| | Jacks of Hearts | |
| | |
Autor | Wiadomość |
---|
Lumière
Join date : 09/08/2020 Liczba postów : 699 Age : 25 Region : Unova Starter : Igglybuff Profesja : Człowiek Renesansu
| Temat: Jacks of Hearts 2020-09-02, 05:20 | |
| Side: Puff Bezchmurne niebo jaśniało błękitem, a ogromne słońce swymi ciepłymi promieniami aż skłaniało do tego, by skierować swoje kroki ku jakieś kafejce lub restauracji, by odpocząć i spożyć jakiś chłodny trunek. Tak też w Lumiose większość osób zajęta była lataniem po calusieńkim mieście w poszukiwaniu sposobu na ochłodę. Tymczasem Jacqueline Rochechouart po swoich ostatnich Perypetiach postanowiła choć na chwilę zerknąć na lokalny konkurs dla szefów kuchni. Tam też ujrzała kilkoro oponentów, z którymi przyjdzie się jej zmierzyć.
Side: Buck Chłodne oblicze Veronici Reyes dało o sobie znać, gdy stanęła naprzeciwko wielkiemu szermierzowi. Podczas gdy Sword przy wsparciu Samuela i jego Pokemona - Sheali ścierali się z Corviknightem, Jazon zmuszony był zawalczyć z siostrą swojego przyjaciela z organizacji - Vernona "BlackQuilla" Reyesa. Niegdyś podczas akcji Vernon poświęcił się, by Jazon zdołał zbiec przed milicją. Od tamtej pory siedzi w areszcie. LINK |
| | | Jazon
Join date : 25/08/2020 Liczba postów : 42 Age : 25 Starter : Magnemite
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-03, 12:09 | |
| ___Szermierz spojrzał chłodnie na dziewczynę stojącą przed nim. Wolałby, aby spotkanie odbyło się bez walki, jednak raczej nie było na to szans. Jedyne co mógł zrobić w zaistniałej sytuacji, było przemówienie Veronice do rozsądku za pomocą tego w czym był najlepszy - pojedynku. Miał już jako taki ogląd aktualnej sytuacji. Energia jaka roztaczała się od Veronicy była niezwykle potężna, przesiąknięta mrokiem. Szczerze powiedziawszy nie wiedział, czy zdoła ją powstrzymać bez pójścia na całość, szczególnie zważywszy na to, iż jego forma spadła od kiedy opuścił Organizację. ___- Sword zacznij od użycia Double Team w celu rozproszenia przeciwnika, następnie poślij na niego Thunder Wave i na atakowaniu Sonic Boom'em. Samuel, nie będę co rozkazywać, bo nie mam do tego prawa, jednak nie mogę zagwarantować ci, że jeśli tu pozostaniesz, to wyjdziesz z tego bez szwanku. Jeśli jednak nie masz zamiaru uciekać, to skup się na pomaganiu Magnemite'owi. Pod żadnym pozorem nie wtrącaj się do mojego walki - Jazon przekazał instrukcje pokemonowi, jak i ostrzegł Sama przed niebezpieczeństwem. Teraz mógł się skupić w pełni na Veronice. ___- Nie wiem dokładnie co zaszło z Vernonem, jednak nie miałem żadnego wpływu na to co się z nim stało. Ba! Nie wiedziałem nawet, że został złapany ... -szermierz wyciągając swoje ostrze przyjął bojową postawę. Dawno nie musiał mierzyć się z żadnym poważnym przeciwnikiem, więc nie miał też pojęcia czy podoła. Tym co jednak najbardziej go przejmowało, był fakt, iż jedna z nielicznych osób z Organizacji, którą faktycznie mógł określić mianem swego przyjaciela (choć nie był tego pewien) siedzi teraz w więzieniu. Oznaczało to, że skoro Organizacja jeszcze go nie "sprzątnęła", ani nie uratowała musiała mieć inny plan. - Pewnie nie będziesz chciała ze mną rozmawiać, ale jak mnie wytropiłaś? Postanowiłaś mnie odszukać z własnej woli, czy może zostało ci to zlecone? - Miał nadzieję, że była to w pełni inicjatywa Veronici, że nikt jej o to nie podejrzewał, ani też nie śledził ... bo w innym wypadku miałby przechlapane. ___Powiedziawszy co było do powiedzenia był gotów w każdej chwili do szybkiego kontrataku. Nie mógł sobie pozwolić na głupie ruszenie na przeciwnika, którego zdolności nie był pewien, oraz który posiadał taką aurę. Zielonowłosy wziął głęboki oddech, "Wybacz mi BlackQuill, ale w tej walce będę musiał postawić życie swoje jak i Twojej siostry na szali ...", pomyślał, po czym wytężył zmysły ... |
| | | Jacqueline
Join date : 23/08/2020 Liczba postów : 244 Age : 29 Region : Kalos Starter : Minccino Profesja : In progress
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-03, 21:58 | |
| Podążając za wskazówkami Violet oraz za unoszącymi się w powietrzu uroczymi Litwickami, Jackie opuściła lokal Lumiose Press. Ukłoniła się kobiecie i wraz ze swoimi podopiecznymi, ruszyła w stronę wskazaną przez pokemony duszki. Małe, żywe świeczki~ Były uroczo niepokojące, to musiała przyznać, ale bezbłędnie pozwoliły dziewczynie dojść do miejsca, gdzie odbywał się konkurs. Zaciekawiona Jackie przyjrzała się witrynie restauracji Le Nah – wszystko za nią tętniło życiem... Aż na policzkach dziewczyny pokazały się podekscytowane wypieki. Prawdziwy konkurs kulinarny~ Oh, co ją tutaj czeka? Co mogłaby przyrządzić? Czy będzie jakiś temat, określone zasady, sugestie albo inne zadanie~? Nie czekając więcej ani chwili, weszła do środka, choć ścisk jaki spowodował tłum sprawił, że musiała wziąć Gaufre na ręcę. A co, jakby się zgubił..? Na jej lewym ramieniu siedziała Cinnamon, na prawym Sencha a na głowie Yampera usadowiła się Momo - „przyczepiający pokemon”, sama nazwa potwierdzała, dlaczego tak upodobała sobie psiaka, jako swojego wierzchowca~ Jacqueline w końcu dotarła do okienka i uśmiechnęła się ciepło do kochanej babuleńki siedzącej po drugiej stronie. Poproszona o uzupełnienie kwestionariusza, dziewczyna zamyśliła się i potarła policzek. Którego pokemona wziąć ze sobą... Najlepiej Cinnamon, bo znała się na gotowaniu najlepiej z całej czwórki~ Ile to razy wspólnie gotowały w domu i częstowały tym swoją rodzinę...~ Jackie nie miałaby nic przeciwko temu, by wystąpić w konkursie z Senchą, Momo albo Gaufre – kłopot był, że nigdy nie wprawiali się w tajniki kulinariów. Mogliby niechcący coś przepalić swoją elektrycznością albo nie będąc oswojeni z głośną kuchnią, przestraszyć się świstów i bulgotów! Nie, tego dziewczyna nie chciała... Ostatecznie wpisała swoje pełne imię i nazwisko, zaznaczyła oczywiście smak słodki, bo jakże by inaczej~, oraz wytypowała Minccino jako swoją asystentkę~ Co do swojego „scenicznego” tytułu... Tu zastanowiła się chwilę. Własnym imieniem i nazwiskiem trochę trudno byłoby zabłysnąć jako osoba niezwiązana z najsilniejszą rodziną w Kalos. A tak? W jaki sposób mogłaby się określić, taki, który jej się podobał i co najważniejsze, który oddawałby jej styl gotowania~..? Zamyślona spojrzała na swoje pokemony i nagle ją olśniło... Zamaszyście Jackie napisała na papierze Chiffon Cupcake~, niezwykle dumna z siebie oddając formularz babci. Uśmiechnęła się i już była gotowa do działania, przyglądając się ze szczerym zachwytem oraz ekscytacją wszystkiemu, co działo się wokoło. Były tu osoby, które widziała oglądając programy kulinarne – co za niezwykle doświadczenie, móc przyjrzeć się im na żywo~ Ciekawe co ugotują... Sama Jackie zastanawiała się, co mogłaby przyrządzić dla jurorów i oto... Jej wzrok przykuły charakterystyczne kędziory oraz znajoma twarz Nity. Ona? Tutaj~? O rety rety rety~! Lico Jacqueline pokraśniało z przejęcia, gdy dotarła na swoje stanowisko. Miała zaprezentować jakieś pyszne danie takiej sławie... To dopiero okazja i zabawa~ - Ah, nawet nie wiecie jak się cieszę, że mogę tu z wami dziś być~ – przywitała się z obecnymi Jackie, kłaniając się i idąc w stronę wolnego stanowiska, na którym czekał już na nią biały fartuszek. Odkładając na bok wszystkie swoje rzeczy, posadziła na krześle nieopodal Gaufre, na jego grzbiecie usadawiając Momo i Senchę. Wyściskała każdego ze swoich pokemonów. - Bądźcie grzeczni, dobrze~? Cinnamon i ja zajmiemy się gotowaniem, a wy będziecie mogli skosztować tego co zrobimy, tylko pilnujcie się, bien~? – uśmiechnęła się, czekając aż każdy pokemon jej przytaknie. Nie lubiła trzymać ich w pokeballach, nie widziała potrzeby zamykania ich tam bez powodu... Poklepała Gaufre w krągły, puchaty bok, mówiąc, że ma ich pilnować – w końcu pokemon pasterski~ - i podeszła z Cinną do ich stanowiska. Umyły dokładnie dłonie i łapki, wytarły je i czekały na instrukcję. Jackie lekko przebierała nogami, miętosząc rąbek fartuszka między dwoma palcami. Pogłaskała Cinnamon po głowie, czując, jak lekko drżą jej dłonie. - Écoute, si tu as le trac... – przyznała z pewnym speszeniem dziewczyna, a Minccino objęła jej dłoń obiema łapkami. Oj tak, będzie dobrze! To w końcu zabawa~ |
