malec nazywa się Beast. Jackie po kryzysie w Lumiose zdobyła Yampera, ja zaś natrafiłem na tego Shinxa. Podobnie jak Sword też ma spory temperament - nie zdążył jeszcze przedstawiać Shinxa, kiedy usadził się na głowie Jazona niczym ptak w swoim gnieździe i zaczął przyglądać się z zaciekawieniem wszystkim obecnym. Zielonowłosy postanowił, że nie będzie mu na razie odbierać tej przyjemności i pozwolił zostać w miejscu, w którym się znajdował. Wypuścił więc kolejnego ze swoich pokemonów, a więc Squirtle’a. - To jest Clyppy. Dosyć niedawno wykluła się z jajka. Nie mieliśmy jeszcze dla siebie zbyt wiele czasu, jednak zdążyłem zauważyć, że ma tendencje do rządzenia się. Na jej nieszczęście wszystkie pozostałe moje pokemony są typu elektrycznego i raczej nie przepadają za byciem ustawianym przez innych, więc często dochodzi między nimi do spięć. Jest jednak też bardzo troskliwa i jeśli coś się złego dzieje, to od razu biegnie pomóc reszcie - przedstawiając Clypeus, ta od razu podleciała wszystkich przywitać osobiście, po czym spojrzała na Shinxa i coś mu powiedziała, po czym pysznie stanęła u boku swojego trenera. Teraz Jazon wypuścił ostatniego ze swoich pokemonów, a więc Joltika.
- Ostatni jest Peter. Wykluł się z jajka, które otrzymałem od Sparka. Nie zdziwcie się, jeśli nagle poczujecie, że coś chodzi wam po plecach. To pewnie będzie on, uwielbia bawić się w chowanego i wierzy, że jeśli wejdzie szukającej go osobie na plecy to go nie znajdzie. No dalej Pit, idź poznać się ze swoją siostrzyczką - zachęcał Jazon pajączka, który dosyć energicznie podbiegł do drugiego Joltika. Na początku z pewnej odległości przyglądał się Momo, żeby powolutku się zacząć do nie zbliżać, coraz bliżej i bliżej, po czym radośnie zaczął skakać wokół swojej “siostry”. Jazz postanowił, że nie będzie trzymać ze sobą wszystkich pokemonów, więc wycofał do balla Sworda i Shinxa, zaś zostawił ze sobą Clyppy oraz Petera - tak się złożyło, że obydwa wyklute z jaj.