| | | Lumière
Join date : 09/08/2020 Liczba postów : 699 Age : 25 Region : Unova Starter : Igglybuff Profesja : Człowiek Renesansu
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-10, 03:18 | |
| Side: Puff
- Spoiler:
Kucharze byli bardzo pozytywnie nastawieni do pojawienia się nowej współzawodniczki.-Witam śliczną Panią, nazywam się Brock. Czy zgodziłabyś się spędzić ze mną po..- nie zdążył dokończyć, gdyż zza winkla wyłoniła się ciemnowłosa piękność, która zdzieliła go patelnią w łeb. -Przepraszam za mojego narzeczonego. Czasami władają nim stare nawyki. Nazywam się Lucy, a to ziółko nazywa się Brock.- dziewczyna podała Ci dłoń na powitanie, uśmiechając się szeroko. Wtedy też brok ukłonił się na znak przeprosin i ujął Lucy za dłoń. Spojrzenia jakimi się wymienili mówiły więcej niż tysiąc słów. Między nimi iskrzyła miłość. Tymczasem pozostała dwójka kucharzy zbliżyła się powolutku.-Witam, nazywam się Clemont i jestem tutejszym liderem sali, jednocześnie uwielbiającym gotowanie.- powiedział blondyn, po czym podał Ci... mechaniczną dłoń z plecaka! -O, jestem także wynalazcą! To mój dłonioplecak Clemonta!- dodał z uśmiechem, lecz został natychmiast odsunięty na bok przez harlekinkę.-Mon Dieu, przepraszam Cię za nich. Nie potrafią się zachować w towarzystwie. Jestem Charlotte. Chociaż jestem tutaj przejazdem, nie mogłam się powstrzymać od wzięcia udziału w tak cudownym spotkaniu jak to. Może spotkałaś już moich towarzyszy z Circus of Madness? Przyjechaliśmy do miasta całą une troupe.- to powiedziawszy dziewczyna ukłoniła się i podała Ci dłoń na powitanie. Po wielu przemiłych słowach, jakie wymieniliście między sobą, w końcu mogliście przejść do tego, co najbardziej was interesowało. -Bonjour, witam wszystkich kucharzy w MasterChefie! Nazywam się Nita! Jesteście ze mną kochani?- rzuciła w kierunku tłumu, który jednogłośnie zawiwatował na jej wezwanie. -Zastanawiacie się zapewne, jakież to wyzwanie mamy dzisiaj dla naszych kucharzy? Regardons ça!- Nita wcisnęła guziczek maszyny losującej wyzwanie dla restauracji Le Nah. Po kilku sekundach każdy z was przy swoim stanowisku bacznie obserwował tarczę.-Czas naaaa... Doux et Acide L'Heure de Shake! W tej konkurencji musicie stworzyć z wybranych przez siebie owoców oraz mleka - przepyszne napoje dla trzech jurorów. Uwaga! Jest jeden haczyk! Smak shake'a musi być słodki i kwaśny. Powodzenia!- to powiedziawszy Nita usiadła przy stoliku jurorów i włączyła czasomierz, który pokazywał godzinę. Obok niej wśród jurorów znajdował się szef restauracji - Roger oraz... Pokemon...
Side: Buck
- Spoiler:
Tymczasem samurajski pojedynek nabierał tempa. Pokemony ścierał się w katorżniczej walce przeciwko ogromnemu stalowemu krukowi, podczas gdy Jazon musiał zmierzyć się z Veronicą, która była diabelnie szybka. Ta niemalże natychmiast ruszyła ze swoim sztyletem w kierunku samuraja i sprawnie zadawała cięcia. Jazon nie poddawał się jednak i walczył dzielnie przeciwko zwinnej kobiecie. - Myślisz, że pozwoliłabym zgarnąć przyjemność zabicia Cię jakiejś skretyniałej Organizacji? Jesteś mój i nikt mi nie przeszkodzi w zemście Reed- po tych słowach dziewczyna wykonała coś, co zaskoczyło samuraja. Dziwny ruch, w wyniku którego jej sztylet zaświecił się na mroczny fiolet, a postać Veronici zaczęła się jakby rozdwajać... Dosłownie!!! W jednej chwili Jazon ujrzał mroczną wersję dziewczyny, która stanęła obok niej niczym cień. Teraz musiał poradzić sobie z dwiema napastniczkami. Ataki sztyletami były trudniejsze do sparowania, jednak dzięki swoim nadzwyczajnym zdolnościom i technikom szermierskim Jazon jakimś cudem dorównywał kroku swojej oponentce.- Teraz już wiem, dlaczego Vernon tak Cię lubił. Jesteś niesamowity... Ale to nie zmienia faktu, że i tak Cię dziś zabiję- Jazon przez moment zauważył zawahanie w jej głosie, jakby nie była już tak pewna swojej decyzji. Istniało spore prawdopodobieństwo, iż uda się ją przegadać. - Myślisz, że Ci uwierzę? Vernon nigdy nie dałby się złapać, gdyby nie Ty. Powinieneś go był ratować, a nie uciekać jak tchórz! Samuel tymczasem dzielnie i posłusznie wspierał Sworda w batalii przeciwko olbrzymiemu krukowi. Sheala okazała się być bardzo skuteczna w utrudnianiu ruchów przeciwnikowi, a Magnemite tylko na to czekał, by móc sprawnie wykonywać ataki przeciwko napastnikowi. Niestety nie obyło się bez obrażeń. - Walka:
|
| | | Jazon
Join date : 25/08/2020 Liczba postów : 42 Age : 25 Starter : Magnemite
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-11, 21:44 | |
| ___Walka była bardzo zacięta. Jazon przeczuwał, że jedynym sposobem na zwycięstwo będzie pójście na całość, co z prawdopodobnie zakończyło by się śmiercią dziewczyny. Zdał sobie sprawę, że będzie musiał stać się o wiele silniejszym, aby w pełni odciąć się od swojego dawnego ja. Tylko czy zdoła? Czy będzie w stanie podążyć tą ciężką ścieżką, pełną potu, krwi i łez? Wiedział jednak, że jeśli teraz nie zdoła, jeśli upadnie i zabije Veronice, to wróci do dawnego "ja" a wyjście z tego będzie niesamowicie ciężkie. Walka nabierała tępa, jednak odczuł, iż coś się zmieniło w osobie Veronicy. Nadal emanowała z niej potężna siła, jednak ... coś się stało z morderczymi intencjami dziewczęcia. Jakby ... przygasły. - Wybacz, że cię rozczaruję, ale nie zginę dzisiaj. Jeszcze jest za wcześnie na moją śmierć. Nie mogę zginąć, dopóki nie osiągnę swojego celu! Nie chcę jednak, abyś twoje truchło znalazło się na tej drodze - zielonowłosy opuścił gardę. Mogło to być głupie, jednak nie chciał jej zabijać, wierzył, iż jego decyzja pokaże jego dobre intencje - na drodze ku zniszczeniu Ogranizacji. Nie mogę cię zabić z trzech prostych przyczyn. Po pierwsze, zabijając każdego jak leci nie różniłbym się niczym od Organizacji, którą pragnę zniszczyć. Po drugie, toczę aktualnie wewnętrzny konflikt, poszukuję prawdziwego siebie, którego ten tępy szef i jego przydupasy próbowali zgładzić zmieniając mnie w bezmyślną maszynę do zabijania. I po trzecie, i chyba najważniejsze ... Jesteś jego siostrą. Masz przed sobą całe życie, które może być dużo wspanialsze od tego co ukazała nam Organizacja. Każdego dnia można przeżywać przygodę życia, odczuwać emocje, nie tylko nienawiść i cierpienie i pragnienie zemsty. To donikąd nie prowadzi. - Zielonowłosy wiedział, że trochę się rozgadał i dał ponieść się emocjom - Nie chcę zabijać młodej, pięknej dziewczyny, która ma przed sobą jeszcze szmat życia - mówiąc to zarumienił się z jakiegoś powodu i odwrócił lekko głowę, aby nie dostrzegła tego. Głupi Jazon, mógłby wreszcie nauczyć się normalnie mówić o swoich uczuciach ... daleka droga przed nim. Jednak wiedział, że nieważne co by się stało, jest pewien swoich zdolności szermierczych, więc nawet gdyby dziewczyna go zaatakowała, to zdołałby ... na pewno przeżyć, ale może i coś więcej. - Nie sądzisz, że zamiast mnie zabijać, lepszym pomysłem byłoby wykorzystanie mnie do pomocy w uratowaniu Vernona? - Powiedział mając nadal lekko odwróconą głowę ze wstydu, jednak po tym spojrzał pewnym wzrokiem na Veronice. __W tym samym czasie obok toczyła się druga batalia pomiędzy pokemonami. Jazon postanowił rzucić Samuelowi PokeDex z wyświetloną stroną z atakami znanymi przez Sworda. - Młody, powierzam ci tę bitwę. Jeśli chcesz być wojownikiem, będziesz musiał odnaleźć się w każdej sytuacji, mądrze planować swoje posunięcia i atakować szybko i niespodziewanie. Powodzenia -powiedział do chłopaka |
| | | Jacqueline
Join date : 23/08/2020 Liczba postów : 244 Age : 29 Region : Kalos Starter : Minccino Profesja : In progress
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-11, 23:24 | |
| Nigdy nie sądziła, że złapie ją z jakiegoś powodu trema, a jednak... Jackie czuła, że ma trochę miękkie kolana, a na policzkach wykwitły urocze wypieki. Ojej, ojej. Miała gotować przed tłumem i to walcząc w tych rozgrywkach z osobami, które mają o wiele większe doświadczenie od niej! To Ci dopiero... Lubiła pichcić coś w domowej kuchni i nie obawiała się sprawdzić swoich zdolności, jednak przychodząc tutaj, nagle zrobiło się jej trochę dziwnie. Dobrze, że jej przyjaciele byli z nią, inaczej może faktycznie trema by ją pokonała! Wzięła głęboki wdech, by trochę opanować to narastające uczucie w klatce piersiowej, ale rozwiało je szybko zachowanie innych kucharzy. Byli niezwykle sympatyczni i przyjęli ją tak serdecznie, aż ciepło się zrobiło Jackie na sercu~ Gdy tylko Brock zaczął nazywać ją „śliczną panią” i coś sugerować, a za nim pojawiła się jego narzeczona, dziewczyna nie mogła powstrzymać chichotu. Trafił się jej flirciarz, który w dodatku nie miał jej za złe ataku patelnią! Zasłoniła usta, przytakując głową ze zrozumieniem, a całe, choć niewielkie napięcie, prysło jak bańka mydlana~ Jackie uścisnęła dłoń Lucy, czując się o wiele lepiej. - Miło mi~ Jestem Jacqueline~ - uśmiechała się do bliskiej sobie parki, różowiejąc na twarzy i znów wesoło chichocząc, gdy ujrzała falę uczucia, jakim się darzyli. Ah, miłość zawsze była taka piękna i taka fascynująca. Oh, oh, i to było szalenie romantyczne~ - Cudnie razem wyglądacie~ - powiedziała, ale z rozczulenia wyrwał ją sympatyczny blondynek, Clemont, który zbliżył się trochę nieśmiało. Tylko wyciągnęła do niego rękę, a z plecaka wyskoczyła mechaniczna dłoń, którą uścisnęła oniemiała z zachwytu dziewczyna. Oczy jej zabłysły, jakby zobaczyła najnowszy model robota kuchennego albo nową kartę deserów w ulubionej kawiarence... Oczywiście milczenie przeszło jej po paru sekundach. - Oh, travail remarquable! Sam ją zrobiłeś~? Musisz być niezwykle zdolny, skoro i gotujesz i tak wspaniale majsterkujesz~ - stwierdziła pewnym głosem Jackie, przyglądając się urządzeniu, po czym jej uwagę na siebie zwróciła ostatnia postać. Kobieta, harlekinka, huh... No, no, no musiała mieć oczy i uszy szeroko otwarte~! W każdym razie dziewczyna posłała jej szczery uśmiech. - Oh, nie ma za co przepraszać, ils sont exquis, non~? - dodała odrobinę bezkrytycznie, ale pełna serdeczności wobec dopiero co poznanych kucharzy. - Tak właśnie myślałam~! Biorę udział w zagadkach i zbieraniu biletów, mam już deux~ - pochwaliła się jej Jackie, składając razem dłonie i rumieniąc się lekko. Pamiętała dobrze o tym, o czym opowiadał jej Loeis, także miała na względzie jego słowa oraz ostrzeżenia... Jednak z drugiej strony dała się ponieść trochę emocją, zwierzając się prostolinijnie Charlotte ze swoich planów. - Po konkursie spróbuję zdobyć trzeci, a potem może załapię się na wieczorny spektakl w waszym cyrku~! - opowiedziała i być może rozgadałaby się trochę bardziej, gdyby konkurs się nie rozpoczął~! - Cały opis gotowania znajduje się tu~:
Prowadząca Nita zaczęła przemawiać, więc wszyscy kucharze zajęli swoje stanowiska., przygotowując się do boju~ Jackie znów poczuła nawracającą tremę, ale Cinnamon czule złapała ją za dłoń ciepłymi łapkami, co zadziałało jak najlepszy odstraszacz stresu. Jej pokemony siedziały na uboczu grzecznie, uśmiechając się do niej, machając łapkami i ogonkami... Mrugnęła do nich, oczekując na temat dzisiejszej konkurencji MasterChef'a... Shake! Shake mleczny, słodko-kwaśny... Jackie dotknęła palcem wskazującym policzka, przechylając lekko głowę w bok, a na jej twarzy pojawiła się głęboka zaduma. Pensée, pensée, pensée... Patrząc na jurorów, których skład był bardzo zróżnicowany, dziewczyna zastanawiała się, co takiego słodko-kwaśnego mogłoby im smakować... Aż wpadła na pomysł pstrykając palcami. Puściła wodę w kranie, dokładnie myjąc dłonie, a Cinnamon wyszorowała swoje łapki. Poprawiła fartuszek, poskromiła włosy wstążką i oto Jacqueline była gotowa do działania~ Razem tanecznym krokiem ruszyły do spiżarni, a dziewczyna złapała za koszyk i zaczęła wybierać potrzebne produkty. Wzięła jajka, mleko, śmietankę oraz brązowy cukier, by zrobić podstawowe lody śmietankowe – od tego lepiej zacząć, by masa była pulchna i zdążyła się dobrze schłodzić~ Do tego mąka, cukier puder... Biała czekolada~! Trochę mąki i jogurtu i proszku do pieczenia, parę przypraw... Przy półce z półproduktami, Jackie wybrała tęczową posypkę oraz strzelające cukierki~! No i oczywiście musiała przygotować sobie jagody. Jagody były w tym przypadku kluczem do jej dzieła! - Pomyślmy... Pecha~? - zapytała Cinnamon, która pilnując jej koszyka, przytaknęła główką. Podsuwała owoce pokemonowi, który swoim zmysłem węchu wybierał te najbardziej aromatyczne i idealnie dojrzałe. Hmm... Potrzeba było tego więcej! - A może Jaboca albo Nanab? - Jackie uniosła kilka różowych bananków. Skończyło się na tym, że wzięła po trzy rodzaje jagód każdego smaku, ze słodkich – Pecha, Nanab i Roseli, a z kwaśnych w koszyku znalazły się Jaboca, Sitrus i Chilan. Oczywiście, różnorodność była, ale przed dziewczyną nie leżały całe garście owoców – wzięła tyle, ile potrzebowała – inaczej tylko marnotrawiłaby jedzenie, a tak przecież nie wypada! Maman i Papa ją o tym uczyli... Mając w głowie plan, co dokładnie zrobi, wróciła na swoje stanowisko, przygotowując się do walki w konkursie! Pierwszą rzeczą, którą się zajęła, było podgrzanie mleka, śmietanki, cukru i szczypty soli w małym rondelku. Przelała to wszystko do osobnego pojemnika, schładzając nieco, a w innej miseczce rozbełtała dwa jajka. Powoli przelewała jeden płyn do drugiego, tak by nie ściąć jajek w masie – co to za lody z jajecznicą w środku! Musiała wyrównać temperaturę. Energicznie mieszała, by wszystko się ładnie połączyły i przelała to z powrotem go garnuszka, powoli podgrzewając... Płyn szybko zaczął gęstnieć, a to był znak, że ugotowały się jajka, tworząc bogaty w smaku, śmietankowy, delikatnie głęboki smak~ Bazą dobrego shake'a są dobre lody, więc nie mogła skąpić tutaj dobroci! Co to, to nie~ Jedna rzecz zrobiona! Podczas, gdy lody się chłodziły, dziewczyna zajęła się ubijaniem bitej śmietany z łyżeczką cukru pudru i szczyptą cynamonu. Przełożyła ją do rękawa cukierniczego i schowała do lodówki, by czekała na swoją kolej... A dalej? Dalej, to miała wielki plan! W trzech osobnych rondelkach gotowały się trzy inne rzeczy, nad którymi czuwała Cinnamon, podczas gdy Jackie na blacie wałkowała ciasto na pączki! Mąka, proszek do pieczenia i jogurt potrafią zdziałać cuda~ Wycięła trzy, ładne oponki, które musiały chwilę urosnąć przed smażeniem. W jednym rondelku robił się Sitrusowy curd – kwaśny, słodkawy krem o pięknym, żółtym kolorze~ W drugim dziewczyna zamieszała słodki curd z Roseli o truskawkowej barwie i równie pięknym zapachu. A w trzecim garnku w kąpieli wodnej rozpuściła się biała czekolada z odrobiną śmietanki i kapką soku ze słodkich jagód, by czekolada miała uroczo różowy kolor~ Gdy tylko te rzeczy się zrobiły, przelała je do miseczek, by ostygły, zajmując się z kolei podgrzewaniem