Kiedy już wszyscy się ze sobą poznali, a dwa Joltiki radośnie skakały wokół siebie nawzajem Clyppy pociągnęła Jazona za rękaw. Szermierz spojrzał na “malucha”, który ewidentnie pokazywał, że chciałby coś zjeść. Zielonowłosy postanowił więc bez zwlekania zaproponować zabranie Jackie na obiecaną kawę. - Cóż, może przejdziemy się coś zjeść, tym bardziej - Jazz postanowił nie wspominać, że przyspieszenie planów z jedzeniem wynikało ze względu na Clyppy, żeby przypadkiem jej nie zawstydzać. - Jackie, znasz pewnie lepiej Lumiose ode mnie. Jest jakieś miejsce, które mogłabyś polecić? Oczywiście, tak jak wspominałem, ja stawiam. Chciałbym chociaż w taki sposób odpracować tą dzisiejszą wpadkę na ciebie - powiedział, i czekał na odpowiedź dziewczyny, jednak nim do tego doszło wtrąciła się blondynka.
- Wiecie co, to wy może idźcie coś zjeść i porozmawiajcie, pewnie macie wiele do omówienia od ostatniego waszego spotkania, a ja tutaj zostanę z Samem. Cały zbladł i lepiej, żeby przez chwilę posiedział i doszedł do siebie, bo jeszcze nam zasłabnie w między czasie - Sam ewidentnie chciał wtrącić się do dyskusji, która dotyczyła jego osoby, jednak Korrina szybko złapała go za rękę i wyszeptała coś na ucho. Chłopak spojrzał na nią z zainteresowaniem.
- Mistrzu, jeśli nie przeszkadza ci to, zróbmy tak jak zaproponowała Korrina. Faktycznie ledwo stoję na nogach i nie chciałbym być dla ciebie balastem. Mężczyzna musi wiedzieć, kiedy dać na wstrzymanie, żeby później móc działać całym swoim sercem - przekonywał Samuel. Jazon nie miał w zasadzie nic przeciwko.
- W porządku, nie ma żadnego problemu. Weźcie tylko moje dane, żeby później zdzwonić do mnie i znaleźć się. Wybacz Sam, to moja wina, powinienem bardziej pilnować, żebyś się nie przemęczał, nadal jesteś młody i twój organizm nie jest jeszcze tak silny jak u dorosłej osoby. Dziękuję Korrina, że zwróciłaś na to uwagę. Mam u ciebie dług, że zajmiesz się nim - Szermierz przekazał karteczkę ze swoim numerem zarówno Korrinie jak i Samuelowi, po czym wraz z Jackie i towarzyszącymi im pokemonami przed siebie. Jazon kazał jeszcze Clyppy, aby pilnowała Petera, który miał tendencję do znikania z oczu, a jako iż Squirtle lubiła odpowiedzialność i “władzę”, to nadawała się idealnie do tego zadania. Teraz pozostało już tylko udać się do poleconego przez Jackie lokalu … i właśnie teraz zielonowłosy zdał sobie sprawę, że nie licząc pokemonów jest z nią sam na sam. Poczuł, jak jego poliki oblewa jeszcze gorętszy niż wcześniej rumieniec, a w gardle zaczął odczuwać drażniącą suchość …
Powrót do góry Go down
Jacqueline

Jacqueline


Join date : 23/08/2020
Liczba postów : 244
Age : 29
Region : Kalos
Starter : Minccino
Profesja : In progress

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-10-04, 22:33

Oczywiście, że dziewczyna była podekscytowana widokiem nowych pokemonów! Ciekawość wzięła górę, no i… Etto… Pamiętała jak Jazon wypowiadał się o Magnemite’cie jako o swoim przyjacielu i po cichu sądziła, że im więcej kompanów zdobędzie, tym raźniej będzie się czuł. Tym bardziej cieszyła ją myśl, że pozna nowe mordki i pyszczki… Oraz zobaczy dobrze znany Magnes Jazona~

- Sword~! - jak tylko go ujrzała Jackie uniosła dłonie by przyciągnąć do siebie latającą, jednooką, metaliczną kulę i przytulić do swojego policzka. Miała słabość do tego Magemite’a, biorąc pod uwagę to, że był pierwszym przyjacielem zielonowłosego i trwał przy nim cały ten czas! Pamiętała, gdy się spotkali po raz pierwszy i pokemon lekko ją zszokował swoim wyładowaniem elektrycznym, ale była już teraz do tego przyzwyczajona! Sword ździebko iskrzył i czuła trochę prądu elektryczego muskającego jej twarz, ale przecież w ten sposób się witał, prawda~? Wytuliła go, szczerze ciesząc się na widok kompana Jazona. - Ale błyszczysz~ Jak się masz? Dawno was nie widziałam~ - zaśmiała się dziewczyna, puszczając Magnemite’a z objęć, by zaraz swoją uwagę zwrócić na resztę drużyny Jazona. Szermierz miał konszachty z elektrycznymi pokemonami, co było widać~ Jackie kucnęła przy Bestii, patrząc na Shinx’a z błyszczącymi oczami. Maluch mrugał na nią żółtymi ślepiami, taki mały kotek… Albo lwiątko? Pamiętała dobrze tamto zamieszanie, podczas którego musieli ratować biedne pokemony… - Musiałeś być bardzo dzielny~ Miło mi Cię poznać! - powiedziała, głaszcząc Shinx’a za niebieskim uszkiem. Było zaskakująco miękkie, ale dziewczyna wyczuła drobne iskierki pod palcami - kto wie, może to Sword ją nieco naładował wcześniej. W tej drużynie dość niespodziewaną osobistością była Clyppy, mała Squirtle z butną minką - rzeczywiście, musiała lubić się rządzić! Sama do niej podbiegła, witając się dumnie! Jej Jackie podała dłoń i uścisnęła lekko łapkę żółwika, uśmiechając się przy tym promiennie. - Oh, jestem pewna, że pomimo wszystko nie da sobie w kaszę dmuchać, prawda, belle~? - odprowadziła ją wesoło wzrokiem, patrząc jak jej pokemonowi przyjaciele również pilnie obserwują przedstawienie. Sewaddle siedziała cicho na jej ramieniu, z ciekawością przyglądając się wszystkim, Cinna podskakiwała raźnie, a Momo strzelała iskrami na powitanie. Tylko Yamper, jak siedział grzecznie na ławce, tak trwał, patrząc na wszystkich bacznie. Niemniej, drugi pokemon, którego chciała dziewczyna zobaczyć….