oleju do odpowiedniej temperatury i smażeniem trzech złocistych pączków~ Pączki przy milkshake'ach? Oh, Jackie miała plan zainspirowany tą wspaniałą kawiarenką na drugi końcu Kalos, gdzie ktoś wymyślił tak zwane freakshake'i. Bardzo się jej to podobało~! Minccino obierała owoce, na trzy patyczki od szaszłyków nabijając kuleczki jagód Jaboca, które Jackie oblała je czekoladą i obsypała tęczową posypką i strzelającym cukierkami~ Tą samą polewą oblała pączki, nie szczędząc plasterków jagód Nanab i cukrowych perełek do ozdoby~ Hmm... Choć uwijała się jak mrówka, odhaczając w głowie to co zrobiła i co zrobić jeszcze musi, cały czas dziewczyna czuła lekką presję. Miała wrażenie, że wszyscy się jej przyglądają... Ojej, ojej... Znów by się zamyśliła, gdyby nie Cinnamon, która wyrwała ją z tego ponurego zamyślenia wesołym nawoływaniem. - Masz rację Ma Mie, do dzieła~ - uśmiechnęła się Jacqueline, zabierając za ostatnie dwa etapy gotowania... Czyli sam milkshake i zdobienie~! Podzieliła lody i mleko na dwie równe porcje, tworząc najpierw złożony z samych jagód kwaśnych shake, potem drugi, różowy ze słodkich. Smakowała każdy, by były odpowiednio zrównoważone smakowo... W końcu chciała do szklanic dodać trochę lodów, smak nie mógł przez to zginąć! Pracowała, aż była zadowolona z efektu i pewna, że shake będzie smakował tak, jak chce~ Oh, uwijała się jak ten Durant! Wzięła trochę z tego dzbanka i trochę z drugiego, tworząc słodko-kwaśny shake o barwie pomarańczy! Idealnie! Jackie klasnęła w dłonie, zabierając się za zdobienie trzech pokaźnych szklanek, w których chciała zaserwować swoje dzieło. Łopatką cukierniczą artystycznie rozmazała po wewnętrznej stronie kwaśny i słodki curd, tworząc fantazyjny wzór, a krawędzie szklanek umoczyła w różowej czekoladzie i przykleiła do nich kawałki jagód i tęczową posypkę~ Do środka włożyła po dwie gałki lodów, obficie tu i tam ozdabiając je łyżeczkami curd'ów. Ożywią trochę smak i będą kontrastowały z mlecznymi shake'ami smakiem czystych owoców~ A tak, następna rzecz była trudna. Najpierw do każdej szklanki wlała różowy shake... Później, pomagając sobie łyżką, nalała tego pomarańczowego, mieszanego, dbając by nie wymieszać zawartości, tak, by w szklance widać było wszystkie warstwy! Na twarzy dziewczyny już dawno wystąpiły wypieki, oczy błyszczały, gdy skupiła się na gotowaniu, tracąc jakby świadomość innych rzeczy. Na policzku i nosie miała kleks mąki, ale wydawała się przeszczęśliwa, bawiąc się tak i gotując. W końcu o to chodziło - o zabawę~ Nie zerkała nawet na to, co robią inny, zbyt ją pochłonęło jej własne dzieło. Ostatnią warstwą była część kwaśna, żółta. Poszło całkiem nieźle~ Dumna z siebie Jackie wyjęła bitą śmietanę i przyozdobiła każdą szklankę kopczykiem z fantazyjnej, puszystej śmietanki~ Wyglądało to zjawiskowo – trójwarstwowy shake pełen maźnięć curdów i z białą górką jak śnieg na czubku – a to jeszcze nie był koniec~ Cinnamon podawała Jackie po „szaszłyczku” - czyli kwaśnych jagodach Jaboca w słodkiej polewie z czekolady, które włożyła do każdego shake'u w charakterze jadalnej ozdoby. Wtykając w krem kolorowe słomki, przez ich otwór przełożyła po pączku, układając go wygodnie na bitej śmietanie~ Prezentował się ślicznie, taki kolorowy~ Całość ozdobiła oczywiście posypka ze strzelającego cukru oraz kawałki Chilan, wycięte tak, by wyglądały jak gwiazdki, a plasterki Pechy uformowane zostały w małe serduszka~ Ostatnią rzeczą była polewa, którą Jackie zrobiła poprzez delikatne podgrzanie resztki czekolady i dodanie do niej po łyżce z czerwonego i żółtego curdów – soczyście różowawe kleksy ozdobiły śmietanę i... I to był koniec~
|
| | | Lumière
Join date : 09/08/2020 Liczba postów : 699 Age : 25 Region : Unova Starter : Igglybuff Profesja : Człowiek Renesansu
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-16, 22:22 | |
| Side: Puff
- Spoiler:
Konkurs rozpoczął się pełną parą! Wszyscy kucharze dzielnie stanęli w szranki. Brock razem ze swoim Coalossalem, Clemont z Helioliskiem oraz Charlotte wraz z Galladem. Także Jacqueline dzielnie walczyła w swojej ulubionej dziedzinie, a każdy kolejny składnik łączył się dokładnie tak, jak tego chciała. W efekcie końcowym, gdy zabrzmiał dzwonek kończący starcie serca wszystkich kucharzy zamarły niemalże, kiedy stawiali ostatnie kroki w swoich daniach. Wtedy też jurorzy rozpoczęli najtrudniejszą część, czyli ocenianie! Czas na degustacje!~ Charlotte, Brock i Clemont zaprezentowali swoje Shaki. Nazwali je kolejno Cream Rose , Frosch Stone oraz Orange Pony. Były tutaj zarówno wysokie noty, jak i te, którymi nie wypadało się nawet pochwalić. Lucy kibicowała całej waszej czwórce! Po krótkich oględzinach jurorskich, kolej przyszła i na Jacqueline, której pozostało zaprezentować swoje dzieło. Side: Buck
- Spoiler:
Veronica wydawała się delikatnie łamać po Twoich słowach. Ewidentnie ta cała sytuacja nie była jej na rękę. Podczas waszej jakże intensywnej bitwy nagle gdy mieliście się zetrzeć w ostatecznej bitwie ostrzy - między wami padł strzał, którego obydwoje zwinnie uniknęliście. - Roni, wystarczy.- rzekła postać, która nagle znikąd pojawiła się tuż za rogiem. Był to wysoki mężczyzna w stroju rodem z Dzikiego Zachodu. Wydawało się, że jest kimś ważnym, gdyż Veronica od razu zamarła. - M-Marshall!! Co Ty tutaj robisz? Jak mnie znalazłeś?- dziewczyna w jednej chwili wskoczyła na swojego Corviknighta i przeklinała pod nosem los. - Reed... jeśli naprawdę miałeś na myśli to, co mówisz - spotkamy się wkrótce...- w tej samej chwili dziewczyna zniknęła jakby w obawie przed mężczyzną. Ten z kolei podszedł do was i wyciągnął dłoń w celu powitania. - Jake Marshall, detektyw Interpolu. Prywatnie, mentor tej małej smarkuli. Przepraszam za to całe zajście. Miałem nadzieję, że jej żądza zemsty nią nie zawładnie, ale chyba udało Ci się ją trochę uspokoić. Żeby uściślić fakty - nie wiem nic, ponad to, iż Roni pała do Ciebie nienawiścią- wyjaśnił jegomość, po czym usiadł niedaleko i odkorkował butelkę sake. - Dołączysz?- powiedział jakby nie zwracając uwagi na Samuela, który zadziwiony całą sytuacją, postanowił przywołać Shuppeta do siebie i usiadł grzecznie gdzieś z boku obserwując całe zajście. - Walka:
Sword + 1lvl Legacy +2 Veronica +10P -10W
|
| | | Jacqueline
Join date : 23/08/2020 Liczba postów : 244 Age : 29 Region : Kalos Starter : Minccino Profesja : In progress
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-19, 14:39 | |
| Ojej, ojej... To był chyba najbardziej stresujący element tego konkursu! Ocenianie... Jackie poczuła gulę w żołądku z wrażenia, przyglądając się jak każdy z uczestników prezentuje swoje dzieła. Nie obawiała się dostać negatywnych ocen – przyrządziła swojego shake'a jak mogła najlepiej, była pewna, że w domu by wszystkim smakowało~ A to się dla niej liczyło najbardziej – jeśli jej smaki i zdolności nie są na poziomie międzyregionalnych konkursów typu MasterChef, to trudno. To znak, że lepiej się jej gotuje w domowej kuchni, podśpiewując wraz z Cinnamon~ Z tą myślą skinęła do siebie głową, przygotowując się na swoją kolej, choć i tak serce biło jej jak szalone! Minccino pomagała jej jak mogła, pacając łapkami po dłoniach i uśmiechając się promiennie i Jackie nie pozostała jej dłużna. Choć Cinna również była okropnie podekscytowana, gotowaniem przed całą taką widownią, to bardziej skupiła się na upewnieniu się, że dziewczyna ma dobre samopoczucie. Jacqueline pogłaskała czule, tę swoją puchatką kulkę, po czym obie umyły dłonie/łapki, mobilizując się do działania! Piękne shake'i trafiły na stół jurorów i Jackie mogła tylko podziwiać kunszt kulinarny współzawodników... Nie wspominając, że wyglądały pysznie! Aż sama z chęcią by spróbowała tego i owego... Miały również oficjalne nazwy! Oh, non, dziewczyna nigdy wcześniej się nad tym nie zastanawiała... Jakim mianem ochrzcić to, co zrobiła? Nadeszła jej kolej! Jackie ustawiła na tacy trzy pełne szklanki. Z największą ostrożnością wzięła tackę w dłonie i niemalże wstrzymując oddech, zaniosła powoli swoje lodowe, orzeźwiające arcydzieło do miejsca, gdzie zasiadali sędziowie. Przed każdym z nich postawiła po wysokiej, bajecznie kolorowej szklance w barwach różowo-żółtych~! Słomki już czekały, no i oczywiście położyła na blacie trzy długie, deserowe łyżeczki, zgrabnie zwinięte w zielone serwetki~ Czerwone smugi słodkiego oraz żółte ślady kwaśnego curd'u tworzyły po wewnętrznej stronie szkła delikatny wzorek, dodatkowo podkreślając walory smakowe tego deseru. Do tego sam shake Jackie podzieliła na trze rodzaje, tworząc warstwy w szklankach, które tworzyły okazałe paski – słonecznie żółty, kwaśny smak, uroczo pomarańczowy słodko-kwaśny shake i pięknie różowy, słodki napój~ Według niej ślicznie to wyglądało~ Nie wspominając, że krawędź szklanki była różowa i kolorowa od posypki, a na puszystej górce z bitej śmietany prezentowały się kawałki owoców wycięte w gwiazdki i serduszka. Polała to pomarańczową polewą, nie szczędząc kolorowych kleksów~ Patyczki od szaszłyczków pełne kwaśnych kawałków jagód w słodkiej czekoladzie, oraz kolorowy pączek wieńczyły dzieła~! Miała to być gra tych dwóch smaków, więc wszystkie dodatki podkreślały ten kontrast, sprawiając, że shake nie był ani za słodki, ani za kwaśny! Każdy kęs i łyk powinien być idealnie zbalansowany, acz, by było zabawniej, czasem ugryzie się kwaśną jagodę w chrupkiej czekoladzie, albo posmakuje puszystego pączka w słodkiej polewie~ Gdyby jedzenie było przewidywalne, byłoby trochę nudne... Dlatego Jackie postanowiła się zabawić i stworzyć coś, co jurorzy potrzebują dokładnie posmakować i zbadać – nie, że po pierwszym łyku już dokładnie wiedzą, co im zaserwowała! Jej dzieło było większe od standardowego shake'a, bo był to taki milkshake-deser, mający zaspokoić chrapkę na coś słodko-kwaśnego~ A, że Jackie nie kryła się z tym, że lubi jeść a słodycze są bliskie jej sercu, nie zamierzał również jurorom skąpić dobroci przy tworzeniu czegoś dla nich~! - Proszę bardzo, oto mój shake, Baie Soleil~ - Jacqueline przycisnęła do siebie tacę i wraz z Cinnamon wdzięcznie się ukłoniły. - W Unovie od jakiegoś czasu panuje moda na szalone shake'i, które mają mnóstwo takich pieknych zdobień oraz słodkości w sobie i bardzo chciałam kiedyś coś takiego przyrządzić~ - wyjaśniła genezę powstania swojego shake'a Jackie. Oczywiście, że freakshake'i nie były jej obce, a choć nigdy nie miała okazji takiego spróbować – moda ta jeszcze nie dotarła do Kalos – to jakoś wypadało jej to z głowy, gdy była w domu. Teraz była idealna okazja by sprawdzić się i zobaczyć, co uda się jej zrobić~ Uśmiechnęła się ciepło. - Mam nadzieję, że będzie państwu smakowało~ Bon Appétit! |
| | | Jazon
Join date : 25/08/2020 Liczba postów : 42 Age : 25 Starter : Magnemite
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-09-21, 21:25 | |
| ___Walka zaczynała iść coraz bardziej po myśli zielonookiego szermierza. Jego wypowiedź ewidentnie wpłynęła na dziewczynę, która jakby straciła na determinacji, pewności co do swoich przekonań jak i dało się wyczuć, iż jej mordercze intencje straciły na sile. Nie oznaczało to jednak, iż mógł pozwolić sobie na odpuszczenie, gdyż Veronica wciąż była dla niego śmiertelnym zagrożeniem. Wystarczyłby jeden błąd, zbyt późno wykonany ruch, a mógłby pożegnać się z życiem. ___Kiedy miało dojść do kolejnego już z kolei kontaktu między orężem tej dwójki usłyszał strzał. Zareagował błyskawicznie i odskoczył od miejsca, w którym miał pewność, że przeleci pocisk. Tak samo zachowała się jego przeciwniczka. Po chwili obydwoje mogli usłyszeć męski głos. Jazon od raz spojrzał w kierunku, z którego on dochodził i dostrzegł mężczyznę, który jakby wyłonił się z nicości. Jegomość był odziany w specyficzny strój, kojarzący się z wędrowcami po mało przychylnych terenach. Jak widać znał Veronicę, która na jego widok postanowiła odpuścić zielonowłosemu, zapowiadając, że jeszcze się spotkają. Miał jedynie nadzieję, że w innych okolicznościach. No to wpakowałem się w niezłe gówno. Lepiej, aby nie wygadała się nikomu o naszym spotkaniu, bo może być nieciekawie - pomyślał. ___Mężczyzna przedstawił się Jazonowi. Był detektywem. Zielonowłosy miał kolejny powód do zmartwień. Miał wiele na swoim sumieniu, więc ostatnim czego potrzebował, było nagłe pojawienie się kogoś takiego jak ten mężczyzna, w dodatku znającego kogoś powiązanego z Organizacją. Mimo wszystko wydawał się być mało przejęty tym spotkaniem, więc szermierz zaczął odczuwać delikatną ulgę. Możliwe, iż nie wiedział o nim, albo przynajmniej nie miał co do niego złych zamiarów. Marshall siadł nieopodal otwierając butelkę sakę i zapraszając do siebie Jazona. W pierwszej chwili poczuł chęć, do ... pozbycia się mężczyzny, jednak zdał sobie sprawę, iż Veronica, z którą tak bardzo się męczył uciekła właśnie na jego widok. Mogło to oznaczać, że jest on od niej silniejszy. Zielonowłosy wzdychnął cicho i wycofał Sworda do balla, jednocześnie wypuszczając Squirtle, którą wysłał, aby ta skorzystała z obecności morza i trochę się namoczyła. Przysiadł obok mężczyzny, jednak pierw spojrzał na ewidentnie zmieszanego całym zajściem Samuela. - Chętnie, jednak przydałoby się też coś dla dzieciaka. Jeśli miałbyś coś, czego mógłby się napić, to możesz mieć pewność, że odwdzięczę się - powiedział wyciągając rękę po trunek. - A więc to ty jesteś jej mentorem ... Ciężki przypadek ci się trafił. Zawsze była taka impulsywna? Ach, gdzie moje maniery. Zapomniałem się przedstawić, nazywam się Jazon R... i tutaj się zawahał. Zastanawiał się, czy powinien powiedzieć swoje nazwisko. Nie namyślał się zbyt długo, w końcu jego ostatnie prawdziwe dokumenty pochodziły z sierocińca sprzed jakiś 15 lat, więc raczej nie miał się czego obawiać. Jazon Reed - Szermierz. Zaś ten chłopak, to Samuel, mój uczeń. Wybacz mi, jeśli wyjdę na zbyt wścibskiego, ale czy Veronica wspominała ci, dlaczego chce mnie zabić? I co tutaj robisz? Przybyłeś uratować jej życie, czy może jej duszę? |
| | | Lumière
Join date : 09/08/2020 Liczba postów : 699 Age : 25 Region : Unova Starter : Igglybuff Profesja : Człowiek Renesansu
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-10-15, 13:54 | |
| Side: Puff
- Spoiler:
Jurorska trójka przechadzała się od stanowiska do stanowiska wyrażając na twarzach zarówno podziw, jak i skwaszenie. Wielu kandydatów musiało przejść przez konkurencję obronną ręką, niektórzy natomiast popełnili zbrodnie na tle kulinariów i dobrego smaku. Gdy nareszcie jurorzy dotarli do Twojego stanowiska - mogłaś poczuć delikatne mrowienie w sercu, a zarazem przyśpieszone tętno. Gdy pierwszy uśmiech pojawił się na ustach Nity, mogłaś odczuć ulgę. Wkrótce później dołączył się Szef Roger i w końcu sam Morpeko zaczął wcinać cudowny przysmak. Choć nie wypowiedzieli nawet słowa, a tuż po skonsumowaniu przybrali chłodne miny - miałaś przeczucie, iż nie było tak źle, szczególnie gdy Morpeko zabrał swojego freakshake'a do stanowiska jurorów. Już po chwili padł werdykt pierwszej rundy. -Zasmakowaliśmy dzisiaj zarówno niebios dla podniebienia, jak i kulinarnych porażek. Przykro mi, że nie mogę wszystkich z was przepuścić przez rundę eliminacyjną, jednak w zawodach może pozostać was jedynie pewna grupa. Wyświetlimy teraz listę kucharzy, którzy przechodzą do kolejnego etapu.