- Peter~ - Jacqueline klasnęła w dłonie patrząc czule na żółtą kuleczkę i nachyliła się nad tycim pajączkiem. - Momo, Momo, regarde~! To Twój brat~ - dziewczyna ostrożnie ujęła w dłonie oba Joltiki i wyprostowała się, patrząc z pełnym ekscytacji i rozczulenia spojrzeniem, jak oba żółte pajączki ostrożnie się witają. Momo na początku nieufnie wystawiła szczypce, machając nimi w powietrzu i kroczek po kroczku podchodziła bliżej… Tylko po to by przewrócić Peter’a i z triumfalną miną zacząć turlać się wraz nim po złożonych dłoniach Jackie! Dziewczyna musiała się nagimnastykować by ich nie upuścić i odetchnęła z ulgą, gdy w końcu zaprzestali łobuzowania - Oh, Ma Araignée~ Chyba rozpoznała, że są rodzeństwem… - dodała, odkładając ich na ławkę. Wyglądało na to, że pilnie o czymś dyskutują… Albo opowiadali sobie co przeżyli do tej pory? Dobrze było mieć rodzeństwo… Jackie z pewnością jak jeszcze raz spotka się z którymś ze swoich braci, zda im dokładną relację z tego co przeżyła! Opowie o wyścigu wodnym, o pokazach, o wizytach na terenie drużyny Instinct… O tym jak zbierała kwiaty i była w lodowym królestwie, o tym jak poznała Jazona- Oh. M-Może o tym nie tak od razu, biorąc pod uwagę nastawienie jej rodziny do jej… Zaraz, zaraz, przecież nie ma się co martwić! Mon dieu, przecież Jazon był jej przyjacielem, dlaczego pomyślała o nim jako o… Głowa jej dziś płatała straszne figle i nie wiedzieć czemu Cinnamon wskoczyła jej na ramię i zachichotała Jackie do ucha... Czyżby coś wyczuła? Dziewczyna szybko pokręciła głową, aż fioletowe loczki zatańczyły w powietrzu. Jackie zaczęła czuć jak rumieniec na jej twarzy znowu zaczyna rosnąć i robi się jej ciepło, ale miała tyle szczęścia, że wypieki na jej policzkach pojawiały się dość często.

Niemniej poczuła się trochę dziwnie… Ale to nie była pora na temat takiego rozmyślania, bowiem w brzuchu burczało im jeszcze bardziej i trzeba było znaleźć miejsce na obiad dla tej całej gromadki!

- Tu obok jest świetne miejsce, nazywa się Shutterbug Cafe~ - powiedziała dziewczyna, uśmiechając się szeroko. W końcu sama planowała otworzyć kawiarnię, także… Musiała wiedzieć czym zajmuje się konkurencja~ No i oczywiście, pysznie było spróbować wszystkich dań, a Shutterbug Cafe pomimo bycia skromną kawiarenką miało pyszne oferty na każdy posiłek dnia~ Już oczami wyobraźni widziała ich czwórkę oraz gromadkę pokemonów siedzących przy stoliku z ciemnego drewna, gdy głos zabrała Korrina. Uśmiech dziewczyny nieco zbladł, gdy spojrzała na chłopca zmartwiona. - Oh, ojeju… Na pewno wszystko dobrze? Może powinieneś faktycznie ochłonąć… - Jackie przyłożyła dłoń do czoła Sama, czując, że faktycznie jest trochę rozgrzane - efekt długiego biegu za szermierzem i liderką -  i po chwili namysłu wskazała róg ulicy, tam, gdzie kręciło się kilka osób - W tamtym miejscu jest fontanna z pitną wodą, każdy się może z niej napić. A tak… Faktycznie powinien odpocząć… - podrapała się stropiona po policzku.