Tutaj faktycznie nastąpiła przerwa, w której desperacko szukałaś swojej osoby na telebimie... i była!! Udało Ci się dostać do kolejnej rundy! Twoją radość dzielili również Brock, Clemont i Charlotte. Po chwili jednak wiwaty i łzy przerwane zostały słowami Nity.
-To nie koniec dzisiejszych wyzwań! Przed wami prawdziwe kulinarne arcydzieło! W Lumiose ukryliśmy dla was przepis, pozostawiony przez Mistrza Siebolda na potrzeby konkursu. Waszym zadaniem będzie go odnaleźć i wykonać zakupy, by jutro odtworzyć to danie w najdrobniejszym calu! Jak znaleźć ten przepis? Musicie rozwiązać zagadkę, którą przeczyta dla was nasz ukochany Lektor!
"Usiadłem na ławce zachodniej i ujrzałem na mrocznym placu jaśniejącego misia, który wskazał mi drogę. Uśmiechnąłem się i serce zakołatało mi trzykrotnie, aż mi się włos zjeżył na głowie. Skarbem moim uprzejmość, a jej wyrazem słowa Magnolia
Tym sposobem zakończyła się pierwsza i rozpoczęła druga runda eliminacji do MasterChefa! Gdy już wszyscy się rozeszli wasza gromadka zebrała się w kręgu, by porozmawiać. Pierwsza wysunęła się na front Charlotte. -Jacqueline, Brock, Lucy, Clemont. Jeśli nie macie dziś nic ciekawego do roboty, zapraszam was na występ mojej trupy na Magenta Plaza. Dzisiaj o 19 odbywa się pierwszy pokaz, a moi kochani towarzysze na pewno z radością was poznają. Powołajcie się na mnie, a wejdziecie za darmo! Oh i Jacqueline, jeśli zbierzesz trzeci bilet, koniecznie uderz do Dr Carrota! Poznasz go po marchewce zwisającej z jego czapki. Dziewczyna ukłoniła się i odeszła, by przygotować się do spektaklu. Tymczasem pozostali rozmyślali nad zagadką. -Zgadywanie na pewno nie pomoże wam wykonać przepisu, moja kobieca intuicja podpowiada mi, że powinniśmy pójść na spektakl Charlotte. Mam wrażenie, że miała ukryty cel w tym zaproszeniu- tymi słowami zaintrygowała pozostałych, który kiwnęli głową i pożegnali Cię serdecznymi uściskami.
Side: Buck
- Spoiler:
Marshall ustrzelił kilka jabłek z pobliskich jabłoni i szybko obrobił je, tworząc pyszny mus jabłkowy dla Samuela. -Poznałem ją, gdy przydzielono mi sprawę zaginięcia pewnej rodziny. Szefostwo zabraniało mi się mieszać, jednak nie pozwolę, by na mojej warcie działy się takie rzeczy. Z poczucia obowiązku udałem się do rezydencji. Była pusta i pełna plam krwi. Gdy dotarłem na miejsce znalazłem tę smarkulę, która ewidentnie czegoś szukała. Później dowiedziałem się, że śmierć tutejszych ludzi została zatuszowana przez rząd z jakichś przyczyn. Veronica poszukiwała śladów, które mogłyby zaprowadzić ją do Ciebie. Z jakiegoś powodu pała do Ciebie czymś na pozór wyglądającego na nienawiść. Z tego co wywnioskowałem - martwi się o brata, który podobno przenoszony jest do więzienia o zaostrzonym rygorze w Kalos. Zapewne to jej kolejny krok. Panie Reed, Samuelu, chciałbym bardzo was przeprosić za jej zachowanie. Jest bardzo sprytna jak na swój wiek, jednak brak jej rozumu. Działa impulsywnie i chaotycznie, jednak jest morderczą bronią. Jak widzę jednak, trafił swój na swego. Obiecałem pomóc jej Ciebie znaleźć, jednak miałem złe przeczucia i jak się domyślałem trafne. Jeśli mogę rzucić takie założenie - Ronnie nie chciała zrobić Ci krzywdy, a przetestować Twoje umiejętności. Ten jej przeklęty Corviknight utrudnia mi robotę. Jest dla mnie jak córka, której nie posiadam. Widziałem tę rozpacz w jej oczach niejednokrotnie. Bardzo pragnie odzyskać dawne życie, jednak nie mówi mi nic ponad to, iż to Twoja wina, iż jej brat siedzi w więzieniu. Cóż... widzę, że Ty też masz teraz podopiecznego. Mam nadzieję, że starczy wam siły, by sprostać wyzwaniom. Jeśli jednak chcielibyście wyrwać się stąd i pomóc mi powstrzymać Ronnie przed kolejną głupotą... może wyruszycie ze mną do Kalos?- zarzucił monologiem Marshall, po czym wypuścił swojego gigantycznego podopiecznego, którego dosiadł i oczekiwał waszej decyzji. Cóż jak widać każdy kij ma dwa końce, mogliście pozostać w Unovie lub ruszyć śladem Ronnie i, kto wie, może pomóc nie tylko jej, ale również Vernonowi?
|
| | | Jacqueline
Join date : 23/08/2020 Liczba postów : 244 Age : 29 Region : Kalos Starter : Minccino Profesja : In progress
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-10-27, 17:54 | |
| Serce mocno biło jej w piersi, gdy jurorzy zaczęli smakować jej dzieła. Co prawda Jacqueline dzielnie nie chciała dać po sobie poznać, jak bardzo się tym wszystkim przejmuje. Stała twardo, szukając po twarzach i minach jakichś oznak, że Baie Soleli im zasmakowało... A jej podekscytowane wypieki mówiły same za siebie! Widząc, że nic jakoś nie zdradza niechęci jurorów do jej freakshake'ów, odetchnęła w duchu i uśmiechnęła się na widok małego Morpeko, niosącego w łapkach wypełnioną po brzegi szklankę. Po chwili zapadł pełen napięci werdykt... Na wielkim ekranie pojawił się jej kulinarny przydomek i Jackie podskoczyła z uciechy, klaszcząc w dłonie. Udało się~! Cinnamon zatańczyła wesoło na jej ramieniu, podzielając jej radość, choć zaraz obie zamrugały, słuchając przemówienia Nity. Oho... Czyli następna część konkursu nie polegała wyłącznie na zabawie w kucharza~! Dziewczyna pokiwała ze zrozumieniem głową – byłoby to za łatwe, prawda, trzeba było im trochę to skomplikować~... Tymczasem obie z Minccino nadstawiły uszy, czekając aż przemówi Lektor. Po usłyszeniu zagadki, Jackie zamyśliła się na moment... Magnolia. Ławka zachodnia i mroczny plac kojarzyły się jej z głównym, Centralnym Placem w mieście, gdzie znajdowała się Sala Pokemonów Elektrycznych. Może o to chodziło, gdy wspomniano o jaśniejącym misiu..? Z drugiej strony kilka takich placów w Lumiose City było. No i Magnolia – to była nazwa takiego drzewa, które pięknie kwitnie różowym kwieciem~ Z kolei owo miano mogła mieć żywa osoba, pokemon, a może i ktoś tak nazwał jakąś kawiarenkę w mieście? Z zamyślenia Jacqueline wyrwał głos Charlotte. - Oh, występ~..? Génial, chciałam wybrać się na ten pokaz~ - klasnęła w dłonie uśmiechnięta dziewczyna i pokiwała głową na ten pomysł. Już zastanawiała się co mogłaby zobaczyć w cyrku, jakie pokemony, jakie sztuczki... Wspaniale~ Loeilou wspominał o zakręceniu się w okolicach Cyrku, a to była świetna okazja, by się tam rozejrzeć bez wzbudzania podejrzeń. W końcu Lotte sama ją zaprosiła~ Nie wspominając o tym, że Jackie bardzo chciała zobaczyć ich występ i za punkt honoru postanowiła sobie zdobycie ostatniego biletu. - Oh, dziękuję! Jak posprzątam moje stanowisko to na pewno pójdę spróbować zdobyć ostatni bilet~! - uspokoiła Charlotte i pomachała młodej kobiecie, gdy ta się od nich oddaliła. Cinna zakręciła się na ramieniu Jackie. Tak, to był dobry pomysł – posprzątają, oddadzą fartuszek i zbiorą resztę drużyny, która dumnie kibicowała im siedząc na uboczu~ Hm, może też wypadałoby coś przekąsić przed wyprawą do Cyrku? Z tą myślą dziewczyna rozwiązała wstążkę kucharskiego kitla, gdy Lucy głośno wyraziła swoje zdanie o skorzystaniu z zaproszenia cyrkowej artystki. Kobieca intuicja i ukryty cel... Pytanie tylko, czy to był cel dobry czy zły? Myjąc z Cinnamon naczynia, Jackie zaczęła się nad tym zastanawiać. Skoro Cyrk potrzebuje tamtego magicznego lusterka, czy to oznacza od razu, że wszyscy działają na czyjąś szkodę? A może to tylko kilka osób jest w to zamieszanych i Lotte nie ma o tym pojęcia? Albo doskonale udaje... Jackie jest siostrą Loeis'a, jest prawdopodobieństwo, że jeśli zdradzi swoje nazwisko, to może wzbudzić jakieś podejrzenia. Dobrze, że przedstawiła się im tylko swoim imieniem! A może za dużo o tym myśli..? Po posprzątaniu swojego stanowiska i pożegnaniu się ze wszystkimi, Jackie z Cinnamon dumnie wyściskały pozostałe pokemony i wspólnie wyszli na ulice Lumiose City. Trzeba było znaleźć ostatniego clowna~! |
| | | Jazon
Join date : 25/08/2020 Liczba postów : 42 Age : 25 Starter : Magnemite
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-10-28, 16:55 | |
| ___Zielonowłosy ze spokojem wysłuchał słów mężczyzny, obserwując przy okazji jego zachowanie. Marshall był niesamowicie skupiony, opanowany, spokojny. Jazon dostrzegł, że przy obrabianiu jabłek nie zawahał się nawet na chwilę. Miał teraz pewność, że nie rozmawia z byle kim. Chłopak siedział przez chwilę w ciszy i analizował sytuację w jakiej się znalazł. Wyglądało na to, że jego rozmówca był w stosunku do niego szczery, a propozycja jaką złożył szermierzowi była całkowicie poważna. Zdawał sobie sprawę, że całą ta sytuacja jest po części spowodowana przez niego. Mimo wszystko obawiał się ponownego spotkania z Veronicą, jak i z jej bratem. Miał już odmówić, kiedy jednak poczuł pewne ukłucie w swoim oku. Przypomniał sobie jakie cele postawił przed samym sobą. Jak to miał w zwyczaju lekko wzdychnął, po czym na jego ustach pojawił się niewielki uśmiech. - Czasem, żeby pójść do przodu, należy zrobić kilka kroków wstecz ... Myślę, że jestem zbytnio zamieszany w ten cały bajzel, żeby przejść po prostu obojętnie obok tego. Sam, jak widzisz, wybrałeś sobie kłopotliwego osobnika na mistrza, więc zrozumiem, jeśli odmówisz, jednak ja nie mogę tego zrobić. Wiem, że obiecałem ci pomóc, jednak będzie musiało to poczekać. Jeśli wyruszysz ze mną, to przekaże ci co tylko potrafię, aby kiedy wrócimy do Unovy, być w stanie zająć się twoim problem. Decyzję pozostawiam tobie. Wiedz jednak, że nie będzie to prosta przeprawa, a moja osoba może sprowadzić na nas całkiem sporo problemów. Marshall, wyruszam z tobą! - powiedział, po czym wsiadł na pokemona detektywa i wystawił rękę w stronę Sama, aby ten wsiadł również, oczywiście, jeśli tego zechce ... właśnie rozpoczyna się pierwsze wielkie wyzwanie i podróż dla zielonowłosego szermierza ... |
| | | Lumière
Join date : 09/08/2020 Liczba postów : 699 Age : 25 Region : Unova Starter : Igglybuff Profesja : Człowiek Renesansu
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-10-31, 19:17 | |
| Side: Puff
- Spoiler:
Pełna pozytywnej energii miałaś teraz 5 minut odpoczynku i radości, które dzieliłaś ze swoimi stworzeniami. Podczas, gdy wszyscy ruszyli przodem, by następnie spotkać się w umówionym miejscu - Ty posprzątałaś po sobie i oddałaś fartuch. Nita od razu wyczuła u Ciebie pewną nutę, która poruszyła jej serce. -Madame Chiffon Cupcake, excuse moi! Chciałabym spytać - skąd pomysł na Freakshake? Niecodziennie widuje się ten przysmak w Kalos, a już w ogóle w tak wyśmienitym stanie. Proszę, zapiszę Ci swój numer - widzę przed Tobą naprawdę świetlaną przyszłość w karierze kulinarnej. Na drugim etapie spotkasz się z moją siostrą, mam nadzieję, że sprostasz i jej oczekiwaniom i zobaczymy się na kolejnym etapie.- zagaiła rozmowę popijając swoją herbatkę cytrusową. Morpeko radośnie hopsał sobie i wyjadał resztki shake'ów, tym czasem trzeci juror poszedł na zaplecze, by przygotować swoich kucharzy. Gdy emocje już opadły, a wszyscy się rozeszli mogłaś w końcu ruszyć w upragnionym kierunku. Klaun, którego wcześniej już spotkałaś, właśnie pakował manatki, by szykować się do powrotu. Gdy ujrzał Twoją twarz - swoim szelmowskim uśmieszkiem i bladą cerą powitał Cię, wypowiadając słowa -Ach, Panienka łatwo nie daje za wygraną! Lubię to! Czy masz już odpowiedź na zagadkę?- spytał dość bezpośrednio. To ostatni bilet, który potrzebny był Ci, by móc porozmawiać z Dr. Carrotem - kolegą Charlotte, a tym samym zdobyć niecodzienną nagrodę w loterii klaunów. Clown Seeker najwidoczniej powoli dobiegał końca na ten dzień, najpewniej przez spektakl, o którym mówiła Charlotte. Klaun poprawił swój kapelutek i otrzepał czerwono-niebieski kostium, by następnie oczekiwać Twojej odpowiedzi.
Side: Buck
- Spoiler:
Sytuacja była dość jednostronna, lecz mimo to Samuel nie stracił determinacji. - Tak jest, Mistrzu!- po tych słowach wskoczył razem z Tobą na grzbiet Milotica. Ruszyliście w ogromnym tempie przez morskie odmęty, widząc przed sobą tylko bezkres oceanu i blask słońca. Po drodze ujrzeliście przepiękne rafy u wybrzeży wysp Decolora, a także przepiękne ławice Alomomoli i samotne Luvdisci. Droga dłużyła się i dłużyła, a gdy zaczęło się ściemniać - Marshall zarządził postój na niewielkiej wyspie. Zeszliście na ląd, gdzie razem z Samuelem ujrzeliście niewielką chatkę. - Tutaj będziemy bezpieczni - to niewielka wysepka o nazwie Aux. Zamieszkuje ją jedynie garstka osób, w tym jeden mój przyjaciel. Rozgośćcie się w tej chatce, a ja porozmawiam z Jackiem.- tymi słowami pożegnał was na moment i ruszył w stronę schodów, prowadzących do niewielkiej wioski. Tymczasem razem z Samuelem znaleźliście się wewnątrz ładnie udekorowanej chatki łowieckiej. Nie było w niej żywej duszy, a jedynie okazy łowieckie - PokeRyby, które pływały w akwariach. Było także niewielkie ognisko, które dodawało uroku temu miejscu. Usiedliście przy ciepełku, a Sam postanowił porozmawiać z Tobą. - Mistrzu, chciałbym Ci opowiedzieć o czymś. Jeśli dobrze pamiętam - w Kalos znani są pewni cyrkowcy. Wśród nich występuje pewien mistrz szermierki, który był przyjacielem mojego ojca. Znam go tylko pod pseudonimem "Saber". Nie jestem pewny, po której jest stronie, jednak może mieć informacje na temat Braci Nisenokao. To Ci dwaj zamordowali moich rodziców. Jedyny problem - to, że mój miecz rodowy został gdzieś w Unovie...- jakby grom z jasnego nieba w tej samej chwili ku Samuelowi powędrowało niezwykłe ostrze. Marshall właśnie wrócił do was ze swoim przyjacielem Jackiem. - Sam, prawda? Więc jedna zagadka rozwiązana. Podczas pogoni za Veronicą przyłapałem zgraję bachorów wywijających tym ostrzem na lewo i prawo. Skonfiskowałem im broń, gdyż doskonale wiem, do kogo należy ta broń. Więc ty jesteś synem Takeshiego i Riannon? Współczuję Ci smyku. Pamiętacie, jak mówiłem o sprawie morderstwa? Z tego co usłyszałem, chyba Twój uczeń, Reed, będzie moim pierwszym rzetelnym świadkiem. Właśnie sprawa rodziny Daichi była tą, po której przygarnąłem Veronicę. Takeshi i Riannon byli moimi przyjaciółmi z dawnych lat. Słyszałem, że dorobili się niezwykle zdolnego syna, jednak dopiero teraz widzę podobieństwo. Sam, masz oczy zdecydowanie po matce. Ten miecz należy do Ciebie...- powiedział Marshall. Ponurą ciszę przerwał jego towarzysz. - Więc to są nasi goście Marsh? Świetna ekipa do balangi! Haha! Witajcie na Aux Island! Najmniejszym kurorcie miłośników muzyki! Razem z moim zespołem gramy tutaj wiele koncertów i produkujemy najlepsze kawałki, które rozchodzą się na cały świat! Nazywam się Dan Tuner, ale przyjaciele mówią na mnie "Jack", bo często grzebię przy kablach od wzmacniaczy. Czujcie się jak u siebie w domu!- to powiedziawszy dosiadł się do was.