Stan chłopca zmartwił ją, ale Korrina zapewniła Jacqueline, że nic im nie będzie. Jazon dał im karteczkę ze swoim numerem telefonu, gdyby coś się miało stać i uspokojona dziewczyna mogła zaufać, że w razie draki, będą mieli awaryjny kontakt. Pomachała im jeszcze i odwróciła się, by zrównać się krokiem z zielonowłosym. Cinnamon i Sencha siedziały na jej ramionach, a obok dreptał Gaufre z Momo na czubku swojej głowy… Nie wspominając o gromadce pokemonów Jazona~! I taką czeredą szli wszyscy na obiad.

- Mam nadzieję, że to nic poważnego… - powiedziała trochę ciszej Jacqueline, po paru krokach rozchmurzając się i kierując swoją uwagę na Jazona. Uśmiechnęła się, wskazując im drogę do Cafe i z ciekawością spojrzała na szermierza - Ale, właśnie, wspomniałeś, że byłeś w Unovie~! Jak tam było~? - dopytywała.

Powrót do góry Go down
Jazon

Jazon


Join date : 25/08/2020
Liczba postów : 42
Age : 25
Starter : Magnemite

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-10-05, 00:09

___Tak jak Jazon mógł się tego po Jackie spodziewać, ta z biegu poleciała przywitać i poznać wszystkie pokemony szermierza. Chłopak widząc, że jego starter ponownie poraził dziewczynę prądem już chciał podchodzić do swojego kompana, aby wbić mu pięścią trochę kultury do głowy, jednak dostrzegł, iż ten jest ewidentnie radosny. Wzruszyło to nieco zielonowłosego, gdyż tak jak Jackie znalazła się w jego ser ... to znaczy stała się dla niego istotną osobą, tak samo dla Sworda. Jazon z delikatnym uśmiechem obserwował Jackie witającą się z kolejnymi to jego pokemonami, nie mógł z jakiegoś powodu oderwać od niej oczu. Zdał sobie sprawę, że samemu się nadal nie przywitał bezpośrednio z pokemonami Jackie ... no może z wyjątkiem słodkiej Cinny, chociaż tutaj bliższym prawdy byłoby stwierdzenie, że ona przywitała się z nim. Szermierz wziął głęboki oddech i wiedział co musi zrobić. Musiał zacząć uczyć się poznawać z innymi ludźmi, tak żeby w przyszłości zrobić dobre wrażenie na rodzinie Jackie. Nie ... zaraz. Dlaczego miałby to robić, w końcu byli tylko przyjaciółmi i nie miał powodów, żeby zaimponować braciom, czy też rodzicom Jackie. Dokładnie takie myśli kotłowały się pod tą zieloną czupryną. Zaiste, szermierz ten stanął nie w tej kolejce co powinien kiedy rozdawali mózg.