|
| | | Jacqueline
Join date : 23/08/2020 Liczba postów : 244 Age : 29 Region : Kalos Starter : Minccino Profesja : In progress
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-11-07, 22:45 | |
| Już po wszystkim! Teraz wdech i wydech, wdech i wydech... Jeszcze Jackie miała rumieńce od tych wszystkich emocji, jeszcze serce mocno biło w jej piersi, jeszcze szczęście rozpierało duszę. Udało się~! Ah, powoli uczucia się już uspokajały, ale nie mogła tak łatwo pozbyć się zaaferowanych wypieków! Pierwszy konkurs a tu przeszła dalej... Incroyable~ Zadowolona z siebie wytuliła swoje pokemony, które do tej pory grzecznie obserwowały jej zmagania, a teraz po swojemu gratulowały jej dobrego wyniku w konkursie~ Mogła odetchnąć, z przyjemnością głaszcząc puchatą sierść lub gładkie listki. Dziewczyna przykucnęła, by przytulić do siebie całą swoją bandę, tuląc ich z uśmiechem i czując, jak serce się jej uspokaja. Ah, nigdy nie myślała o sobie jak o kimś, kto może mieć tremę, a ta niemal ją zjadła! Będzie musiała trochę poćwiczyć wystąpienia przed lustrem... Uściskała Gaufre, cmoknęła Senchę i podrapała po grzbiecie Momo, podczas gdy Cinnamon dumnie czyściła swój ogonek z mikroskopijnych pyłków maki. Ochłonęła z całej tej burzy emocji! Mogli się już powoli zbierać, by odetchnąć chłodnym, wieczornym powietrzem. Dziewczyna wzięła swoją torbę, a jej podopieczni znaleźli się automatycznie na swoich miejscach. To znaczy – Cinnamon na jednym ramieniu, Sewaddle na drugim, żółciutki pajączek na jej głowie, wygodnie siedząc wśród fioletowych loków. Yamper dreptał dumnie obok nogi dziewczyny, co jakiś czas ocierając się o jej łydkę. I już praktycznie wychodzili z głównej sali, gdy kobiecy głos zawołał Jacqueline. Madame Nita! Aż znów się zarumieniła z przejęcia, słuchając jej słów! - Chciałam spróbować przyrządzić freakshake'i i zobaczyć, czy mi się uda~ - odpowiedziała z rozbrajającą szczerością Jackie na pytanie jurorki. Pewnie brzmiało to dziwnie – kto by myślał improwizować w konkursie kulinarnym, ba, robiąc coś, czego nigdy wcześniej nie przyrządzał? Dziewczyna uniosła dłoń, owijając wokół palców fioletowy loczek i uśmiechnęła się ciepło. - Tak bardzo spodobały mi się, gdy oglądałam o nich program z Unovy, że jak tylko zobaczyłam, że tematem konkursu jest shake, postanowiłam je zrobić~! Cieszę się, że zasmakowały~ – dodała z rumieńcem. Z równie błyszczącymi oczami patrzyła jak Nita zapisała swój numer na ozdobnej karteczce i podała dziewczynie. Ojej, ojejku... Świetlana przyszłość w karierze kulinarnej? Twarz Jacqueline jakby zalśniła wewnętrznym światłem, gdy ścisnęła papierek w obu dłoniach. - Oh, merci... To wiele dla mnie znaczy~ – zawołała i ukłoniła się, żegnając się z Nitą i w podskokach, tanecznym krokiem wychodząc z sali, a później na ulicę. Tam przystanęła na chwilę. Wzięła głęboki oddech, zaciskając pięści, wolno wypuściła powietrze z płuc... I zaczerpnęła jeszcze raz powietrza, by unieść w górę ramiona i krzyknąć. - Hurra~! – podskoczyła i obróciła się tanecznie na jednej stopie jak baletnica. Udało się, naprawdę się udało~! W dodatku jej deser przypadł do gustu samej Nicie~! Czy to nie brzmiało jak przedsmak do spełnienia marzeń~? Dając mały pokaz swojej radości, nie przejmując się spojrzeniami przechodniów, dziewczyna wyładowała swoje emocje i już spokojniej zwróciła się w stronę miejsca, gdzie czekał ostatni klaun. W międzyczasie w telefonie zapisała numer do Nity i uśmiechała się do siebie, a pokemony również wydawały się bardzo zadowolone. Udzielał się im jej nastrój~ Bez kłopotu dotarła do miejsca, gdzie stał ostatni przebieraniec i ukłoniła się przed nim. - Oczywiście~ Olśniło mnie przy gotowaniu! – to stwierdzenie mogło klauna zdziwić, ale cóż, taka była prawda... Podczas przyrządzania shake'ów nie chciała się stresować rywalizacją z innymi i myśli dziewczyny błądziły gdzieś... Odpowiedź sama pojawiła się w jej głowie! Jackie otworzyła klapkę telefonu i włączyła kalkulator, wpisując trzy odpowiednie liczby. Odwróciła go do góry nogami i pokazała klaunowi. - ''HIS''~! Prawda? Męska godzina to 5:14, ponieważ odwrotnie cyfry wyglądają jak litery, co oznacza właśnie ''his''! Czyli "jego" en anglais~ – powiedziała z uśmiechem. |
| | | Jazon
Join date : 25/08/2020 Liczba postów : 42 Age : 25 Starter : Magnemite
| Temat: Re: Jacks of Hearts 2020-11-13, 14:34 | |
| ___Jak to mawiają komu w drogę temu ... w zasadzie to nie miało większego znaczenia, więc nie ma sensu ciągnąć tego. O samej podróży nie ma co dużo opowiadać, wszak większość tego czasu widzieli jedynie morskie odmęty, ustępujące jedynie raz na jakiś czas większym ławicą ryb, czy też, w pewnym momencie, rafie koralowej. Oj tak, to był widok wart spędzenia wielu godzin na grzbiecie pokemona. Zielonowłosy nigdy wcześniej nie miał okazji podziwiać takich widoków, tudzież te przykuły jego wzrok. Przeprawiając się w ich pobliżu poczuł dziwne ukucie w sercu,jakby tęsknotę. Poczuł, że chciałby móc obserwować tę rafę z kimś bliskim jego sercu, z kimś kogo już znał, jednak nasz głupiutki szermierz nie potrafił szczerze przed samym sobą przyznać się do tego. Szybko odwrócił swój wzrok, oraz myśli i skupił się na celu podróży, na odkryciu prawdy ... ___Podróż, która się dłużyła i dłużyła wreszcie się zakończyła i zielonowłosy mógł wreszcie rozprostować nogi. Marshall po zaprowadzeniu ich do pewnego domu opuścił ich i Jazon wraz z Samem znaleźli się sami. Chłopak podzielił się swoimi przemyśleniami jak i zmartwieniami. Co prawda te drugie szybko rozwiał Marshall, który to właśnie wrócił oddając młodzieńcowi jego rodowe ostrze. Zielonowłosemu zrobiło się niesamowicie żal Samuela. Chłopak stracił rodziców, rodzinę i pozostał na lodzie. Poczuł się odpowiedzialnym do tego, aby zastąpić mu rodzinę. Milczenie jednak przerwał ktoś inny, mężczyzna, który przyszedł wraz z detektywem. Jazon przedstawił mu się, jak i swojego ucznia. Szermierz z Kanto nie miał jednak zamiaru siadać. Wiele się działo i wiedział, że nie chce tracić czasu na odpoczynek, czasu którego zresztą wiele nie miał. Mimo wszystko targały nim pewne wątpliwości. - No dobrze, skoro już wszyscy się tutaj znamy, to nie mamy co marnować czasu. Sporo przed nami, a też sporo przeszliśmy. Sam, pewnie jesteś padnięty, to był dzień pełen przygód i pewnie padasz na twarz po podróży. Odpocznij sobie najlepiej, żebyś jutro był gotów na początek treningu. Marshall, więc co teraz robimy. Trzeba się dowiedzieć gdzie ruszyła Veronica, dowiedzieć coś więcej o miejscu pobytu Vernona. Sam też wspominał coś o przyjacielu jego rodziny, może byłby w stanie nam pomóc, a jeśli miał coś wspólnego z śmiercią jego rodziców to powinniśmy się czegoś dowiedzieć ... Aj przepraszam, tak was tym wszystkim zarzucam, mimo iż się prawie nie znamy ... |
| | | Sponsored content
| Temat: Re: Jacks of Hearts | |
| |
| | | | Jacks of Hearts | |
|
Similar topics | |
|
| Permissions in this forum: | Nie możesz odpowiadać w tematach
| |
| |
| |