___Finalnie Jazona zjadł trochę stres i jedyne na co było go stać w aktualnej sytuacji, to posłanie uśmiechu i lekkie pomachanie do pokemonów Jackie. Chłopakowi było trochę wstyd, gdyż nie powinien się tak pokazywać przed swoim uczniem. Właśnie, wewnętrznie, nie wiedział kiedy ale jednak, zaczął uznawać Samuela za swojego ucznia. W między czasie Jackie zaczęła już zabawiać się z Shinxem. Beast faktycznie nie miał lekko, musiał przeżyć ogromny szok po kryzysie w jakim się znalazł w Lumiose City. Jazon zaczął się martwić, czy przypadkiem jego mały towarzysz nie nabawił się jakiegoś syndromu pourazowego. Może będzie musiał w przyszłości odwiedzić jakiegoś pokemonowego terapeutę ... Chociaż w zasadzie nieobyty w pokemonowym świecie Jazon nawet nie miał pojęcia czy taki zawód istniał. Następnie uwagę Jackie przyciągnęła Clyppy. Jak to ona miewała w zwyczaju musiała pokazać, że ma dużo do powiedzenia. Niech sobie tak myśli, dodaje to uroku temu "małemu" pokemonowi ... No i Jazon liczył, że w razie czego to właśnie Clyppy będzie tą, która wraz ze Swordem zajmą się całą resztą jego pokemonów gdyby mu samemu coś się przydarzyło.

___Nareszcie nadeszła pora, aby zapoznały się ze sobą dwa pajączki. Jazon z nieukrywanym zaniepokojeniem obserwował całe zajście. Szermierz obawiał, że może pokemony nie polubią się nawzajem. Na całe szczęście jego niepokoje się nie sprawdziły i pajączki już się ze sobą bawiły, zupełnie jakby znały się przez całe swoje życie. Jazon mógł odetchnąć z ulgą i wrócić do cichego podziwiania Jackie. Znaczy ... podziwiania tego jak dobrze potrafi zająć się pokemonami, nawet jeśli dopiero co je poznała, to jak zdobywała i sympatię i szacunek. Chłopak poczuł lekką zazdrość, gdyż sam chciałby być w stanie posiadać takie zażyłe relacje ze swoimi pokemonami. Jazon nie zdawał sobie sprawy, że jest niesamowicie istotnym dla swoich pokemonów, z tym że te znając go i jego charakter okazywały to w zupełnie inny sposób.

___Uwaga szermierza skupiła się na młodym Samuelu oraz Korrinię. Miał dziwne wrażenie, że z chłopakiem jednak nie jest tak źle, jednak nie chciał się sprzeczać z nimi. Po przekazaniu chłopakowi danych kontaktowych szepnął mu jeszcze na uszko. - Miej oczy szeroko otwarte. Nie wiemy czy przypadkiem nie kręci się gdzieś tutaj Ronnie. Gdyby coś cię zaniepokoiło to daj mi znać - przekazał swojemu podopiecznemu, po czym wrócił do Jackie. Ruszyli żywo w stronę lokalu jaki poleciła im Jackie, jednak Jazon kątem oka wychwycił, że Korrina i Sam wyjątkowo żywo szepczą do siebie. Delikatnie to zaniepokoiło szermierza, gdyż był niesamowicie ciekaw o co mogło chodzić, zwłaszcza zważywszy na całą sytuację z Ronnie jaka się aktualnie działa. Zielonowłosy został jednak wyrwany ze swoich niepokojów przez idącą obok niego Jackie. - Ach, to pewnie nic takiego. Sam złapał lekką zadyszkę, gdyż nie był zbytnio przygotowany do tego biegu. Nie znamy się zbyt długo więc ... kurcze ... wcześniej o tym nie pomyślałem, ale może chłopak ma astmę i nie zdążył mi o tym powiedzieć ... albo może nawet on o tym nie wie. Aj, czuję się jakbym trochę zawalił sprawę. Będę musiał później o wszystko go wypytać, jakby nie spojrzeć jestem za niego odpowiedzialny. Zabiorę go także na gruntowne badania - wyrzucił z siebie Jazon. Bardzo dużo myśli miał w głowie, troszkę się wystraszył, czy przypadkiem nie zarzucił Jackie zbyt dużą ilością informacji.

___Na całe szczęście Jackie nie wydawała się być speszoną monologiem Jazona. Ba, dziewczyna z zaciekawieniem chciała dowiedzieć się co szermierz robił w Unovie. Cóż ... nie mógł jej powiedzieć, że Unova była ... prawdopodobnie najbardziej bezpiecznym spośród wszystkich regionów, tym który jeszcze w żadnym stopniu nie uległ działaniom Organizacji, głównie ze względu na swoje położenie i odległość od domowego regionu, jakim jest Kanto. Miał jednak pomysł co mógłby odpowiedzieć, a jednocześnie nie skłamać i nie wyjawić brudnej prawdy. Jackie była dla Jazona niczym Bogini, czysta i nieskazitelna, więc nie chciał, żeby musiała się w to wplątywać ... przynajmniej jeszcze nie teraz, było na to zdecydowanie za wcześnie ... no i nie oszukujmy się, Jazon mocno wstydził się tego czym się zajmował będąc członkiem Organizacji i nie chciał, aby ludzie się o tym dowiedzieli. - W zasadzie, to mieszkałem tam dosyć sporo. Co mogę powiedzieć, dużo pracowałem, żeby móc zarobić na podróż. Łapałem się każdego zajęcia, od sprzątania, poprzez pomoc na budowie, czy zastępstwo w fabryce. Trenowaliśmy ze Swordem i ... w końcu nastał ten moment, żeby ruszyć w drogę, gdyż trochę się tam zasiedzieliśmy. Zaraz po wyruszeniu poznałem Sama i kilka godzin później los tak nas pokierował, że znaleźliśmy się w Kalos. Dużo się działo w przeciągu ostatnich kilku dni. Ale dosyć o mnie. Powiedz lepiej co u ciebie? Wspominałaś, że pomagasz bratu. To znaczy, że jesteś z nim w Lumiose? - Po udzieleniu, jak myślał dosyć wyczerpującej odpowiedzi samemu odbił piłeczkę stronę Jackie powoli kierując się dalej, wraz z odczuciem, burczenia w brzuchu.
Powrót do góry Go down
Lumière

Lumière


Join date : 09/08/2020
Liczba postów : 699
Age : 25
Region : Unova
Starter : Igglybuff
Profesja : Człowiek Renesansu

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty2022-11-15, 05:42

Jacks of Hearts: Journeys in Kalos 7a7518e466f2eb911e93e1ef970fbe8b--madagascar--circus-art

Rozmawialiście w najlepsze, podczas gdy Korrina i Samuel starali się wam nie przeszkadzać. Nagle z cyrku wybiegła fikuśna różowowłosa kobieta przebrana za klauna i zawołała w waszym kierunku:
-Jackie! Katastrofa! Potrzebuję Twojej pomocy! Ktoś sabotuje nasz występ - musimy pomóc naprawić szkody, inaczej ze spektaklu nici! Mamy tutaj taką jedną podejrzaną. Przyleciała na olbrzymim stalowym ptaku. Davenheim teraz z nią rozmawia. My musimy czym prędzej uratować przedstawienie! Tyle roboty!- zauważyliście wyraźne roztrzęsienie u Charlotte... no tak, Jazon jeszcze jej nie znał. Na widok szermierza ta złączyła ręce.
-Ach, przepraszam! Nazywam się Charlotte i należę do Circus of Madness. Wybaczcie, nie ma czasu na grzeczności - potrzebuję waszej pomocy! Potem pokażę Ci to, co obiecałam, Jackie! - po tych słowach Charlotte zaprowadziła całą waszą ekipę na zaplecze, gdzie rozmaici cyrkowcy błąkali się  to tu, to tam w poszukiwaniu rozwiązania dla swoich problemów. Jazon po raz pierwszy widział ekipę cyrkową, toteż Charlotte postanowiła oprowadzić was po kwaterach. Wyciągnęła też mapę, aby lepiej wam zobrazować swoje wywody.


Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Kwater10

-Ta niewielka kanciapa to kwatera Dr. Carrota, naszego mistrza sucharów i króla wygłupów. Ma tam niezły bałagan przez nadmiar gadżetów. - minęliście starą kanciapę, by dotrzeć na niewielki placyk z charakterystyczną ławeczką. Tuż obok znajdowały się drzwi ze złotą kołatką. Zauważyliście, że widać stąd było niebo, które powoli zaczęło się robić pomarańczowe. Czasu nie było wiele... Na ten placyk wychodziły trzy pary drzwi.
-Na wprost jest moja kwatera - pełna kuchennych przyrządów i składników. Przygotowałam dziś wspaniałe przysmaki dla Pokemonów, by zachwycić gości swoją magią. Tutaj natomiast mieszkają nasi akrobaci - Arley i Quinn. Pewnie szykują jakieś pokręcone sztuczki z trapezem albo i bez. Zwykle widać ich tutaj skaczących po przyczepach. Irytują Jokera dość często.- zaśmiała się przez moment, a potem przypomniała sobie o powadze sprawy. Wyszliście kawałek dalej, by znaleźć się na dużym placu z trzema odnogami. Wy przyszliście z pierwszej, Charlotte spojrzała w kierunku drugiej - tej na uboczu.
-Tam dalej jest placyk przeznaczony dla Jokera, jego asystentka mieszka tutaj w tym samym budynku, co nasz siłacz - Misha. Dowiedziałam się, że ktoś uszkodził sprzęt Jokera. Jest wyjątkowo poirytowany i zastanawiam się, co tak naprawdę się stało. Moglibyście do niego zajrzeć?- powiedziała, a następnie zwróciła się w kierunku większego placu w trzeciej odnodze.
-Tutaj mieszkają pozostali. John w tym samym budynku, co ja - niestety nie zastaniecie go tam, szuka Puppsa po całym cyrku... jak on mógł go zapodziać? A może ktoś go porwał?- tutaj wyraźnie się przeraziła i zrobiła komiczny wręcz gest dłońmi na policzkach. A podobno to Marchewa jest żartownisiem.
-W tamtym budynku mieszkają Diana - nasza pogromczyni zwierząt oraz Ernesto - nasz mistrz równowagi. Uwielbiają występować razem. Zwierzęta, duża piłka z Ernesto na szczycie i odrobina magii. Te występy są wspaniałe... Ajajaj! Naprzeciwko mieszkają Tracey i Pierre. Z tego, co zrozumiałam nasze gwiazdy wieczoru - Tree-Paws zostały porwane... o ile Tracey znowu nie hiperbolizuje. Lubi dramatyzować, niezła z niego Drama Queen. Tymczasem Pierrowi ktoś ukradł jego piłeczki. Dla żonglera to jak zabrać nerki... siedzi teraz smutny na werandzie, widzicie?- jak się przyjrzeliście, faktycznie na schodkach siedział smutny mały klaun. W końcu Charlotte zabrała was do ostatniego budynku.
-No i wreszcie, siedziba naszego Ringmastera - Pana Davenheima. Obecnie przesłuchuje tajemniczą dziewczynę, która pojawiła się tutaj znikąd. Podejrzewa ją o udział w sprawie, ale więcej nic nie wiem. Nie wiem już, w co ręce włożyć! Pomożecie mi? Trzeba pomóc Jokerowi, Pierrowi, Johnowi i Tracey'emu... ale ja mam tylko dwie ręce.- jak widać Charlotte była roztrzęsiona, ale skłonna do pomocy towarzyszom. Mimo, iż entourage był szybki - mieliście mało wiele pogląd na układ budynków. Teraz pozostało zdecydować, co zrobicie?

QUEST LIST:

Kod:
!> Uszkodzony Sprzęt Jokera
!> Skradzione Piłeczki Pierra
!> Zaginiony Pupps
!> Porwani Tree-Paws
?> Przesłuchanie tajemniczej dziewczyny
?> Zagadka z Master Chefa




Part 1:
Powrót do góry Go down
Sponsored content





Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty
PisanieTemat: Re: Jacks of Hearts: Journeys in Kalos   Jacks of Hearts: Journeys in Kalos Empty

Powrót do góry Go down
 
Jacks of Hearts: Journeys in Kalos
Powrót do góry 
Strona 1 z 1
 Similar topics
-
» Jacks of Hearts

Permissions in this forum:Nie możesz odpowiadać w tematach
Pokemon Lagoon :: Strefa Gry :: Przygody :: ☀ MG Lumière (2/2)-
Skocz do: